Wieczna pamiątka
Cieszę się, że mogę pozdrowić całą Redakcję mojej „Niedzieli”. To pismo jest mi podarowane przez braci zakonnych. Niech będzie ono jak owoc błogosławionego Miłosierdzia o głębokiej trosce dla bliźnich.
Jako matka licznej rodziny - jedenaściorga pociech i trosk, chcę się trochę użalić nad swoim trudnym i bolesnym losem, który zawsze skrywam. I tylko w ciszy modlitw żalę się do Serca Jezusowego. To mi przynosi ulgę, gdy mam nocne czuwanie przy sparaliżowanym synu…
Jezus mówił: „Ufaj Mi”. To właśnie czynię i w tej szczerej, pisemnej rozmowie pragnę wyznać ból utrudzonej matki. Dźwigam bolesny los, w którym cierpi sparaliżowany po otrzymaniu szczepionki przeciwko Heinego-Medina mój 52-letni syn. Od 25 lat jestem wdową po nagle zmarłym mężu i wierzącym ojcu moich dzieci. Po jego śmierci cały ciężar spoczął na moich słabych barkach.
Przeżyłam wiele trosk, w roku 1939 byłam kurierką „Wolnej Polski”. Organizację wykryto, ojca rozstrzelano, nas wywieziono do Legionu Karnego w Niemczech. W roku 1943 zabito 2-letnią córeczkę z 12 innymi maluchami. W 1945 r. powróciłam z rodziną do Łodzi. Byłam głucha, miałam odbite kręgi. Leczono mnie przez PCK, ale głuchota pozostała jako wieczna pamiątka... Może ktoś sercem zrozumie mój ból i troskę modlitewną, wesprze, poda swą dłoń. Piszę wiersze, to mnie umacnia.
Z szacunkiem dla całego grona Przyjaciół „Niedzieli”.
Z Bogiem - Aurelia z Łodzi
Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”, ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa.
Na kopercie należy napisać: „Listy”
Pomóż w rozwoju naszego portalu