Wydaje mi się, że trzej wędrowcy nie dlatego zostali nazwani mędrcami, że pośród wielu gwiazd dostrzegli tę, która obwieszczała narodziny Mesjasza, lecz dlatego, że już u kresu swych poszukiwań potrafili zaakceptować inny Jego obraz niż obraz królewskiego syna, który nieśli w sobie podczas długiej wędrówki. Ta mądrość nakazała im pochylić czoła, zgiąć kolana przed dzieckiem ubogiej rodziny i dostrzec w nim Tego, który będzie Królem nad królami. Prawdziwy mędrzec nigdy bowiem nie obstaje przy swych dotychczasowych przekonaniach, ideach. Potrafi uklęknąć przed innymi, jeżeli wszystkie racje będą przemawiały za ich prawdziwością.
Ewangelista, przypominając nam hołd oddany Dziecięciu przez trzech wschodnich dostojników, zachęca nas do wzięcia z nich przykładu. Jezus bowiem nauczał, że aby spotkać Boga - trzeba Go szukać... wszystkimi siłami intelektu, całym swoim sercem, całym sobą, ze wszystkich sił... z przekonaniem, że Go znajdziemy. I dorzucał: „Szukajcie, a znajdziecie” (Mt 7,7).
Zawsze - także dzisiaj - jednym z warunków spotkania Boga i Jezusa jest poszukiwanie nie naszych o Nim wyobrażeń, lecz umiejętność odkrywania Jego obecności w wydarzeniach podobnych do tych z Betlejem, a zwłaszcza w wydarzeniach, które są przedłużeniem Jego odrzucania przez swoich, w zadawanych Mu wciąż cierpieniach, próbach ponownego uśmiercenia Go na krzyżu. Mówił o tym warunku zmartwychwstały Jezus swoim dwu uczniom w drodze do Emaus. Spełnili te warunki trzej wschodni poszukiwacze Mesjasza-Króla i odchodzili z Betlejem zadumani, ale i przekonani, że znaleźli Tego, którego szukali. Dlatego ich pobyt w Betlejem został odnotowany przez Ewangelistę i znajduje swoje miejsce w historii zbawienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu