Reklama

Opowiadanie wakacyjne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Autobus stanął tuż przy moście i przyjezdni wysunęli się kolorowym sznurem. Już po chwili ich kroki zadudniły po deskach. Nad głowami pokrzykiwały mewy; nadpływająca barka dawała sygnał, domagając się wolnej przestrzeni. Grupka młodych, niosąc sporych rozmiarów ekwipunek plażowy, włączyła magnetofon, sprawdzając po raz kolejny jakość baterii zakupionych w kiosku na dworcu. I nagle z tej mieszaniny dźwięków wypłynął czysty, donośny i zharmonizowany głos dzwonów, a przed oczami idących wyrosła zza ściany zieleni kościelna budowla. Krzyż połyskiwał na wieży, a czerwony klinkier promieniował nie tylko blaskiem letniego słońca, ale zdawał się wydzielać jakąś nadprzyrodzoną moc. Do tego kościoła szli ludzie, ale nie wszyscy. Zdecydowaną większość wchłonęły bary i domy goszczące wczasowiczów. Młodzi wyłączyli hałasujący sprzęt i ciekawie zajrzeli do środka kaplicy, przylegającej do świątyni. Ich wzrok przesunął się po ławkach i ścianach aż znieruchomiał na chwilę, kiedy napotkał rzeźbę siedzącej na kamieniu Pięknej Pani. Matka Boża z pewnością, bo jakaż inna kobieta siedziałaby w głównym ołtarzu?! Ale dlaczego zakryła twarz dłońmi? Rozmyśla, czy płacze?

Wysunęli się spiesznie, gdy zobaczyli kościelnego z zapałkami w ręce. Szedł zapalać świece w kościele. Nie mieli najmniejszego zamiaru uczestniczyć we Mszy św. Dawno już tego nie robili. Przyjechali na wakacje pod namiot do Sobieszewa. Pociąg z południa Polski jechał całą noc, ale nie czuli zmęczenia. Bawił ich widok podróżnych, oddalających się z przedziału, w którym siedziało trzech wygolonych na łyso i śmiejących się głośno młodzików. Teraz idą zażyć morskiej kąpieli i ten kościelny dający znaki, aby weszli do kościoła na Mszę, psuje im po prostu humor. Gdy odchodzili, minęła ich grupa kolonijna. Dzieci przygładziły włosy, wyrównały fałdy spódniczek. Ucichły rozmowy przed wejściem do kościoła. Oni spojrzeli pytająco na siebie: - Czy my jeszcze wierzymy w Boga?

Szli na dziką plażę, żując gumę i opowiadając dowcipy. Ten z radiem pozostał nieco w tyle. Zastanawiał się, do kogo jest podobna ta zamyślona i smutna Matka Boża. Wydawało mu się, że już kiedyś widział kogoś podobnego. Widział niejeden raz. Kiedy? Kogo?... Aż przystanął, gdy sobie przypomniał. Wyrzeźbiona w drewnie Boża Rodzicielka była podobna do jego własnej matki! Matka wyglądała tak samo, gdy przyniósł świadectwo z ocenami niedostatecznymi, gdy wracał do domu podpity, gdy się wydało, że to on ukradł rower. Płakała wtedy i mówiła: - Synu, tak się modliłam, żebyś nie szedł złą drogą. Najgłośniej jak mógł, włączył aparat, aby ukryć nagłe wzruszenie. W uszach zabrzmiały ciche słowa, wypowiadane przez łzy: - Synu, modlę się za ciebie, żebyś wrócił do Boga... Dziecko moje, żebyś duszy nie stracił.

Zobaczyli siostrę zakonną. Prowadziła dwie niewidome dziewczynki. Któryś z jego kolegów, patrząc na głowę okrytą welonem, rzucił komentarz:

- Lato, a jej tak zimno!

Nic nie odpowiedziała, a on poczuł wstyd. Czy naprawdę nie można inaczej? Czy nie da się tak mówić i tak postępować, by drugich nie ranić? Sam nie wiedział, jak to się stało, ale nagle zapragnął uczynić coś dobrego, choć jeden czyn taki, którego nie potrzeba kryć przed własną matką. Zrobić choć jeden czyn taki, który nie będzie przyczyną smutku Maryi. Zapragnął, aby w jego spojrzeniu mógł chociaż raz zapłonąć ciepły, tajemniczy blask, jakim jaśniały oczy spotkanej przed chwilą franciszkanki... I wtedy znów usłyszał w sercu matczyny głos: - Synu, ja wiem, że ty wrócisz do Boga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję