ks. Łukasz Romańczuk: Za nami pierwszy semestr roku szkolnego 2022/2023. Jaki był to dla pana czas nauczania katechezy, zwłaszcza że wiele mediów pokazywało krytyczny obraz nauczania religii. Jak to wyglądało u pana?
Adam Garliński: Zawsze punktem odniesienia w moim nauczaniu jest relacja z Bogiem. Staram się, realizować podstawę według tematów ułożonych w podręczniku. Z racji tego, że każda lekcja jest spotkaniem z żywym człowiekiem, jest to ruchome. Są zagadnienia, które uczniowie świetnie rozumieją, ale też bywają tematy, z którymi uczniowie nie dają sobie rady we właściwym ich rozumieniu. Wtedy też poświęcam danemu tematowi więcej czasu. Najczęściej dotyczą one sakramentów, jak i spowiedzi czy Eucharystii. Mimo że przystąpili do pierwszej Komunii Świętej, nadal nie potrafią odróżnić chleba eucharystycznego od opłatka. Na szczęście zdarzają się uczniowie, których wiedza mnie zadziwia i jest na bardzo wysokim poziomie, co świadczy o dużym zaangażowaniu rodziców i osób odpowiedzialnych za ich wychowanie i opiekę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pracując w Szkole Podstawowej we Wrocławiu, zauważyłem, że [co jest naturalne] dzieci i młodzież podążają szczególnie za rodzicami i ich poglądami na rzeczywistość. Dzieci są świetnymi słuchaczami i przekazywane im treści wchłaniają niczym gąbka. Zdarzyło się w tym semestrze, że kilkoro uczniów zostało wypisanych z religii przez rodziców. Na zajęciach omawiam różne zagadnienia, z którymi rodzice dzieci nie zawsze się zgadzają, co być może jest nieraz powodem do podjęcia decyzji o rezygnacji.
Ks. Łukasz Romańczuk: Domyślam się, że dotyczy to tematów bieżących i treści, poglądów, które zalewają internet. Na katechezie wynikają one z pana inicjatywy, czy uczniowie poruszają te kwestie?
Adam Garliński: Wśród tematów wypływających od uczniów [w zależności od klasy i wieku] są: Czy niepójście na Mszę w niedzielę to grzech? Czy homoseksualizm jest zły? Czy można nie wierzyć w Pana Boga i pójść do nieba? Czy niechodzenie na katechezę to grzech? Czy w każdym przypadku aborcja jest grzechem? Nietrudno zauważyć, że te pytania są echem tego, o czym słyszą na co dzień w przestrzeni publicznej i w domu rodzinnym. Na swoich zajęciach staram się odpowiadać na ich pytania. Dlaczego? Najczęściej uczniowie znają poglądy rozpowszechnione przez mainstream, które podaje się jako „poprawne”. Tymczasem wiara katolicka, bazująca na wolności człowieka, stara się ukazać drogę mającą swój początek i kres w prawdzie głoszonej przez Syna Bożego, co determinuje wybranie konkretnej postawy z jednoczesnym odrzuceniem tych, które się im sprzeciwiają, np. Z mieszkania możemy wyjść na wiele sposobów: drzwiami, oknem lub kominem. Jednak tylko jeden z nich - wyjście przez drzwi - jest logiczny, poukładany i nie wzbudza tylu kontrowersji co pozostałe.
Reklama
Ks. Łukasz Romańczuk: Wśród wymienionych pytań, ciągle przewijają się słowa: zło, grzech. Dlaczego uczniowie nie pytają o pozytywne rzeczy związane z wiarą: o owoce modlitwy, jak współpracować z łaską uświęcającą, o piękno życia chrześcijańskiego.
Adam Garliński: Moim zdaniem jest to spowodowane faktem, że w przestrzeni publicznej i medialnej dominują treści o negatywnym, przykrym, trudnym zabarwieniu [m.in. współczesne seriale: np.: Wednesday czy Stranger Things lub Squid Game] Myślę, że determinują one pesymistyczne podejście do życia. Dlatego też dzieci pytają o negatywne konsekwencje, a nie pozytywne możliwości. Stąd też niektórzy rodzice nie rozumieją, że zderzenie się uczniów z innym podejściem niż przedstawiane w filmach, serialach i przestrzeni publicznej wywołuje wśród uczniów zainteresowanie i chęć zweryfikowania, czy dotychczasowy sposób myślenia jest właściwy i słuszny. To z kolei przekłada się na rozmowę z rodzicami, w której powinni dokonać weryfikacji własnych poglądów.
Reklama
ks. Łukasz Romańczuk: Na czym polega wspomniana weryfikacja?
Adam Garliński: Rodzice, rozmawiając z dziećmi, mogą przekonać się o słuszności swoich poglądów i twierdzeń lub też dostrzec słabe, a czasami nawet i błędne aspekty swoich przekonań. To prowadzi nas do kolejnej płaszczyzny, jaką jest decyzja rezygnacji z lekcji katechezy. Mam wrażenie, że takim powodem jest ze strony rodziców brak jakichkolwiek chęci do podjęcia rozmowy i dyskusji. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Takie postępowanie wcale nie dziwi, albowiem podobnie dzieje się w przestrzeni publicznej, w której jedna strona wyraża głośno swoje poglądy, jednocześnie nie pozwalając dojść do głosu drugiej stronie. Kościół bardzo często bywa zakrzyczany. Ludzie wyrażają swoje przekonania i poglądy w sposób skrajnie autorytatywny, nie dający przestrzeni do jakiejkolwiek rozmowy. W dyskusji bowiem obie strony, broniąc swoich przekonań, sprawdzają trafność swoich twierdzeń oraz dzięki opozycyjności drugiej strony weryfikują słuszność i pewność swojego stanowiska. Rozmowa na tematy, które aktualnie kształtują światopogląd młodego człowieka, to fantastyczne pole do poznania swoich dzieci, oraz odkrycia czym żyją na co dzień. W tym właśnie okresie dzieci szukają odpowiedzi na swoje pytania, później już tylko będą najczęściej szukać jedynie argumentów podtrzymujących to, co przyjęli za pewnik. Dlatego bardzo ważna jest częsta rozmowa z dziećmi, aby nie doprowadzić do sytuacji, że to ktoś inny, niekoniecznie o dobrych intencjach, kształtuje ich światopogląd.
Zauważyłem, że w wielu przypadkach rodzice upatrują w katechecie problem. Jest to dla mnie nieco zaskakujące, ponieważ twierdzenia dotyczące pewnych zagadnień nie są kwestią twierdzeń katechety, ani także wymysłów Kościoła, lecz prawdą Bożą zawartą na kartach Pisma Świętego, w nauczaniu Chrystusa, a także wyrażoną przez tradycję apostolską. Warto tutaj wspomnieć, że prawda jest jedna, niezależnie kto ją głosi. Wielu dorosłych nie chce słuchać tego, co mówię i nie zgadzają się z tym, co głoszę, mając do tego pełne prawo. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy moje poglądy, które tak naturalnie przejmują po mnie mojej dzieci, będą prowadzić je drogą do lepszego życia, czy też nie? Dzieciom często powtarzam, że są jak nowa gąbeczka, która ze swej natury jest bardzo chłonna i wpoi wszystko, co jej się podstawi. Od nas jednak dorosłych zależy, czym ją nasączymy. Czystą wodą, a może olejem silnikowym?
Reklama
ks Łukasz Romańczuk: Czy ma Pan jakiś pomysł jak dojść do porozumienia i spotkania, aby nie było sytuacji, w której to dziecko ma dokonać trudnego wyboru, między tym, co słyszy na katechezie, a tym, co mówią rodzice?
Adam Garliński: Najlepszym sposobem byłaby możliwość spotkania z Rodzicami i porozmawiania z nimi na te tematy, które poruszane są na lekcji. Czasami mówię dzieciom, aby przekazali Rodzicom, iż bardzo chętnie spotkam się z nimi przy kawie i ciasteczku, aby poznać siebie nawzajem, oraz swoje poglądy, aby dziecko nigdy nie znajdowało się w takim trudnym położeniu, w którym stoi między wyborem: słuchać Rodzica, czy słuchać Pana od religii? Zaproszenie na rozmowę jest aktualne i skierowane do wszystkich, szkoda tylko, że na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które chciały się spotkać i porozmawiać.
ks Łukasz Romańczuk: Może dobrym pomysłem byłoby podjęcie jakiejś inicjatywy na parafii lub w internecie, aby można się było spotkać i porozmawiać?
Adam Garliński: Pomysł sam w sobie jak ciekawy i godny rozważenia. Może przyjdzie taki czas, w którym podejmę się działania nie tylko na gruncie szkolnym, ale też i parafialnym, oraz medialnym. Aktualnie jednak skupiam się na tych, których mam na zajęciach, a z tymi, którzy znajdują się poza murami szkoły, być może spotkam się w przyszłości.