O pewnym wspaniałym powiedziano: „Miał wszystko wielkie, prócz serca”.
Kiedy chłopcy w różnym wieku miewają sny o potędze, to dotyczą one mocy mięśni, ciosów, umysłu, języka, decybeli, motocykli, samochodów, broni… Jednak serce tam nie występuje jako coś wartego uwagi. Wręcz odwrotnie - wielu z nich sądzi, że posiadanie żywego i używanego serca ujęłoby im siły, pewności siebie i niezależności. Dlatego, nie bojąc się czasem prawie niczego, obawiają się jednak jednego: że ktoś to serce zawojuje, że przyprawi ich o bezsilność, bezradność i bezwolność. Broni się więc taki jak może przed miłością, nie kochając często nikogo prócz siebie… z wzajemnością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tak przekonywająco odsłania to baśń Oskara Wilde’a Olbrzym samolub.
Jest duży i piękny ogród z mnóstwem kwiatów, z rozśpiewanymi ptakami i drzewami brzoskwiniowymi, wśród których bawią się dzieci. Jest im tak dobrze… Do czasu, gdy wraca Olbrzym, który widząc tam dzieci, wrzeszczy: „Mój ogród jest moim ogrodem! Tylko ja mam prawo się tu bawić!”. Olbrzym otacza ogród murem i zawiesza napis: „Wstęp wzbroniony”. Dzieci nie mają się gdzie podziać. Przychodzi wiosna i omija ten ogród. Nawet ptaki nie mają dla kogo śpiewać. Królują tam więc Śnieg i Mróz, które zapraszają Zimny Wiatr i Grad, biorące ogród w posiadanie. Olbrzym, bezskutecznie czekający na wiosnę, zostaje któregoś ranka zbudzony przez cudowny śpiew ptaka, który pozwala tchnąć tam wiosnę. Wygląda przez okno i widzi, że dzieci weszły przez dziurę w płocie do ogrodu i obsiadły drzewa, które z radości obsypały się kwieciem. Tylko w kącie ogrodu panuje zima i maleńki chłopiec usiłuje bezradnie wspiąć się tam na drzewo. I wtedy mięknie serce Olbrzyma. „Jakiż ze mnie samolub” - mówi i wybiega, by pomóc chłopcu. Dzieci pierzchają, ale malec nie. Podsadzony przez Olbrzyma - z wdzięczności całuje go mocno. Drzewo zakwita. Olbrzym rozbija mur i zaprasza dzieci. Jednak chłopca potem już nie widać i nikt nie wie, skąd przybył i gdzie się znajduje. Olbrzym tęskni za nim bardzo i marzy, by go zobaczyć. Mijają lata, Olbrzym się starzeje i słabnie wśród bawiących się dzieci, które nazywa najpiękniejszymi kwiatami. Zapada zwyczajna zima i pewnego dnia widać, jak zakwita drzewo w kącie ogrodu, a pod nim stoi ów chłopiec. Olbrzym biegnie do niego, a widząc na jego dłoniach i stopach ślady po gwoździach, woła: „Powiedz, kto cię zranił, a zabiję go”. Malec mówi: „Nie, to są rany Miłości”. A kiedy Olbrzym pyta, kim on jest, chłopiec odpowiada: „Raz pozwoliłeś mi się pobawić w twoim ogrodzie, dziś pójdziesz do mojego Raju”. Rano dzieci widzą pod drzewem martwego Olbrzyma obsypanego kwiatami.
Reklama
Chłopakom (w różnym wieku) najtrudniej dać się pokochać, wpuścić kogoś na swoje terytorium, pozbawić się panowania, samostanowienia… Pozwolić się oswoić komuś maleńkiemu, bezradnemu, kto może nagle zapanować nad sercem, budząc je i otwierając - jak ów ogród Olbrzyma. Dlatego łatwiej stać się mężem niż ojcem udzielającym pomocy w potrzebie i potrzebującym kogoś, by go podnosić, bronić, a nawet umniejszać się przy nim. Pozostaje próg do przekroczenia, którym jest owo stwierdzenie: „Jakim ja jestem samolubem!” i zburzenie muru wokół swego serca, którego mocą jest naprawdę… słabość. Dlatego może najtrudniej mężczyźnie jest dać się pokochać Bogu, zrezygnować ze swych zbroi, mieczyków i podbojów; widząc swoją śmieszność Don Kichota - dać się pocałować w samo serce… I poczuć, jak bardzo wychłódło, jak było skurczone, małostkowe i małoduszne. I nie zauważać, jak zaczyna rosnąć i mieć swoją wiosnę.
„Bez tej miłości można żyć…mieć serce puste jak orzeszek… z dala od zgryzot i pocieszeń… Ale nie można owocować”.