Zakończenia prac konserwatorskich Świętego Wizerunku Nawiedzenia czekali wszyscy w diecezji, a najbardziej ci, którzy od września różańcową codzienną modlitwą o duchowe owoce Nawiedzenia i oddalenie pokus szatana - jak o to prosił w liście na rozpoczęcie Nawiedzenia Biskup Ordynariusz - odliczali dni do spotkania z Matką i Królową. Nikt nie słyszał wtedy o kryzysie, który ogarnął świat, o tylu niepokojących wiadomościach, które mrokiem kładą się na polskie jutro. Dlatego „Nadziejo nasza, witaj” rozbrzmiewa jeszcze głośniej w drugim etapie świętego czasu, jaki przeżywa nasza diecezja.
7 marca powróciła na szlak Maryja, niosąca ze Świętego Wizerunku Jasnogórskiego nadzieję swoim dzieciom: „nigdy Ja ciebie ludu nie rzuciła, nigdy ci Mego nie odjęła lica”. Dekanat baranowski jako pierwszy po przerwie otworzył serca Matce i Królowej. Sobotnie późne popołudnie, wprawdzie z nie najlepszą pogodą, ale wielkim żarem serc i ogromną liczbę wiernych powitało Matkę Bożą w parafii Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Baranowie Sandomierskim, aby stąd, poprzez kolejne parafie Maryja pozostawiała ślady nadziei na drodze do Syna.
Baranów Sandomierski - 7 marca
Reklama
Wcześniej misje święte, prowadzone przez ojców redemptorystów, gromadziły wiernych na bezpośrednim przygotowaniu do czasu spotkania. - To ważne dni i ważne dla nas wydarzenie - podkreślał ks. kan. Andrzej Machowicz, patrząc z dumą na swoją parafię, która długie kilometry drogi do Baranowa Sandomierskiego przystroiła na godne przyjęcie Matki. W uroczystości powitania uczestniczyli abp Andrzej Dzięga i bp Edward Frankowski, którzy w asyście księży z całego dekanatu, razem z całą parafią przeżywali świąteczne chwile całego Miasta. Bo to wielkie święto dla Baranowa - jak wyrażali się w rozmowie przybywający do kościoła wierni. Deszcz i padający z nim śnieg nikogo nie odstraszały, przychodzili na kolejne wyznaczane kalendarzem spotkania chwile, aby trwając przed Matką w nadzieję, w miłość, w wiarę ubierać swoją codzienność. Godzina Apelu Jasnogórskiego, po zakończonej Mszy św. na rozpoczęcie Nawiedzenia i pełny kościół wzruszonych wiernych, którzy słuchając historii cudów dokonywanych przez Maryję o cuda dla siebie prosili. Młodzież i dorośli, dzieci i starsi szli do Niej, do Matki najlepszej, która „wszystko rozumie”. Jej pozostawiali trudne i radosne, dobre i złe na różańcowych tajemnicach pozawieszane, których szmer roznosił się po całej świątyni. I przyrzekali, zanim słowa Aktu zawierzenia całej parafii, wszystkich rodzin, każdego serca z ust Księdza Proboszcza wybrzmiały, że w Baranowie i okolicach Matki prośbę „uczyńcie wszystko, co powie wam mój Syn” wypełnią.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Domacyny - 8 marca
Zaledwie ponad 800 osób licząca parafia, złożona z wiosek Przykop, Zaduszniki, Domacyny i Dymitrów Duży na ten dzień od września czekała. Przypominał ks. Władysław Jabłoński wiele razy od momentu, gdy na Świętym Krzyżu stanęły stopy Matki, że Jej serce pragnie ogarnąć także i te nadwiślańskie ziemie, że nadzieję chcę przynieść do domacyńskiej parafii, bo tutaj ma swoje kochające Ją dzieci. Wsłuchiwały się kochające serca w misyjne nauki ks. Mieczysława Jańca, przygotowywały się przez dzień spowiedzi, przez dekoracyjne prace, aby od niedzieli cieszyć się świętą Obecnością i przed Matką opowiadać o wszystkim, co dni kolejne ze sobą noszą. Niewielki, ale potężny w rozmachu architektonicznym kościół w Domacanych świadkiem niewidzialnych cudów się stawał, gdy doba Nawiedzenia odmierzała tutaj innym rytmem biegnący czas. Na drogach - świadkach ważnego wydarzenia - pusto było, bo kościół był pełen. Tutaj koncentrowało się całe życie Domacyn 8 i 9 marca. Te przeżycia nie mogą umrzeć, bo obiecali Jej, że kształty codzienności nosić będą, kiedy w codziennych pracach, radościach, zmartwieniach za słodkim głosem „uczyńcie wszystko” podążać pragną. I żegnali Święty Wizerunek bez żalu, bo wiedzieli, że Matka zostaje z nimi.
Gawłuszowice - 9 marca
Blisko 40 km drogi od Domacyn aż do Borków, udekorowanych iście po królewsku, Matce się kłaniało. Przez Rożniaty, Krzemienicę, Kliszów, Ostrówek i Wolę Zdakowską, hen aż po Brzyśce tak odświętne, jak serca naukami ks. kan. Jerzego Siarę przygotowane. Liczny poczet strażaków, wprost niewiarygodna liczba ministrantów po kardynalsku odzianych, harcerze, dzieci i młodzież w regionalnych strojach, siostry zakonne, myśliwi, sztandarowe poczty i ludzi tyle, że aż niewiarygodne. Ks. kan. Jan Sarwa, gawłuszowicki proboszcz, z uśmiechem zaznacza, że Matka Boża dla Gawłuszowic nawet pogodę „załatwiła”, bo mimo chłodnego wiatru słońce przyświecało mocno. To jakby w nagrodę za „niesamowite zaangażowanie, wręcz podziw budzące” całej parafii, której kolejne miejscowości prześmigiwały się w pracach dekoracyjnych. A potem, kiedy przed Matką w Świętym Wizerunku Nawiedzenia uklęknęli tak prawie całą dobę trwali i niewielka zabytkowa świątynia św. Wojciecha z uroczą polichromią Vlastimila Hoffmana świadkiem żarliwej modlitwy, wielkiej wiary się stała. „Czyste serca Bożej Matce darujmy” nie tylko śpiewali, ale oddali naprawdę, by potem Jej wizerunki przez Biskupa Edwarda poświęcone w sercach i dłoniach do domów ponieść i trwać dalej w Nawiedzeniu, nawet gdy obecność Wizerunku oddaliła się do sąsiednich Borków Niżyńskich. Na miarę wiary św. Wojciecha, patrona swojego, Maryję Gawłuszowice przyjęły do siebie.