Obecność szeroko pojętej świętości w świecie współczesnym stopniowo zdaje się zanikać, a jeśli jest jeszcze odczuwalna, to jedynie w trwającym nadal żarliwym kulcie maryjnym. Tym samym dawna, szczególnie wyjątkowa w średniowieczu, cześć oddawana świętym dzisiaj niebezpiecznie maleje, karłowacieje... A przecież w kulcie świętych mieści się ogromna moc patronów licznych cechów i gildii, świętych leczących, opiekunów prac polowych i zwierząt domowych, patronów sfer życia ludzkiego, wspomożycieli w niebezpiecznych zdarzeniach, pomocników w trudach duchowych, świętych towarzyszy dobrej śmierci, niebiańskich stróżów prowadzących człowieka niczym archanioł Rafał Tobiasza przez mroczny świat zmysłów. W akcie powolnego obumierania kultu świętych cennym wydarzeniem staje się malarstwo Izabeli Marii Trelińskiej. Artystka bez reszty angażuje się w cud przywrócenia obecności świętych w świecie, poświęcając większą część swojej twórczości tematyce związanej z ikonografią świętych. Izabela Maria Trelińska świadomie nie próbuje siłować się z formą, by osiągnąć efekt nadmiernej odrębności, przeciwnie - jej prace to dalekie cytaty wielkich obszarów historii sztuki. Po pierwsze - przyglądając się portretom świętych, dostrzega się klimat i styl portretów z Fajum. Portretów, które z pośmiertnej tajemnicy ukazywanych osób prostym schematem na spracowanych, zmęczonych deskach wyobrażały śmierć przez obraz mocnej charakterystyki typów, swoisty blask światła kierowanego z jednej strony, obecność dużych oczu i małych ust. A wszystko w prostocie, skromności, pokorze wobec odejścia w zaświaty... Po drugie - poprzez Fajum - w pracach Trelińskiej przegląda się sztuka bizantyjska ze swoją złotą aurą mozaiki Boskiej czci, z kapiącymi klejnotami składanymi w hołdzie niebiańskim istotom, z twarzami Boga o niewzruszonym oku, które nie usypia, z majestatem nieba dalekiego bardziej niż bliskiego. Po trzecie - prace Trelińskiej są zwierciadłem dla malarstwa ikonowego. Dla jego absolutnej ciszy, pokory wobec kanonu i materiału, artystycznego rozmodlenia, listu zapieczętowanego. Z drugiej strony artystka sięga w swoich inspiracjach do malarstwa zachodniego - późnośredniowiecznego, soczystego od czystości i wibracji kolorów, uwikłanego w labirynt atrybutów i symboli, wystrojonego złotem nimbów, przyjaznego człowiekowi przez prezentację świętości możliwej, świętości w wymiarze ziemskim, świętości, która może się przydarzyć każdemu, świętości pełnej cudów i pełnej dobroci dla zwierząt.
Wszystkim tym miejscom i czasom sztuki artystka przygląda się niekiedy uważnie, niekiedy tylko zerka, biegnąc dalej w poszukiwaniach. Jej własną drogą jest użycie akwareli dla dzieł, których inspiracje leżą jednak w gęstym kolorze ikony, dominancie bizantyjskiej mozaiki czy rozwibrowaniu barwnym średniowiecznego malarstwa tablicowego. Lekkość techniki przepotwarza portrety świętych, czyniąc z nich postacie-zjawy, postacie-ulotne spojrzenia, postacie-kwiaty. Akwarela wyswobadza świętych z ciężkości skojarzeń o ich męczeństwie, trudach, bólu mistyki, nocy zmysłów, którą przejść musieli.
Według Izabeli Marii Trelińskiej, święci to istoty obdarzone siłą głoszenia nadziei na świecie, dlatego ich misja wyraża się przez radość, obecną w klimacie świątecznych kolorów, niepokojących uśmiechów na twarzach. Św. Paweł z wizją Ukrzyżowanego wśród wot, w kwiatach tonący św. Jacek Odrowąż, w purpurę przystrojony św. Wojciech, św. Jerzy walczący z bajkowym smokiem na jeszcze bardziej bajkowym koniu, bogata urodą kobiety świadomej św. Jadwiga Królowa Polski, zamyślona w mistycznym błękicie św. Brygida, pełna dziecięcej niewinności św. Agnieszka, św. Barbara w gwiaździstym nieboskłonie z wieżą-zabawką trzymaną w dłoniach, zjawiskowy w księżycowej postaci św. Antoni Padewski i wiele innych postaci tworzą nową hagiograficzną literaturę, pisaną akwarelą przez artystkę.
Ich postacie wibrują na tle Boskiego nieba niczym komety, a jak wiadomo, kometom blisko do aniołów, o których artystka też nie zapomina.
* * *
Jej prace poświęcone aniołom to kolejny, osobny obszar twórczości. I ponownie artystka posiłkuje się dalekim odpryskiem minionej ikonografii anielskiej, wypracowanej w malarstwie ikonowym średniowiecznym, renesansowym, barokowym. Jej anioły nie mają w sobie nic z posągowych, chłodnych aniołów Piera della Francesca, kobiecych aniołów Fra Angelica czy erotycznych aniołów Caravaggia. Jej anioły to istoty przybrane w róż i błękit, bardziej młodzieńcze niż dziewczęce, bardziej zjawy niż ciała, bardziej artyści niż wypełniający posłusznie rozkazy Boscy posłańcy. Sprawnie operują zarówno mieczem, jak i lutnią, czasem przybrani w przyciężkie złote korony, niekiedy w różanych wieńcach na głowach, w udrapowanych płaszczach nieszczelnie okrytych ciał zjawiają się, żeby zadziwić, odmienić na chwilę ponury świat, przypadkiem zwalczyć smoka czy zwiastować Maryi Dobrą Nowinę. Wszystkie ich czynności są jakby przypadkowe, jakby chwilowe... Są kaprysem rozwichrzonych istot, niepokornych błękitno-niebieskich rycerzy. Ich zbroje wydają się przyciasne, skrzydła za ciężkie, oczy zbyt przenikliwe, myśli zbyt dalekie, by wspierać ludzi, a jednak ich rola rozrasta się, nabiera wagi, poprzez ślad ich mimowolnych działań.
Trudno powiedzieć, czy w pracach artystki poświęconych aniołom więcej jest melancholii czy spontanicznej barwnej energii, smutku czy muzyki sączącej się z instrumentów, na których muzykują anioły, dalekiej hierarchii anielskiej Pseudo-Dionizego Areopagity czy barokowego chaosu, w którym kotłują się pierzaste stwory, nie zważając na Boskie napomnienia. Akwarele artystki zdają się przekonywać, iż aniołom bliższy jest chyba jednak szeroko pojęty chaos, treść niepoukładana i nieuczesana, bardziej meandry i labirynty niż proste ścieżki Anioła Stróża nad urwiskiem.
Anioły malowane przez Izabelę Marię Trelińską to tanecznicy w scenicznych kostiumach, akrobaci, zgrabni cyrkowcy znający tysiące cudownych sztuczek, którymi chcą rozbawić i zbawić świat. A swym istnieniem próbują ocalić resztki utraconego przez człowieka światła, które kiedyś było mu dane, a które teraz tylko anioł różowy czy niebieski pomoże mu przywrócić.
Oczywiście, jeśli zechce i jeśli znajdzie na to czas, zapominając o zachwycie nad własną urodą...
Pomóż w rozwoju naszego portalu