Jeszcze nie przebrzmiały echa propagandowego ataku „Der Spiegla”, zarzucającego Polakom współodpowiedzialność za mordowanie Żydów podczas II wojny światowej (co spotkało się z wymownym milczeniem lub wsparciem ze strony przedstawicieli żydowskiego lobby politycznego - vide tekst dr Aliny Całej z Żydowskiego Instytutu Historycznego finansowanego przez... państwo polskie) - gdy dwie rządzące niemieckie partie polityczne zażądały uznania „praw wypędzonych”. Te „prawa” obejmować mają zwrot lub odszkodowania za pozostawiony w Polsce majątek i dotyczą obszaru jednej trzeciej dzisiejszego obszaru Polski. Niemal w tym samym czasie na stronie internetowej rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej ukazał się tekst zarzucający Polsce co najmniej współudział w wywołaniu II wojny światowej, a to wskutek odrzucenia „umiarkowanych” niemieckich żądań... Dziwna zbieżność w czasie w wypuszczaniu tych propagandowych, sondażowych „balonów próbnych”, mających najwyraźniej za cel wysondowanie reakcji władz i opinii publicznej w Polsce. Niestety, reakcje władz obecnego rządu zdają się bagatelizować te „sondaże”, za którymi przecież nie stoją ignoranci lub „rewizjoniści”, tylko silne instytucje: wysokonakładowa gazeta niemiecka, dwie duże partie niemieckie czy rosyjskie ministerstwo...
Ataki te ukazały się przed uroczystymi obchodami 20. rocznicy 4 czerwca 1989 r. jako daty „obalenia komunizmu” w Polsce i zabrzmiały, nolens volens, jako swoiste memento, że z tą świeżo pozyskaną suwerennością narodu i państwa różnie jeszcze być może w przyszłości, i to niedalekiej... Zwłaszcza że pod ewentualnymi rządami Traktatu Lizbońskiego polityczna pozycja Polski osłabnie.
Jeszcze niedawno kanclerz Merkel zapewniała, że rząd niemiecki odcina się od roszczeń przesiedleńców i nawet Trybunał w Strasburgu - po bardzo długich deliberacjach - potwierdził bezzasadność ich roszczeń. Ale Powiernictwo Pruskie zapowiedziało szybko złożenie ponownego pozwu, lecz „z innym uzasadnieniem”. Teraz już dwie duże, rządzące partie niemieckie, CDU i CSU - polityczne zaplecze kanclerz Merkel - uznają te roszczenia. Partie, rzecz jasna, to jeszcze nie państwo, ale już blisko - zwłaszcza że są to partie rządzące... Można się zastanowić, czy Powiernictwo Pruskie nie czeka więc na przyjęcie Traktatu Lizbońskiego, aby w sprzyjających okolicznościach politycznych ponowić pozew z nowym, „innym uzasadnieniem”. Polska, która „współodpowiada za wywołanie II wojny światowej”, która „pomagała hitlerowcom mordować Żydów” - czyż to nie ten odpowiedni kierunek politycznego uzasadnienia?...
Co do Traktatu Lizbońskiego - gdyby zaakceptowany został w Irlandii, w powtórnym referendum - rysuje się optymistyczna możliwość jego odrzucenia wskutek możliwego zwycięstwa konserwatystów w Wielkiej Brytanii, którzy także opowiedzieli się za referendum w tej sprawie. Trudno jednak opierać suwerenny byt państwowy na takich spekulacjach, jak również trudno pojąć, dlaczego rząd Tuska w Polsce odmówił Polakom prawa do własnego referendum w tej sprawie. Może fakt, że w wyborach do europarlamentu nie wzięło udziału prawie 76 proc. uprawnionych Polaków - wyjaśnia ten wspólny strach PO i SLD przed własnymi obywatelami,... którzy są dzisiaj bogatsi o wiedzę nt. Unii Europejskiej i prawdziwych mechanizmów nią rządzących.
Europarlamentarzyści, jak wiadomo, niewiele mają do powiedzenia w UE: nie stanowią tam prawa. Toteż wiele słów, jakie padły podczas tej kampanii z ust kandydatów, nosiło znamiona zwykłej blagi, demagogii, oszukiwania i nabierania naiwnych. Obliczono, że roczny koszt utrzymania 50 polskich eurodeputowanych - wraz z biurami, asystentami i kosztami przejazdów - wynosi 20,5 mln euro, czyli prawie 100 mln zł. Pięcioletnia kadencja kosztuje zatem pół miliarda złotych. To zawsze jakiś konkret, zważywszy że skutki pracy europarlamentarzysty są nader trudno wymierne...
PS
Czytelników zapraszam na stronę internetową:
Pomóż w rozwoju naszego portalu