Reklama

Wolność w zagrożeniu

Czy wolność słowa w Polsce jest zagrożona? Tak, i to bardzo - twierdzą działacze Stowarzyszenia Solidarni 2010. I nie tylko oni. A jest to tym groźniejsze, uważają, że bez wolności mediów nie będzie suwerennej, demokratycznej Polski

Niedziela Ogólnopolska 5/2011, str. 36-37

Dominik Różański

To, co dzieje się w tej chwili w mediach, jest dyskryminacją grupy dziennikarzy reprezentujących wartości konserwatywne. Dlatego 19 stycznia odbyła się demonstracja przed Kancelarią Premiera

To, co dzieje się w tej chwili w mediach, jest dyskryminacją grupy dziennikarzy reprezentujących wartości konserwatywne. Dlatego 19 stycznia odbyła się demonstracja przed Kancelarią Premiera

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najpierw konferencja „Ograniczanie wolności słowa w Polsce”, potem demonstracja przed siedzibą premiera. To był pracowity tydzień stowarzyszenia walczącego o pluralizm mediów. Są ku temu poważne powody: rugowanie z mediów publicznych niewygodnych dla władzy programów i dziennikarzy. Wyrzucenie z ramówki TVP programów: „Misja specjalna” Anity Gargas, „Antysalon” Rafała Ziemkiewicza, „Bronisław Wildstein przedstawia”, „Wojna światów” Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego oraz „Boso przez świat” Wojciecha Cejrowskiego i „Pod prasą” Tomasza Sakiewicza, a ostatnio - zapowiedź likwidacji „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego. Pozbywanie się z mediów publicznych dziennikarzy i publicystów takich jak: Joanna Lichocka, Jacek Karnowski, Jacek Sobala, Dariusz Karłowicz. - Wszystko to nie jest przypadkowe - uważa Ewa Stankiewicz, założycielka stowarzyszenia. - Oni mieli odwagę dociekać prawdy, zadawać niewygodne pytania, patrzeć na ręce władzy. Odmawia im się możliwości wykonywania zawodu - mówi Ewa Stankiewicz.
- To, co dzieje się w tej chwili w mediach, jest dyskryminacją grupy dziennikarzy reprezentujących wartości konserwatywne - mówi poseł Jarosław Sellin, który złożył wniosek o zbadanie sprawy do Rzecznika Praw Obywatelskich. Najgorzej jest w TVP. - Ludzie ci zostają odsunięci od prowadzenia programów, a dzieje się to w medium, które jest własnością publiczną.

Rząd dusz

Sama Stankiewicz też miała kłopoty. Od chwili, gdy wiosną ub.r. pokazano w TVP jej film „Solidarni 2010” (nakręcony wspólnie z Janem Pospieszalskim zapis wypowiedzi osób zgromadzonych w Warszawie w dniach żałoby narodowej po katastrofie w Smoleńsku), jest na cenzurowanym - i to dosłownie. - Reakcją na film i na to, co mówią ludzie w nim pokazani, nie była rzetelna ocena, lecz język szyderstwa, propaganda i argumenty poniżej pasa - mówi Ewa Stankiewicz. To samo za ten film spotkało Pospieszalskiego.
Frontalny atak przypuściła „Gazeta Wyborcza”, pisząc, że „żerując na autentycznych ludzkich emocjach, autorzy zrobili film-agitkę, propagującą obłędny, spiskowy, jakby tradycyjnie PiS-owski sposób widzenia świata”, a sam obraz to zrobiony „Jarosławowi Kaczyńskiemu prezent - darmowy dwugodzinny klip wyborczy za publiczne pieniądze”.
Na reakcję salonu na głosy celebrytów nie trzeba było długo czekać. Znany dystrybutor nagle zrezygnował z rozpowszechniania filmu fabularnego Ewy Stankiewicz, który z „Solidarnymi” nic, oprócz autorki, nie ma wspólnego. Okazało się, że film jest sprawą polityczną i niewygodną.
- Ale nic dziwnego - tłumaczy Bronisław Wildstein, publicysta „Rzeczpospolitej” - żałoba po katastrofie była oczyszczającą ceremonią narodową, która może spowodować przewartościowania i doprowadzić do utraty przez obecny establishment rządu dusz. - Chodzi więc o to, aby unieważnić sens tego wspólnego przeżycia - twierdzi. Aby unieważnić przekaz, należy go zdezawuować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Fikcja obiektywności

Gdy prestiżowy think-tank Freedom Mouse, sporządzający regularnie ranking wolności mediów na świecie, przedstawił ubiegłoroczną edycję raportu, okazało się, że Polska została oceniona znacznie gorzej niż rok wcześniej - o 0,25 punktu w 7-punktowej skali. Alarmujący ton tego raportu nie przebił się jednak do polskich mediów. Przebił się w poprzednich latach, gdy było lepiej.
Jednak Piotr Zarębski, reżyser dokumentalista, autor m.in. głośnych „Więźniarek”, macha ręką. - Cenzura eliminująca osoby niepoprawne polityczne trwa, z przerwami, od początku III RP. To skandal z tym, co się działo np. ze Stankiewicz i Pospieszalskim, ale to nic nowego. Dołączyli do grona wykluczonych dokumentalistów: Jerzego Zalewskiego, Grzegorza Brauna (autora dokumentu „Towarzysz generał”) czy Roberta Kaczmarka - uważa Zarębski. - Ci, którzy nie są poprawni politycznie, mają trudne życie, próbuje się ich eliminować z zawodu - podkreśla Zarębski, który sam niejedno przeżył w latach 90. - Cenzura przekracza granice przyzwoitości, zagraża temu, co w demokracji bardzo ważne, wolności słowa. Grupy wpływowe chcą ją ograniczać w imię utrzymania się w centrum uwagi i przy korycie. Ci, którzy przeszkadzają, poddawani są szykanom.
- Dziennikarze, publicyści, dokumentaliści mają prawo do poglądów. Problem, gdy część z nich tworzy fikcję, że oni sami są obiektywni, a ich oponenci to oszołomy i pisowcy - mówi dziennikarz związany z TVP. - Stosują sztuczki, np. etykietują i stygmatyzują przeciwników. Dzielą dziennikarzy i publicystów na „pisowskich” i „obiektywnych”. Ale żeby być pisowcem, nie trzeba być fanem PiS-u. Wystarczy nie wykazywać zapału w chwaleniu partii Donalda Tuska. Przechodzi to na świat przez nich opisywany. „Obiektywni” przekazują „obiektywny, prawdziwy” przekaz, a pisowcy to wiadomo...

Reklama

Jedna partia, jedna gazeta

- Mamy więc oto sytuację, że w mediach podaje się tylko to, co pasuje władzy, co jest poprawne politycznie - ocenia Jadwiga Chmielowska, publicystka, członkini Głównej Komisji Rewizyjnej SDP. - Treści niewygodnych nie ma, wszystkie mówią jednym głosem. Postępuje przy tym degradacja zawodu. Jeśli ktoś da się poznać jako dziennikarz niezależny, dociekliwy, będzie miał problem ze znalezieniem kolejnej pracy. Potrzebni są ludzie wykonujący polecenia - mówi.
Chmielowska jest przewodniczącą Rady Programowej TVP Katowice. - Na poziomie regionalnym też widać rugowanie nieprawomyślnych dziennikarzy. Odbywa się to na różne sposoby, na ogół jednak tworzone są różne pozory. Bierze się np. ludzi głodem, obniżając honoraria. Podobnie jest w różnych stacjach komercyjnych.
- Mówi się: przecież jest wolność, można pracować w mediach publicznych, można iść do komercyjnych. To ułuda. Media w Polsce tylko pozornie są komercyjne. Są związane z wielkim kapitałem, wielkie telewizje są koncesjonowane, na tym rynku nawet mysz się nie prześliźnie - uzupełnia Marcin Kamiński ze Stowarzyszenia KoLiber, współorganizatora demonstracji.
- Gdyby media były komercyjne, to film o Lechu Wałęsie, nakręcony przez jedną ze stacji telewizyjnych, nie leżałby w piwnicy, ale byłby na półkach. Podobnie film o Wojciechu Jaruzelskim byłby powtarzany w najlepszych porach oglądalności - dodaje Rafał Ziemkiewicz.
Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista i publicysta, nie ukrywa, że boi się o wolność słowa w Polsce. Jego zdaniem, już dziś jest ona tylko formalno-prawna. Media rządzą się dziś bardzo komercyjnymi regułami, jest coraz mniej miejsca na debatę publiczną. Każdy może założyć gazetę, pod warunkiem że ma wolne dwa miliardy złotych.
Telewizje, dominujące tygodniki opinii przedstawiają bardzo podobną wizję świata. - Był czas, że Polska była krajem jednej gazety („Wyborczej” - przyp. W. D.), boję się, że sytuacja znów zmierza w tę stronę - mówi prof. Bugaj.

Ważne powody

Zdaniem Jana Pospieszalskiego, wraz z rugowaniem kolejnych programów rozpoczęło się domykanie debaty publicznej, a miejsce zostaje jedynie dla apologetów obecnej władzy. I - ewentualnie w Internecie.
- Zamiast drugiej Irlandii możemy mieć drugą Białoruś, bo co prawda są opozycyjne media prywatne, ale znając autorytarne zapędy premiera, który jednego dnia chce kastrować pedofilów, drugiego dnia nasyła kontrolę na Uniwersytet Jagielloński, bo nie podoba mu się jakaś książka, trzeciego dnia zamyka sklepy z dopalaczami, chociaż nie ma prawa - to jaki problem, żeby zająć się ludźmi piszącymi w Internecie? - twierdzi Pospieszalski. Można mieć tylko nadzieję, że jeśli ktoś nie potrafi ułożyć rozkładu jazdy pociągów, to zamknięcia stron internetowych też nie udźwignie.
Ale los „Warto rozmawiać” nie jest jeszcze przesądzony. Nacisk widzów (ponoć tysiące listów i e-maili, jakie TVP otrzymała) zrobił swoje, a zdjęcie programu może być - jak sądzi Pospieszalski - punktem krytycznym. Dotychczas rugowanie poszczególnych programów odbywało się po cichu. Protesty po zapowiedziach zdjęcia „Warto rozmawiać” pokazują, że ludzie nie są bezradni.
I dlatego konferencja „Ograniczanie wolności słowa w Polsce” (prowadzenie - Paweł Kukiz), która odbyła się w warszawskim pałacyku Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (oraz zapowiedź kolejnych), a także demonstracja 19 stycznia br. przed siedzibą premiera były ważne. Spotkali się nie tylko ci, którzy za poglądy musieli odejść z mediów publicznych, i ich koledzy. Przyszli także ci najważniejsi: widzowie, słuchacze, czytelnicy, zapewne zatroskani o wolność słowa. Widać mieli ku temu ważne powody.
- Ludzie coraz lepiej rozumieją, że wolność mediów jest dla nich bardzo ważna. Bez niej jedne sprawy będą ukrywane, inne propagowane. Z mediów sterowanych nie dowiedzą się rzeczy dla nich ważnych, a niewygodnych - podkreśla Marcin Kamiński ze Stowarzyszenia KoLiber.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Krościenko n. Dunajcem: otwarcie Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka

2024-05-03 08:27

[ TEMATY ]

Ruch Światło‑Życie

Krucjata Wyzwolenia Człowieka

Foto Oaza/Facebook

„Jestem przekonany, że z radością oraz z nieba przypatruje się nam ks. Franciszek Blachnicki - mówił podczas uroczystego otwarcia Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w Krościenku nad Dunajcem ks. dr Marek Sędek, moderator generalny Ruchu Światło-Życie.

Kopia Górka stała się wyjątkowym miejscem dla sługi Bożego, który miał wizję żywego Kościoła. - Jeden z kapłanów powiedział: „pamiętam, jak ksiądz Blachnicki prowadził nas po polanie i mówił, że tu będzie kiedyś kościół Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Póki co mamy w budynku kaplicę - dodał ks. dr Marek Sędek. Jej poświęcenie odbędzie w czerwcu, w 45. rocznicę ogłoszenia krucjaty, które odbyło się w czasie pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do ojczyzny.

CZYTAJ DALEJ

Niech miłość do Maryi będzie sprawdzianem polskiego ducha

2024-05-03 23:18

Karol Porwich / Niedziela

- Maryja Królowa Polski, to tytuł, którym określił Bogarodzicę 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz podczas ślubów lwowskich, by dramatyczne wówczas losy Ojczyzny i Kościoła powierzyć jej macierzyńskiej opiece, przypomniał na rozpoczęcie wieczornej Mszy św. w intencji archidiecezji częstochowskiej o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry. Wieczorna Eucharystia pod przewodnictwem abp Wacława Depo, metropolity częstochowskiego oraz Apel Jasnogórski z udziałem Wojska Polskiego zwieńczyły uroczystości trzeciomajowe na Jasnej Górze. Towarzyszyła im szczególna modlitwa o pokój oraz w intencji Ojczyzny.

Witając wszystkich zebranych o. Samuel Pacholski, przypomniał, że „Matka Syna Bożego może być i bardzo chce być także Matką i Królową tych, którzy świadomym aktem wiary wybierają ją na przewodniczkę swojego życia”. Przywołując postać bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który tak dobrze rozumiał, że to właśnie Maryja jest Tą, „która zawsze przynosi człowiekowi wolność, wolność do miłowania, do przebaczania, uwolnienie od grzechu i każdego nieuporządkowania moralnego”, zachęcał wszystkich, by te słowa stały się również naszym programem, który będzie pomagał „nam wierzyć, że zawsze można i warto iść ścieżką, która wiedzie przez serce Królowej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję