Jerycho, leżące ok. 35 km od Jerozolimy i 8 km na północ od Morza Martwego, było źródłem słodkiej wody oraz twierdzą trudną do zdobycia. Izraelici, wobec tych przeciwności, zawierzyli Bogu, słuchali Jego głosu i realizowali Jego wolę. Pod Jerychem nie budowali machin oblężniczych, nie usypywali wałów obronnych, a codziennie powtarzali te same czynności. Maszerowali z Arką Pana wokół murów miasta jeden raz przez 6 dni, a w siódmym dniu okrążyli miasto. Kiedy kapłani zatrąbili w trąby z baranich rogów, a Izraelici wznieśli potężny bojowy okrzyk, mury Jerycha zawaliły się, a znakomity wódz Jozue, następca Mojżesza, zdobył miasto. Nieustanna, ufna i szczera modlitwa jest w stanie obalić niejeden mur naszych nieszczęść i niepowodzeń. Sprawdzają się bowiem słowa św. Alfonsa de Liguori: „Mury Jerycha nie runęły szybciej na dźwięk trąb Jozuego, niż fałszywe nauki zniknęły po szczerej modlitwie różańcowej. Sadzawka w Jerozolimie nie była tak lecznicza dla ran chorych na ciele, jak różaniec jest lekarstwem dla chorych na duchu”.
Mieliśmy polskie Jerycho po wyborze kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Matka Boża zalecała, aby przygotować się do wizyty Ojca Świętego w Ojczyźnie. Na Jasnej Górze w maju 1979 r. przez 7 dni i 7 nocy odmawiano Różaniec przed Najświętszym Sakramentem, by otworzyć bramy komunistycznej Polski dla Papieża Polaka. Modlitwa przyniosła efekt, a papież Jan Paweł II przyjechał do Polski. Pielgrzymka ta wydała obfite owoce.
Pan Bóg wysłuchuje naszych modlitw. Trzeba mieć tylko silną wiarę. Ojciec Święty Benedykt XVI uczynił mottem swojej pielgrzymki do Polski w 2006 r. zdanie: „Trwajcie mocno w wierze”. Te słowa były inspiracją rozpoczęcia tygodniowej nieustającej modlitwy różańcowej w oleszyckim kościele. Wypełniano w ten sposób testament sługi Bożego Jana Pawła II, który mówił do nas: „Proszę, weźcie znów do rąk koronkę różańca, odkrywając na nowo w świetle Pisma Świętego jego przeogromną moc”, a innym razem: „Różaniec to moja ulubiona modlitwa. Taka wspaniała modlitwa. Wspaniała w jej prostocie i jej głębi”. Tę modlitwę i koronkę do Miłosierdzia Bożego można było usłyszeć najczęściej odwiedzając oleszycki kościół w dzień czy w nocy podczas tego nabożeństwa. Rotacyjnie zmieniały się grupy modlitewne. W określonych godzinach modlili się mieszkańcy Futorów, Borchowa, Zalesia, Suchej Woli, Zabiały, Uszkowiec i Oleszyc, a także członkowie Legionu Maryi, Domowego Kościoła, Róż Różańca Świętego, itp. Przewodnikami tej modlitwy byli: s. Zofia Szczur, lekarz med. Janina Haliniak, artystka ludowa Janina Kulik, i Jan Staszel. Na trasie ruchu „Jerycho” znalazły się Oleszyce. Obmodliliśmy tutaj naszą wschodnią granicę. Prosiliśmy przed Najświętszym Sakramentem Maryję, by On i Zmartwychwstały Jej Syn wspierali nasze sąsiedztwo ze Wschodem. By zapanowało Boże Miłosierdzie i pokój między naszymi narodami. „Od czasu poznania Anatola Kaszczuka, animatora ruchu «Jerycho», a było to 25 marca 1983 r. w Łabuniach, jestem jego uczennicą. Urzekła mnie siła modlitwy tego człowieka. Swoją pracą wspieramy kapłanów w głoszeniu Słowa Bożego. W tym nauczaniu wykorzystuję «Dzienniczek» św. s. Faustyny, Pismo Święte, katolickie książki. W Zespole Szkół w Oleszycach miałam 7-godzinne spotkania z młodzieżą na temat Fatimy, dając świadectwo wiary” - powiedziała s. Zofia Szczur, która w Oleszycach przez 7 dni przewodniczyła spotkaniom przed Eucharystycznym Chrystusem.
Myślę, że niektórzy, podobnie jak żebrak spod Jerycha, po tej tygodniowej modlitwie weszli na drogę prowadzącą do Boga i pojednania się z ludźmi. Modlitwa „Jerycho” dała obfite owoce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu