Reklama

"Kiedyś... spotkamy się znów"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ma chyba na świecie człowieka, który nie zastanawiał się, co go czeka po śmierci? Co będzie dalej? Czy warto żyć dla innych, troszczyć się o nich, poświęcać się, walczyć? Przecież dano nam tylko jedno życie i dlatego może lepiej nie rozglądać się za innymi i samemu brać wszystko garściami? Wokół nie brak przykładów, jak łatwiej żyje się nieuczciwym, wyrachowanym, pozbawionym wrażliwości, żeby nie powiedzieć ludzkich uczuć. Jednak dla tych, którzy wierzą, że życie nie kończy się w momencie śmierci, jest rzeczą bardzo istotną, jak przez nie przejdą i co pozostawią po sobie? Wszystko bowiem, co dobre, powróci i będzie nagrodzone, a zło odczuje i przeżyje ten, kto je wyrządził.
Słowa znanej przed laty piosenki pt. Kiedyś przecież spotkamy się znów, przeniesione na inną płaszczyznę rozważań, mogą skłonić człowieka do głębszego spojrzenia na sens naszego życia, na życie po życiu lub mówiąc inaczej - na życie po śmierci. W piosence ludzie nie rozstają się na zawsze, kiedyś znów się spotkają, a jak będzie z tymi, którzy przeszli już na drugą stronę życia, czy z nimi też się kiedyś spotkamy?
Każda wiara bez względu na to, czy wywodzi się z chrześcijaństwa czy innych kultur lub religii, zakłada, że nasze życie nie kończy się w momencie śmierci. Jakże smutne i beznadziejne stałoby się ono bez wiary w to, że kiedyś spotkamy tych, których kochaliśmy i kochamy, że nad światem i wśród ludzi zatryumfuje miłość, dobroć i sprawiedliwość! Dzięki tej wierze mamy w sobie nadzieję, a ona dodaje nam siły, by walczyć, by jak feniks podnosić się z popiołów i upadków. Często dzieje się tak, że Bóg, czy też los, stawia na naszej drodze drugiego człowieka, który wraz z sobą wnosi w nasze życie nadzieję. Staje się darem niebios, człowiekiem, który jest z nami w radości i smutku, i zostaje przy nas, kiedy inni odchodzą. Jest tym, który umie powiedzieć dziękuję za to, że jesteś w moim życiu, że mogliśmy się spotkać! W życiu nic nie dzieje się przypadkiem. Każda łza, doświadczenie, słabości i upadki mają nas czegoś nauczyć. Być może wrażliwości i współodczuwania, które możliwe jest wówczas, gdy postawimy się na miejscu drugiego człowieka. Jeżeli poczujemy, że to, co robimy, boli nas, to prawdopodobnie zaboli też inną osobę. Warto o tym pamiętać, gdyż po tamtej stronie spotkamy się twarzą w twarz z Tym, kto wie o nas wszystko. Zna nasze myśli i czyny, które staną się bardzo jasne i klarowne również dla nas samych.
Dla niedowiarków, sceptyków i ateistów są to tylko nic nie znaczące słowa, dobre dla ludzi prostych, naiwnych, zagubionych. Być może im pozwalają one żyć i nie utracić nadziei pomimo wszystko.
W księgach Talmudu znajdujemy bardzo mądre słowa, które dla chrześcijan są również miarą ich wiary i miłości do Boga: Bóg nie pragnie niczego oprócz serca. Dlatego, jeżeli nie chcesz lub nie potrafisz ofiarować serca, każdy dar jest interesowny. Dając, oczekujesz bowiem, że otrzymasz coś w zamian. Serce przepełnione miłością i dobrocią, choć w ciele człowieka grzesznego, upadającego i słabego, jest jego największą wartością, którą potrafi docenić tylko Bóg. I choćby, jak pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer, uczucia po uczuciach się kruszyły! W kraj myśli idź - z umarłym sercem, ale z żywą duszą wszak można żyć. Może zawieść wszystko i wszyscy, ale nasza dusza musi pozostać żywa, bo tylko w niej wszystko na nowo się rodzi.
Uroczystość Wszystkich Świętych i pamięć o naszych bliskich zmarłych w wielu z nas wzbudza uczucie, że może zbyt mało, zbyt późno okazaliśmy im miłość. Może zbyt mało słów, okazanych uczuć, gestów, które nic nie kosztują, a przecież tak wiele znaczą. Św. Jan od Krzyża słusznie podkreślał, iż na końcu życia będziemy sądzeni z miłości. Staje się rzeczą zrozumiałą, iż w życiu człowieka największe znaczenie ma jego własne serce. Im więcej, im goręcej potrafi kochać, tym większą posiada moc. Ci, którzy odeszli pozostawiając po sobie miłość, będą żyć wiecznie już tu, na ziemi. Jeremy Campbell stwierdził wręcz, że jeśli będziemy żyć w sercach naszych bliskich, to znaczy, że nie umarliśmy, a Seneka podkreślał, że całe ludzkie życie to nic innego, jak droga w kierunku śmierci. Droga będzie łatwiejsza dla tych, którzy przeżywają każdy dzień, jakby był on ostatnim dniem jego życia - M. Aurelio.
Zacytowane poniżej powiedzenie uświadamia nam, jak ważne jest to, jak przeżyliśmy życie, które dano nam tylko raz, i zachęca, byśmy nie zmarnowali tego daru: Kiedy się rodziłeś, płakałeś, choć wszyscy byli szczęśliwi. Żyj tak, aby w dzień, w którym umrzesz, wszyscy płakali, a Ty będziesz szczęśliwy.
Podjęte rozważania nie mają być pochwałą śmierci, ale nadzieją dla tych, którzy są jeszcze w drodze do celu. Chwilą zatrzymania i spojrzenia w swoje wnętrze, dla ludzi o sercach zatwardziałych i przepełnionych pychą. Zapewnieniem, że zarówno w życiu doczesnym i wiecznym miłości nic nie zastąpi, gdyż Bóg jest Miłością, a wszystko inne to tylko marność nad marnościami. Dajmy więc naszym bliskim, tym, którzy jeszcze żyją, trochę więcej serca i miłości, a wszystko, co wydawało się trudne i nie do udźwignięcia, stanie się lżejsze. Spieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą (ks. Twardowski). Okażmy im, jak bardzo ich kochamy, jak bardzo są nam bliscy i potrzebni, póki jeszcze żyjemy. Spieszmy się wybaczać, naprawiać zło, wyrządzoną krzywdę, bo jutro może nigdy już dla nas nie nadejść, jutro może być już za późno!
Kto chciałby spróbować i ma potrzebę, niech się modli, jakby od Boga wszystko zależało (św. Ignacy). Bóg słucha naszego serca i wie, co chcielibyśmy Mu przekazać jeszcze zanim to wypowiemy. Wszystko to, co najprostsze, jest najpiękniejsze, bo jest szczere i nie wymaga pięknej oprawy.
W tym kontekście możemy spojrzeć na groby naszych bliskich. Nie wystrój grobów, nie ilość kwiatów i zniczy, lecz kilka prostych słów modlitwy skierowanych do Boga w intencji zmarłych dużo więcej znaczy. Każde zapalone przy grobie światło, choćby najmniejsze, przywołuje obecność tych, co odeszli, lecz zawsze są z nami. Nikt nie umiera, zmienia tylko miejsce pobytu i przenosi się do innego wymiaru czasowego. Podobnie nie przemija nic, co piękne i dobre! Wszystko trwa nadal, lecz staje się doskonalsze.
Jeżeli więc zależy nam, by kiedyś, gdy nadejdzie nasz czas i przekroczymy ten próg nadziei, spotkać Tego, który jest Miłością i tych, których kochaliśmy, pamiętajmy o okazywaniu miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Ocena: +8 -8

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pasterka z Małą Armią Janosika podbija sieć. Występ na Monte Cassino też Cię zauroczy

2024-12-27 09:55

[ TEMATY ]

pasterka

kolęda

Mała Armia Janosika

Jezusa Narodzonego

Rabka‑Zdrój

Mała Armia Janosika

Pasterce w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju

Pasterce w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju

W sieci pojawiło się nagranie, w którym młodzi polscy górale odgrywają na skrzypkach wspaniałe nuty polskiej kolędy. Jak się okazuje, występ na Pasterce w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Rabce-Zdroju to nie jedyny koncert Małej Armii Janosika. Poniżej przypominamy przepiękne wykonanie pewnego utworu odegranego na Monte Cassino.

Film, w którym dziesiątki dzieci w strojach góralskich z instrumentami nie wstydzą się swojej wiary i w kościele przepięknie wykonują kolędę „Jezusa narodzonego” robi furrorę w polskim internecie. Jak się okazuje, także za granicą internauci udostępniają sobie fenomenalny występ pokazujący piękno polskiej tradycji.
CZYTAJ DALEJ

Wino św. Jana

[ TEMATY ]

św. Jan Apostoł

Kościół parafialny w Oleszycach – mal. Eugeniusz Mucha/fot. Graziako

„Wino, które pobłogosławił św. Jan, straciło swoją zabójczą moc, zatem ma ono nas uzdrawiać od zła, złości, która w nas jest i grzechu. Ma nas także zachęcać do praktykowania gorącej miłości, którą głosił św. Jan” – wyjaśnia w rozmowie z KAI ks. dr Joachim Kobienia, liturgista i sekretarz biskupa opolskiego. 27 grudnia w Kościele błogosławi się wino św. Jana.

– To bardzo stara tradycja Kościoła, sięgająca czasów średniowiecza. Związana jest z pewną legendą, według której św. Jan miał pobłogosławić kielich zatrutego wina. Wersje tego przekazu są różne. Jedna mówi, że to cesarz Domicjan, który wezwał apostoła do Rzymu, by tam go zgładzić, podał mu kielich zatrutego wina. Św. Jan pobłogosławił go, a kielich się rozpadł.
CZYTAJ DALEJ

Rozpoczęcie Roku Świętego 2025 oraz Jubileuszu 100-lecia Kościoła Częstochowskiego

Zapraszamy na transmisję NA ŻYWO z uroczystości rozpoczęcia Roku Świętego 2025 oraz Jubileuszu 100-lecia Kościoła Częstochowskiego.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję