Reklama

Klub starego podręcznika

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stary podręcznik jest o wiele starszy niż jego sprzedawca, choć ten człowiek dobiega już siedemdziesiątki. Leży sobie wśród przedmiotów równie starych i zniszczonych na kocyku w kratkę, rozłożonym wprost na ziemi. To dziwne, że takie, za przeproszeniem, rupiecie wywołują błysk zaciekawienia w oczach przechodniów, a nawet rumieniec na niejednej twarzy. Jest jednak jakaś przyjemność w braniu do ręki przedmiotów wypolerowanych w nieistniejących warsztatach. Być może przez pokolenia owe porcelanowe sosjerki, mosiężne czajniki, lekko wyszczerbione solniczki i dzbanuszki do mleka, a także niezliczona ilość innych przedmiotów, których przeznaczenie nawet trudno dziś odgadnąć, stały na stole jakiegoś domu. Handlarz wie, że ten towar spotka się - jeżeli nawet nie z nieodpartą pokusą zaniesienia go do własnego domu - to przynajmniej z dłuższą chwilą kontemplacji nad nim przechodniów, obracaniem w palcach przedmiotów, których barwy pozacierał czas, a jednak nie uszło z nich niedzisiejsze piękno. Wzruszają, intrygują. Stary podręcznik wzbudza mniejsze zainteresowanie. Jest pożółkły, ubyło mu kilka kartek. Jego niewielkie rozmiary i skromna powściągliwa czcionka nie narzucają się. Jest najbardziej zagadkową rzeczą na tym podmiejskim pchlim targu, któremu daleko do przepychu prawdziwych targów staroci, gromadzących ludzi rozgorączkowanych, wręcz podnieconych perspektywą wyszperania czegoś wyjątkowego i niedrogiego zarazem. A jednak nawet ten nieefektowny przedmiot znika któregoś dnia z kocyka i ląduje, owinięty w gazetę, w czyjejś kieszeni. Stary podręcznik, z którego wiedzy nikt już nie skorzysta, bo kto chciałby uczyć się dla nieistniejących profesorów, powtarzać sobie w myślach formułki, których treść dawno już przestała obowiązywać? A jednak pociągnął kogoś i sprzedawca, chłop spod Płońska, zadowolony skomentował: - Zrobił dobry interes.
„Jeszcze mgliście, ale już także przeciętny, szary człowiek wyczuwa, że nie ma ze strony nowoczesności takiej obietnicy, która by nie została zdradzona - pisał Vittorio Messori w tekście o postnowoczesności. - Nauka miała wyzwolić ludzkość, stworzyła natomiast wiedzę i umiejętności służące do niszczenia jej. Technika miała humanizować przyrodę, a często ją dewastowała. historia miała okazać się dążeniem do wyzwolenia ludzi z ignorancji, nędzy, ucisku, doprowadziła zaś do pojawienia się mas ogłupiałych podkulturą telewizyjną, oddanych kultowi «gwiazdorów» sportu i widowisk; zawiodła Południe świata w zaułek nędzy i rozpacz; doprowadziła do marksistowskich gułagów i nazistowskich lagrów, do rzezi w Kambodży i Chinach. A co się tyczy pokoju...”. Długo jeszcze ciągnąć można tę litanię skarg na epokę, która zbyt długo mamiła nas swoimi nieskończonymi, rzekomo, możliwościami. Jej grzechy są aż nadto oczywiste. „Na Wschodzie, podobnie jak na Zachodzie, umierają wszystkie bogi nowoczesności, które usiłowały zastąpić Boga - kontynuuje włoski pisarz - owe bóstwa nieustannego postępu, coraz powszechniejszego dobrobytu, nastania na ziemi królestwa wolności, sprawiedliwości, absolutnego pokoju. Dogorywają wszelkie inne fetysze, ulepione z gliny charakterystycznej dla kultury «nowoczesności»: odrzucenie grzechu i w konsekwencji - mit człowieka «dobrego z natury», zepsutego jedynie przez źle zorganizowane społeczeństwo, dobroczynna wszechpotęga nauki i ekonomii, kierowanych przez «światłą» politykę. Wielkie góry urodziły mysz, a może nawet szczura...”.
Czego zatem zapowiedzią jest ta cicha, wręcz niepozorna zmiana: na podmiejskich bazarach coraz większa rzesza klientów zaledwie omiata wzrokiem błyszczące kształty, wytwory współczesnej techniki, chociażby z dziedziny gospodarstwa domowego (zbyt często rozpadają się po kilku zastosowaniach w kuchni), a z upodobaniem bierze do ręki stare maszynki do mielenia mięsa i młynki do kawy, opukuje palcami miedziane samowary, bębni w wyszczerbione srebrne tace i pracowicie odczytuje wygrawerowane na poczerniałych sztućcach litery? A nawet zagląda z nadzieją do czegoś tak na pozór bezużytecznego, jak ów podręcznik sprzed stu lat, by odnaleźć zapominaną przejrzystość i klarowność myśli, logikę układu, prostotę i elegancję sformułowań, cudowną polszczyznę, piękną i nienachalną ilustrację, słowem - szacunek dla psychiki dziecka i młodego człowieka, którego zachęca się, by rozpoczął prawdziwą przygodę kształtowania własnego świata wartości, kultury i wzbogacania umysłu. Stary podręcznik, popstrzony przez muchy, ale ozdobiony pracowicie wykonanym ekslibrisem, wykaligrafowanym ręcznie imieniem i nazwiskiem właściciela, i jeszcze miejscem i datą wydania: „Wilno 1908”, to nie tylko wspomnienie czegoś, co było, ale realne świadectwo - tak wyglądała kiedyś edukacja. Myszkowanie po bazarach nie musi być tylko zabawą, podszytą resentymentem i nostalgią, ale niezmordowanym i pełnym nadziei poszukiwaniem wzorców dla postnowoczesności, w jakiej całkiem realnie żyjemy i mamy całkiem realne zadania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

RPA: zastrzelono kolejnego kapłana

2024-04-30 13:10

[ TEMATY ]

morderstwo

RPA

Unsplash/pixabay.com

Biskupi Republiki Południowej Afryki potępili zabójstwo katolickiego księdza w stolicy kraju - Pretorii. Ks. Paul Tatu ze Zgromadzenia Najświętszych Stygmatów, który został zastrzelony, był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA. Jego przewodniczący, biskup Sithembele Sipuka, wezwał w poniedziałek rząd kraju do podjęcia "natychmiastowych i skutecznych środków" w celu ochrony ludności.

Kilka tygodni temu inny ksiądz został zastrzelony w kościele w mieście Tzaneen na północy kraju. "Ważne jest, aby podkreślić, że śmierć ks. Paula Tatu nie jest odosobnionym incydentem, ale szokującym przykładem upadku bezpieczeństwa i moralności, którego doświadczamy w RPA" - powiedział bp Sipuka. Morderstwa niewinnych ludzi stały się "pandemią".

CZYTAJ DALEJ

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję