W nocy z 26 na 27 października 2001 r. ze swojego domu w Drobinie został uprowadzony Krzysztof Olewnik. Przez blisko dwa lata był przetrzymywany w nieludzkich warunkach, po czym 5 września 2003 r. został bestialsko zamordowany, pomimo przekazania okupu przez rodzinę. Wiele wskazuje na to, że śmierci tej można było uniknąć, gdyby nie skandaliczne zaniechania bądź celowe działania policji, prokuratorów, a także innych funkcjonariuszy publicznych, w tym polityków. Lista zaniedbań, nieprawidłowości czy też skandalicznych działań funkcjonariuszy publicznych, noszących nawet znamiona przestępstw, jest bardzo długa. Zwłaszcza przez pierwsze dwa lata, między rokiem 2001 a 2003, kiedy Krzysztof Olewnik żył, łatwo można było go wykryć. Tymczasem rodzina uprowadzonego była kierowana przez funkcjonariuszy państwa na fałszywy trop. Wszystko to działo się za rządów polityków Sojuszu Lewicy, u których rodzina Olewników zabiegała o pomoc, ale poza deklaracjami nie przyniosło to żadnego efektu.
Z tej bodaj racji należałoby poprzeć projekt uchwały posłów Prawa i Sprawiedliwości, który 10 grudnia 2008 r. wnieśli do Marszałka Sejmu, domagając się powołania komisji śledczej do zbadania okoliczności uprowadzenia i tragicznej śmierci Krzysztofa Olewnika. Gdyby marszałek Bronisław Komorowski potraktował sprawę poważnie, może nie doszłoby do samobójczej śmierci trzeciego oskarżonego o tę zbrodnię, skazanego na dożywocie Roberta Pazika, który powiesił się w więzieniu 19 stycznia br. (przypomnę, że w czerwcu 2007 r. w olsztyńskim areszcie powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura zarzuciła kierowanie zbrodnią, a w kwietniu 2008 r. w areszcie w Płocku powiesił się inny skazany na dożywocie zabójca - Sławomir Kościuk).
Czy ktoś uwierzy w trzecie samobójstwo w tej samej sprawie? Czy te samobójcze śmierci są przypadkowe, spowodowane wyrzutami sumienia czy przerażeniem, że w więzieniu przyjdzie spędzić całe życie? Nie jest chyba możliwe, aby ktoś nie stał za tymi „samobójstwami”. Kto jednak eliminuje sprawców tej okrutnej zbrodni? Można sądzić, że wszyscy trzej mieli wiedzę na temat prawdziwych zleceniodawców porwania i zabójstwa Olewnika, dlatego zadaniem nowej komisji śledczej powinno być wskazanie osób, które nad tym wszystkim czuwały, tych, które pilnują do teraz, aby nigdy prawda nie ujrzała światła dziennego.
Co nie mniej ważne, trzecia samobójcza śmierć osoby skazanej za zamordowanie Olewnika obnażyła bezradność obecnego wymiaru sprawiedliwości, dlatego dymisja ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego jest całkowicie uzasadniona. Minister, choć nie wprost, to jednak powinien był wiedzieć, że w tej sprawie dzieją się rzeczy przedziwne, ponadto obiecał rodzinie Olewników po drugim samobójstwie skazanego zbrodniarza, że osobiście przypilnuje sprawy.
Tu można przypomnieć, że pierwszym ministrem, który osobiście zajął się wyjaśnianiem tej zbrodni, był Zbigniew Ziobro. To za jego czasów doszło do wykrycia i zidentyfikowania sprawców, postawienia zarzutów zabójstwa, także odnalezienia ciała Krzysztofa Olewnika, wysłania aktu oskarżenia do sądu i skazania zabójców. Nowy minister, Ćwiąkalski, zamiast kontynuować śledztwo, pilnował wszystkiego, tylko nie sprawy Olewników, co powoduje, że odpowiedzialność polityczna za ostatnie samobójstwo - Roberta Pazika spada nie tylko na dyrektora zakładu karnego, ale i na ministra sprawiedliwości.
Zresztą, wokół ministra Ćwiąkalskiego od początku panowała atmosfera niedomówień: wydawał opinie w sprawie Henryka Stokłosy czy Ryszarda Krauzego. Za jego kadencji zawieszano ważne śledztwa. Uważał się za człowieka apolitycznego, za fachowca, a dokonywał politycznych czystek w prokuraturach. Był ministrem, który zamiast zająć się poważnymi sprawami, starał się za wszelką cenę zdyskredytować działania swojego poprzednika, angażując się w wyjaśnienie „zabójstwa” laptopa Zbigniewa Ziobry.
Tymczasem to za rządów PiS-u doszło do zintensyfikowania walki z przestępczością, nastąpił spadek przestępczości o jedną trzecią. Oznacza to, że kiedy minister Ziobro obejmował w 2005 r. resort sprawiedliwości, każdego dnia padało ofiarą przestępstw o 900 osób więcej niż po dwóch latach, kiedy odchodził. To prawda, że w więzieniach w tym czasie pogorszyły się warunki osadzonych, ale też za rządów Jarosława Kaczyńskiego, na wniosek ministra Ziobry, przygotowano program powstania nowych 17 tys. miejsc w zakładach karnych, m.in. pozyskując je w najtańszy i najszybszy sposób przez adaptację np. obiektów zbędnych wojsku i samorządom. Co najważniejsze, to za rządów ministra Ziobry doszło do rozbicia tzw. układu warszawskiego, układu korupcyjnego w polskim futbolu, układu korupcyjnego w Ministerstwie Finansów, układu występującego w aferze paliwowej, układu mafii węglowej… I taki minister sprawiedliwości jest obecnie ciągany i skazywany przez sądy za wiedzą i przyzwoleniem swojego następcy! Byłego już następcy.
I wracając do sprawy Olewników. Zaczęło się od wojny o majątek rodziny, a kończy na eliminowaniu w więzieniach tych, którzy za dużo wiedzą. To typowe dla działania mafii. A jak wiadomo, żadna mafia nie mogłaby działać, gdyby nie miała wtyk na szczytach władzy państwowej, swoich ludzi w więzieniach oraz ochronnego parasola wśród polityków. Niech więc nowa komisja śledcza powstanie jak najszybciej, aby udowodnić, że w tej sprawie skazano ręce, ale nie skazano głowy. Jesteśmy to winni Krzysztofowi Olewnikowi, który przeszedł straszną tragedię, cierpienie i poniósł okrutną śmierć, a także jego najbliższym, którzy, mimo bohaterskiej walki, zostali przez polskie państwo zawiedzeni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu