Ojciec Święty na krakowskich Błoniach skierował specjalne słowa do Ruchu Światło-Życie. Jak odebrali słowa Papieża oazowicze i co zrobią z papieskim przesłaniem - mówią ks. Piotra Główka, odpowiedzialny za oazę w diecezji warszawsko-praskiej, oraz członkowie oaz.
IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Czy był Ksiądz na krakowskich Błoniach, kiedy Ojciec Święty na zakończenie Mszy św. tak ciepło mówił o oazie?
KS. PIOTR GŁÓWKA: - Tak, oczywiście. Wzruszyłem się bardzo, kiedy słuchałem słów Ojca Świętego. O takiej samej reakcji mówiło mi potem wiele osób z oazy. Trochę przyzwyczailiśmy się, że w świadomości wielu ludzi w Kościele oaza tkwi w pewnej "parafiańszczyźnie". Nie jest w stanie wybić się wyżej we wspólnocie wierzących. A tu okazuje się, że Ojciec Święty odkrywa w duchowości Ruchu Światło-Życie coś, co jest bliskim mu sposobem życia. To było czymś niesamowitym. Potem przyszła kolejna myśl, że nie jest to dla nas wyróżnienie, ale wyzwanie. Skoro Ojcu Świętemu osobiście bliski jest ten styl życia, to znaczy, że my musimy dorastać do tego, żeby Ojca Świętego naśladować. Kiedy dzieliliśmy się refleksjami, okazało się, że wiele osób w ten sam sposób odebrało słowa Papieża.
- Jak ma wyglądać to wzrastanie?
- Ojciec Święty wskazał na dwie sprawy. Powiedział do Ruchu, że umiłowanie Eucharystii i Biblii ma być Bożym światłem na drogi naszego życia. Na powakacyjnym Dniu Wspólnoty podkreśliłem wobec naszych animatorów, że jest to nasze szczególne zadanie na ten rok. Mamy dążyć, aby Eucharystia w naszych parafiach była bliższa posoborowej odnowie liturgii. Nie chodzi o zewnętrzne znaki, ale o modlitwę liturgią, tak jak to robi Ojciec Święty. Promocja Biblii zbiega się z naszym hasłem programowym na ten rok pracy. Umiłowanie Pisma Świętego wiąże się z systematyczną, cotygodniową pracą w grupach. Animator ma prowadzić ludzi do głębszego wniknięcia w Słowo Boże. Nie jest to zwykłe czytanie Biblii. Odbywa się według pewnych stopni wnikania w tajemnicę wiary.
- Wspomniał Ksiądz, że oaza tkwi w "parafiańszczyźnie". Co to znaczy?
- Mówiłem, że tak jesteśmy postrzegani przez niektórych
ludzi w Kościele. Nie chodzi o brak zapału z naszej strony. Nie przeżywamy
wielkich wzlotów, ale nie przeżywamy też dramatycznych upadków. Prowadzimy
od lat systematyczną pracę: co tydzień odbywają się spotkania w grupach,
które owocują w zwykłym, prostym życiu wielu ludzi. O jej stałych
efektach świadczy choćby liczba osób, które wyjeżdżają na wakacyjne
rekolekcje. Od kilku lat utrzymuje się ona na poziomie około 1200
osób. Raz jest więcej rodzin, a innym razem więcej młodzieży, ale
liczba jest mniej więcej ta sama.
To przygaszenie widzę raczej od strony parafii. Czasami
jesteśmy postrzegani tylko jako grupy, które robią coś gdzieś poza
wspólnotą parafialną. Niedoceniane jest znaczenie stałej formacji,
którą otrzymują członkowie wspólnoty. Oaza, jak i inne ruchy, traktowana
jest wtedy w parafii jak grupa, która przyda się, aby posprzątać
kościół, zrobić dekorację na Boże Narodzenie czy na Wielkanoc, i
to wszystko. Owszem, to też jest bardzo ważne, ale ludzi najpierw
trzeba wychowywać do odpowiedzialności za parafię, zająć się nimi,
a nie tylko wymagać. Poczuliśmy się docenieni, kiedy Ojciec Święty
mówił, że Ruch "stanowi i dziś prężne środowisko duchowego rozwoju
młodzieży i rodzin". Z formacją w ruchach jest trochę tak, jak z
wychowywaniem dziecka. Nie spostrzega się od razu efektów, ale po
latach widać, że człowiek otrzymał mocny fundament wiary oparty na
systematycznej pracy.
- Jak formacja oazowa przekłada się na obecność w Kościele?
- Za dużą wartość można uznać fakt, że nie zamykamy ludzi do kręgu oazy, ale wprowadzamy do Kościoła. Potwierdził to delegat Episkopatu ds. Ruchu Światło-Życie bp Wiktor Skworc na górze Błyszcz, w 30. rocznicę spotkania się tam oazy z kard. Karolem Wojtyłą. Biskup powiedział, że jednym z istotnych owoców Ruchu Światło-Życie jest "rodzenie" ludzi dla Kościoła, a nie dla samego Ruchu. Osoby te odnajdują się potem w Kościele, na przykład w innych grupach formacyjnych. Czasem nie są w żadnej wspólnocie, ale z większą świadomością uczestniczą w życiu Kościoła i w budowaniu go we własnej rodzinie. Jednak cieszymy się, że w naszej diecezji coraz więcej osób po przejściu formacji podstawowej w Ruchu Światło-Życie zostaje w tej wspólnocie, szukając tu nadal sposobu życia dla siebie i służenia Bogu w Kościele.
- Czym dla oazy ma być wezwanie Ojca Świętego do większej wyobraźni miłosierdzia?
- Tuż po pielgrzymce papieskiej bp Skworc wzywał nas,
abyśmy zaistnieli dla Kościoła w sposób bardziej widoczny przez podejmowane
dzieła. Mamy poszukiwać, gdzie to miłosierdzie można świadczyć -
na przykład poprzez tworzenie świetlic dla dzieci czy poradni dla
młodzieży z rodzin, w których jest nadużywany alkohol. Uważam, że
z naszej strony przesłanie miłosierdzia może być skierowane zwłaszcza
ku osobom uzależnionym. W pewien sposób już realizujemy to przesłanie.
Myślę, że niemal połowa członków Ruchu Światło-Życie w naszej
diecezji wywodzi się z rodzin, w których istnieje problem nadużywania
alkoholu. Formacja we wspólnocie jest dla nich pomocą we wzrastaniu
ku własnej dojrzałości. Wielu z nich należy do Krucjaty Wyzwolenia
Człowieka, w której zobowiązują się do abstynencji jako postu w intencji
osób uzależnionych. Na pierwsze rekolekcje wakacyjne przyjeżdżają
też osoby uzależnione. Trzeba o nie walczyć i wyrywać je ze świata
zła, w którym się zanurzyli. Często młodzież doznaje w tym czasie
wielkich nawróceń.
Planujemy stworzyć punkt konsultacji i terapii dla osób
uzależnionych i młodzieży z rodzin alkoholowych. Mam nadzieję, że
nam się to w tym roku uda. Wcześniej zastanawialiśmy się czy to zrobić,
ale po wizycie Ojca Świętego wyraźnie widzę, że jest to dla nas zadanie.
Od roku działa na Tarchominie świetlica profilaktyczna.
Nie chcemy traktować jej jako placówki dla dzieci z rodzin patologicznych,
aby nie tworzyć w ten sposób pewnego getta. Chcemy, aby integrowała
dzieci z różnych środowisk. W wakacje odbywała się w świetlicy akcja "Lato w mieście". Od września kontynuowana jest tu stała praca z dziećmi.
- Po wizycie Papieża mówi się w oazie o ofensywie w ewangelizacji. Na czym ma ona polegać?
- Staramy się już realizować to w naszej diecezji, i myślę, że działania zintensyfikujemy. Coraz częściej młodzież uczestniczy w kursach przygotowujących innych do bierzmowania. Oazowicze chodzą do szkół gimnazjalnych, liceów, prowadzą z katechetami lekcje. Wydaje to bardzo dobre owoce. Na górze Błyszcz usłyszeliśmy zachętę do ewangelizacji krajów sąsiednich, szczególnie wschodnich. Wspaniała rzecz udała się nam w tym roku. Zaprosiliśmy na rekolekcje oazowe 10 osób z Białorusi. Młodzież polska ufundowała im pobyt. Zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy na tacę. Jest to również wychowawcze, uczy młodzież odpowiedzialności finansowej za Kościół. Goście też czymś nas obdarowali. Jak mówiła młodzież z Polski, zaskoczyli nas świadectwem wiary, miłości, a nawet pięknej polszczyzny.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu