Reklama

Cenić obdarowania

Niedziela Ogólnopolska 40/2008, str. 18-19

Artur Stelmasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Refleksją tego naszego medialnego spotkania pragnę ogarnąć bogactwo obdarowań, którymi darzy nas Opatrzność. Ważnym wydarzeniem ogólnokościelnym była ostatnio pielgrzymka Benedykta XVI do Lourdes dla upamiętnienia 150. rocznicy objawień.

Przesłanie z Francji

Francja w relacjach międzynarodowych ma bardzo ważne miejsce i obecność Kościoła we Francji ma duże znaczenie dla całej Europy. Jest to w jakiś sposób barometr tego, co się dzieje, swoiste laboratorium przyszłych wydarzeń. Z różnych racji jest to także kraj, w którym centralizują się wpływy współczesnych prądów laickich, co wyraźnie było widać w dniach poprzedzających papieską wizytę. Zresztą ten styl publicznego „protestowania” wpisuje się już w pewien schemat działań libertynów. Rzekome protesty nagłaśniała prasa, także polska, przed wizytami Papieża w USA czy Australii. Potem okazało się, że odwiedziny Następcy Piotra były wielkim świętem nie tylko wierzących w danych krajach, ale większości ich obywateli. Warto o tym wiedzieć i w tym duchu obserwować kolejne papieskie wizyty. Im więcej medialnej wrzawy, tym pewniejszy dowód słabości owych rzekomo postępowych sił.
Wróćmy jednak do Francji. Objawienia w Lourdes to przesłanie Niepokalanej dla wszystkich. Św. Bernadetta mówiła z całą szczerością, że właściwie do niczego się nie nadaje, na niczym się nie zna, że gdyby Matka Boża znalazła - to bardzo drastyczne słowa - głupszą osobę od niej, to by ją wybrała. To wyraz wielkiej pokory świętej wizjonerki, przez którą ujawnia się prawda, że każdy człowiek, jeśli tylko odkryje wielkość Boga, może stać się narzędziem realizowania Jego woli, Jego przesłania dla świata. Ponieważ współczesnemu człowiekowi brak pokory, pokorny Papież szokował słuchaczy, nie narzucając nikomu niczego w swoich katechezach - był po prostu świadkiem Bożej prawdy. Jest to zresztą cecha, której początek dał Jan Paweł II. Byłem obecny podczas podróży Jana Pawła II do Lourdes. Była to jego ostatnia podróż apostolska. Był już bardzo słaby. Ale ożywiał się bardzo w niektórych momentach, poszedł na procesję i celebrował Mszę św. dla chorych.
Obecność Benedykta XVI w Lourdes jest deklaracją wiary Kościoła we wstawiennictwo Matki Bożej i ponownym wytyczaniem dróg maryjnych. To znamienne, że ten wielki intelektualista, wielki teolog jedzie do Francji, to znak zatroskania o Kościół w Europie. Ojciec Święty wie, że trzeba dziś przypomnieć, iż każdy, absolutnie każdy, jest w Kościele potrzebny.
Teraz ważne jest, aby Kościół podjął papieskie przesłanie z Francji. Same tytuły papieskich homilii mogą stanowić doskonałą okazję do pogłębiania tych wyzwań współczesnych czasów, aby je podjąć na katechezie czy na spotkaniach wspólnot Żywego Kościoła: „Bóg nas kocha”, „Strzeżcie się bałwochwalstwa”, „Poszukiwanie Boga i gotowość, by Go słuchać, fundamentem prawdziwej kultury”, „W Kościele nikt nie jest zbędny, nikt”, „Nie zapominajcie o dwóch skarbach: o Duchu Świętym i o Krzyżu”, „Nauka bez sumienia zgubą duszy”, „Liczę na Was” (to do młodzieży), „Moc miłości silniejsza jest od zagrażającego nam zła”. Brzmi to jak Dekalog współczesności, a szczególnie wymownie brzmi właśnie we Francji, gdzie rodzi się wiele ruchów duchowości jako odpowiedź na prądy laickie, wprost na sekty, jak choćby modną tam scjentologię czy bardzo żywotną masonerię. Z pewnością Ojciec Święty chciał dodać ducha tym rodzącym się nowym wspólnotom, ujawniając swoją świadomość, że trwa w Europie walka o obecność Boga w życiu publicznym i społecznym.
Jednocześnie przestrzegałbym przed majoryzowaniem znaczenia prądów laickich. One są, to prawda, ale mocniejszym od nich i zdrowym źródłem siły Kościoła jest to, że jest on ciągle zaniepokojony o obecność Boga w sercu człowieka. Mimo zewnętrznych porażek pamiętamy, że prawda jest w Ewangelii, że Krzyż Chrystusowy jest znakiem zwycięstwa, że 10 Przykazań Bożych to jedyny pewny azymut ludzkiej drogi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Najczarniejsze karty komunizmu

W tych dniach uczestniczyłem w Jarosławiu w uroczystości nadania jednej ze szkół imienia Sybiraków - ludzi, którzy przez cierpienia stali się na Syberii grupą apostolską. Jednocześnie - jak się okazuje - są ciągle niewygodni dla wrogów prawdy i patriotyzmu. W encyklopedii „GW” czytam, że w czasie czterech wywózek w 1940 i 1941 r. wywieziono do Rosji ok. 400 tys. Polaków. W innych źródłach możemy wyczytać, że wywiezionych było ponad milion. Liczby mówią za siebie, ale mogą być niewygodne. Pierwszą książkę o Sybirakach, pt. „Inny świat”, napisał po wojnie Gustaw Herling-Grudziński i, niestety, ta książka nie mogła się przebić, bo mówiła o terroryzmie, o wielkim cierpieniu Polaków, mówiła o okrucieństwie komunizmu. Grudziński wydał ją w 1953 r. w Londynie. By mogła zostać wydana w Paryżu, musiała odczekać trzydzieści parę lat. W Polsce ukazała się w 1989 r. Proszę zauważyć, paryska „Kultura” nie chciała wydać Grudzińskiego, który był jej współpracownikiem. Czy nie jest to wymowne? Wydana w USA książka Hanny Arendt o podstawach totalitaryzmu także nie mogła się przebić w Europie. Podobnie „Czarna księga komunizmu”. Medialnie kompletnie zignorowana. To znak, że kłamstwo ciągle ciężko umiera.
Skoro już jesteśmy przy tym temacie, chciałbym przywołać jeszcze jedną wybitną postać, którą prawie skutecznie z historii wyeliminowano. To przemyślanin Ryszard Siwiec (jest obecny w encyklopedii „GW”). Tylko na pozór wydaje się to temat regionalny. Jako jedyny Polak na oczach stu tysięcy ludzi uczestniczących w dożynkach na Stadionie Dziesięciolecia we wrześniu 1968 r. w Warszawie zaprotestował przeciw inwazji wojsk Układu Warszawskiego na „małą i pokojową Czechosłowację”. Człowiek głęboko wierzący, a świadectwo tym wiarygodniejsze, że wydane przez SB, które zanotowało, iż rodzina Siwców jest głęboko wierząca i trudno nakłonić ją do współpracy i zastraszyć. Jego list, który pisał w pociągu tuż przed Warszawą do żony i dzieci, przechwycili funkcjonariusze SB i przetrzymywali przez 20 lat. Przypomnijmy - urodził się w 1909 r. Ukończył filozofię na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W czasie wojny czynnie uczestniczył w AK-owskim podziemiu. Po wojnie nie przyjął propozycji pracy w szkole, twierdząc, że nie może uczyć dzieci kłamstw, do których zmuszała totalitarna władza. Inwazja na Czechosłowację załamała go, postarał się o bilet na dożynki i tam dokonał tego tragicznego aktu protestu.

Reklama

Czy było to samobójstwo?

Trzeba zrobić pewne rozróżnienia. Już kilka razy mówiłem o Siwcu jako o bohaterze, o wielkim świadku, wielkim przemyślaninie, który jedyny w czasach terroru miał odwagę opowiedzieć się przeciwko manipulowaniu polskim wojskiem i za wolnością Czechosłowacji. Pamiętam to wydarzenie dosyć dobrze. Dowiedzieliśmy się o nim z Wolnej Europy. Myślę, że trzeba spojrzeć na tę sprawę nie od strony samobójstwa, ale od strony intencji, fascynacji godnością polskiej historii niepodległościowej i umiłowaniem wolności. On nie poszedł się spalić, bo mu się życie sprzykrzyło albo żeby pokazać, że się buntuje przeciwko Panu Bogu czy ludziom. On poszedł ofiarować świadectwo. Zresztą dziś nie mamy możliwości, żeby roztrząsać jego sumienie. Być może poszedł za daleko, być może nie chciał umrzeć, ale nawet narażając się, dać wielkie świadectwo prawdzie o pogwałceniu wolności, nie wykluczając śmierci. Nie buntował się przeciwko Panu Bogu i prawu, które broni życia, tylko oddawał to życie w większej sprawie, w sprawie wolności. Jeśli mówimy o tych wszystkich, którzy zginęli przymusowo na wojnie, by bronić granic państwa i niepodległości narodu jako o bohaterach, a niejednokrotnie nawet jako o świętych, to nie można z tej grupy wykluczać i Siwca. Gdy św. Ignacy Antiocheński prosił: „Nie wykupujcie mnie, nie brońcie mi śmierci, bo ja chcę umrzeć dla Chrystusa” - to nie było samobójstwo. Podobnie Siwiec stał się bohaterem, chcąc dać świadectwo hańby, która się stała przez napaść na wolny kraj. Jednocześnie tym znakiem deklarował wolę obrony jedności narodu, który został niesprawiedliwie napadnięty, oraz bronił honoru Polaków zmuszonych do udziału w napaści. Jeden człowiek pokazał, że nie wszyscy Polacy tak myślą, jak im propaganda proradziecka dyktowała. To jego świadectwo było drastyczne i jeszcze bardziej tragiczne w tym, że zostało zmanipulowane, od razu przekreślone przez insynuacje i totalnie wyciszone.
Przemyśl ma tytuł, żeby promować tego bohatera, bo to jest wielki świadek wierności ideałom. Problem sposobów zrealizowania ideałów może być w zależności od okoliczności różny, może być dyskutowany. Jednakże nie powinno się mieć obaw, by dobrze mówić o tym człowieku, bo całe jego życie pokazywało, że to nie był jakiś akt psychopatyczny, ale wynik wzrostu napięcia, bólu, które w szlachetnym człowieku powodowały owe czasy. Tak, z pewnością jest to bardzo wielkie świadectwo o czasach, o sytuacji, w której ci ludzie żyli, próbując przechować piękne, wartościowe ideały.

Reklama

Dar beatyfikacji ks. Sopoćki

Na koniec jeszcze kilka refleksji o obdarowaniu, jakim była beatyfikacja ks. Sopoćki. To taki zwykły polski ksiądz, który wiedział, za Kim poszedł, i konsekwentnie realizował swoje powołanie w różnych okolicznościach życia. Był kierownikiem duchowym św. Faustyny. Warto o tym powiedzieć, bo dziś prywatnych objawień mnoży się wiele i wszystkie są ogłaszane drukiem, budząc tym samym rezerwę, a ostrożność Kościoła traktowana jest jako wrogość i rodzi się z tego wiele bólu.
Ks. Sopoćko zostaje wpisany w objawienia prostej zakonnicy - św. Faustyny. Pochyla się nad tym fenomenem. Nie bagatelizuje wyznań, ale i nie wpada w euforię. Najpierw stara się wykluczyć to, co często towarzyszyło tego rodzaju sensacjom. Kieruje siostrę na badania psychiatryczne. Otrzymuje pewność, że siostra nie ulega żadnym złudzeniom. Potem zaczyna zgłębiać teologiczne i liturgiczne przesłanki nauki o Miłosierdziu Boga jako Jego największym atrybucie. Równolegle spokojnie realizuje polecenia Chrystusa przekazywane przez siostrę. Znajduje malarza Kazimirowskiego i czynnie uczestniczy w powstawaniu obrazu. Mimo nalegań, długo zwleka z jego ujawnieniem. Kiedy to następuje, nikt nie wie, w jakich okolicznościach powstał obraz. Podobnie zachowuje się z realizacją kolejnych żądań Chrystusa - ustanowienia święta Bożego Miłosierdzia i powołania nowego zgromadzenia.
Kiedy w 1959 r. kult Miłosiernego Jezusa zostaje zawieszony, poddaje się orzeczeniu Kościoła. Można by się zastanawiać, jakie były przyczyny tej decyzji. Myślę, że wskutek wojny i martyrologii narodu polskiego przesunięto punkt ciężkości z Miłosierdzia, rozumianego powszechnie, na fakt szczególnej opieki Miłosiernego Jezusa nad Polską. Sprzyjały temu owe dwa promienie, czerwony i „blady”, wychodzące spod Jezusowej szaty.
Ks. Sopoćko, poddając się decyzjom Kongregacji, nie ustaje w poszukiwaniu rozwiązań. Jest przekonany, po latach studiów i setkach godzin na klęczkach, że treść objawień jest teologicznie poprawna. Na drodze jego zabiegów staje przemyski biskup Franciszek Barda, który proponuje zwołanie biskupiej komisji liturgiczno-teologicznej celem oceny poprawności obrazu. To taki mały krok, który - jak się okazało - pozwolił na dalsze. Komisja pozytywnie ocenia obraz.
W 1978 r. papież Paweł VI pozwala na publiczny kult. Kiedy na Stolicę Piotrową wstępuje Jan Paweł II, wielki zwolennik kultu, ma już otwarte pole działania. Nikt nie powie, że papież arbitralnie wkroczył w ten problem.

Miłosierdzie Boże zwycięży

I jeszcze jeden mały „znak” tego obdarowania. Już bardzo współczesny. Siostry Jezusa Miłosiernego (mają dom generalny w Gorzowie) bardzo chciały znaleźć w Wilnie jakieś lokum na swój dom. Zdawało się rzeczą oczywistą, że winny tam być. Wszystko jakby jednak sprzysięgło się przeciw nim. Ciągłe trudności sprawiły, że wreszcie zrezygnowały z tej myśli, uznając, że tak widać chce Pan Bóg. Wtedy kard. Audrys Baèkis, metropolita wileński, oznajmił, że jest opuszczony dom niedaleko cmentarza. Budynek jest właściwie ruderą. W trakcie rozważania ewentualnego przejęcia posesji któraś z sióstr odkrywa, że to dom, w którym mieszkał ks. Sopoćko i malarz Kazimirowski, że to w tym domu malowano obraz, przy którego powstawaniu była obecna św. s. Faustyna. W tym momencie nie ma już wątpliwości. Przed siostrami Jezusa Miłosiernego wiele pracy i szukania środków. Jakby wraca czas sprzed lat - s. Faustyna ciągle powtarzała, że rodzenie tego dzieła przyniesie Błogosławionemu wiele cierpień. Tak było zawsze i tak jest. Wierzymy jednak słowom Jezusa, który zapewniał: „Moje miłosierne Serce zwycięży”.

Wysłuchał: ks. Zbigniew Suchy

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: czterech paulinów przyjęło święcenia kapłańskie

2024-05-25 14:14

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Paulini

święcenia prezbiteratu

Biuro prasowe Jasnej Góry

Bądźcie świadkami głoszenia Ewangelii, mimo sprzeciwu dzisiejszego świata i niech zawsze na pierwszym miejscu będzie modlitwa życzył paulińskim neoprezbiterom abp Wacław Depo. Święcenia kapłańskie przyjęło dziś na Jasnej Górze czterech diakonów. Nowo wyświęceni kapłani to: o. Stanisław Cholewa, o. Wojciech Kopiński, o. Filip Kaźmierczak oraz o. Leopold Bodetić z Chorwacji.

Abp Depo w kazaniu za św. Janem Pawłem II życzył, by diakonów nigdy nie opuszczała wiara, że na drogi świata wychodzi z nimi sam Chrystus i że wyposażył ich w moc Ducha Świętego, bo jak wyjaśniał wtedy to oddanie Bogu i ludziom nie będzie ciężarem, ale ufnym uczestnictwem w odwiecznym kapłaństwie Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 25.): Zarządzanie kryzysowe

2024-05-24 20:56

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Czy Józef był seniorem z siwą brodą? Czemu to właśnie on opiekował się Jezusem i Maryją? I co właściwie ma wspólnego z nawróceniem człowieka? Zapraszamy na dwudziesty piąty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o Ukochanym Matki Bożej.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Uśmiech, który wszystko wynagradza

2024-05-26 12:21

Marzena Cyfert

Dzieci we wrocławskiej "Pozytywce"

Dzieci we wrocławskiej

Na Ostrowie Tumskim przy ul. Kapitulnej 4 działa Klubowe Centrum Aktywności Dzieci i Młodzieży „Pozytywka”, prowadzone przez Siostry Bożego Serca Jezusa. Celem działalności jest pomoc rodzinom oraz dzieciom dotkniętym niepełnosprawnością, głównie z Zespołem Downa.

Przy wejściu wzrok przykuwa ładnie zagospodarowany plac, z którego dzieci korzystają w czasie sprzyjającej pogody. W „Pozytywce” biorą udział w licznych bezpłatnych warsztatach. Projekt finansowany jest z budżetu miasta. W czasie zajęć rodzice spotykają się na rozmowie przy herbacie w przeznaczonym do tego pokoju. Mają okazję odpocząć w towarzystwie, w którym będą zrozumiani. Dzieci także cieszą się z ich bliskości.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję