"Taki tłum, jak tu, taki szum, jak tu, to tradycja stara jak świat, i o śmiech tu lżej, więc się śmiej i śmiej, młodszy jesteś tu o wiele lat. Karuzela, karuzela, na Bielanach co niedziela, śmiechu beczka i wesela a muzyczka, muzyczka wam gra" - któż nie zna tej słynnej piosenki wykonywanej niegdyś przez Marię Koterbską. Słowa utworu napisał Ludwik Starski. Opisywał on rzeczywistość, gdyż od XVII w. z okazji odpustu Zielonych Świątek na Bielanach kręciła się karuzela. Las Bielański przez wieki pełnił głównie funkcje rekreacyjne jako miejsce polowań, odpustów i zabaw ludowych. Karuzela, stojąca wówczas nieopodal ul. Podleśnej, stanowiła jedną z głównych atrakcji tych zabaw.
Jednak w latach 60. ubiegłego wieku karuzela zniknęła z Lasku Bielańskiego. Tradycję postanowił wskrzesić ks. Wojciech Drozdowicz, proboszcz parafii bł. Edwarda Detkensa przy ul. Dewajtis. Ten niekonwencjonalny duszpasterz ciągle zaskakuje nowymi pomysłami. Od jakiegoś czasu w pobliżu bielańskiego kościoła pasą się zwierzęta: osiołek i baranki. Ogłoszenia duszpasterskie rozdaje strach na wróble. Natomiast w zabytkowych podziemiach kościoła organizowane są koncerty i wernisaże. Kolejna atrakcja to właśnie leśna karuzela.
Jej twórcom chodziło o to, aby karuzela była nietypowa i kojarzyła się z lasem. Dlatego też artysta-plastyk Józef Wilkoń we współpracy z góralami z Małego Cichego wyrzeźbili w drewnie na karuzeli różne zwierzęta. Aby pokręcić się na karuzeli dzieci zasiadają więc na dziku, krowie, lwie, nosorożcu i pelikanie. Na górze zaś umieszczono... ryby, a na samym szczycie bociana. W pobliżu karuzeli stoją natomiast żyrafa i niedźwiedź.
W każdą niedzielę we Mszy św. o godz. 11.00 w bielańskim kościele uczestniczy mnóstwo ludzi. Przyjeżdżają z całej Warszawy. Zawsze jest bardzo dużo dzieci. To przede wszystkim dla nich powstała karuzela. Dzięki niej na głód nie powinny narzekać osiołek Franciszek i baranki, które jeszcze nie mają imion. Ksiądz Proboszcz ustawił bowiem w pobliżu karuzeli pojemnik na karmę dla zwierząt. - Proszę wszystkie dzieci o suchy chleb. Franciszek uwielbia także marchewkę, jabłka i sucharki - mówi ks. Drozdowicz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu