Polityka w nauce społecznej Kościoła jest definiowana jako rozsądna troska o dobro wspólne. I właśnie tej rozsądnej troski powinniśmy wymagać od polityków. Można też powiedzieć, że skuteczność polityków przejawia się w realizowaniu założonych przez nich i obiecanych wyborcom celów.
Odnosząc to do obecnej sytuacji na polskiej scenie politycznej, trzeba zauważyć, że spór nie toczy się o to, kto chce wyborów i kiedy, ale o to, czy rząd Kazimierza Marcinkiewicza stworzony przez Prawo i Sprawiedliwość będzie miał możliwość realizowania swoich celów, czy też nie. Co więcej, premier i jego rząd mają poparcie większości społeczeństwa, a podobnego poparcia nie znajdują w parlamencie. Warto przypomnieć, że po fiasku rozmów z Platformą Obywatelską, która nie przyjęła propozycji objęcia ponad połowy ministerstw oraz stanowisk wicepremiera i marszałka Sejmu, rząd próbował współpracować z parlamentem, nie mając w nim trwałej większości. Następnie, wobec niepowodzenia takiej formuły, w styczniu br. kierownictwo PiS jeszcze raz zaproponowało powrót do rozmów liderom PO i jeszcze raz spotkało się z odmową. Konsekwencją niemożliwości stworzenia rządu z PO był pomysł paktu stabilizacyjnego, którego trwanie już od powstania narażone było na ciągłe ataki „z wewnątrz”, zwłaszcza ze strony liderów LPR.
Powstaje pytanie: czy w takich okolicznościach rząd może realizować swój program, czy powinien oddać decyzję w sprawie przedłużenia i wzmocnienia swojego mandatu wyborcom? Krokiem w tym kierunku jest wniosek o samorozwiązanie Sejmu, w którym nie ma większości popierającej rząd ani nie ma większości będącej w stanie powołać inny rząd.
Zachowanie opozycji, a szczególnie największej opozycyjnej partii, jaką jest PO, w sprawie skrócenia kadencji Sejmu będzie testem na to, o co naprawdę jej politykom chodzi. Czy chcą nowych wyborów i odsunięcia od władzy rządu, który nieustannie krytykują, czy też chcą trwania na swoich miejscach w parlamencie i wprowadzania kraju w coraz większy kryzys. Czas pokaże.
Pomóż w rozwoju naszego portalu