Dawniej były tu stajnie, potem browar niemiecki, wreszcie pralnie, a jeszcze całkiem niedawno jakieś mało używane magazyny Zarządu Domów Komunalnych. - Teraz już jest teatr, chociaż wciąż trwa jeszcze remont wnętrz, a właściwie przebudowa i rozbudowa - mówi Emilian Kamiński, dyrektor teatru i sprawca wielkiego zamieszania w kamienicy przy al. Solidarności 93 w Warszawie.
Już w trakcie powstawania - a był to proces kilkuletni - Teatr Kamienica w pewien sposób spełniał swe główne przesłanie: był blisko swych pierwszych widzów, czyli sąsiadów. Emilian Kamiński, marząc o swoim teatrze od dawna, wymyślił sobie, że ten teatr będzie takim magnetycznym miejscem, do którego widzowie zechcą przyjść nie tylko na sam spektakl, w celu odfajkowania jakiejś tam kulturalnej potrzeby. To ma być przede wszystkim miejsce, do którego człowieka coś ciągnie, do którego można przyjść z potrzeby ducha niemal w każdej chwili. Teatralna kawiarnia (z czytelnią) będzie otwarta przez cały dzień nie tylko dla widzów teatru.
Budynek pochodzi z 1910 r. i chyba cieszy się szczególną opieką Opatrzności, bo cało wyszedł z wojennej i powojennej opresji. Obok było getto, po wojnie same ruiny, a ta kamienica ocalała, choć w latach powojennych straciła swój przedwojenny klimat eleganckiej kamienicy. Kamiński stara się ten klimat przywrócić, dlatego obsesyjnie zwraca uwagę na detale.
Droga przez mękę
W 2004 r. postanowił przystąpić do realizacji swego marzenia o teatrze. Zaczął od szukania miejsca. Gdy trafił wreszcie pod ten adres, na to podwórko, obejrzał piwnice, nie miał wątpliwości: to tu!
Przekonał miasto, żeby wydzierżawiło mu piwnice kamienicy na 10 lat, założył fundację Atut. Fundacja działa społecznie, kilkanaście osób od samego początku poświęca swój czas dla tego teatru-marzenia.
Kamiński wystąpił o dotację z unijnego programu „Odbudowy dziedzictwa kulturowego”. W lutym 2005 r. małej fundacji Atut przyznano 5 mln zł unijnej dotacji! Trzeba było zebrać 25% wkładu własnego.
W oczekiwaniu na unijne pieniądze inwestował swoje własne, prowadził remont na własne ryzyko. Z własnej kieszeni wyłożył 150 tys. zł, ale tego nie wystarczyło na „wkład własny” warunkujący otrzymanie unijnych pieniędzy. Kamiński zwrócił się o pomoc do władz stolicy. - Ta stara kamienica jest własnością miasta, a ja tworząc tu swój teatr, przywrócę jej dawną świetność - tłumaczył. Pomoc otrzymał.
Minęły prawie 2 lata, a pieniądze z UE nie nadchodziły, bo okazało się, że oprócz wkładu własnego jest jeszcze potrzebne poręczenie na 8 mln zł. Zabezpieczeń finansowych wymagały nowe przepisy z 2005 r. Czas biegł, negocjacje ze zmieniającymi się w międzyczasie władzami miasta wydawały się nie mieć końca.
„Aktor Emilian Kamiński lada chwila straci wszystkie oszczędności życia. Schudł 12 kilo, od wielu miesięcy nie śpi”, „Emilian Kamiński na skraju bankructwa”, „Aktorowi grozi, że straci oszczędności całego życia, które od czterech lat inwestował w prywatny teatr” - donosiła prasa w roku 2006. Po 2,5 roku starań - dzięki przychylności Rady Miasta i pani prezydent - w końcu udało się zdobyć poręczenie hipoteczne.
Pieniądze wpłynęły, gdy ważną część remontu już wykonano (postawienie ściany oporowej i dachu nad dużą sceną). Te prace przeprowadził i sfinansował śródmiejski Zakład Gospodarowania Nieruchomościami.
Warszawskie miejsce
Prace trwały, los teatru był wciąż zagrożony, ale na małej scence „Parter” wystawiano przedstawienia nawiązujące do klimatu przedwojennej Warszawy: „Piękne panie i panowie” (rzecz z czasu rewiowo-kabaretowej świetności „Cyrulika Warszawskiego” i „Qui pro Quo”) oraz spektakl „Ordonka z Kamienicy” - o Hance Ordonównie opowieść piosenkami. Ważną częścią programu artystycznego tego teatru ma być podkreślanie warszawskości tego miejsca.
Obecnie prace wreszcie są na ukończeniu. Powierzchnia ok. 1640 m2 daje pole do popisu. Trzy sceny, duże foyer, obszerne zaplecze, w tym sala prób, bufet, kuchnia, dwie sale restauracyjne, kawiarnia ze scenką dla pianisty, przytulne pomieszczenie na klubik jazzowo-kabaretowy. Wszędzie obowiązuje pieczołowicie odrestaurowany stary styl z zachowanymi w miarę możliwości autentycznie stuletnimi szczegółami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu