Reklama

Sursum corda

Alkohol - czyli na skróty do nieszczęścia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska stoi wobec bardzo poważnego problemu - trzeźwości narodu. Nie zrodził się on dzisiaj. Naród nasz przez wieki był rozpijany. Obecnie w Polsce pije się dużo, a to powoduje przede wszystkim zagrożenie dla rodziny. Ileż dzieci jest zadręczanych przez pijących rodziców! Alkoholizm jest przyczyną biedy i różnych nieszczęść w rodzinach alkoholików. Znam świetlicę w Łodzi, prowadzoną przez siostry zakonne, gdzie znajdują opiekę dzieci z rodzin patologicznych, głównie alkoholików. Dzieci uciekają z domu, ponieważ nie tylko nie czują w nim miłości i bezpieczeństwa, ale są źle traktowane, a nawet bite. W świetlicy mogą spokojnie spędzić czas, otrzymują posiłki, mają możliwość odrobienia lekcji, uczenia się. Zdarzyło się, że do świetlicy trafił chłopiec skierowany do szkoły specjalnej. Po pewnym czasie okazało się, że dziecko mieści się w normie intelektualnej, tylko dom rodzinny ma tak niszczący wpływ na jego psychikę, że chłopiec nie rozwija się prawidłowo.
Alkoholicy niszczą swoje rodziny, ale przede wszystkim swoje człowieczeństwo. Nałóg ten dotyka nie tylko ludzi prostych, ale i wysoko wykształconych, zdolnych, zajmujących wysokie stanowiska, którzy, niestety, przez zgubny nałóg często spadają na samo dno. To jest ogromne nieszczęście całego społeczeństwa. Dodajmy do tego nieszczęścia doraźne. Iluż to nietrzeźwych ludzi zasiada za kierownicą, doprowadzając do wypadków, w których są ranni i zabici. To tragedie, które zostawiają piętno na całe życie. Alkohol to najkrótsza droga do nieszczęścia.
Pismo Święte, nasza księga mądrości, wskazuje, jak mają żyć chrześcijanie. Potępia alkohol i alkoholizm. Św. Paweł Apostoł w Liście do Galatów mówi wyraźnie: „(...) zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. (...) ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (5, 21), bo alkoholizm może doprowadzić do całkowitego zrujnowania trzeźwego myślenia, do zniszczenia tego, co nazywamy normalnością. Kościół zawsze walczył i walczy o trzeźwe społeczeństwo. Wielki program milenijny, wprowadzony przez sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, mówił o trzeźwości narodu. W Jasnogórskich Ślubach Narodu Polskiego z 26 sierpnia 1956 r. znajdujemy odpowiedni zapis na ten temat: Zwycięska Pani Jasnogórska!
Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi.
Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości.
Walka o trzeźwość trwała i trwa nadal. Kościół zawsze miał kapłanów działaczy, którzy pracowali na rzecz abstynencji, trzeźwości. Przyświecały im różne hasła, np. Przez abstynencję i trzeźwość my trwamy w Chrystusie, a On w nas; Przez abstynencję wielu do trzeźwości wszystkich; Przez abstynencję części osób, do trzeźwości całego narodu.
Właśnie taka jest idea miesiąca trzeźwości - sierpnia. Wiadomo, że ludzie powinni być trzeźwi przez cały rok. Ale wprowadza się pewne propozycje, także duszpasterskie, aby w konkretnym okresie szczególnie powstrzymać się, i to całkowicie, od alkoholu, po to, żeby ludziom przypomnieć, iż to właśnie alkohol jest wielkim złem. Wiele osób z tego względu w sierpniu nie organizuje rodzinnych uroczystości. Taka opcja znalazła się w strukturze myślenia katolickiej Polski i sierpień naprawdę stał się mieiącem trzeźwości. Ludzie świadomi niebezpieczeństw płynących z alkoholizmu muszą dawać dobry przykład, słuchając głosu i zaleceń Kościoła.
Cnota trzeźwości wiąże się z cnotą umiarkowania, która prowadzi do równowagi w życiu. Jakże piękne są rodziny, w których nie ma problemu pijaństwa, gdzie ludzie spotykają się w serdecznej i miłej atmosferze. Jak mądra jest maksyma: „Zachowaj porządek, a porządek zachowa ciebie”. Jeżeli ktoś strzeże w życiu właściwego porządku, stosuje zasady trzeźwości, umiarkowania, powstrzymuje się od rzeczy złych, to znajdzie na pewno właściwe miejsce dla siebie i będzie szedł ku lepszemu życiu.
Słuchajmy głosu polskich Biskupów, wzywających, by w sierpniu zachować abstynencję, by pokazać, że naród i polskie rodziny stać na powstrzymanie się od alkoholu. Obserwatorzy zjawisk społecznych zauważyli, że kiedy umierał Jan Paweł II, w Polsce zmniejszyła się liczba wypadków drogowych, bo ludzie trwając przy umierającym Papieżu, nie pili alkoholu, zastanawiali się głębiej nad sensem życia.
Myślę, że gdyby nam się udał ten polski sierpień 2005, byłoby mniej cierpienia i bólu, mniej wypadków, mniej skrzywdzonych i zabitych ludzi. Dziękujmy Panu Bogu za to, że żyjemy i że dzięki temu, iż inni powstrzymali się od alkoholu, możemy cieszyć się życiem.
Dziękujmy za duszpasterzy wspierających nas w tym miesiącu swoim nauczaniem, modlitwą w intencji trzeźwości narodu i cieszmy się, że coraz więcej jest ludzi, którzy stawiają sobie takie cele. To dobry znak i początek tego, byśmy stali się narodem zdrowym duchowo, psychicznie i fizycznie, normalnym i trzeźwym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Obchody rozpoczęła Mszy św. w bazylice katedralnej, której przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrował ks. kan. Stanisław Chmielewski, diecezjalny duszpasterz strażaków oraz strażaccy kapelani. We wspólnej modlitwie uczestniczyli samorządowcy na czele panem Marcinem Piwnikiem, starostą sandomierskim, komendantem powiatowym straży pożarnej bryg. Piotrem Krytusem, komendantem powiatowym policji insp. Ryszardem Komańskim oraz strażacy wraz z rodzinami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję