Słowo „Ojczyzna” niektóre media starają się zdeprecjonować. Czytamy nawet, że polski, XIX-wieczny patriotyzm się przeżył, że w nowych czasach Wspólnej Europy jest niepotrzebny, trąci ksenofobią, prowadzić może do nacjonalizmu, a nawet antysemityzmu. Wygląda na to, że patriotyzmu powinniśmy się wstydzić, bo dziś jesteśmy już Europejczykami. Ojczyzna - jako miejsce odnoszące się do przestrzeni życiowej pojedynczego człowieka i zbiorowości jako narodu, wyznaczona miejscem urodzenia, zamieszkiwania przez istotną część życia czy miejsce pochodzenia przodków bądź rodziny - jest niemodna. To nie jest już wartość, gdy lansuje się model obywatela świata.
A pojęcie Ojczyzny nie jest pojęciem prawnym, lecz odnosi się do poczucia tożsamości i przynależności do pewnej wspólnoty. Musi wypływać z duszy człowieka. Tego się nie da zadekretować. Ojczyznę trzeba czuć. Mieć ją w sercu.
„Ja i Ojczyzna to jedno...”
Reklama
Abp Ignacy Tokarczuk z Przemyśla mówi, że zaraz po Bogu najważniejsza jest dla niego Ojczyzna. - Prawdziwego patriotyzmu potrzebuje każdy naród, cały świat, cała ludzkość. Każdy naród bowiem przez swoją psychikę, swoją kulturę, wzbogaca kulturę ogólnoludzką. Natomiast są ludzie, którzy nie mają korzeni - kosmopolici. Oni bardzo często myślą kategoriami czysto materialistycznymi. Prawdziwy patriotyzm jest wartością - mówi „Niedzieli” abp Tokarczuk. I tylko się trzeba cieszyć, że jedna ze szkół w Przemyślu obrała go sobie niedawno za patrona, bo młodzież szkolna oświadczyła, iż chce podążać śladami ideałów Księdza Arcybiskupa. Miłości do Ojczyzny możemy się uczyć już od starożytnych. „Ojczyznę kocha się nie dlatego, że wielka, ale dlatego, że własna” - pisał Seneka. Dodał, że „żadne miejsce nie powinno być dla ciebie milsze od Ojczyzny”. Horacy zaś pisał: „Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za Ojczyznę”. Napoleon Bonaparte uważał, iż „Życie obywatela należy do Ojczyzny”. „Ja i Ojczyzna to jedno. Patrzę na Ojczyznę moją jak syn na ojca wplecionego w koło” - mówił, cierpiący jak Prometeusz, Konrad z III części „Dziadów”. W „Konradzie Wallenrodzie” Adam Mickiewicz pisał o swoim bohaterze, że „szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w Ojczyźnie”.
O Ojczyźnie i patriotyzmie można mówić w nieskończoność. Ale o wdzięczności Ojczyźnie? - Za co? - pytają zdziwieni młodzi ludzie emigrujący z Polski za pracą i lepszym bytem. Pewnie za jakiś czas część z nich sama znajdzie odpowiedź na to pytanie. Część już znajduje odpowiedź, koczując na lotniskach całego świata, byle tylko na Wigilię zasiąść z bliskimi do świątecznego stołu. Nie jest to wcale tęsknota do karpia czy łamańców z makiem, ale do rodzimej i wyjątkowej polskiej tradycji łamania się opłatkiem i wybaczania sobie win. To też kolejki na przejściach granicznych w przeddzień Zaduszek, bo jak wszystkich nas uczono - „Ojczyzna to ziemie i groby”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wdzięczność to obowiązek
O wdzięczności Ojczyźnie za to, że jest wspólnym dobrem, wspólnotą i spoiwem więzi międzyludzkich, mało jest tekstów źródłowych. Pięknie o tym mówił w kazaniach ks. Piotr Skarga, który uczył, że miłość do Boga i Ojczyzny stanowi nierozerwalną jedność. Przyrównywał polityczne położenie przedrozbiorowej Polski do podziurawionego statku, który zatonie, a wraz z nim zginą wszyscy. Dlatego - nawoływał ks. Skarga - obywatele mają obowiązek wdzięczności za te wszystkie dobra, jakie otrzymują od matki-Ojczyzny. Miłość Ojczyzny - zdaniem ks. Skargi - ma być bezinteresowna. Każdy obywatel powinien ją kochać dla niej samej, nawet gdyby czuł się skrzywdzony. W „Kazaniach Sejmowych” przypominał o obowiązku miłości Ojczyzny i nakazywał: „Jako najmilszej matki swojej miłować i onej czcić macie...”.
W podobnym duchu przemawiał do wiernych Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński. W kazaniu wygłoszonym w 1957 r. na Jasnej Górze do Polek z Ameryki wypowiedział słowa warte przypomnienia. „Nie zapominajcie i Wy, i Wasze dzieci (...) o miłości ku ojczystej ziemi, która jest nam wspólna, nie zapominajcie o długu wdzięczności, który się należy: wdzięczność za życie, wdzięczność za wspólnotę w narodzie, za język ojczysty, za chlubne dzieje tego Narodu”.
Pocałunek na rękach matki
Podczas każdej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II nawiązywał do miłości Ojczyzny i odpowiedzialności za nią. Parafrazował słowa Norwida, że „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”. Uczył nas - po latach zniewolenia komunizmem - znów być dumnymi z polskości, z naszych dziejów, mimo że Polska to poprzez wieki ziemia tragiczna. Przyznawał: „Niełatwa jest ta polska ziemia, nasza Ojczyzna. Można powiedzieć, że na przestrzeni swoich tysiącletnich dziejów nie przestała być ziemią wielorakiego wyzwania”.
Podkreślał Papież, że pocałunek składany na polskiej ziemi ma dla niego sens szczególny. „Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki - albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską. Jest matką, która wiele przecierpiała, wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej”.
I przypominał, że słowo „Ojczyzna” posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe, którego nie znają inne narody Europy i świata - te zwłaszcza, które nie doświadczyły takich jak nasz naród dziejowych strat, krzywd i zagrożeń.
Jan Paweł II uczył, że Ojczyzna wymaga szacunku i miłości, należy ją czcić podobnie jak rodziców, o czym mówi czwarte przykazanie Dekalogu. Wielokrotnie wyrażał wdzięczność Ojczyźnie, rodzicom, szkole, Kościołowi - za przekazane dziedzictwo przodków, wobec których czuł się dłużnikiem. Podczas uroczystości w Radzyminie w 1999 r. przypomniał, że urodził się w maju 1920 r., kiedy bolszewicy nacierali na Warszawę, dlatego nosi w sobie od urodzenia dług wdzięczności wobec tych, którzy podjęli wówczas walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc cenę życia. „Przybywam tu z wielką wdzięcznością, jak gdyby spłacając dług za to, co od nich otrzymałem” - powiedział Papież w Radzyminie.
Ojczyzna ma nas kosztować
Jan Paweł II o zobowiązaniu do spłacenia długu zaciągniętego wobec Ojczyzny mówił w swoim nauczaniu wielokrotnie. „Ojczyzno moja kochana, Polsko, (…) Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna” - nawoływał.
Pozostawił nam w testamencie pamiętne słowa wygłoszone na krakowskich Błoniach: „I dlatego - zanim stąd odejdę, proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością - taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym”.
To wielkie zobowiązanie, zwłaszcza dla młodych, w sytuacji, gdy jesteśmy w Unii Europejskiej, gdy się ważą losy Traktatu Lizbońskiego. Jak bumerang wracają słowa Jezusa, który uczył nas swoim życiem, byśmy przyjęli z miłością i wdzięcznością dar Boga, jakim jest ziemska Ojczyzna.
„Nie chciejcie Ojczyzny, która was nic nie kosztuje” - wołał do nas Jan Paweł II. Szczególnie dzisiaj, gdy ważą się losy kształtu Europy, warto pamiętać te słowa.