Reklama

Apostazja i wiara w bóstwo Jezusa

Kreślę poniższe uwagi w kontekście artykułów informujących o apostazji prof. Tomasza Węcławskiego, pełniącego do niedawna funkcje kapłańskie w archidiecezji poznańskiej, a także w Kościele powszechnym

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kilka publikatorów z nieukrywaną satysfakcją jako powód wystąpienia prof. Tomasza Węcławskiego z Kościoła podało utratę przez niego wiary w podstawowy dogmat chrześcijaństwa, którym jest wiara w bóstwo Jezusa. W takim przypadku dalsza jego przynależność do Kościoła katolickiego byłaby nieporozumieniem.
Z chwilą utraty tej wiary znalazł się on automatycznie nie tylko poza Kościołem katolickim, lecz także poza chrześcijaństwem. Istnieją wprawdzie wspólnoty, które utrzymują, że należą do nurtu wierzeń chrześcijańskich i odrzucają wiarę w bóstwo Chrystusa, np. świadkowie Jehowy. Niemniej takie samookreślanie się obliczane jest raczej na sianie zamętu wśród wiernych niezbyt obeznanych w sprawach wiary chrześcijańskiej.

Bóstwo Jezusa z Nazaretu

Wiara w bóstwo Jezusa to kluczowy problem dla wiary chrześcijańskiej. To kamień węgielny, główny jej dźwigar nośny, podstawowy i zasadniczy element konstrukcyjny. Znajdujemy go takim w najstarszym nauczaniu pierwszych wyznawców Chrystusa. Bierze on swe zaczątki w nauczaniu samego Jezusa i z całą swą wyrazistością ukazywany jest już w najbardziej pierwotnych refleksjach nad wydarzeniem Jezusa, a zwłaszcza Jego zmartwychwstania i wniebowstąpienia.
Zauważmy, że głównym powodem skazania Jezusa na śmierć były nie tyle Jego roszczenia mesjańskie, ile roszczenia do równości z Przedwiecznym. Za to bluźnierstwo, za tę - zdaniem uczonych żydowskich teologów - niedorzeczność został skazany na wykluczenie z obszaru religijnej myśli judaizmu. Wyrok ten jednak nie osłabił wiary Jego uczniów w Jego bóstwo. Wyznanie bowiem ich wiary znajdujemy w najstarszych spisanych świadectwach, jakimi są listy św. Pawła i Ewangelie, a następnie w chrzcielnych wyznaniach wiary oraz dokumentach licznych synodów lokalnych wspólnot kościelnych, zarówno w Syrii i Grecji, jak i w Egipcie, Italii, Galii czy Hiszpanii. Chrześcijanie wierzyli w bóstwo Jezusa, przytaczając na rzecz swego przekonania wiele argumentów. Znajdujemy je w każdej publikacji prezentującej wykład podstawowych dogmatów ich wiary. Podręczniki na ten temat możemy odnaleźć w każdej katolickiej księgarni, których przecież w Polsce nie brakuje. Zachęcam czytelników „Niedzieli” do zapoznania się z nimi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przekonania gnostyckie

Obok nurtu zakorzenionego w nauczaniu tych, którzy - w ślad za wiarą bezpośrednich świadków wydarzenia Jezusa - byli przekonani o Jego boskim synostwie, pojawiły się również nurty usiłujące wyjaśnić to wydarzenie w odmienny sposób. Najwcześniej, gdyż już na początku II wieku, usiłowano objaśniać wydarzenie Jezusa w świetle wizji kosmicznych mocy, głoszonej w tym czasie przez gnostyków. Uważali się oni za posiadaczy głębszej, tajemnej mądrości, za znawców faktycznych prawd o Boskiej Rzeczywistości i o mechanizmach rządzących kosmosem i ludźmi. Już wtedy pojawiły się próby interpretacji wydarzenia Jezusa na podstawie ich różnorakich teorii kosmogonicznych.
Najpopularniejsza z nich głosiła, że istniejąca rzeczywistość kosmiczna została stworzona lub wyłoniła się z Boga za pośrednictwem boskich eonów. Były to pierwsze, stworzone czy wyłonione z Boga, obdarzone stwórczymi mocami półboskie istoty. Jedną z nich był Jezus. Nie był Bogiem, lecz można go uznać za jednego z Jego synów-eonów, który przybrał postać człowieka, by uwolnić ludzi z niewoli mocy zła albo też od konsekwencji grzechu Adama.
W reakcji na takie określenia Jezusa, głoszone przez gnostyków, pojawi się w najwcześniejszych, jeszcze przednicejskich wyznaniach wiary, stwierdzenie, że Jezus jest „jednorodzonym”, tzn. jedynym Synem Bożym i na dodatek przez Boga „nie stworzonym, lecz z Niego zrodzonym”, mającym tę samą co On naturę, czyli istotowo z Nim stanowiącym jedność. Tak rodziła się chrześcijańska doktryna o Trójjedynym Bogu. Teologia chrześcijan utrzymujących, że posiadają właściwą wykładnię wydarzenia Jezusa, twierdziła nadto, że Jezus, będąc Bogiem, był jednocześnie człowiekiem.
Gnostyckie, odrzucane przez chrześcijan, wyjaśnienia wydarzenia Jezusa miały wielu kontynuatorów. Pojawiło się jednak w tym samym czasie pojęcie ortodoksji, czyli trwania w nurcie interpretacji, jaką pozostawili bezpośredni świadkowie życia i nauczania Jezusa. Wszelkie inne nowe interpretacje były konfrontowane z ich świadectwem i w przypadku najmniejszej niezgodności były odrzucane, czyli uznawane za heretyckie. Było ich tak wiele, że nawet na pobieżne ich wymienienie potrzeba byłoby o wiele więcej miejsca. Najważniejsza - to arianizm.

Reklama

Herezja arianizmu

Arianizm zadał chrześcijańskiej myśli teologicznej najgłębsze rany. Nurt ten pojawił się na początku IV wieku w nauczaniu aleksandryjskiego kapłana Ariusza, który utrzymywał, że Jezus jest Logosem, Synem Bożym. „Ojciec używał go jako swego narzędzia przy stworzeniu świata i działa przez niego, ponieważ przygodny świat nie mógłby znieść Jego bezpośredniego działania”. Bóg Ojciec, zdaniem Ariusza, powołał wprawdzie Syna do istnienia przed stworzeniem świata, które było faktycznym dziełem Syna, jednakże Syn jest nieskończenie niższy od Ojca i to pod każdym względem. Jest On Jego obrazem, zgodnie z tym, co mówi św. Paweł. Jest to jednak tylko obraz Ojca, a nie zaś Syn mający tę samą co Ojciec istotę. Nazywanie Jezusa „Słowem”, „Mądrością”, „Mocą Bożą” ma jedynie sens przenośny, a nie rzeczywisty. Bo choć Jezus jest Słowem i Mądrością Boga, jest odmienny od tego Słowa i tej Mądrości, które należą do samej istoty Boga. Tak w wielkim skrócie można by przedstawić poglądy, jakie o Jezusie głosili arianie. Wraz z nimi pojawił się nurt chrześcijaństwa bez wiary w bóstwo Jezusa.
Nauka Ariusza zyskała tak bardzo licznych zwolenników, że pod koniec IV i na początku V stulecia wyznawało ją wiele gmin chrześcijańskich, zarówno w Azji, jak i w Afryce oraz Europie. Był to nurt podważający podstawowy dla chrześcijaństwa dogmat wiary o prawdziwym bóstwie i człowieczeństwie Jezusa. Był on groźny, ponieważ stroił się w szaty chrześcijaństwa. Z tymi poglądami przyszło się zmagać chrześcijaństwu jeszcze przez wiele lat, np. na soborach w Nicei (325), w Efezie (431), w Chalcedonie (451) oraz w Konstantynopolu (553) i na licznych synodach tamtych czasów. Wśród niektórych ludów germańskich ariańskie poglądy odnośnie do Jezusa przetrwały aż do VII wieku.
Nurt ten pojawił się jeszcze w chrześcijaństwie późniejszych wieków. Płynął jednak mniejszymi strumieniami. Jego odrośle pojawiły się także pod koniec XVI wieku w nauczaniu socjan, zwanych z tego powodu w Polsce również arianami.

Reklama

Nowsze błędne przekonania

Poglądy ariańskie odżyły także w XIX wieku w Stanach Zjednoczonych w nauczaniu świadków Jehowy, którzy Jezusa uważają za pierwszą istotę stworzoną przez Boga. Ich zdaniem, od 1914 r. z upoważnienia Bożego króluje On w Niebie, a nad ziemią zapanuje wkrótce i będzie nad nią panować przez 1000 lat, po czym odda władzę swemu Ojcu - Jehowie.
Zauważmy, że podobne do ariańskich poglądy na temat Jezusa podziela islam. Również we współczesnym judaizmie można napotkać wypowiedzi doceniające wprawdzie wkład Jezusa w religijne dziedzictwo ludzkości, ale wykluczające jednak przyznanie Mu jakiegoś wyjątkowego statusu w relacjach z Przedwiecznym.
W XVIII wieku zaistniał w Europie nurt, który usiłował wydarzenie Jezusa objaśniać w sposób wyłączający jakąkolwiek interpretację w kategoriach nadprzyrodzoności. Nie był to nurt nawiązujący do arianizmu. To był nurt kwestionujący bóstwo Jezusa z racji zaprzeczania w ogóle istnieniu Boga. Rozpoczął od zakwestionowania historycznego istnienia Jezusa, ale się przy tym stanowisku zbytnio nie upierał. Podważał natomiast, nie przebierając w środkach, słuszność interpretacji Jego nauczania i działalność chrześcijan pierwszych czterech wieków. Wytaczano wiele argumentów upozorowanych na wywody naukowe. Niebawem został on wsparty przez siły polityczne wyrosłe z ateistycznego marksizmu, które w pierwszej połowie XX stulecia przypuściły nieprzebierający w środkach atak na wyznawców Chrystusa, posuwając się nie tylko do fałszu i oszczerstw, ale niejednokrotnie nawet do krwawych prześladowań.
Nie wolno nam zapominać o antychrześcijańskich krwawych działaniach tego nurtu, poczynając od francuskiej Wandei (1793), poprzez jego wyczyny w Rosji (1917-89), w Meksyku (1926), w Hiszpanii (1936), w krajach Europy Wschodniej (1945-89), w Płn. Wietnamie (1945), we współczesnych Chinach czy Płn. Korei. Ofiary tych prześladowań są przecież ofiarami za wiarę w bóstwo Jezusa.

Casus prof. Węcławskiego

Dziś w wielu krajach, także w naszym, ataki na wiarę chrześcijan w bóstwo Jezusa płyną nie tyle z nurtów starożytnego arianizmu, ile odrastają ze, zdawałoby się, wykarczowanych korzeni śmiercionośnych moralnie i kulturowo drzew marksistowskiego ateizmu, podlewanego popłuczynami różnorakich pseudoracjonalizmów. Z tego nurtu wywodzi się lub do niego dołączył prof. Tomasz Węcławski.
Dla wielu ludzi ogłoszona przez niego deklaracja apostazji jest szokiem. Tym bardziej że oświadczył on, iż jej powodem jest dojście do przekonania, że Jezus nie jest Bogiem. Wprawdzie ciągle zdarzają się przypadki porzucania przez kapłanów ich kapłańskich funkcji, większość z nich pozostaje jednak nadal w Kościele, a przynajmniej uważa się za chrześcijan. Przypadki apostazji zdarzają się niezmiernie rzadko. Nadto zaprzeczenie boskości Chrystusa przez kogoś, kto był uważany za chrześcijańskiego teologa, jest niezrozumiałe. Rodzi się bowiem pytanie: Jakiej jakości było całe jego teologiczne zamyślenie się nad wydarzeniem Jezusa, skoro doszedł do podzielenia tez głoszonych przez XIX-wiecznych racjonalistów? Nie raczył przy tej okazji nawet zauważyć - jak przystało na uczonego XXI wieku - że Jezus zapoczątkował nowe, odmienne od dotychczasowego, rewolucyjne spojrzenie na Boską Rzeczywistość, z którym nie mogą konkurować idee prezentowane przez inne religie i które nie zostało dotąd zastąpione przez wznioślejszą wizję tej Rzeczywistości. Przyznał tylko, że Jezus był wyjątkowym człowiekiem, cennym reformatorem religijnym i społecznym, którego orędzie miało głęboką egzystencjalną wartość. Taki tytuł do chwały przyznają Jezusowi, jak wyżej to zauważyliśmy, także wyznawcy islamu i judaizmu, a nawet wielu niewierzących.
Jeżeli prof. Węcławski sądzi, że sam sterował własnymi wyborami, własnym rozwojem intelektualnym, niech zauważy, że poparcie i środki finansowe, jakie są mu udzielane, pochodzą ze środowisk wrogich nie tylko katolicyzmowi, lecz chrześcijaństwu. Jeżeli tego nie dostrzega, świadczy to o jego inteligencji.
Prof. Tomasz Węcławski, wyjaśniając powody swojej apostazji, zaprasza przy tej okazji do dyskusji nad sprawami wiary i problemami Kościoła na swoim portalu internetowym. Niech jednak zauważy, że od chwili jego apostazji to zaproszenie jawi się nam, wyznawcom Jezusa, Boga Człowieka, jako zaproszenie przez kogoś, kto kwestionuje najistotniejsze podstawy naszej wiary.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem?

2024-03-27 08:03

[ TEMATY ]

spowiedź

Magdalena Pijewska

Skąd wzięła się spowiedź w Kościele? Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem? Na czym polega dobrze przeżyta spowiedź? Na te i inne pytania odpowiada nowa książka „Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” wydana nakładem Wydawnictwa Serafin.

„Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” to książka wielu autorów. Bogata jest w teksty doświadczonych duchownych: ks. Przemysława Artemiuka, ks. Mariusza Rosika, o. Kazimierza Fryzła CSSR, br. Adama Gęstwy OFMCap, br. Błażeja Strzechmińskiego OFMCap, br. Luisa Dri OFMCap. Nie zabrakło także spojrzenia osoby świeckiej - swoim doświadczeniem podzieliła się publicystka Magdalena Urbańska. Poniżej przedstawiamy fragment książki:

CZYTAJ DALEJ

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

USA/ Prezydent Ukrainy Zełenski: nie mamy już prawie artylerii

2024-03-28 20:25

[ TEMATY ]

#pomocdlaUkrainy

rosyjska agresja na Ukrainę

PAP/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT

Prezydent Ukrainy na froncie

Prezydent Ukrainy na froncie

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Zełenski rozmawiał z reporterem CBS pośród ruin osiedla w niezidentyfikowanym mieście na wschodzie Ukrainy. Pytany o sytuację na froncie ocenił, że Ukrainie udało się ustabilizować sytuację i jest ona lepsza niż dwa-trzy miesiące temu, kiedy siły ukraińskie zmagały się z dużym deficytem amunicji artyleryjskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję