W roku 1987 został uprowadzony jako zakładnik przez islamskich
terrorystów Amerykanin, wykładowca uniwersytetu w Bejrucie. Od razu
zamknięto go w ciemnym pomieszczeniu, bez okna. Żadnej wizyty, towarzystwa,
łączności ze światem. Jedynym kontaktem z ludźmi był posiłek podawany
mu bez słowa tylko raz dziennie i od czasu do czasu odgłos otwieranego
judasza. Strażnik przychodził sprawdzić, czy uwięziony zachowuje
przepisy. A były one bardzo surowe. Między innymi nie wolno mu było
położyć się na sienniku przed zgaszeniem światła. Został całkowicie
odcięty od świata zewnętrznego - ani gazety, książki, ołówka, kartki
papieru. Uwięziony w samotności, skazany na bezczynność, myślał,
że nie wytrzyma, że zwariuje.
Po pewnym czasie zaczął odkrywać w swoim wnętrzu, na dnie
serca, "czyjąś" obecność. Nie wiedział, kto to jest, ale czuł ją
wyraźnie. Powoli, on, niepraktykujący katolik, w głodzie ciała i
ducha, zaczął sobie przypominać dawno zapomniane modlitwy z dzieciństwa.
Powtarzał je, przywracał z pamięci słowa Modlitwy Pańskiej, wersety
z Mszy św. Każdego dnia odnajdywał ich więcej. Powtarzał je na nowo.
Przedłużał chwile oparcia na "czymś" i czuł, że są to chwile łaski.
Zaczął się modlić. Nie był już sam. W ten sposób przetrzymał, pogłębił
się duchowo i umocnił wewnętrznie.
Gdy po czterech latach został zwolniony - był innym człowiekiem,
autentycznym chrześcijaninem, bo bez modlitwy nie ma chrześcijaństwa.
Różne są określenia modlitwy. Katechizm Kościoła Katolickiego
mówi, że "modlitwa jest wzniesieniem duszy do Boga lub prośbą skierowaną
do niego o stosowne dobra" (2590). Modlitwa jest też nazywana rozmową
z Bogiem, nawiązaniem z Nim łączności.
Jeden ze współczesnych pisarzy tłumaczy, co to znaczy modlić
się
Modlić się - to słuchać Boga, który mówi do nas.
Modlić się - to traktować Boga jako Kogoś bliskiego.
Modlić się - to znaczy uczyć się słuchać.
Modlić się - to osiągać stan duszy, która ogląda Boga wzrokiem
wiary; mówi do Niego słowami, myślą lub milczeniem. Jest w nim zatopiona.
Modlić się - to stawać się jak dziecko i pozwolić, aby przygarnęła
nas moc miłości Bożej. Modlić się - to przyjmować wszystko, co Bóg
pragnie nam dawać.
Modlić się - to mieć moc, by mówić do Boga w imieniu wszystkich
i do wszystkich mówić w imieniu Boga.
Modlić się - to wierzyć, że u kresu drogi znajduje się Światło.
Na uwagę zasługują dwa, psychologiczne, określenia modlitwy.
Pierwsze mówi, że modlitwa jest "przytulaniem się do Boga". Tak jak
dziecko przytula się do matki i czuje się bezpieczne w jej ramionach
- tak człowiek modlący się wyraża Bogu swą wiarę, ufność, miłość,
przytula się do Niego i otrzymuje w zamian pomoc i łaskę. Drugie
określenie modlitwy mówi, że jest ona "spotkaniem zakochanych". Zakochani
pragną się spotykać, jest im ze sobą dobrze, nie nudzą się. Bóg nas
kocha. Jeżeli my Go naprawdę kochamy, to powinniśmy pragnąć spotykać
się z Nim na modlitwie. Nie z przymusu spełnienia obowiązku modlitwy,
lecz z potrzeby serca, które Boga miłuje i pragnie Mu to okazać.
Modlitwa powinna łączyć w sobie dwa elementy:
a) być czymś osobistym, własnym wołaniem człowieka, nie
tylko powtarzaniem z pamięci wyuczonych formuł, modlitw. Ilu jest
modlących się na świecie, tyle jest rodzajów modlitwy. Każdy powinien
odnaleźć swój sposób zwracania się do Boga, swoją ścieżkę do Wszechmogącego
Ojca.
b) Modlitwa powinna iść po linii woli Bożej, a nie swojej
woli narzucanej Bogu. Jezus każe nam modlić się codziennie: "Bądź
wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi" (Mt 6,10). W życiu naszym
wszystko, co nie jest grzechem, jest łaską, wolą Bożą. Istnieje bowiem
pokusa posługiwania się Bogiem. Bóg jest po to, aby mi pomagał, służył,
abym przy Jego pomocy mógł realizować własną wizję swojego życia.
A tymczasem prawda jest taka, że człowiek ma służyć Bogu, nie Bóg
człowiekowi.
W Klinice Neurologicznej w Lublinie znalazł się pewien człowiek
w średnim wieku. W życiu zawsze mu się dobrze powodziło. Miał wszystko,
co życie dać może: zdrowie, urodę, wykształcenie, stanowisko, rodzinę,
pieniądze. Aż tu nagle przyszła ciężka, trudna do wyleczenia choroba.
Wiara jego zachwiała się. Miał żal, ogromną pretensję do Boga. Mówił
do mnie: "Dlaczego mnie to spotkało, za co Bóg mnie ukarał? Od dwóch
tygodni przestałem się modlić, nie zmówiłem nawet jednego Zdrowaś"
.
Oto wierzący człowiek, który uległ pokusie posługiwania
się Bogiem w życiu, a nie służeniu Jemu. Kochał siebie i nie rozumiał
słów modlitwy Pańskiej "Bądź wola Twoja"...
Pomóż w rozwoju naszego portalu