Agnieszka Konik-Korn: - Czy telewizyjne bajki dla dzieci nadają się dla wszystkich dzieci?
Dr Marek Kuźnik: - Istnieją badania, które mówią, że do 2. roku życia dziecko w zasadzie nie powinno mieć kontaktu z obrazem telewizyjnym. I to bez względu na to, jakiej jest on treści. Jego siła, intensywność bodźców - kolorów, dźwięków - jest bardzo trudna do przyswojenia przez zmysły małego dziecka. Ten etap życia dziecka to okres, kiedy procesy percepcji są szczególnie podatne i wrażliwe na rozwój. Oglądając telewizję w tak młodym wieku, dziecko nie jest w stanie zsyntetyzować nadmiaru docierających bodźców, co rodzi w nim napięcie i silny dyskomfort. Zmysły jednak mają to do siebie, że ulegają procesowi habituacji, czyli przyzwyczajenia, przystosowania. Dlatego w ramach funkcji obronnych organizmu umysł dziecka musi się niejako znieczulić, w efekcie powodując stłumienie, zniekształcenie naturalnego postrzegania otaczającego je świata.
- Jak długi jest ten etap?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Proces ten trwa w zasadzie do 2.-3. roku życia. Dopiero wtedy dzieci bezpiecznie dla swojego rozwoju mogą zacząć oglądać pierwsze bajki, ale krótko, ok. 10 minut dziennie. Proszę zauważyć, że nawet Wieczorynka trwa zaledwie kilka minut. Tyle właśnie jest w stanie przyjąć psychika małego dziecka bez uszczerbku na zdrowiu. Bajki, które nam, dorosłym, wydają się nudne, dla trzylatka są czymś, co może pobudzić jego wyobraźnię.
W roztropnym wychowywaniu chodzi o to, by telewizor nie stał się „owocem zakazanym”, ale by mógł być narzędziem poznawania świata. Wszystkie zmysły dziecka odbierają telewizor. Jeśli jest on nieustannie włączony, dochodzi niemal do gwałtu na psychice dziecka. Ono podświadomie uczy się reakcji na to ciągłe bombardowanie bodźcami, w odruchu obronnym znieczulając się na nie. Media nawet w ogólnodostępnym czasie antenowym często podają informacje niedostosowane do dziecięcej psychiki i wyobraźni. Dziecko to odreagowuje, np. śniąc o potworach oglądanych w telewizji.
- Co może więc być alternatywą?
- Np. opowiadanie bajek, które pobudzają wyobraźnię dziecka, dają możliwość zabawy, odtwarzania pewnych ról. Telewizja nie daje takiej możliwości - tam wszystko jest gotowe. Jeżeli opowiadamy bajkę o złym wilku, dziecko oczami swojej wyobraźni widzi tego wilka, ale na miarę swojej psychiki. Obraz, jaki niesie ze sobą telewizja, jest nierzadko o wiele „straszniejszy” od tego, jaki jest w stanie przyjąć dziecko. Kiedy opowiadamy bajki, dzieci korzystają ze swojej wyobraźni, która w ten sposób się rozwija. Trzeba też pamiętać, że dla dziecka do ok. 3. roku życia nie ma świata rzeczywistego i nierzeczywistego. Wszystko, co go otacza, po prostu jest. Jeśli opowiadamy bajkę o księżniczce, dziecko wierzy, że ta księżniczka istnieje naprawdę.
- Są tacy rodzice, dla których telewizja jest po prostu metodą wychowawczą. Dzieci są ciche i grzeczne, a oni mogą zajmować się swoimi sprawami...
Reklama
- Do 5.-6. roku życia dziecko nie ma poczucia czasu. To dlatego dzieciaki potrafią przeżywać po kilkanaście razy tę samą bajkę. Sam telewizor może i zajmie dziecko, ale jego rola może być porównana z podaniem dziecku środków odurzających - też będzie cicho, nie będzie przeszkadzać. A to przecież budzi uzasadniony sprzeciw. Do oglądania telewizji przez dzieci trzeba roztropności i towarzystwa dorosłych. Rodzice powinni również zdawać sobie sprawę z tego, co ogląda dziecko. Warto przyjrzeć się kreskówkom, które my, dorośli, lubimy, ale podstawą ich akcji jest zasadniczo element przemocy - pokazany groteskowo i z humorem. Małe dziecko nie zdaje sobie sprawy, że bohaterów, którzy się tłuką po głowach lub skaczą z okien, może coś boleć. Tego typu bajki nie przedstawiają realnych konsekwencji bijatyk czy prób latania. W wieku od 3 do 6-7 lat dziecko nieustannie potrzebuje dorosłego, który będzie tłumaczył, co jest rzeczywiste, a co nie.
- Mówiąc o mediach, mamy także na myśli gry komputerowe. Opinie o nich są skrajnie różne. Czy gry mogą pomóc, czy przeszkadzają w wychowywaniu dzieci?
- Większość gier komputerowych, pomimo posiadanych atestów, nie respektuje faktycznych wymogów odnośnie do prawidłowego rozwoju dziecka. Mało jest naprawdę dobrych gier. Jednak dziecko korzystające z komputera wcale nie musi być dzieckiem grającym w gry. Można po prostu uczyć dzieci obsługi komputera, rysowania, takich podstaw, które przydadzą się w przyszłości. Tutaj nie może zabraknąć obecności mamy lub taty.
- Niektórzy rodzice dla dobra dzieci rezygnują z posiadania telewizora czy komputera. Czy jest to dobre rozwiązanie?
- Ważne, aby była to świadoma decyzja, uwzględniająca zarówno dobrodziejstwa, jak i negatywne konsekwencje z niej wypływające (np. poczucie inności w grupie przedszkolaków). Zamiast rygorystycznie odgradzać dziecko od nowinek świata mediów, warto wspólnie uczyć się regulować sposób i czas korzystania z nich. Warto zadać sobie trud i mieć świadomość treści, które są przekazywane dzieciom. W końcu wspólne oglądanie jest świetnym pretekstem do rozmowy o tym, co się dzieciom podoba, a co nie, co dziecko sądzi o tej czy tamtej bajce. Telewizor czy komputer nigdy nie zastąpi rodzica. Wspólne oglądanie telewizji może być jednak okazją do rozmowy, a także do poznawania siebie nawzajem.
Nie jesteśmy w stanie w sposób sztuczny ochronić dzieci przed światem, który bombarduje nas wokoło rozmaitymi treściami. Jako dorośli możemy jednak nauczyć je wybierać. Sposobem nie jest tu odwracanie uwagi dziecka czy zasłanianie mu oczu. Metodą jest dialog, słuchanie, co dziecko ma do powiedzenia na dany temat. Jeżeli dziecko zauważy, że może samo zadecydować, łatwiej mu będzie także podejmować samodzielne decyzje w przyszłości.