Wcześniej w kościele akademickim Najświętszego Serca Jezusowego modlono się podczas Mszy św. w intencji pomordowanych naukowców. – Chcemy nie tylko pamiętać, ale odbyć lekcje historii. By te dramatyczne wydarzenia nie powtórzyły się nigdy więcej – mówił na początku Eucharystii salezjanin ks. Grzegorz Dłużniak.
To już 82. rocznica śmierci polskich uczonych lwowskich uczelni. 4 lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie Niemcy zamordowali kilkudziesięciu profesorów. – Historia nauczycielką życia, ale Europa jest dosyć słabym uczniem tej nauczycielki. Dzisiaj jesteśmy świadkami odradzania się imperializmu, ambicji, które kosztują wolne narody krew, które wywołują zbrodnie i każą jednym narodom mścić się, atakować i poniżać innych. Na naszych oczach toczy się wojna i obserwujemy dzisiaj właściwie te same sceny – mówił pod Pomnikiem Profesorów Lwowskich Bogusław Szpytma, wicewojewoda dolnośląski. I dodawał: – Spotykamy się tu nie tylko po to, by wspominać tragedię, ale by budować siłę ludzi wolnych, którzy będą przeciwstawiać się takim sytuacjom i dramatom. Polska dziś jest ważnym miejscem budowania nowej wolności Europy opartej nie tylko na ekonomii, związkach gospodarczych i sile, ale na wartościach i na moralności.
Adam Kiwacki, prezes zarządu głównego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, podkreślał, że polscy profesorowie ze Lwowa nie zginęli do końca: – Profesora bowiem nie można zabić, unicestwić, bo jest nie tylko bytem materialnym. To dorobek intelektualny, katedra, studenci. Swoim nauczaniem każdy profesor uczy jednego: prawdy. To najważniejsze pojęcie, jakie wymyśliła cywilizacja. Jestem przekonany, że prawda jako najwyższe dobro zwycięży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu