Decyzja Brytyjskiej Komisji ds. Zapłodnienia i Embriologii Człowieka jest kolejnym krokiem Brytyjczyków na bioetycznej równi pochyłej. Kiedy pod koniec lat 70. wydano w Wielkiej Brytanii zgodę na zapłodnienie pozaustrojowe (tzw. zapłodnienie in vitro), zastrzeżono, że procedura ta będzie mogła zostać użyta wyłącznie jako element terapii niepłodnych małżeństw, w żadnym zaś przypadku nie wolno będzie dokonywać na ludzkich embrionach żadnych doświadczeń. W ciągu następnych 30 lat stopniowo pozwalano na coraz więcej. Zgodzono się na eksperymenty na embrionach, badania na embrionalnych komórkach macierzystych, nad klonowaniem. Zgoda na tworzenie ludzko-zwierzęcych hybryd w dramatyczny i tragiczny sposób wpisuje się w ten ciąg decyzji. Najbardziej przerażające jest to, że świat przyjął tę decyzję jako być może nieco kontrowersyjną, ale logiczną i w ostatecznym rozrachunku - słuszną. W zasadzie reakcja ta nie powinna nikogo dziwić. Godność człowieka (przynależna mu od momentu jego poczęcia) od dawna przestała być w świecie zaawansowanej biotechnologii kryterium decydującym. Oczywiście, mówi się o godności, niemniej przyznaje się ją tylko tym, którzy spełniają określone kryteria: osiągnęli określony stopień rozwoju, urodzili się, są zdolni do samodzielnego życia… Godność, podobnie zresztą jak samo człowieczeństwo, stała się kryterium uznaniowym, a co za tym idzie - niewiele znaczącym.
Decydujące znaczenie dla współczesnych badaczy ma natomiast kryterium skuteczności. To, co możliwe i skuteczne, jest jednocześnie godne pochwały i rozpropagowania. Ponieważ jednak godność stała się kryterium uznaniowym i wielostopniowym, wobec tego prawa do korzystania z dorobku nauki mają tylko ci, którzy są na szczycie człowieczej piramidy. Urodzeni, silni i zdrowi stali się ważniejsi niż chorzy, słabi i mali - zwłaszcza jeszcze nieurodzeni. Z tymi ostatnimi wolno współczesnym prometeuszom zrobić praktycznie wszystko: stworzyć, zniszczyć, rozebrać żywcem na części albo skrzyżować ze zwierzętami. Wszystko w majestacie prawa i przy aplauzie opinii publicznej. Dodatkowej „pikanterii” całej sytuacji dodaje fakt, iż miesza się rzeczywiste odkrycia z tęsknotami, marzeniami i projektami badaczy. Ogłasza się jako dokonany przełom pomysły, które znajdują się wyłącznie na papierze. Zazwyczaj są to jednak tylko teoretyczne modele, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistym stanem wiedzy i możliwościami nauki. Medialnie nośne, umiejętnie zaprezentowane za pośrednictwem nowoczesnych technik informacyjnych, rodzą w ludziach przekonanie, że znalazło się wreszcie remedium na ich choroby.
Może dziwić przedziwna wytrwałość w przekraczaniu kolejnych barier, kolejnych rubikonów. Może i powinna niepokoić. Głodni sukcesu badacze muszą jednak zdać sobie w końcu sprawę, że dokonywane przez nich wybory mają często charakter nieodwracalny, a ich dramatyczne skutki prędzej czy później przyniosą tragiczne efekty. Pierwszy z nich widoczny jest już teraz - zagłuszenie sumienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu