Pani Aleksandro, za przykładem Pani, niosącej pocieszenie w trudnych życiowych sytuacjach, zapisałem i moje myśli do sprawy „Etos rodzinny”. Strapiona czytelniczka ma trudności w podjęciu decyzji, czy pozwolić mężowi wrócić. (...). Jeśli chce go przyjąć ze strachu przed samotnością, to ani jemu nie wybaczyła, ani sobie. Jemu, że ją porzucił, i sobie, że pozwoliła się skrzywdzić i wykorzystać. Ma nadal żal do męża. Jeśli pozwoli wrócić, przeszłość ożyje z kilkakrotnie większą siłą i będzie jeszcze gorzej. Bo mąż będzie takim samym albo większym katem, a ona będzie bezbronna, bo nie ma miłości do siebie samej i męża. Jest to rozumowanie jednej strony, ale jak rozumuje druga strona i jakie są jej zamiary - my tego nie wiemy. A zatem może to także zranić zamiary drugiej strony.
Matka otrzyma łaskę od Pana Boga i wychowa dzieci. Wszelka pomoc męża jest zbyteczna. Matka dozna radości za dobre wypełnienie Bożej woli. Bóg błogosławi matkom samotnie wychowującym dzieci. Szczęść Wam, Boże!
Jan
List pana Jana jest dłuższy, powołuje się w nim też na Poetę („Trzeba z żywymi naprzód iść...”). Cieszę się, że głos w tej sprawie zabrał mężczyzna. Bo ktoś mógłby powiedzieć, że to my, kobiety, niesłusznie osądzamy mężczyzn.
Latem byłam z Maćkiem (12 l.) i Franiem (5 l.) na wakacjach. Dostawali ode mnie codziennie po 5 zł na własne rozrywki, m.in. w tzw. wesołym miasteczku. W jednym z urządzeń małe dzieci musiały być pod opieką starszych lub dorosłych. Takim stróżem został kiedyś Maciek dla Frania. Ale drugiego dnia już mu się nie chciało iść w to samo miejsce, wolał coś bardziej „dorosłego” - elektryczne auta. A Franio uparł się na powtórkę. Gdy powiedziałam, że Maciek musi wybrać: czy własny kaprys, czy opiekowanie się młodszym bratem, wybrał - brata. Oto co znaczy odpowiedzialność! Wszczepiona od małego, naturalna i odruchowa. Byłam z niego dumna! No i dołożyłam tego dnia po drugiej „piątce”, w nagrodę, że tak właśnie wybrał.
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu