Sztandar polski
powiewa na wale.
Kto się zdobył
na ten czyn nadludzki?
Sztandar polski wzniósł
w niebo zuchwale
Wojujący brygadier
PIŁSUDSKI.
Rozpoczęła się droga do niepodległej Polski. Rozbity
na części naród, lecz zjednoczony duchem raz jeszcze - po konfederacji
barskiej, powstaniu kościuszkowskim, Legionach, które z ziemi włoskiej
szły do Polski, powstaniach listopadowym i styczniowym - podjął walkę
o niepodległość.
Józef Piłsudski utworzył Legiony Polskie, 3 sierpnia
powstała w Krakowie pierwsza kompania licząca 144 żołnierzy. Wygłosił
on w Oleandrach przed jej frontem przemówienie, w którym m.in. powiedział: "(
...) Nie naznaczam szarż (...) Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy
z was może zostać oficerem. (...) pozdrawiam was, jako pierwszą kadrową
kompanię".
Tak zaczęła się ich epopeja. Wśród wojennego huku dały
się słyszeć słowa piosenki: "Raduje się serce, raduje się dusza,
gdy pierwsza kadrowa na Moskala rusza...".
Legionowe szeregi rozrosły się. Komendantem I Brygady
został Józef Piłsudski, co stało się przyczyną nadania mu przydomka "
Komedant". Powstały Brygady - II i najmłodsza III (w 1916 r.). Ścisłe
powiązanie z Legionami miała konspiracyjna formacja pod nazwą Polska
Organizacja Wojskowa.
"(...) Wierzyliśmy, że pod przewodem najmężniejszego
człowieka, żołnierza, który powstał żywcem z najwspanialszych kart
tradycji Narodu idziemy drogą walki ku wolności naszej Ojczyzny (
...)" - pisał Juliusz Kaden Bendrowski w swej przedmowie do książki
Wacława Lipińskiego-Sochy pt. Szlakiem I Brygady. Silni wiarą i nadzieją,
dziś często nieznani z nazwisk, szli legioniści ku Polsce. Nie wszyscy
posiadali predyspozycje do wojennego rzemiosła, byli wśród nich oderwani
od książek uczniowie, studenci, powstali od biurek urzędnicy, chłopi,
którzy porzucili swe pługi. Słowa piosenki nieznanego autora mówią
wszystko:
"Gdy leżał w szpitalu
osłabły od ran
I śmierć mu
zdawała się bliską,
Dyktował do księgi:
´Me imię jest Jan,
A ŻOŁNIERZ
jest moje nazwisko´".
Chcąc jednak uczynić zadość przyjętym obyczajom i wymogom
historii, należy wspomnieć o tych, którzy przechodząc szkołę Legionów
dali o sobie znać również później. A więc szefa sztabu I Brygady
- Kazimierza Sosnkowskiego oraz wtedy jeszcze majora Śmigłego - Rydza.
Osobny rozdział to księża kapelani, a wśród nich ks. Żytkiewicz z
5. Pułku Piechoty.
Między żołnierzami szarych szeregów znalazł się również
Zygmunt Włodarzewski, urodzony 1897 r. Jego karta wojskowa miała
numer 18096. Służył od sierpnia 1915 r. w 1. Pułku Piechoty I Brygady
Legionów. Został odznaczony brązowym medalem waleczności. Wcześniej
należał do Polskiej Organizacji Wojskowej, o czym świadczy Komisja
Kwalifikacyjna POW przy Wojskowym Biurze Historycznym (nr 276-65/XI
11194). Starosta powiatowy w Stolinie - Henryk Kintopf pisze: "Stwierdzam,
że p. Zygmunt Włodarzewski, pseudonim ´Słupski´, należał do POW i
wraz ze mną służył (...) w obwodzie wolskim w Warszawie pod komendą
Marczewskiego - Witkowskiego, późniejszego ppor I Brygady Legionów
Polskich (...) był czynnym członkiem organizacji (...) i ukończył (
...) kurs szkoły podoficerskiej POW. Dnia 5 sierpnia wstąpiliśmy
do Batalionu Warszawskiego, z
którym wyruszyliśmy na front".
Przed Świętem Niepodległości, 9 listopada 1938 r., Rada
Państwa nadała mu Srebrny Medal za Długoletnią Służbę Rzeczypospolitej.
Pamiętajmy - to święto nie zostało nam dane przez nikogo,
również przez ostatniego zaborcę, usankcjowanego w Jałcie. To święto
jest ceną naszej walki i krwi. Nie będzie żadną przesadą ani patetycznym
zwrotem, abyśmy zawsze i wszyscy pamiętali słowa: "Bóg, Honor, Ojczyzna"
.
Pomóż w rozwoju naszego portalu