ELŻBIETA GROCHAL: - Księże Infułacie, pierwsze dni listopada kojarzą się z odwiedzinami cmentarzy, modlitwą za zmarłych i myślami o życiu pozagrobowym. Liturgia katolicka przypomina nam dogmat o świętych obcowaniu...
KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Uroczystości związane
ze Wszystkimi Świętymi to czas głębokich przeżyć osobistych i rodzinnych.
Te uroczystości pobudzają naszą świadomość religijną, duchową, która
każe nam zamyślić się nad życiem pozagrobowym. Zastanawiamy się,
jak spędzamy nasze życie, czy chcemy, żeby było w nim jak najwięcej
dobra itd.
Przypominam sobie opisaną gdzieś rozmowę dwóch przyjaciół,
z których jeden jest umierający. Drugi przyjaciel pyta go, co czuje
i słyszy: - Czuję ogromną ciekawość. Jestem ciekawy, jak to będzie,
gdy znajdę się już po tamtej stronie czasu. Kogo tam spotkam? Jakie
będzie spotkanie z Bogiem? Jakie będzie spotkanie z tymi, którzy
przede mną odeszli? Z tymi, o których uczyłem się na historii?
Okazuje się, że człowiek, który odchodzi z tego świata,
znajduje się w zupełnie nowej sytuacji, otwiera się na absolutnie
nową rzeczywistość, która dla nas, chrześcijan, jest określona jako
rzeczywistość szczęścia wiecznego, wieczności, wiecznego spotkania
z Bogiem.
Jeden z kapłanów mówił kiedyś na rekolekcjach, że życie
człowieka składa się jakby z kilku etapów. Pierwszy etap to człowiek
poczęty w łonie matki, który oczekuje przyjścia na świat. Gdyby ten
mały człowieczek mógł rozmawiać ze swoją mamą, to by ją zapytał:
- Mamo, po co mi ręce? Po co mi oczy? Po co mam nos? Po co mam nóżki?
I kochająca mama odpowiedziałaby tak: - Teraz jesteś pod moim sercem
i niepotrzebne ci są ani twoje ręce, ani nogi, ani oczy. Ale gdy
się narodzisz, szybko przekonasz się, że potrzebne ci są oczka, żebyś
widział, rączki, żebyś dotykał rzeczywistości, nóżki, żebyś mógł
chodzić. I istotnie, człowiek dość szybko przekonuje się, że potrzebne
mu są te wszystkie części ciała, nad którymi się zastanawiał. Nawet
gdy centymetr ciała zostaje uszkodzony, cały organizm jest chory.
Przychodzi jednak dzień, że człowiek umiera. Mówi się, że jest to
dzień narodzin dla nieba. Człowiek umierający zaczyna patrzeć na
wszystko, co było na tym świecie, nowymi oczami. Widzi nową rzeczywistość.
Cierpienia, kłopoty i różne przejścia, które na tym świecie wydawały
mu się niepotrzebne, zbędne, a nawet szkodliwe, nabierają innego
sensu. Bo następuje odkrycie nowej rzeczywistości, rzeczywistości
nadprzyrodzonej.
Nie umiemy, po ludzku patrząc, powiedzieć wiele o życiu
wiecznym. Jesteśmy jednak przekonani, że ci, którzy wiele modlili
się za życia, modlili się do Matki Najświętszej, oni Ją teraz spotkają.
Ci, którzy modlili się do swoich świętych patronów, również ich zobaczą
tam, w Bogu, w tej nowej, niebieskiej rzeczywistości. Spotkają się
także krewni, znajomi - bowiem świat świętych, to nie tylko świat
kanonizowanych i beatyfikowanych przez Kościół. To miliony wiernych,
którzy są zbawieni przez Chrystusa, cieszą się Bogiem, a za spełnione,
piękne życie otrzymują w ten sposób od Pana nagrodę wieczną. To jest
niezwykły, niewyobrażalny świat, który stanie się faktem dla ludzi
zbawionych, przyjętych przez Chrystusa, oczyszczonych z grzechu.
A więc chrześcijanin to człowiek, który żyje wiarą, że
Chrystus jest Zbawicielem, Bożym Synem, który zbawiwszy wszystkich
przez swoją mękę i krzyż, teraz jako Król przygarnia ich do siebie,
w Nim odnajdują swoją radość i swoje szczęście. Trzeba tu jeszcze
koniecznie dopowiedzieć jedno ważne słowo, że jest to szczęście wieczne.
Dlatego uroczystość Wszystkich Świętych to bardzo ważny dzień, przypominający
nam o perspektywie radości w Bogu tych wszystkich, którzy z Chrystusem
przeszli przez życie i korzystając z dzieła zbawczego, stali się
synami światłości, synami Bożymi. To przypomnienie, że mamy jeszcze
szansę, że szansę mają nawet ci nasi bliscy, którzy odeszli z tego
świata, ale mają nasze modlitewne zaplecze. Pamiętajmy o tym wszystkim
podczas uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, poświęconego
refleksji i modlitwie za wszystkich naszych zmarłych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu