Półmetek wakacji. Skóra wielu z nas przybrała nieco ciemniejsze barwy. Widzimy, jak skwery i trawniki (szczególnie w weekendy) okupowane są przez amatorów naturalnej opalenizny. O morskich, rzecznych czy też innego rodzaju plażach nawet nie będę wspominał. Każdy bowiem chce „złapać” trochę słońca.
Tymczasem ów najbardziej jasny punkt na naszym niebie niekoniecznie musi być dla nas pożyteczny. Co prawda, bez naszej dziennej gwiazdy nie byłoby życia, ale ona też może stać się przyczyną naszej śmierci. Olbrzymia gazowa kula (składa się przede wszystkim z wodoru i helu) o masie ok. 2x1030 kg emituje bardzo szkodliwe dla naszej skóry promieniowanie, które może doprowadzić (zwłaszcza osoby o jasnej karnacji) nawet do nabawienia się czerniaka, czyli nowotworu skóry.
Prestiżowy tygodnik „New Scientist” (zob. również jego stronę internetową:
Dlatego też ze wszech miar zaleca się wielką roztropność w korzystaniu z kąpieli słonecznych. Nie należy też bez ochronnych okularów patrzeć w tarczę słoneczną. Tego typu praktyka może doprowadzić do stałego uszkodzenia narządu wzroku lub jego całkowitej utraty. Słońce, pomimo dużej wiedzy, jaką już o nim mamy, nadal pozostaje wielką tajemnicą. Swego czasu znany był dowcip o radzieckich naukowcach, którzy chcieli je zbadać, ale nie bardzo wiedzieli, kiedy na nie polecieć, aby nie roztopić się z gorąca. Postanowili zatem polecieć… nocą.
Żarty na bok. Wiele wskazuje bowiem na to, że najbliższa nam gwiazda (ok. 150 mln km) przestanie istnieć za ok. 5 mld lat. Wcześniej jednak w jego promieniach ukształtują się kolejne, nie tylko ludzkie generacje. Sadzę, że warto uwrażliwiać zwłaszcza młodych ludzi, aby nie przesadzali z opalaniem się. Zachowując umiar, mamy zdecydowanie większe szanse na utrzymanie dobrego zdrowia, niż gdybyśmy upodobnili się do mulatów.
Kontakt:
Pomóż w rozwoju naszego portalu