Violetta Nowakowska: - Co to jest szkoła Rocha?
Ks. Stanisław Orzechowski: - Ja to przywiozłem z Wielkopolski, tam był Roch, który był patronem od chorych. Tak się mówiło wtedy, gdy mężczyzna odszedł, bo mu w małżeństwie ciężko było, i poszedł do drugiej, a tamta mu dopiero dała szkołę...
- Jest nawet taka psychologiczna logika w tym, bo jeśli się nie nauczyło rozwiązywać kryzysów przy pierwszym małżeństwie, to trudno spodziewać się, że przyjdzie cudowne olśnienie jak to robić przy drugim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Dziś częściej zdarza się niefrasobliwość w odchodzeniu niż kiedyś. Wszyscy są przekonani, że im się szczęśliwe życie należy i nikt się borykać nie zamierza. I z ludzkimi słabościami - nie chce im się użerać ze sobą, rozmawiać, stawiać sobie jakieś dążenia do tego, żeby było lepiej, a z drugiej strony ludzie są bezradni wobec swoich uczuć. I tych, które wygasają i tych, które się rodzą. Pewnie, że się rodzą, no i cóż? Być może nawet dobrze, że tak się zdarza. Można sobie uświadomić, że tak jest, ale to że są, niekoniecznie musi zaraz wpływać na nasze postępowanie. Każdy się może zakochać w sensie jakiegoś zauroczenia drugą osobą. Ty, ja… każdy. Ale co z tego? To przychodzi i w niczym mi nie przeszkadza, nadal realizuję to, co mam w życiu do zrealizowania - idę swoją drogą. Trzeba mieć dystans do siebie, tego uczucia, tego, co się w naszym życiu dzieje. Myślę, że to jest łatwiejsze, jeśli doświadcza tego ktoś, kto jest w takim wieku jak ja. Ale jeśli nawet ktoś jest młody, a dojrzale do tego podejdzie, to go jakoś rozwinie, uskrzydli, a szkód nie narobi. Czasem nawet jest tak, że prócz spowiednika nikt tego nie powinien wiedzieć - no, ale to już jest temat do indywidualnej rozmowy. Jak ktoś się z tym zmaga, niech się podeprze sakramentem pokuty, bo tu nie wystarczy być czujnym, trzeba być kutym na cztery nogi. Dlatego najbezpieczniej jest powierzyć to Bogu.
- Co robić, kiedy nagle mamy pełną głowę, pełne serce jakiegoś człowieka, a już jesteśmy w małżeństwie?
- No, właśnie. Trzeba więc być czujnym, ale nie panikować. Uczucia mogą być, może ich nie być, ale to nie powinno wpływać na nasze postępowanie. To jest tylko akompaniament. Nie ma w tym momencie uczucia, uniesień? No, może chwilowo nie ma. Ale dlaczego ja mam się zaraz wycofywać się z interesu?
- Zwłaszcza, że w tym wypadku ten interes to… misterium.
- O! I o tym trzeba pamiętać.
Oprac. AB