Media bombardują nas informacjami o tym, ile codziennie ginie na ziemi gatunków muszek, gryzoni, kwiatków i innych żyjących istot. Wśród nich rzadko przebijają się te, które mówią o wymieraniu gatunku
ludzkiego. W Krakowskiej Szkole Wyższej im. Frycza Modrzewskiego przy ul. Kanoniczej 9 otwarto wystawę, która zwraca uwagę na zagrożenie cywilizacyjne Indian w Paragwaju oraz dążenie do zachowania ich
tożsamości kulturowej w zmienionych warunkach politycznych i gospodarczych. Wystawa nosi tytuł Wspólny świat. Przyszłość Indian w Paragwaju i jest wspólnym dziełem Krakowskiej Szkoły Wyższej, Sekretariatu
Misyjnego Werbistów w Polsce oraz niemieckiej organizacji pozarządowej Indianerhilfe in Paraguay - Dzieło Pomocy na rzecz Indian w Paragwaju.
Paragwaj wielu osobom kojarzy się z wyjątkową w dziejach Kościoła inicjatywą misyjną Jezuitów w XVII wieku. Wielu miało okazję obejrzeć film pt. Misja, który przybliża te problemy.
- Ślady tamtej pracy Jezuitów napotykamy w Paragwaju do dzisiaj - mówi o. Tomasz Szyszka z Sekretariatu Misyjnego Księży Werbistów w Polsce. - Ale żeby ocalić resztkę rdzennych mieszkańców
Ameryki, potrzebny jest dzisiaj wysiłek wielu instytucji i ludzi, bowiem w Paragwaju Indianie są lekceważeni, marginalizowani i wykorzystywani do osiągania doraźnych celów politycznych.
Paragwaj to państwo położone w Ameryce Południowej, posiadające prawie 6 mln mieszkańców, z czego tylko 90 tys. to rdzenni Indianie żyjący w małych wspólnotach rozproszonych po całym kraju. Już w
XVII w. Jezuici próbowali ochronić Indian przed zgubnym wpływem kolonizacji, zakładając dla nich stałe osady, tzw. redukcje. Obecnie ciosem dla ich bytu stało się wybudowanie w latach 70. ubiegłego wieku
zapory na rzece Paraná w Haipú. Ogromna, betonowa zapora, o długości 8 km i wysokości 225 m, przyczyniła się do powstania jeziora o powierzchni 1350 km2, i została zaliczona do cudów techniki inżynieryjnej
XX wieku. Jej budowa jednak doprowadziła do zalania terenów z największą nie tylko w tym regionie świata atrakcją przyrodniczą, jaką stanowiły wodospady Guairá (Saltos del Guairá), ale i lasów, które
były dla Indian ich naturalnym środowiskiem życia i zdobywania żywności. Tak więc półtora wieku po zniszczeniu „redukcji” byt rdzennych mieszkańców Ameryki przepędzanych ze swojej ziemi znów
został poważnie zagrożony. - Oni byli myśliwymi, las ich żywił, był ich domem. Gdy go zniszczono, zostali bez środków do życia. Rząd poza deklaracjami niewiele zrobił dla ocalenia Indian, więc aby
ich ratować trzeba było przyjść z natychmiastową pomocą. Uczynił to Episkopat paragwajski wraz z Werbistami. Zakupił dla nich kilkadziesiąt tysięcy hektarów lasu, żeby mogli żyć w swoim środowisku. Ale
pojawił się problem: co zrobić, żeby zabezpieczyć im przyszłość? - mówi o. Szyszka. To właśnie przedstawia wystawa.
Werbiści do Paragwaju przybyli w 1910 r. i podjęli pracę w miastach wśród ludności napływowej z Europy. Dopiero w latach 70. ubiegłego wieku zajęli się pracą wśród Indian Aché i Chiripá. Obecnie
pracują tam prawie sami Polacy. Jeśli my im nie pomożemy wybudować tego mostu między teraźniejszością a przyszłością, to środki masowego przekazu, konsumpcjonizm, wolny rynek mogą ich zniszczyć. Naszym
przywilejem i obowiązkiem jest im pomóc - powiedział o. Szyszka. Misjonarze w Paragwaju dużą pomoc otrzymują od niemieckiej organizacji pozarządowej Dzieło Pomocy na rzecz Indian w Paragwaju, która
realizuje projekty edukacyjno-gospodarcze, organizuje oświatę zdrowotną oraz pomoc prawną dla Indian. Podczas wernisażu wystawy mówił o tym prezes organizacji Georld Buhl.
Autorem zdjęć jest prof. Manfred Zimmermann, przedstawiciel Dzieła Pomocy, który przez kilka lat dokumentował życie Indian w Paragwaju.
Sama wystawa to kilkadziesiąt fotografii ukazujących autentycznych mieszkańców Paragwaju w różnych kontekstach kultury, obyczajowości i religii. Wystawę wzbogacono o oryginalne eksponaty etnograficzne,
takie jak: łuki, strzały, dzidy, paciorki, grzechotki modlitewne szamana itp.
Pomóż w rozwoju naszego portalu