W ostatnich latach zwykle tak się zdarzało, że to właśnie podczas Wielkiego Postu wchodziły na ekrany filmy popularne i quasi-naukowe, które kwestionowały fundamenty chrześcijaństwa.
Niezwykłą, a może zwykłą zbieżność czasową takich prowokacji zauważyła agencja Associated Press, a za nią podał ją kalifornijski dziennik „Star News”. „W ostatnich kilkunastu latach wierni byli atakowani twierdzeniami, że Jezus nie umarł na krzyżu, że miał żonę i dzieci oraz że Pismo Święte jest wielkim oszustwem” - czytamy w tekście.
Chrześcijanie wszystkich wyznań są już tym znudzeni. Ich niezadowolenie wynika ze zbieżności czasowej ataków na wiarę ze strony popularnej kultury. - Dlaczego robią to teraz i dlaczego robią to w tak prowokacyjny sposób? - pyta amerykański jezuita o. James Martin.
W tym roku do ataku użyto filmu „Zaginiony grób Jezusa”, gdzie popularny reżyser James Cameron twierdzi, że odnaleziono ossuarium ze szczątkami Pana Jezusa. Teza okazała się lekko zwietrzała - używając podobnego materiału, postawiono ją już w połowie lat 80. - a krytyka ze strony środowiska naukowego była miażdżąca.
W ubiegłym roku mieliśmy „Kod Leonarda da Vinci”, odwołujący się do spiskowej teorii dziejów. Wcześniej zaś byliśmy świadkami publikacji gnostycznych ewangelii, znanych od lat w środowiskach naukowych.
Rozpowszechnianie tego typu prawd stało się już rytem i pewnie chrześcijanie mogą się spodziewać w następnym roku kolejnych pseudosensacji.
Dlaczego? Oczywiście, chodzi o pieniądze. A dlaczego można je tak łatwo zarobić? Ponieważ wiedza o Jezusie, o Biblii, o Ojcach Kościoła, nawet wśród osób, które uważają się za głęboko wierzące, jest mizerna.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu