W dzisiejszej Liturgii Słowa dużo słyszeliśmy o szatach:
Po pierwsze – szatami ludzie zdobią drogę Jezusa do Jerozolimy.
Po drugie – Jezus jest wyszydzony w szkarłatnej szacie.
Po trzecie – Jezus na Golgocie jest obnażony ze swojej szaty.
Co te symbole nam mówią? Przyjrzyjmy się im.
Reklama
Jeśli chodzi o szaty, które ludzie rzucali przed Jezusa, to – jak czytamy u Marka (Mk 11, 1-10) – jedne szaty zarzucono dla Niego na osła, a inne rzucano Mu pod ośle kopyta. I jedne, i drugie – są wyrazem jednakowej czci dla Jezusa, mimo że mają kompletnie inne położenie. Te pierwsze miały niby lepiej – były bliżej Jezusa, stały się dla Niego jakby tronem, miały z Nim bezpośredni kontakt. Te drugie – miały pozornie beznadziejne położenie: bez kontaktu z Jezusem, co najwyżej trzy sekundy kontaktu z oślimi kopytami, podeptane przez niego i przez ludzi. Szata jest symbolem funkcji, tożsamości, położenia człowieka. Może być tak, że w moim życiu pewne sprawy, zaangażowania czy cierpienia wydają się dziś pozornie oddalone od Boga, mają w oczach ludzi mniej godne miejsce, są jakby bliżej ziemi, deptane przez ludzi. Ale ostatecznie o wartości szat rzucanych dziś dla Jezusa wcale nie decyduje ich położenie względem osła, ale fakt, że zostały Bogu ofiarowane, że są wyrazem czci dla Niego. I to jest pierwsza inspiracja dla nas – aby nie porównywać tych szat. Nawet jeśli dziś moje życiowe ścieżki są poturbowane, jak te szaty rzucone pod kopyta – nie warto się porównywać ani mierzyć swojego życia tylko tym, co zewnętrzne. Ważne, że i jedne, i drugie szaty są dziś rzucone dla Króla – złożone Mu z czystej intencji, przeżywane przy Nim i dla Niego. I jednymi, i drugimi szatami Jezus tak samo się cieszy. Różnice są tu istotne wyłącznie dla ludzkich oczu, ale w oczach Boga, ludzkie historie przeżywane z Nim, stają się pięknym darem niezależnie, czy są dziś jak tron na oślich plecach, czy jak podłoga dla oślich kopyt. Niech Jezus odwróci moje spojrzenie i myślenie od porównań czysto ludzkich i pozwoli się skupić na tym, aby wszystko, co się dzieje – niezależnie, co się dzieje – przeżywać z Nim i dla Niego. Czy na plecach, czy pod kopytami – ważne, że z Jezusem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Drugi motyw jest równie ważny. Czytaliśmy dziś w Męce Pańskiej (Mk 14, 1-15, 47), że na czas wyszydzenia żołnierze założyli Jezusowi szkarłatną szatę. Stary Testament łączy szkarłat z moim grzechem i mówi, że tylko Bóg może moją szkarłatną szatę wybielić (Iz 1, Ps 51). Wzrusza mnie to w Jezusie, że na czas wyszydzenia, zakłada na siebie szatę moich grzechów. To piękny szczegół, że Jezus na czas diabelskiego wyszydzenia zamienia się ze mną rolami: przecież to ja powinienem nieraz oberwać w twarz, przyjąć plwociny czy dostać po głowie. A dziś w tym szkarłacie spotyka to nie mnie, ale Jezusa. To ważna wskazówka: aby swoje grzechy oraz konsekwencje grzechów swoich i czyichś – jak najszybciej przynosić do Jezusa i Jego w nie ubrać. Niegodni tego jesteśmy i nieraz może będziemy się krępować, by po znów ubrać Jezusa we własne szkarłaty, ale noszenie takich szat w pojedynkę, bez Boga, może mnie zniszczyć. Jezusa te szaty nie zabiją – On przyjmuje w nich należne mi wyszydzenie i później zmartwychwstaje. Chcę więc wszystkie moje szkarłatne szaty przynosić ciągle i ciągle do Jezusa. Aby to On przechodził ze mną drogę wyszydzenia. Więc jeśli komukolwiek się wydaje, że istnieje taki grzech, z którego nie da się wyspowiadać – jest w błędzie. Jeśli komuś się wydaje, że istnieje tak długi okres czasu, po którym nie da się wyspowiadać – jest w błędzie. Jeśli ktoś myśli, że istnieje szkarłat tak mocny, że go Boża moc nie wybieli – jest w błędzie. Nie żyjmy w błędach.
Sprawa trzecia, ostatnia – na Golgocie, przed ukrzyżowaniem, Jezusa obnażono z szat. Jego szata ma ciekawą właściwość – póki jest na Jezusie: ma Jego kształt i Go przypomina. Gdy ją z Niego zrzucono – przestała Go przypominać. Zwinięto ją w coś bezkształtnego i rzucono o nią los. To genialny symbol mojej duszy – póki trzymam się Jezusa, przypominam Go. Kiedy się od Niego odczepiam – staję się bezkształtny i można o mnie rzucać losy, jestem wydany na pastwę losu. To bliskość Boga, tylko ona nadaje mi właściwych kształtów.
Mamy jeszcze tydzień do Wielkanocy. Wielki Tydzień. Niech ten Wielki Tydzień będzie czasem wielkiej bliskości z Jezusem, aby później nastąpiło wielkie Zmartwychwstanie. A te trzy inspiracje o szatach niech nas usposobią na czas Wielkiego Tygodnia:
Po pierwsze – aby nie wikłać się w porównania i niezależnie, czy moje ścieżki są dziś jak szata zarzucona na ośle plecy, czy może bardziej przypominają szatę poturbowaną przez jego kopyta – troszczyć się o to, aby wszystko przeżywać z Bogiem.
Po drugie – aby wszystkie, nawet najbardziej szkarłatne szaty moich grzechów zarzucać na Jezusa.
Po trzecie – aby nie być szatą zrzuconą z Jezusa, ale ciągle być blisko Niego i w ten sposób nie utracić swojego pięknego kształtu.
Ks. Tomasz Podlewski – od 2016 roku kapłan archidiecezji częstochowskiej. Duszpasterz akademicki, rekolekcjonista, magister teologii, magister dziennikarstwa, doktor nauk o komunikacji społecznej i mediach, absolwent pierwszej edycji „JP2Studies” w Rzymie. Publicysta wielu czasopism i portali katolickich, autor książki pt. „Jezusowa kardiologia”, kilkuset artykułów prasowych oraz wywiadów o Kościele i życiu duchowym. Za działalność dziennikarską nagrodzony medalem „Mater Verbi”