Mój dar miłości
Mam czwórkę dzieci. Można jednak powiedzieć, że nasza rodzina jest znacznie większa, ponieważ od 1991 r., kiedy to zapoznałam się z Duchową Adopcją Dziecka Poczętego, systematycznie modlę się w tej intencji. Nie liczę, ile dzieci wymodliłam, ale wiem, że daje mi to bogate owoce duchowe, wewnętrzną siłę, a także potrzebę dzielenia się nią z innymi. Wiem także, że idea Duchowej Adopcji narodziła się po objawieniach w Fatimie. W wielu krajach grzech aborcji jest obecnie prawnie dopuszczony, szacuje się, że na świecie rocznie zabija się ok. 50 mln dzieci poczętych. Zabójstwa te dokonywane są najczęściej w gabinetach lekarskich przez osoby, których powołaniem jest ochrona życia. Uczestniczą w nich matki i ojcowie niezważający na to, że wydając własne dziecko na śmierć męczeńską, niszczą swoje dusze.
Po raz pierwszy o możliwości objęcia modlitwą nienarodzonego dziecka usłyszałam na wykładzie dr. Antoniego Zięby podczas studiów na PAT w Krakowie. Uznałam, że jest to wspaniała idea, zwłaszcza że sama wtedy oczekiwałam narodzin dziecka. Złożyłam przyrzeczenie. Przyjęłam warunki, które nie są trudne. Wystarczy codziennie przez 9 miesięcy odmawiać krótką modlitwę oraz wybraną dziesiątkę Różańca w intencji dziecka poczętego, którego imię jest wiadome tylko Bogu. To piękny, bezinteresowny dar naszej miłości, przez który możemy uratować czyjeś życie. Ta modlitwa wkrótce stała się moją ulubioną. Ponieważ jestem nauczycielką w szkole podstawowej, zaczęłam zaznajamiać uczniów z tą modlitwą - oczywiście, za zgodą dyrekcji. Zaskoczyło mnie, że po lekcjach na ten temat tak bardzo otwierają się ich serca; część dzieci chętnie i wytrwale włącza się w tę modlitwę. Uważam że wielu z nas mogłoby podjąć ten niewielki wysiłek - w odpowiedzi na ogromne potrzeby współczesnego świata i apele Jana Pawła II, który często prosił, abyśmy przeciwstawiali się cywilizacji śmierci i budowali cywilizację życia i miłości.
Reklama
Zofia z Zębu
Kocham ludzi - zwierzęta lubię
Jestem emerytką zaangażowaną w pomoc charytatywną w Caritas. Pragnę, aby w „Niedzieli” ukazała się refleksja o miłości do ludzi, o otwieraniu oczu i serc dla potrzebujących i przewartościowaniu tak popularnej obecnie „miłości” do psów i kotów. Mam kontakt z wieloma osobami, które deklarują, że są katolikami, a jednocześnie mówią, że bardziej kochają psa niż człowieka. Dogadzają swoim pupilkom, kupują frykasy, czasem odmawiając sobie kupna leków. Niepokoi mnie również, że osoby te nie mają szacunku dla sąsiadów, nie zastanawiają się, że nocne szczekanie, zanieczyszczone windy, korytarze i podwórka przeszkadzają innym. Lubię zwierzęta, ale ludzi kocham, więc bardzo bym chciała, aby miłośnicy zwierząt zrozumieli właściwą hierarchię wartości.
Nela
Zero tolerancji dla przemocy
Stan rozwiązłości obyczajowej w polskich szkołach i defensywna postawa nauczycieli doprowadziły do katastrofy. Naśladowanie tzw. demokracji zachodnich w bezstresowym wychowaniu młodych ludzi zdemolowało szkolnictwo w Polsce, a hasło: „Róbta, co chceta” przynosi tragiczne owoce. My, mieszkańcy Chicago, widzimy na co dzień efekty nadmiernego liberalizmu. Wystarczy popatrzeć na „operację militarną”, jaką jest opuszczanie szkoły przez dzieci: uczniom wychodzącym ze szkoły - dotyczy to szkół publicznych - towarzyszą policyjne radiowozy. W Polsce sprawy zmierzają w podobnym kierunku. Dlaczego niektórzy nie chcą wyciągnąć wniosków z błędów już popełnionych? Propozycje ministra Giertycha są ostatnim dzwonkiem dla polskiego szkolnictwa.
Wojciech z Chicago
Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”,
ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa
Na kopercie należy napisać: „Listy”
Pomóż w rozwoju naszego portalu