Reklama

Boże zegary odwracają twarz do światła

Niedziela toruńska 6/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miasta się wyludniają, a wioski pęcznieją, obrastają nowymi domami, które są stawiane nie tylko wzdłuż istniejących ulic, lecz także w zupełnie niespodziewanych miejscach, gdzieś na skraju lasu, na uboczu. Ludzie coraz częściej szukają ciszy, noszą gorące pragnienie oddalenia się od zgiełku miasta i cywilizacji. W ostatnich latach na terenie parafii, w czasie kolędy, święcę dużo nowych domów. Obserwuję sporą dynamikę ludzkiej aktywności: zbudować swój dom!
Ciekawe, jak wieszczony zewsząd kryzys wpłynie na nadchodzące lata. Sporo jest rozpoczętych domów. Prawdopodobnie poświęcimy je w przyszłym roku. Dopiero więc za 2 lata będziemy znali rozmiary kryzysu.
Po kolędzie chodzę w czasie, gdy dzień jest najkrótszy. Rano wstaję jest ciemno, po południu wracam na plebanię - dawno już zapadł zmrok. Tęsknię za światłem. Cieszę się każdą minutą, o którą wydłuża się dzień. Zaraz po Bożym Narodzeniu ktoś mnie pyta: „Czy Ksiądz wie, że dzień jest już dłuższy?”. Tak, wiem, o 4 minuty. Dostrzegam szeroki uśmiech. Cieszy mnie nie tylko każda przybierająca minuta dnia. Potrzebuję prawdziwego światła. Pan Jezus przychodzi, aby oświecić to, co jest w ciemności ukryte. „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (Rz 13, 12). Panie, moje światło, przybywaj każdego dnia jak świt, jak poranek! Liturgia tych dni nieustannie mówi o świetle, o Jezusie Chrystusie. Odwracam twarz do prawdziwego światła.
Cmentarz jest położony wokół kościoła, parafianie przybywają na niedzielną Mszę św. z pewnym zapasem czasowym, idą na groby swoich bliskich, przyklękają, odmawiają modlitwę. Parafianka mówi: „Idę na grób światło zapalić”. Zapalane znicze są zewnętrznym znakiem modlitwy, pamięci, czuwania. Zmarli, jak my, potrzebują światła - naszego czuwania modlitewnego. Potrzebuje cię bliźni, zarówno ten żyjący, jak i zmarły.
Bardzo bliskie są mi gesty błogosławieństwa. Pisałem o nich w podsumowaniu kolędy w ubiegłym roku. Od dzieciństwa, gdy wychodziłem z domu, kreślono mi na czole znak krzyża, błogosławieństwo Boże: „Idź z Bogiem i wracaj w pokoju”. Muszę się przyznać do pewnego zawstydzenia. Gdy opuszczałem jeden z domów, samotna, starsza pani odprowadziła mnie do drzwi, jak bywa to w zwyczaju. Wsiadłem do samochodu parafianina, który mnie woził tego dnia po kolędzie, w przyjacielskim geście pokiwałem ręką. Owa niewiasta jako odpowiedź wyciągnęła rękę i zakreśliła krzyż - pobłogosławiła na dalszą drogę posługi. Nie żadne jałowe kiwanie, ale błogosławieństwo, znak wiary uczyniony, jakby trochę zza węgła, nie na pokaz. Dziękuję za tę krótką lekcję wiary ojców. Gest ludzkiej życzliwości, owo kiwanie, jest bardzo potrzebne, ale gest wiary żywej jest nieporównywalnie cenniejszy. Nie dziwię się, że wiele osób tak bardzo przywiązuje wagę, aby kolędę „Bóg się rodzi” śpiewać łącznie z czwartą zwrotką: „Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą, w dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę swą siłą”.
W telewizji, jak co roku w porze wizyty duszpasterskiej, mówią o kolędzie. Niestety, najczęściej docierają tylko do poziomu kopert. Podstawowy problem mediów: wypatrują koperty położonej na białym obrusie. Pytają: Dają ludzie czy nie dają? Jeżeli dają, to ile, pytają o zawartość koperty. Dedykuję mediom, które mają tylko takie problemy, słowa o błogosławieństwie i życzę, aby dotarły do poziomu, gdzie mówi się o tajemnicy, zdumieniu obecnością drugiego człowieka w imię Boga, odkryciu obszarów duszy, która jest niespokojna, dopóki nie nasyci się Panem. Życzę odkrycia, czym jest dar duchowy i materialny, dar bezinteresowny, wyizolowany od bezbarwnych praw ekonomii, będący jak błysk słońca w morzu interesów.
Czy opowiem im o łzach wylewanych w ciszy pokoju, przy zapalonych świecach, z krzyżem ustawionym pośrodku, o słowach skargi wyrzucanych szeptem duchowemu powiernikowi, płaczu duszy samotnej, która wie, że komuś może zaufać? Nie powiem. To moja i moich parafian tajemnica. Zbieram takie perły. Nie zatrzymuję ich dla siebie. Następnego dnia o świcie składam je na ołtarzu mojemu Panu i śpiewam przed Bogiem psalm: „Ty (…) przechowałeś łzy moje w swym bukłaku” (Ps 56, 9).
Jedna ze starszych osób, po poważnej chorobie, po której inaczej się widzi to, co jest ważne i wartościowe, pokazywała mi swoje skarby. Spięte były gumką: książeczka do nabożeństwa, rozpadająca się i cała wytarta, obmodlona, obrazki z różnych lat kolędy, wszystkie pieczołowicie podpisane, wiadomo, kiedy je otrzymała. Z pomiędzy nich wysunął się złożony w kostkę mój artykuł o kolędzie z ubiegłych lat, opublikowany w „Niedzieli”. Zaliczony do osobistych skarbów, włożony pomiędzy święte obrazki. Czy to nie jest satysfakcja?
„W domu nawet ściany leczą” - mówił parafianin po powrocie swego ojca ze szpitala. Odwiedza ich siostra z hospicjum. To jest prawdziwy człowiek. Siostra nie tylko da zastrzyk, poprawi posłanie, lecz także usiądzie, uchwyci za rękę, pogłaszcze po czole, po prostu ofiaruje człowiekowi wszystko, czego on potrzebuje. -
„W tym kierunku powinna iść medycyna - kończy - aby lekarze, pielęgniarki widzieli w każdym człowieka”.
Kolęda jest spotkaniem w domach, spotkaniem kapłana i parafian w imię Jezusa Chrystusa. On jest świątynią, Domem Boga, to w Nim dochodzi do prawdziwego spotkania człowieka z człowiekiem. Dom moich parafian, który staje się domem Boga!
Domy są różne - jak w Piśmie Świętym - Betlejem: dom chleba, Betania, po drugiej stronie Jordanu: dom świadectwa. Prawdziwy świadek najpierw jest słuchaczem, uczniem, uczy się świadectwa, potem sam staje się świadkiem, daje świadectwo.
Domy moich parafian są otwarte jak dom Maryi w Nazarecie, kiedy wszedł do Niej anioł, posłany przez Boga z dobrą nowiną. Otwarty dom, za jego drzwiami otwarty człowiek, otwarty na Boga, Ewangelię, posłańca Ewangelii. Maryja z ufnością przyjęła posłańca, rozpoznała wolę Bożą i oddała się do dyspozycji: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1, 38). Domy, których mieszkańcy starają się być wiernymi, ponieważ ich Pan jest wierny.
Spotkałem również bezdomnych. Nie w sensie dosłownym. Na terenie parafii nie ma ani jednego bezdomnego, jak to możemy spotkać w miastach. W drugi dzień świąt Narodzenia Pańskiego podjechałem na stację benzynową po tabletki na ból głowy. Nie robię zakupów w niedziele ani w dni świąteczne, nie idę do sklepu, nawet jeśli zapomnę kupić chleba. W niedzielę sklep mnie pali. Zdziwiła mnie kolejka do kasy. Przede mną stali dwaj trzydziestolatkowie, dobrze ubrani, robili zakupy. Nie znam ich, nie są z terenu parafii. Nie dowierzałem uszom, kupili puszkę, paprykarz, chleb i luksusowy alkohol. W drugi dzień Świąt, gdy rodziny mają zapasy świątecznych potraw na co najmniej tydzień, oto ci kupowali żywność z puszki! Kosmici, ludzie z innej planety, obcy kulturowo. Nowocześni bezdomni, sieroty współczesności. Szybko wsiedli do dobrego samochodu. Posłałem za nimi modlitwę do miłosiernego Boga. Jak bardzo potrzebują miłości. Daleko odeszli od prostoty żłóbka, od Dziecka złożonego w żłóbku. Ich żłóbek na razie jest pusty, a droga życia pogrążona we mgle. Idą po omacku. Coś podobnego przeżyłem minionego lata na Rynku Głównym w Krakowie. Byłem w księgarni, gdzie znalazłem książkę poszukiwaną od jakiegoś czasu. Obok mnie stała młoda dziewczyna. Czerwone farbowane włosy, w uszach, nosie, na wargach, wszędzie kolczyki. Wszystko niezwykle wyzywające, wołało: Patrz na mnie, zwróć na mnie uwagę. Ale, gdy się spojrzało, widziało się smutną twarz, nieobecne oczy. Odnosiło się wrażenie, że to taki współczesny znak żałoby po człowieku, który się zagubił.
Wracam do świątecznego zakupu. Jak to jest możliwe? Czy owi młodzi ludzie nie mają rodziny czy sąsiadów, co się stało z więziami rodzinnymi. Czy to jest ich wybór, że żyją tak osobno, z dala od człowieka, od Boga, od tak bogatych tradycji Narodzenia Pańskiego, o najbardziej rozbudowanej obrzędowości. Zobaczyłem ludzi, którzy stoją na tle sklepowej choinki, iskrzącej się światełkami, ale pod choinką nie ma żłóbka, zagubiła się treść, sens. Święta bez Jezusa.
Zwiastuję wam radość wielką: dziś w mieście Dawida, narodził się wam Zbawiciel (por. Łk 2, 10-11). Jeszcze mocniej, głośniej, z większą pewnością wołam: Przychodzi Jezus, Bóg Człowiek - odwróć twarz do światła!
Nowe pokolenia rosną szybciej niż myślimy. Chyba trzeba wydłużyć krok, aby nadążyć. „Obserwuję rówieśników, którzy przychodzą do domu, do mojego syna” - zwierza się parafianka. Mało rozmawiają ze sobą. Po prostu siadają do komputera i grają. Przemija dotychczasowy bożek, telewizor. Choć coraz większe „plazmy” wiszą na ścianach i stoją na specjalnych szafkach, przyciągając wzrok nowoczesnością. Niepokoję się zanikiem rozmów, nawet chciałoby się powiedzieć więcej - brakiem umiejętności rozmawiania. Czy oni są ze sobą czy też obok siebie. A może ich jeszcze nie rozumiemy, nie potrafimy uchwycić jakiejś wewnętrznej wspólnoty?
Może trzeba zacząć od początku? Poczytać bajki, które uczą, że jest dobro i zło, uczą odróżniać dobro od zła i nie przyjmować wszystkiego bezmyślnie, ponieważ pokazali w telewizji albo umieścili w Internecie. Trzeba włożyć do ręki dobrą książkę, taką, która pociągnie, pozwoli zasmakować tak bardzo, że zamyka się ją dopiero wówczas, gdy dojdzie się do ostatniej strony. Trzeba włożyć do ręki Biblię. Pokazać historię Abrahama, Samuela, Goliata, Jezusa z Nazaretu. Gwarantuję. Tam spotkają tych, którzy rozmawiają, rozmawiają o sprawach ważnych, ukształtują swoją wyobraźnię, nauczą się myślenia, skłonią się do rozmowy. Trzeba mieć coś do powiedzenia, aby rozpocząć rozmowę.
W tym roku mieliśmy w kościele nową, świąteczną dekorację. Na choinkach zawiesiliśmy szydełkowane białe anioły. Dowiedziałem się, że jest to najmodniejsza dekoracja. Wspaniale. Ważniejsze jednak jest to, że została zrobiona przez parafianki, własnym pomysłem, nakładem czasu pomiędzy zmierzchem a porannym pianiem koguta, bezinteresownie, dla Boga. W tym kryje się rzeczywiste piękno. Mody przemijają, piękno bezinteresowności pozostaje: zrobić coś pięknego dla Boga i ludzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

RPA: zastrzelono kolejnego kapłana

2024-04-30 13:10

[ TEMATY ]

morderstwo

RPA

Unsplash/pixabay.com

Biskupi Republiki Południowej Afryki potępili zabójstwo katolickiego księdza w stolicy kraju - Pretorii. Ks. Paul Tatu ze Zgromadzenia Najświętszych Stygmatów, który został zastrzelony, był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA. Jego przewodniczący, biskup Sithembele Sipuka, wezwał w poniedziałek rząd kraju do podjęcia "natychmiastowych i skutecznych środków" w celu ochrony ludności.

Kilka tygodni temu inny ksiądz został zastrzelony w kościele w mieście Tzaneen na północy kraju. "Ważne jest, aby podkreślić, że śmierć ks. Paula Tatu nie jest odosobnionym incydentem, ale szokującym przykładem upadku bezpieczeństwa i moralności, którego doświadczamy w RPA" - powiedział bp Sipuka. Morderstwa niewinnych ludzi stały się "pandemią".

CZYTAJ DALEJ

RPA: zastrzelono kolejnego kapłana

2024-04-30 13:10

[ TEMATY ]

morderstwo

RPA

Unsplash/pixabay.com

Biskupi Republiki Południowej Afryki potępili zabójstwo katolickiego księdza w stolicy kraju - Pretorii. Ks. Paul Tatu ze Zgromadzenia Najświętszych Stygmatów, który został zastrzelony, był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA. Jego przewodniczący, biskup Sithembele Sipuka, wezwał w poniedziałek rząd kraju do podjęcia "natychmiastowych i skutecznych środków" w celu ochrony ludności.

Kilka tygodni temu inny ksiądz został zastrzelony w kościele w mieście Tzaneen na północy kraju. "Ważne jest, aby podkreślić, że śmierć ks. Paula Tatu nie jest odosobnionym incydentem, ale szokującym przykładem upadku bezpieczeństwa i moralności, którego doświadczamy w RPA" - powiedział bp Sipuka. Morderstwa niewinnych ludzi stały się "pandemią".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję