Reklama

W Ojców wierze daj wytrwanie, Maryjo!

Kazanie wygłoszone na Szczycie Jasnogórskim w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej Jasna Góra, 26 sierpnia 2010 r.

Niedziela Ogólnopolska 36/2010, str. 8-11

Krzysztof Świertok

Uroczysty ingres biskupów, 26 sierpnia 2010 r.

Uroczysty ingres biskupów, 26 sierpnia 2010 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wierni Ojców wierze, przyszliśmy na Jasną Górę. Przed Oblicze Jasnogórskiej Pani. Do tego sławnego sanktuarium, gdzie bije serce narodu w Sercu Matki. Dziś uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Wspominamy bł. o. Honorata Koźmińskiego, czciciela Maryi - Królowej Polski. To on wraz z o. Euzebiuszem Rejmanem, jasnogórskim przeorem, na początku ubiegłego wieku, w epoce niewoli narodowej, zabiegał w Stolicy Apostolskiej o ustanowienie tego święta. Uczynił to w 1904 r. święty papież Pius X. A kiedy Polska powstała, by żyć, wolna i niepodległa, Ojciec Święty Pius XI, w 1931 r., zarządził, aby uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej była obchodzona w całej naszej ojczyźnie. W przyszłym roku - 80. rocznica tego znamiennego aktu, który zwieńczył wielowiekowy kult Wizerunku Czarnej Madonny.
Jasna Góra. Tu doznaje czci Ta, „której obraz widać w każdej polskiej chacie/ I w kościele, i w sklepiku, i w pysznej komnacie,/ W ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci (...) W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy” - pisał przed laty Jan Lechoń w wierszu „Matka Boska Częstochowska”.
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy...

„Wielka człowieczeństwa Boskiego Matko i Panno”

Ileż pokoleń szło ku tym klasztornym murom, ku kaplicy Cudownego Obrazu, od której bije blask Tej, która światu przyniosła: „światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2, 29-32). „...zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” - przypomina w drugim czytaniu św. Paweł Apostoł (Ga 4, 4-5).
Jasna Góra. Najsławniejsze z polskich sanktuariów maryjnych. Tak wiele ich na polskiej ziemi! Niczym paciorki różańca obejmują jej przestrzeń uświęconą modlitwą, życiem i pracą pokoleń. Tak wiele ich w różnych miejscach Europy, Ameryki Południowej i Północnej, w najdalszych zakątkach świata - wszędzie tam, gdzie żyje Kościół, który głosi chwałę Matki wierzących, światła naszej nadziei w drodze ku Niebu.
„Któż bardziej niż Maryja - to słowa Ojca Świętego Benedykta XVI zaczerpnięte z encykliki „Spe salvi” (49) - mógłby być gwiazdą nadziei dla nas - Ona, która przez swoje «tak» otwarła Bogu samemu drzwi naszego świata; Ona, która stała się Arką Przymierza, w której Bóg przyjął ciało, stał się jednym z nas, pośród nas «rozbił swój namiot» (por. J 1,14)”.
Przez łaskę, jaką Bóg obdarzył Maryję, pokorną służebnicę Pańską, przez tajemnicę Jej niepokalanego poczęcia, przez to, że przyjęła Jego dar - Bożego Syna, przez Jej postawę wiary, przez godzinę krzyża, kiedy miecz boleści przeniknął Jej serce, przez uczestnictwo w narodzinach Kościoła - stała się umiłowanym dzieckiem Boga. Nie dotknęło Jej rujnujące dzieło śmierci. „Matka Boga Jezusa Chrystusa (…) po zwycięstwie nad śmiercią, została z ciałem i duszą wzięta do chwały niebios. Tam zajaśnieje jako Królowa zasiadająca po prawicy swego Syna - Nieśmiertelnego Króla Wieków” - słowa Ojca Świętego Piusa XII, zaczerpnięte z konstytucji apostolskiej „Munificentissimus Deus”, ogłaszającej dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.
Wniebowzięta Matka Chrystusa, uczestnicząca w Zmartwychwstaniu swego Syna, wskazuje, że przez ziemię idziemy ku niebu, ku „zmartwychwstaniu do życia” (J 5, 29). To w „Maryi Wniebowziętej Kościół już osiąga doskonałość, dzięki której istnieje święty i nieskalany (por. Ef 5, 27); (por. „Lumen gentium”, 65).
„Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie! Błogosławiony ten, kto mnie słucha...” (Prz 8, 33-34) - Mszy św. dzisiejszego dnia towarzyszą słowa Księgi Przysłów, które liturgia odnosi do Bogurodzicy - Stolicy Mądrości.
Tyle krajów i narodów obrało Ją za swoją Królową. Także naród polski. Pamiętne śluby króla Jana Kazimierza w katedrze lwowskiej: „Wielka człowieczeństwa Boskiego Matko i Panno! Ciebie za Patronkę moją i państwa mego Królową dzisiaj obieram. (...) obiecuję Tobie (...) Synowi Twemu Jezusowi Chrystusowi, Zbawicielowi naszemu, cześć i chwałę przez wszystkie krainy Królestwa Polskiego...”.
Dziś dzieci naszego narodu dziękują za Jej obecność. Wraz z Nią jest obecny Jej Syn - Jezus Chrystus.
Ewangelia dzisiejszego dnia przywołuje pierwszy znak mocy Jej Syna. Uczta weselna w Kanie Galilejskiej. Cud przemiany wody w wino. To stamtąd biegną słowa Maryi, jakże często powtarzane: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Tak mówiła do sług podczas weselnej uczty. Tak mówi do pokoleń chrześcijan: Zaufajcie Jezusowi, otwórzcie swoje serca na Jego słowa. Niech On stanie się dla was Drogą i Prawdą, i Życiem” (por. J 14,6). Bądźcie pozdrowieni uczestnicy dzisiejszej Świętej Liturgii. Wy wszyscy spod znaku Polski Pielgrzymującej. Śpiewacie na pielgrzymkowym szlaku: „Ciebie, Matko, miłujemy/ Od Bałtyku aż do Tatr/. Twą nadzieją dziś żyjemy,/ W złej godzinie obroń nas./ Mrok niech w jasność się zamieni,/ Niechaj prawdy przyjdzie czas...”.
To pielgrzymowanie ku Matce to Wasze credo, Bracia i Siostry, rozłożone na etapy marszu. Wypowiadane wobec własnego serca, sumienia, współpielgrzymów, spotykanych w drodze rodaków, wobec ojczyzny. Takie credo wypowiadacie również Wy wszyscy, którzyście tu przybyli - z różnych stron ojczyzny - na święto Waszej Matki. Także telewidzowie i radiosłuchacze uczestniczący duchowo w naszym modlitewnym zgromadzeniu. Z dala od ojczyzny. W Irlandii, w Skandynawii, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych.
Polska Pielgrzymująca. Są tacy, którzy chcieliby o niej zapomnieć, nie zauważyć jej, przemilczeć.
Ale są przecież i tacy, dla których spotkanie wędrujących drogami ojczyzny pątników staje się duchowym przeżyciem, znakiem wspólnoty, refleksji, może dotyczącej tego najważniejszego pytania: o sens naszego wędrowania przez życie, o sens naszej drogi życia...
To Wasze dążenie ku Matce wpisuje się w drogę wielu pokoleń, które tu szły, także w najtrudniejszym czasie. Wspomnę sierpień 1944, Powstanie Warszawskie. Nawet wtedy, oczywiście, w sposób ograniczony, wyruszyła ze stolicy pielgrzymka na Jasną Górę. Wczoraj przyszła pielgrzymka z Sieradza. 400 lat Sieradz pielgrzymuje! Cztery wieki. Co za jubileusz!
Tu zawsze byliśmy wolni. Przed Oblicze Czarnej Madonny, przynosiliśmy nasze sprawy: te w wymiarze Kościoła, państwa, narodu. To stąd rozlegał się głos pasterzy Kościoła w Polsce. Także w godzinie zagrożeń dla życia narodu, jego wolności i chrześcijańskiej tożsamości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Godnymi się stańcie najdroższego daru wolności...”

Niedawno obchodziliśmy 90. rocznicę Bitwy Warszawskiej - Cudu nad Wisłą, dziejowego wydarzenia, w którym - patrząc na nie oczyma wiary - dostrzec można wstawienniczą obecność Maryi.
Zjednoczonym murem żołnierskich serc zatrzymaliśmy pochód za Wisłę bolszewickiej nawały, która chciała tu, w Polsce, i tam, w Europie, budować królestwo Antychrysta. Zatrzymaliśmy go także wznoszącą się ku niebu błagalną modlitwą, dzięki zawierzeniu Sercu Jezusowemu, zawierzeniu Maryi. Z Jasnej Góry rozległ się wtedy przejmujący głos biskupów polskich. Prośba o „broń pokoju, jaką jest modlitwa (...) o szturm modłów do Boga za Polskę”, wyrażona w liście pasterskim do narodów świata w sprawie groźby bolszewizmu: „Dajcież ojczyźnie, co z woli Bożej dać jej przynależy. Nie słowem samym, lecz czynem stwierdzajcie, że ją miłujecie. Godnymi się stańcie najdroższego daru wolności przez Wasze poświęcenie się dla Polski. Poświęcajcie dla niej wszystkie partyjne zawiści, wszelką żądzę panowania jedni nad drugimi, wszelkie jątrzenia i wszelkie jadowite kwasy, wżerające się w jej duszę i w jej organizm. We wspólnej jej miłości i we wspólnej jej potrzebie jednoczcie się” - pisali w liście pasterskim do obywateli ojczyzny.
„Godnymi się stańcie najdroższego daru wolności....”. Czy to przesłanie dawno pomarłych pasterzy Kościoła polskiego: kardynałów Edmunda Dalbora, Aleksandra Kakowskiego, świętego arcybiskupa lwowskiego Józefa Bilczewskiego, księcia biskupa krakowskiego Adama Stefana Sapiehy, arcybiskupa lwowskiego obrządku ormiańskiego Józefa Teodorowicza, biskupów Mariana Fulmana i Henryka Przeździeckiego nie jest wciąż aktualne? Czy nie brzmi w nim ten sam ton niepokoju nad zapaścią polskiego ducha, nad nędzą jałowych sporów i partyjnych zawiści, który słyszycie dziś z ust prawych ludzi, ludzi sumienia? Czy nie brzmi w nich również ten sam ton nadziei i wiary, że można to wszystko odrzucić, że ład serca i troska o sprawy ojczyzny może stać się dominantą życia polskiej wspólnoty?
Sierpień 1920 r. Wróg, który „łączy okrucieństwo i żądzę niszczenia z nienawiścią wszelakiej kultury, szczególniej zaś chrześcijaństwa i Kościoła” (z listu biskupów polskich), został pokonany. Chrześcijańskie oblicze Polski i Europy zostało ocalone. Wielkość tego czynu rozumiał dobrze Ojciec Święty Pius XI. Kolejni biskupi Rzymu patrzą na powstały z inicjatywy Piusa XI w kaplicy ich letniej rezydencji w Castel Gandolfo fresk Jana Henryka Rosena, przedstawiający tamto zwycięstwo. Wizerunek Matki Bożej Zwycięskiej. Postać ks. Ignacego Skorupki - symbolu tamtych zwycięskich zmagań. Trzeba było dopiero politycznych przemian, aby o tamtym zwycięstwie można było mówić pełnym głosem. Aby odetchnął Radzymin, spychany przez lata na boczny tor inwestycji tylko dlatego, że „zawinił” tym, iż rozegrała się tu zwycięska bitwa. Przybył na radzymiński Cmentarz Poległych w czerwcu 1999 r. sługa Boży Jan Paweł II. Przed frontonem katedry warszawsko-praskiej stanął pomnik ks. Ignacego Skorupki. Czekano nań długo, przyjęto go z wdzięcznością. A tyle jeszcze zostało do zrobienia, aby tamto zwycięstwo utrwalić w świadomości młodych generacji, aby otoczyć właściwą opieką groby bohaterów. Naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest modlitwa do miłosiernego Boga za poległych w tamtej bitwie żołnierzy - swoich i obcych. To Bóg daje odkupienie, obdarza zmarłych światłością wiekuistą.
Umiłowani! Drodzy Telewidzowie i Radiosłuchacze!
Jeszcze jeden motyw. Jasna Góra w latach komunistycznego zniewolenia. Kiedy odebrano nam wolność, próbowano nam odebrać dusze, zmienić wektory polskiego myślenia. Rozmaitymi sposobami, zwykle podłymi i przebiegłymi, próbowano rozbić jedność Kościoła, uderzyć w pasterzy, rozproszyć poddane ich pieczy stado, wydać je na pastwę wilkom.
Szukał Kościół w Polsce wspomożenia u Matki, która nas zna. Wspomożenie wiernych. Pocieszycielka strapionych. „Zwycięstwo jeśli przyjdzie - przyjdzie przez Maryję” - zapowiadał prymas August Hlond, kiedy rozpoczął się czas dziejowego starcia systemu komunistycznego z Polską katolicką. Podtrzymywał to przekonanie sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński. Prymas zawierzenia i maryjnych dróg, które przeorały Polskę na milenijnym szlaku. Rozpalił w sercach tysięcy jasnogórską żagiew miłości narodu ku Matce. Oddał go Jej - Matce Zbawiciela - w macierzyńską niewolę miłości. Śluby Jasnogórskie i Wielka Nowenna - wyzwanie dla tamtej ideologii, która pragnęła uderzyć w tkankę życia społecznego, duszę narodu, świat odwiecznych wartości. Trwa i promieniuje w Kościele, i w narodzie wielkie dziedzictwo tego Sługi Bożego, czciciela Maryi, interrexa, nieustraszonego obrońcy praw Boga i narodu.
Szedł drogami Maryi kard. Karol Wojtyła. Papież zawierzenia. „Powołanie syna polskiego narodu na Stolicę Piotrową zawiera w sobie oczywistą więź z tym świętym miejscem, z tym sanktuarium wielkiej nadziei - że mogę powtórzyć tylko: «Totus Tuus»...” - wyznał 4 czerwca 1979 r., kiedy na Jasnej Górze stanął po raz pierwszy jako biskup Rzymu. „Czuwam - to znaczy czuję się odpowiedzialny za to wielkie wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje” - mówił 18 czerwca 1983 r., podczas stanu wojennego, tu, na Jasnej Górze, do polskiej młodzieży.
Ta odpowiedzialność dalej trwa, dalej obowiązuje. Także tych rodaków, szczególnie młodych, którzy tak masowo z ojczyzny wyjeżdżają, Sentencja rzymska brzmi: „Ubi bene, ibi patria” - gdzie mi się dobrze powodzi, tam jest moja ojczyzna. Przekreśla ta sentencja wartość ojczyzny, tej w sensie najściślejszym. Ojczyzny, którą tworzą ziemia i groby, pamięć i miłość, znaki tożsamości i wspólnoty. Wiedzą o tym dobrze emigranci z dawnych lat, zesłańcy i wygnańcy.

Reklama

„Nie trzeba kłaniać się Okolicznościom”

Umiłowani!
Coraz więcej historycznych źródeł rozświetla drogę Kościoła w latach PRL-u. I z tych ostatnich dwudziestu lat przemian ustrojowych. Kościół to Chrystusowa łódź, wciąż stawia czoła burzom i nawałnicom, wciąż nowym zadaniom i wyzwaniom.
„Nie trzeba kłaniać się Okolicznościom, a Prawdom kazać, by za drzwiami stały” - przypominał niegdyś Cyprian Kamil Norwid.
Nie kłaniał się Kościół polski okolicznościom, nie uprawiał strategii przetrwania za wszelką cenę. Kiedy cezar na ołtarzu Pańskim próbował usiąść, rozległo się zdecydowane: „Non possumus” Prymasa Tysiąclecia. Był świadom słów Zbawiciela: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15, 20).
Okoliczności czasu sprawiły, że Kościół w Polsce, oprócz swych zbawczych zadań, musiał podjąć nową rolę: depozytariusza i obrońcy praw narodu. Mówił za tych, którym odebrano prawo głosu albo ich głos programowo lekceważono.
Gdy podjąłem jako biskup polowy służbę w Wojsku Polskim, osłuchałem się stwierdzeń i obaw, że Polsce grozi fundamentalizm religijny, ksenofobia, nacjonalizm, trwanie w historycznej euforii i papieskich pielgrzymkach.
W ostatnich latach wiele medialnej uwagi poświęca się temu, co było marginesem w skali całego polskiego Kościoła - uwikłaniu w relacje z komunistycznymi strukturami przemocy części duchownych. Czyniono to zwykle, nie bacząc na przestrogę Ojca Świętego Benedykta XVI, wypowiedzianą w archikatedrze Świętojańskiej w Warszawie 25 maja 2006 r.: „Trzeba unikać aroganckiej pozy sędziów minionych pokoleń”. A przecież Kościół, jako jedyna wspólnota, dokonał lustracji osób konsekrowanych. O tym się zapomniało lub nie chce się pamiętać.
Opiszcie - ludzie pióra i kamery - współczesnym generacjom fenomen budowy kościołów w PRL-u, często bez pozwolenia. Diecezja przemyska, której przewodził wtedy bp Ignacy Tokarczuk, jest tego niezwykłym przykładem. Przedstawcie fenomen Dni Kultury Chrześcijańskiej. Stały się odpowiedzią na brak wolności mediów, na nieobecność w nich utworów niosących religijne przesłanie. Pokażcie, jak funkcjonował Kościół katakumbowy w Ludowym Wojsku Polskim, z którego przestrzeni usunięto Chrystusa, ale nie potrafiono Go usunąć z serc wielu, którzy pełnili wojskową służbę.
Sporządźcie statystykę grzywien czy kolegiów, wymierzanych kapłanom, finansowych domiarów, odmów na różnorodne przedłożenia kierowane do władz.
Szedł Kościół w Polsce trudnymi drogami tamtych czasów, wspierając się na mocy Bożej (por. 1 Kor 1, 18), na przesłaniu nadziei, którym emanowało to miejsce, gdzie tak mocno odczuwa się obecność Matki Pana, skąd nauczali wybitni pasterze.
Pozwólcie, Bracia i Siostry, że podzielę się z Wami odległym wspomnieniem - sprzed prawie 43 lat. Dzień 20 października 1967 r. Sala Rycerska w klasztorze jasnogórskim wypełniona rzeszą ok. 200 kleryków. Jeszcze kilka dni temu byliśmy żołnierzami Ludowego Wojska Polskiego, przechodziliśmy swoisty kurs anty-Ewangelii w wydaniu oficerów politycznych, który miał nas odciągnąć od Boga, zgasić nasze powołanie. Kiedy klerycka służba wojskowa dobiegła końca, przybyliśmy tu, do Domu Matki. Wszedł do Sali Rycerskiej kard. Wyszyński. Jeden z nas meldował o zakończonej służbie, o tym, że przetrwaliśmy, że wracamy do seminariów. Kardynał mówił o swej posłudze kapelana Armii Krajowej. Przywoływał obraz żołnierza - „Miles Christi”. „Bierz udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa” (2 Tm 2,3).
Ponad 3 tys. alumnów - żołnierzy powołanych do służby w wojsku w latach 60. i 70., nie dla obrony, lecz by upokorzyć i odwieść od powołania! Ale mieliśmy wodza - kard. Wyszyńskiego i przeżyliśmy ten czas, przeszliśmy przez Morze Czerwone. My, pasterze, biskupi diecezjalni, nie przychodzimy znikąd. Przychodzimy z katolickich rodzin, w większości z wiejskich, z rolniczego trudu, przywiązani do Kościoła. Gdy nasi rodacy wybierali drogi prostsze, a niektórzy tzw. awangardę narodu - partię, my szliśmy do seminarium. A w seminarium, w trakcie studiów - do wojska, jakby za karę. Po co daleko szukać. Wśród biskupów tutaj, na Szczycie, wokół ołtarza - są byli żołnierze-alumni. Wymienię niektórych z nich: abp Wojciech Ziemba - metropolita warmiński; bp Piotr Libera - biskup płocki; bp Stefan Regmunt - biskup zielonogórsko-gorzowski; bp Kazimierz Ryczan - biskup kielecki, bp Krzysztof Nitkiewicz - biskup sandomierski; bp Henryk Tomasik - biskup radomski; bp Wacław Depo - biskup zamojsko-lubaczowski. I mówiący te słowa - metropolita gdański.
Można powiedzieć po latach: błogosławiona wina tamtego systemu, która nas utwierdziła w wyborze kapłańskiej drogi, przydała się także tym, którzy po latach, kiedy otworzyły się przed Chrystusem drzwi koszar, zaciągnęli się na kapelańską służbę.
Jednym z takich kleryków-żołnierzy był nowy polski błogosławiony - ks. Jerzy Popiełuszko. Męczennik za wiarę. Ofiara bestialskiej zbrodni funkcjonariuszy systemu zła i przemocy. Drugi obok bł. ks. Władysława Findysza polski kapłan - męczennik komunizmu, wyniesiony na ołtarze. Należał do tego kapłańskiego pokolenia, którego osobowość kształtowało nauczanie i postawa Prymasa Tysiąclecia. Poniósł do tronu Króla Wieków, do tronu Maryi - Królowej Nieba i Ziemi, ofiarę życia wielu swych współbraci kapłanów. Aż po tych ostatnich, skrytobójczo zamordowanych przez wciąż nieznanych sprawców w 1989 r. - księży Suchowolca, Niedzielaka, Zycha. Kiedy wydawało się, że kończy się czas, gdy traktowano nas jak swoiste katolickie getto, pozbawiane należnych praw, spychane na margines. Byli ludzie trzeciej i czwartej kategorii, ale była i „awangarda narodu”, ta spod znaku „nieomylnej”, a dziś pouczająca, szermująca hasłami tolerancji, neutralności światopoglądowej, standardów europejskich.
Po raz pierwszy tu, przed Obliczem Matki Bożej Częstochowskiej, wznosimy naszą wstawienniczą modlitwę do nowego Błogosławionego. Niech oręduje za nami w niebieskiej ojczyźnie, niech wspomaga ludzi „Solidarności”, z którymi tak bardzo był związany.

Reklama

Wielka lekcja krzyża

Umiłowani!
Już ponad dwadzieścia lat Kościół polski towarzyszy narodowi żyjącemu w politycznej wolności. Nie musi już podejmować wielu dawnych zadań. Są ku temu osobne instytucje, osobne struktury - elementy demokratycznego państwa. Są też struktury państwa: Prezydent, Sejm, Senat, Trybunały, Rzecznik Praw Obywatelskich, Konsumenckich etc.
Jest konstytucja, gwarantująca Kościołowi należne prawa, jest konkordat ze Stolicą Apostolską, religia wróciła do szkół - w początkach sierpnia minęła 20. rocznica - kapelani powrócili do szpitali i domów opieki, odnowiony został ordynariat polowy WP. To tylko niektóre elementy normalności. Niektóre - Ksiądz Prymas wie o tym najlepiej - osiągnięte zostały z wielkim trudem, po przebyciu długiej drogi.
Kościół, „filar i podpora prawdy” (1 Tm 3,15), wypełnia swoje powołanie, przekazuje wiernym Prawo Boże jako drogę ich życia, karmi Słowem i Eucharystią, prowadzi drogami zbawienia...
Taką drogą idzie Kościół, niosąc w nasze czasy - naznaczone znamieniem praktycznego materializmu, swoistą redukcją potrzeb natury duchowej - swoje credo i swoje zbawcze przesłanie, zanurzone w wieczności. Niesie je drogami świata, który uświęca, przemienia, reaguje na jego potrzeby, także ocenia - miarą sumienia, duchowego rozeznania, moralnych zasad.
„Bądźmy świadkami Miłości”. Takim hasłem zamykamy pięcioletni cykl pastoralnej aktywności, skoncentrowany na myśli przewodniej: „Kościół niosący Ewangelię nadziei”. Pragniemy w naszych wspólnotach inicjować i dynamizować życie Ewangelią, odczytywać skarbnicę naszej wiary, budować więzy ludzkiej wspólnoty i solidarności, korzystać jak najobficiej z Eucharystii, która jest doskonałą szkołą „Bożej miłości”, uczyć się dawania świadectwa o Chrystusie. Przypomina Ojciec Święty Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est”: „«Caritas» chrześcijańska jest przede wszystkim odpowiedzią miłości na to, co w konkretnej sytuacji stanowi bezpośrednią konieczność: głodni muszą być nasyceni, nadzy odziani, chorzy leczeni z nadzieją na uzdrowienie, więźniowie odwiedzani»” (31 a).
Uzewnętrzniła się „caritas” chrześcijańska w tym roku w czasie powodzi, huraganów, nieszczęść. Czasem przy atrofii powołanych do tego struktur. Czasem w sytuacjach, które świadczyły o oschłości ludzkich serc, bywało - wykorzystywaniu nieszczęścia jako tła dla wyborczego wyścigu. Wspomożeniu Wiernych - Maryi Jasnogórskiej przynosimy dziś wiano wolontariuszy, pracowników struktur Caritas, wielkiej rzeszy ludzi dobrej woli i ofiarnych serc.
Znakiem modlitewnej solidarności stało się doświadczenie, jakiego nie przeżyliśmy dotąd jako naród - tragedia smoleńska. Ileż polskich serc jest wciąż nią poruszonych! Ile wciąż ta tragedia niesie pytań, wątpliwości - znacie je dobrze. Wielu z Was było uczestnikami tamtych dni bólu i żałoby. Stało pośród olbrzymiej rzeszy Polaków, aby oddać ostatni hołd Lechowi Kaczyńskiemu, Prezydentowi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, i jego żonie, Marii. Odprowadzało na drogę wieczności tych, którzy zginęli w narodowej pielgrzymce do Katynia, wyrosłej z obowiązku pamięci o ofiarach Kainowej zbrodni. Objawiła się wtedy, w dniach żałoby, wielka godność i jedność. W wielu sercach obudziło się przekonanie, że ta tragedia stanie się swoistym dzwonem na trwogę. Wiele odmieni w polskim życiu publicznym, usunie z niego język agresji, potwarzy, kalumnii... Do dziś nie padło słowo „przepraszam” wobec tragicznie zmarłego Prezydenta, z którego szydzono i kpiono. Czy dlatego, że kochał Polskę, że chciał, aby zajęła miejsce godne wśród narodów Europy i pozostała wierna swojej chrześcijańskiej tożsamości?
Ale może jeszcze nie wszystko stracone? Prośmy Maryję, Przewodniczkę ludzkich dróg, niech skruszy chłód tych polskich serc wciąż nieprzyjaznych, niechętnych, wciąż w swoisty sposób zazdrosnych o ludzką pamięć i szacunek wyrażany wobec osoby tragicznie zmarłego Prezydenta.
W dniach żałoby przed Pałacem Prezydenckim harcerze postawili drewniany krzyż. Wiemy o tym wszyscy. Znak pamięci, wyraz pragnienia, że smoleńska tragedia i jej ofiary zostaną w tym miejscu upamiętnione.
Z dnia na dzień ten krzyż stał się zgorszeniem.
I to tam, w Warszawie, mieście, które w dniach Powstania przeszło wielką lekcję krzyża. I to tam, na Krakowskim Przedmieściu - ulicy krzyży. Dźwiga swój krzyż Chrystus sprzed bazyliki Świętego Krzyża. Wspiera się o Chrystusowy krzyż król Zygmunt III Waza z kolumny na placu Zamkowym. Doznały te krzyże upokorzenia w dniach wojny, zrzucone przez najeźdźcę na bruk. Zostały podniesione i wywyższone przez naród, miłujący swojego Zbawiciela. Głoszą dalej pokoleniom warszawian tam, na Trakcie Królewskim, lekcję krzyża - znaku największej miłości, która nikogo nie wyklucza, nikogo nie stawia poza nawias.
Konferencja Episkopatu Polski wystosowała komunikat odnośnie do wyjścia z tej sytuacji, w trosce o cześć dla krzyża, o jego godność, jego świętość zagrożoną ze strony tzw. obrońców tolerancji. Jest w tym apelu mowa o potrzebie wzniesienia pomnika ofiar smoleńskiej tragedii, godnego ich ofiary, ich służby dla Polski.
Nie należy przecież pasterzy Kościoła czynić odpowiedzialnymi za wyjście z tej sytuacji. Nie należy krzyża brać za parawan, a biskupów za zakładników. Bo to nie oni ten konflikt wywołali. Trzeba posłuchać głosu narodu, serca narodu i sumienia narodu. Słowa te adresuję wraz z całym Episkopatem do Prezydenta Rzeczypospolitej, Marszałków Sejmu i Senatu, Premiera Rządu, Pani Prezydent Warszawy oraz Przewodniczących partii politycznych koalicyjnych i opozycyjnych - chodzi o „powołanie komitetu i powierzenie mu sprawy miejsca i formy upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej” (25 sierpnia 2010 r. Komunikat z Sesji Rady Biskupów Diecezjalnych na Jasnej Górze). Bo w ich rękach leży klucz do właściwego rozwiązania, do podjęcia decyzji, na którą czekają obywatele ojczyzny. Decyzji, której źródłem winien być obowiązek pamięci o tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Decyzji, której źródłem winna być Polska jutra. Niech ona wie, niech pamięta, jakich Synów i Córki miała, jaką tragedię przeżyła wiosną 2010 r.
Umiłowani!
Z niepokojem patrzymy na sytuację duchową Polski. Na brak porozumienia, na powrót dawnego języka politycznego dyskursu. W życiu politycznym dochodzi do głosu arogancja, jednostronność, pewność siebie. Wiele mediów straciło obiektywizm, poszło na służbę manipulacji, jednostronnej propagandy. Na kanwie żądań, aby krzyż spod Pałacu Prezydenckiego zniknął definitywnie z tzw. przestrzeni publicznej, pojawiły się, artykułowane przez lewicę, postulaty, aby zmienić relacje między państwem a Kościołem, zrewidować istniejące status quo. Pojawiły się pod hasłem neutralności światopoglądowej, tolerancji, standardów europejskich. A postulują rozwiązania, któreśmy już niegdyś przerabiali. Powrót do relacji Kościół - państwo, jaka obowiązywała w epoce stalinizmu.
Nie warto polskiej atmosfery zatruwać językiem walki klas. Tego już doświadczyliśmy.
Nie warto zabiegać o recydywę niesprawiedliwych relacji. A może - padła i taka uwaga - to efekt tego, że Kościół podejmuje zdecydowane i efektywne działania w sferach dotyczących ludzi biednych i wykluczonych, które winny być obszarem działania lewicy. Ośrodki dla narkomanów, placówki roztaczające opiekę nad osobami starszymi, bezrobotnymi, zagrożonymi moralnie... Stąd ta neuroza... Antyreligijna, antykościelna, antyklerykalna.
Trzeba nam nowego języka: wiarygodności, spójności między obietnicami a praktyką życia. Skuteczności służby dla ojczyzny nie zmierzy się słupkami sondaży opinii publicznej. Odkładaniem do lamusa solennie deklarowanych obietnic. Projektami ustaw, których wprowadzenie naruszy ład sumień, zaneguje Magisterium Kościoła. „In vitro” nie jest palącym zagadnieniem dnia. Warszawa, miasto, w którego bruki wsiąkło tak wiele powstańczej, polskiej krwi, przelanej dla świętej sprawy wolności, nie powinna być widownią wrzaskliwych parad, promujących moralny indyferentyzm.
Palącym zagadnieniem dnia jest troska o rodzinę. Przecież w roku 2050 będzie nas o 6 milionów mniej! Takie są oficjalne dane. Palącym problemem jest walka z patologią, dewastacją sumień, swoistym kłanianiem się okolicznościom - w różnych wymiarach naszego życia…
Umiłowani!
„Idzie nowych ludzi plemię, jakich dotąd nie widziano”. Kard. Stefan Wyszyński często powtarzał tę frazę autorstwa Eugeniusza Małaczewskiego.
Niech przychodzą, niech zajmują miejsce w strukturach życia narodu, w środowisku polskiej pracy... Ludzie sumienia. Ci, którzy nie kłaniają się okolicznościom, nie zostawiają prawd za drzwiami.
Ludzie ugruntowanych zasad. Ludzie, którzy nie wyznają przykazań parzystych, a nieparzyste odsuwają na bok. Wciąż ich za mało w polskim życiu, gospodarce, mediach, biznesie, szkolnictwie.
Polecamy ich Tobie, Matko! Stolico Mądrości!
Umiłowani!
Bądźcie świadkami miłości. Tej największej, której źródłem jest Bóg, która płynie od ramion krzyża rozpiętego nad Polską od Giewontu, po krzyże, które stanęły w pobliżu Stoczni Gdańskiej.
„Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy. Od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku nim ziemia powstała” (Prz 8, 22).
„Matko Boża z Wieczernika.
W Duchu Świętym rozmodlona,
Spraw, niech w Polsce zło zanika
I przemiana się dokona”.

Amen.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: Klinikę Budzik dla dorosłych opuszcza dwoje pacjentów!

2024-04-18 14:19

[ TEMATY ]

klinika

PAP/Albert Zawada

Dyrektor Kliniki Budzik dla dorosłych prof. Wojciech Maksymowicz przekazał w czwartek, że dwoje chorych, po ponad rocznym leczeniu i rehabilitacji, opuszcza klinikę. 18 kwietnia w Polsce obchodzony jest Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce.

Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce ma na celu lepsze zrozumienie problemów pacjentów w stanie śpiączki, a także pomoc w stworzeniu systemu, pozwalającego na wybudzanie pacjentów ze śpiączki w każdym możliwym przypadku. Ponadto obchody Dnia Pacjenta w Śpiączce mają przyczynić się do zwiększenia społecznej świadomości istnienia problemu pacjentów znajdujących się w tym stanie.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

„Przysięga Ireny”. Zmieniaj świat swoją odwagą!

2024-04-19 08:14

[ TEMATY ]

film

Mat.prasowy

To prawdziwa historia oparta na faktach z życia Ireny Gut-Opdyke, która z narażeniem życia ratowała Żydów ukrywających się po likwidacji getta. To przejmująca opowieść o zachowaniu człowieczeństwa w nieludzkich czasach II wojny światowej.

Premiera w polskich i amerykańskich kinach już 19 kwietnia.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję