Reklama

Żywcem spalone za wiarę

S. Jadwiga Alojza Gano i s. Maria Andrzeja Ossakowska ze Zgromadzenia Córek Najczystszego Serca Najświętszej Maryi Panny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Ewangelii Jezus powiedział: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Ojciec Święty Jan Paweł II w adhortacji „Ecclesia in Europa” (13) napisał: „Męczennicy bowiem głoszą tę Ewangelię i dają jej świadectwo swym życiem aż do przelania krwi”.
Treść tych słów wypełniła się w bohaterskim życiu s. Jadwigi Alojzy Gano i s. Marii Andrzei Ossakowskiej ze Zgromadzenia Córek Najczystszego Serca Najświętszej Maryi Panny, które broniąc wiary katolickiej, zostały spalone żywcem. 15 kwietnia 2008 r. przypada 65. rocznica ich męczeńskiej śmierci.
Kim były te Siostry, których życie zakonne zostało uwieńczone koroną męczeństwa?

Poszły za głosem powołania

Reklama

S. Jadwiga Alojza Gano urodziła się w Moskwie 10 października 1901 r. jako córka Ludwika i Jadwigi z domu Rajner. Polska, katolicka rodzina Ganów podzieliła los wielu Polaków zesłanych do syberyjskich łagrów. W 1908 r. na Syberię przybyły już siostry sercanki. W Irkucku, zwanym perłą Syberii, prowadziły zakład wychowawczy dla sierot. Do grona wychowanek trafiła Jadwiga Gano. Mieszkała w internacie i uczęszczała do gimnazjum. Odznaczała się inteligencją i pobożnością.
Mimo sprzeciwu ojca, w 1921 r. wstąpiła w Irkucku do zgromadzenia. Tam odbywała postulat, pracując w sierocińcu jako wychowawczyni. Rok później przyjechała z siostrami do Polski. W Nowym Mieście nad Pilicą została przyjęta do nowicjatu i otrzymała zakonne imię Alojza. W 1924 r. złożyła profesję zakonną, a w 1928 r. - śluby wieczyste. Jako młoda profeska pracowała w Szkole Podstawowej przy ul. Czerniakowskiej w Warszawie. Zdobyła dyplom wychowawczyni. Uzyskała uprawnienia do pracy pedagogicznej. Kontynuowała ją w sierocińcu w Swisłoczy i Siedlcach. W 1932 r. pracowała w Łomży w księgarni. Tegoż roku, odpowiadając na apel o. Cyryla Gondulfa Fermonta, kapucyna, i przełożonej generalnej Sióstr Sercanek, zgłosiła się do pracy misyjnej wśród unitów na Polesiu, w diecezji pińskiej. Przyjęła wschodni obrządek i w 1933 r. wraz z s. Marią Andrzeją Ossakowską przyjechała do Lubieszowa.
S. Maria Andrzeja Ossakowska, córka Joachima i Rozalii, przyszła na świat 14 października 1901 r. w Kowlu na Wołyniu. Po śmierci ojca, jako trzynastoletnia dziewczyna, została oddana przez matkę do zakładu wychowawczego, prowadzonego przez siostry sercanki w Kijowie. Tam ukończyła szkołę powszechną i gimnazjum. Nauczyła się krawiectwa, a także wykazywała zdolności hafciarskie i bieliźniarskie.
W 1918 r. wstąpiła w Kijowie do zgromadzenia i tam odbyła postulat. W 1922 r. w Nowym Mieście nad Pilicą rozpoczęła nowicjat, z zakonnym imieniem Andrzeja. Tu w 1923 r. złożyła profesję zakonną, a w 1928 r. - śluby wieczyste. S. Andrzeja pracowała w Warszawie, Skórcu, Swisłoczy. Bóg chciał, że na placówkach spotkała s. Jadwigę Gano, z którą żyła w serdecznej przyjaźni. Darzyła ją zaufaniem i za jej przykładem zgłosiła się do pracy misyjnej. Przyjęła wschodni obrządek i razem z s. Jadwigą Gano w 1933 r. przybyła do Lubieszowa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Praca na Polesiu

W Lubieszowie s. Jadwiga Gano pełniła obowiązki przełożonej. S. Andrzeja Ossakowska była jej doradczynią. Siostry doskonale się rozumiały i wzajemnie uzupełniały. Siostra przełożona była pracowita, odpowiedzialna i wykazywała niespożytą energię. Rozbudowała dom, założyła gospodarstwo i przyjęła pod opiekę 15 dziewczynek w wieku 4-12 lat. Był to sierociniec dla dzieci unickich i katolickich. Sama pełniła obowiązki kierowniczki, wychowawczynią natomiast była s. Andrzeja Ossakowska.
Podziwiano u s. Jadwigi pogodę ducha, spokój wewnętrzny i umiejętność radzenia sobie w różnych okolicznościach życia. W 1935 r. pożar zniszczył dach domu w Lubieszowie. Siostra przełożona wyniosła Najświętszy Sakrament i błogosławiła dom. Po spaleniu odesłała siostry do Pińska, a sama zajęła się odbudową. Towarzyszyły jej głęboka wiara i ufność w Opatrzność Bożą. „Codziennie gwałtujemy do naszych Opiekunów Niebieskich, szczególnie Opatrzności Bożej i św. Józefa” (List z 1936 r.).

Likwidacja sierocińca

Reklama

Wybuch II wojny światowej sparaliżował pracę misyjną sióstr w Lubieszowie i Uhryniczach. Dla sióstr przyszły bardzo ciężkie doświadczenia wojenne. Siostra przełożona zaopatrzyła siostry w ciepłą odzież i rozesłała do rodzinnych domów i placówek na Wschodzie. Sama jednak nie opuściła Lubieszowa. S. Andrzeja pozostała, by towarzyszyć siostrze przełożonej. W 1940 r. Inspektorat Szkolny zatrudnił w sierocińcu prawosławną kierowniczkę z Kamienia Koszyrskiego. S. Jadwiga i s. Andrzeja wykonywały w sierocińcu jedynie prace domowe, zlecone przez kierowniczkę. S. Andrzeja szyła ludziom, by zarobić na utrzymanie. W połowie stycznia 1941 r. siostry musiały definitywnie opuścić dom. Kaplicę zlikwidowano. Zabrano majątek. W niedługim czasie dzieci z sierocińca zostały rozesłane po rodzinach, a dom sióstr zajął „wojenny komitet”. Siostry odsunięte od pracy wychowawczej i usunięte z domu zamieszkały w wynajętym pokoju. Kilkakrotnie zmieniały miejsce zamieszkania. Podjęły pracę w szpitalu. Po wkroczeniu do Lubieszowa wojsk niemieckich wróciły do swego domu. Praca misyjna ustała prawie zupełnie. W 1943 r. wkroczyli do Lubieszowa Ukraińcy i przy pomocy Niemców chcieli stworzyć niepodległą Ukrainę. Ojców kapucynów rozpędzili, kościół zamienili na magazyn zbożowy, a klasztor - na sąd i szkołę. Coraz częściej dochodziło do zamieszek między ludnością polską a ukraińską. Coraz bardziej nasilały się prześladowania Polaków przez Ukraińców. Dokonywano masowych mordów na ludności polskiej.

Oddały życie za wiarę

Przyszła decydująca chwila w życiu. 15 kwietnia 1943 r. s. Jadwiga Gano i s. Andrzeja Ossakowska otrzymały do wyboru - zaparcie się wiary katolickiej albo śmierć. Wybrały to drugie. Wówczas prawosławne duchowieństwo Lubieszowa chciało nawrócić unitów. W drewnianym baraku zgromadzono ok. 150 unitów - w tym gronie były też s. Jadwiga Gano i s. Andrzeja Ossakowska - i zaproponowano im przyjęcie prawosławia przez publiczne wyrzeczenie się wiary katolickiej. Tym, którzy przyjmą propozycję, zapewniano uwolnienie i darowanie życia. Trwającym w wierze katolickiej i w unii natomiast grożono spaleniem. Kilkanaście osób przyjęło propozycję. S. Jadwiga, uspokajając towarzyszy, do ostatniej chwili podtrzymywała ich na duchu i zachęcała do wytrwania w wierze katolickiej i ofiarowania życia Bogu przez Maryję. S. Andrzeja trwała na nieustannej modlitwie, prosząc Boga o wytrwanie dla wszystkich męczenników za wiarę. Budynek został obłożony słomą i podpalony. Wówczas słychać było modlitwy, śpiew „Te Deum” i pieśni religijnych.

Męczennicy z Lubieszowa

O. Ambroży Jastrzębski, kapucyn, w swojej broszurce „O Męczennikach z Lubieszowa” pisał: „W 1943 r. Ukraińcy chcieli przy pomocy Niemiec stworzyć niepodległą Ukrainę. Mordowali Polaków, a nawet palili ich żywcem, czego doświadczył Lubieszów pamiętnego dnia 15 kwietnia 1943 r., w którym spalili wielu Polaków miejscowych wraz z zakonnymi siostrami wspomagającymi misję kapucyńską. (...) Kto odmówi palmy męczeństwa tym dwom Zakonnicom Franciszkańskim, oddającym w ofierze swoje życie Bogu poprzez przyczynę Najświętszej Matki Zbawiciela wraz z wieloma polskimi współrodakami i braćmi w katolickiej wierze z Lubieszowa wśród straszliwych płomieni ognia, tymże spalonym Wyznawcom Chrystusa wiernym Jego Kościołowi, ich pasterzowi Ojcu Kasjanowi oraz wspierającemu go Bratu Sylwestrowi? Stali się bezcennym owocem misji - «pszenicą Pana», z tego ziarna, ufamy, wyrosną za wolą Bożą nowe, obfite plony jedności w wierze i miłości bratniej”.

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przyjmijmy więc Ducha i słuchajmy Go!

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mt 10, 17-22.

Czwartek, 26 grudnia. Święto św. Szczepana, pierwszego męczennika
CZYTAJ DALEJ

Pasterka na Wawelu

2024-12-25 22:49

Biuro Prasowe AK

    - 2025 lat temu nastała pełnia czasu. Od chwili Wcielenia żyjemy w tej pełni. Jako chrześcijanie mamy obowiązek w tę pełnię każdego dnia niejako się zanurzać i w nią wchodzić, stając się synami Bożymi i dziedzicami nieba – mówił abp Marek Jędraszewski podczas tradycyjnej Mszy św. pasterskiej w katedrze na Wawelu.

    W homilii metropolita krakowski zauważył, że treść pełni czasów została rozwinięta w liście św. Pawła do Galatów, w którym Apostoł Narodów wskazuje na skutki narodzenia Bożego Syna, a w liście do Efezjan nadał temu przyjściu na świat Bożego Syna wymiar prawdziwie kosmiczny. Przed pełnią czasów – jak wyjaśniał – czas jawi się jako „chronos” – przemijanie i zdążanie ludzi do śmierci. Gdy Zbawiciel przyszedł na świat, los człowieczy nabrał zupełnie innego znaczenia. – Chrystus przyszedł na świat, abyśmy byli dziećmi Bożymi. Abyśmy byli dziedzicami nieba – mówił abp Marek Jędraszewski, zwracając uwagę na fakt, że nowa sytuacja człowieka jest tak radykalna, że odtąd czas liczy się według szczególnej cezury-granicy, jaką jest przyjście Chrystusa na świat – święty czas kairós. – Ciągle liczy się ten czas, nasz czas, od narodzin Chrystusa. To chrześcijańska, zatem nasza era. Era naszych wartości, wyznaczonych przez święty czas kairós, określonych wolnością dzieci Bożych. Poczuciem, że jesteśmy przeznaczeni do życia wiecznego, ludźmi, którzy żyją już innym kształtem wolności ducha. Wolności polegającej na zdążaniu do prawdy, a to zdążanie wypełniane jest nowym kształtem miłości – wskazywał metropolita krakowski.
CZYTAJ DALEJ

Panie, obdarzaj rodziny swoją łaską!

2024-12-26 14:15

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grzegorz Słowikowski

Piękno rodziny budują wszyscy, którzy ją tworzą. Wszyscy w niej są nauczycielami i uczniami. Są nawzajem dla siebie przykładem i wzorem, zachętą do dobra i gotowi na przebaczenie. Ponoszą wspólną odpowiedzialność za dobro. A wówczas nie tylko go pomnażają, ale też strzegą przed mnóstwem zagrożeń. Siłę twórczą posiada wyłącznie rodzina piękna w relacje.

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz on im odpowiedział: «Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję