Film pt. „Gry wojenne”, który wchodzi właśnie na ekrany polskich kin, to bardzo potrzebny hołd, a jednocześnie wyjaśnienie wagi misji płk. Ryszarda Kuklińskiego. Jest to postać znana, ale szczegółów jego zasług dla uratowania wolnego świata przed sowiecką armadą nie znamy. Reżyser filmu skupił się na kilku głównych aspektach misji Kuklińskiego. Pierwszy - to okoliczności podjęcia współpracy. W 1972 r. grupa oficerów została wysłana pod płaszczykiem wyjazdu z klubu żeglarskiego Legia na rejs, który jednocześnie miał być obserwacją zachodniego terenu przyszłej wojny światowej. Płk Kukliński wykorzystał okazję, aby wysłać do Ambasady Amerykańskiej list proponujący kontakt. Przedstawił siebie jako wysokiego oficera Ludowego Wojska Polskiego i rzeczywiście taki kontakt nawiązał.
W ciągu następnych lat do Amerykanów zaczęły napływać dziesiątki tysięcy dokumentów, które Kukliński kopiował swoim aparatem szpiegowskim. Dzięki tym dokumentom i wyjaśnieniom Kuklińskiego Amerykanie zrozumieli wiele rzeczy. Mentalność ludzi Zachodu nie pozwalała przyjąć tego, co dla rosyjskich oficerów było oczywiste: w razie ataku na Zachód Rosjanie brali pod uwagę, że może dojść do bardzo dużych ofiar. Najwięcej miało być na terenie Polski i NRD. Sowiecki Sztab Generalny zakładał, że jest to normalna i do zaakceptowania cena za zdobycie Zachodu. Jak mówi w filmie jeden z analityków CIA - waga informacji uzyskanych od Kuklińskiego polegała na zrozumieniu sposobu myślenia sowieckiej generalicji. Analityk podkreśla, że wcześniej tak podchodzono do rosyjskiego kolosa jak ślepy człowiek do słonia. Jeżeli dotknie ogona, powie, że słoń jest jak sznur. Jeżeli dotknie trąby, powie, że słoń jest jak wąż. A jeżeli zderzy się z jego bokiem, to powie, że słoń jest jak ściana. Ale to nie te poszczególne części ciała decydują o istocie słonia. Bo o istocie słonia decyduje jego wielkość i sposób, w jaki on działa. I właśnie Kukliński wytłumaczył Amerykanom, jak bardzo bezwzględni są w swoich planach Rosjanie.
I ostatnia ważna rola Kuklińskiego - to zaalarmowanie Amerykanów o możliwości sowieckiej inwazji w grudniu 1980 r., kiedy już działała „Solidarność”. Wówczas Reagan dał Rosjanom wyraźnie do zrozumienia, że zapłacą bardzo poważną cenę polityczną za takie działanie.
Płk Kukliński w końcu 1981 r. już wie, że Rosjanie są na jego tropie. Podejmuje decyzję o ucieczce. Film pokazuje dramatyczne okoliczności tej ucieczki, jak dosłownie w ostatniej chwili Kukliński wraz z rodziną zostaje załadowany na samochód ciężarowy Ambasady Amerykańskiej, który wywozi go do Berlina Zachodniego.
Film jest atrakcyjnie wzbogacony o ciekawe symulacje komputerowe, pokazujące, jak sowieckie władze wyobrażały sobie III wojnę światową na terenie Europy. Ten film ma bardzo osobisty charakter. Oficerowie wywiadu mówią z wyraźnym wzruszeniem o motywacjach płk. Kuklińskiego. Jest to postawienie kropki nad „i” w dyskusjach nad tym, czy Kuklińskim powodowały czysto merkantylne powody zarobienia amerykańskich pieniędzy, czy też chodziło o coś więcej. Reżyser stawia tezę, że płk Kukliński, któremu dane było zajrzeć w rosyjskie plany, zrozumiał, iż wolny świat musi zostać o nich powiadomiony, w przeciwnym razie może dojść do zniszczenia nie tylko Polski, ale całej europejskiej cywilizacji.
Czy nie są to za duże słowa? Często niechętnie przyjmujemy takie daleko idące tezy, że ktoś w pojedynkę ocalił świat. Ale akurat w wypadku Kuklińskiego wydaje się, że tak właśnie było.
Pomóż w rozwoju naszego portalu