Reklama

Polskie losy

Imigranci w Polsce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Janem Węgrzynem - dyrektorem generalnym Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców - rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

Ks. Ireneusz Skubiś: - Jesteśmy świadkami ogromnych ruchów ludnościowych na świecie. Oczywiście, dotyczy to także Polski. Jeżeli uświadomimy sobie, że polskie granice przekracza rocznie ok. 200 mln ludzi, to dostrzegamy skalę zjawiska. Jest Pan dyrektorem Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców. Prosimy zatem o informacje, czym zajmuje się Pana instytucja, a także o naświetlenie problemów, z którymi musi się spotkać państwo polskie, jako państwo demokratyczne, otwarte na każdego człowieka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jan Węgrzyn: - Urząd ds. Repatriacji i Cudzoziemców jest centralnym organem administracji rządowej nadzorowanym przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Odpowiada za całokształt polityki naszego państwa w zakresie wjazdu, pobytu i wyjazdu cudzoziemców na terytorium i z terytorium Polski. Zajmuje się czterema blokami spraw. Pierwszy blok (który z roku na rok jest coraz trudniejszy) to są kwestie związane z cudzoziemcami, którzy na terytorium Polski składają wnioski o nadanie statusu uchodźcy, a więc wykazują, że w swoim kraju pochodzenia byli prześladowani z powodu rasy, religii, narodowości, wyznawanych poglądów politycznych czy płci...

- Przepraszam, które z tych kwalifikacji pojawiają się najczęściej w uzasadnieniach?

- Najczęściej pojawiają się kwestie związane z prześladowaniami politycznymi. W ubiegłym roku np. prawie 7 tys. osób wystąpiło w Polsce o nadanie statusu uchodźcy. Prawie 80% z nich to obywatele Rosji deklarujący narodowość czeczeńską. W swoich aplikacjach podkreślają, że na terytorium Czeczenii są prześladowani przez władze rosyjskie i to prześladowanie ma charakter tak polityczny, jak i narodowościowy.
W procedurze uchodźczej mamy cudzoziemców już z ponad 40 krajów świata. Należy też podkreślić, że jest duża grupa cudzoziemców, która próbuje wykorzystać procedury azylowe do tego, by zalegalizować swój pobyt, a tak naprawdę z ich krajów pochodzenia wygania ich bieda - co też jest rzeczą przykrą. Obecna emigracja do Polski ma charakter głównie ekonomiczny.

- A względy religijne?

- W uzasadnieniach o nadanie statusu uchodźcy spotyka się również względy religijne, chociaż w ubiegłym roku nie zanotowano przypadku, żeby ktoś przyjeżdżający do Polski twierdził, iż jest prześladowany ze względu na religię rzymskokatolicką. Ale pojawiają się grupy cudzoziemców, np. z Białorusi, którzy twierdzą, że przynależą do Kościoła Zielonoświątkowców, a ten Kościół nie może na tym terytorium legalnie funkcjonować. Są też przypadki prześladowań religii chrześcijańskich z krajów muzułmańskich, aczkolwiek są one nieliczne. Kilka lat temu częściej spotykaliśmy przypadki prześladowań katolików i dotyczyło to generalnie Afryki, bo i z tamtych krajów do Polski docierają cudzoziemcy.
Drugim zagadnieniem realizowanym przez nasz urząd są kwestie związane z legalizacją pobytu cudzoziemców, którzy przyjechali do Polski legalnie i chcą w Polsce pozostać, tutaj pracują, uczą się, zakładają rodziny. W przypadku, gdyby dostali od wojewody decyzję negatywną, mogą do nas złożyć odwołanie.

- Czy mają Państwo orientację, w jaki sposób ci ludzie tutaj docierają?

- Żeby zalegalizować swój pobyt w Polsce, cudzoziemiec musi przyjechać do Polski legalnie: albo w ramach ruchu bezwizowego, albo - w ramach ruchu wizowego - musi posiadać wizę. Po przyjeździe do Polski trzeba udowodnić, co chce się w Polsce robić w sposób legalny. Największą grupę cudzoziemców stanowią ci spośród nich, którzy prowadzą u nas działalność gospodarczą: na własny rachunek zakładają firmy albo pracują w firmach polskich czy też w ich zagranicznych przedstawicielstwach w Polsce. Takich cudzoziemców, którzy legalnie zostają w Polsce, na przestrzeni ostatnich lat jest średnio ok. 30 tys. rocznie. W tej grupie najliczniejsi są Ukraińcy, którzy przyjeżdżają do Polski i prowadzą działalność gospodarczą; potem są Rosjanie, Wietnamczycy, Niemcy. Obserwujemy od paru lat spadek zainteresowania legalnym pozostaniem w Polsce - bo były okresy, gdy takich cudzoziemców było ponad 40 tys. rocznie.
Trzecim zagadnieniem realizowanym w naszym urzędzie są kwestie związane z repatriacją, a więc przyjazdem do Polski cudzoziemców, którzy mają polskie pochodzenie i kiedyś z terytorium dawnego państwa polskiego zostali wbrew własnej woli wywiezieni. W tej chwili najczęściej realizujemy proces repatriacji Polaków z Kazachstanu i z Syberii. Proces ten nie obejmuje obecnie terytorium Białorusi, Ukrainy, Litwy. Poprzedni parlament uchwalił ustawę o repatriacji, która określa, że w pierwszej kolejności trzeba pomóc tym Polakom, których wywieziono w głąb dawnego Związku Radzieckiego, a którzy nie mają żadnej szansy na to, żeby za własne pieniądze do Polski przyjechać.
Proces repatriacji objął już ponad 4 tys. osób. W ubiegłym roku w ramach repatriacji trafiło do Polski ok. 600 osób. W tej chwili z przykrością stwierdzam, że jest mniejsze zainteresowanie gmin zapraszaniem repatriantów, mimo że nasz urząd zwraca prawie 100% środków związanych z zaproszeniem repatrianta. Dajemy pieniądze na mieszkanie, remont tego mieszkania, stworzenie miejsca pracy dla repatrianta, na organizację kursów językowych, na wstępne zagospodarowanie się. Jeśli mogę za pośrednictwem Księdza Infułata i Redakcji Niedzieli zaapelować w tym miejscu do gmin o przyjmowanie na siebie tego „ciężaru” zapraszania repatriantów, to będę wdzięczny. Chodzi o to, żebyśmy tej rzeszy jeszcze kilku tysięcy dawnych obywateli polskich, którzy czekają na repatriację w Kazachstanie czy na Syberii, umożliwili powrót do Polski.

- To jest bardzo ważne zagadnienie, ponieważ czasem słyszy się - nawet w niektórych wypowiedziach publicznych - jakoby Polska zaniedbywała naszych rodaków żyjących np. w Kazachstanie czy na Syberii. Tymczasem Pan Dyrektor mówi rzecz odwrotną. Trzeba to dość mocno podkreślić, że państwo polskie na miarę swoich możliwości otwarte jest dla tych, którzy chcieliby powrócić do swych korzeni.

- Tak właśnie jest. Czwartym zagadnieniem realizowanym w naszym urzędzie są sprawy związane z obywatelstwem jako końcowym etapem naturalizacji cudzoziemca. Rocznie do Prezydenta Rzeczypospolitej, który jest gospodarzem całego procesu nadawania i zrzekania się obywatelstwa polskiego, trafia ok. 3 tys. takich wniosków i dotyczy to tak osób, które są cudzoziemcami i nie mają polskiego pochodzenia, jak też dawnych obywateli polskich, którzy w różnych okresach historii tracili polskie obywatelstwo. W tym roku np. chcemy rozpocząć pracę nad nową ustawą o obywatelstwie polskim, bo jest przecież poza granicami Polski prawie 16 mln naszych rodaków. Część z nich ma polskie obywatelstwo, część z nich tego obywatelstwa nie ma, bo utracili je w wyniku różnych zmian prawnych, a bardzo chętnie powróciliby w tej chwili do niego. Nie chcą, żeby było im ono nadawane, bo twierdzą, że oni je mają od zawsze, tylko w wyniku pewnych zawirowań ustawodawczych zostali go pozbawieni.
Jest też grupa naszych rodaków, która zrzekła się polskiego obywatelstwa, bo przyjęła obywatelstwo innego kraju. Są w Europie takie systemy prawne, które nie dopuszczają podwójnego obywatelstwa, np. system austriacki, litewski. Powoduje to, że obywatel polski, który chce uzyskać np. obywatelstwo litewskie czy austriackie, musi się najpierw zrzec obywatelstwa polskiego, bo to ustawodawstwo nie dopuszcza możliwości posiadania więcej niż jednego obywatelstwa.

- Co trzeba zrobić, żeby uzyskać obywatelstwo? Chodzi np. o osoby przyjeżdżające z Kazachstanu. Co taki człowiek polskiego pochodzenia, nie mający polskiego paszportu, ma uczynić, żeby uzyskać obywatelstwo polskie? I druga rzecz: ktoś pracuje już w Polsce, zadomowił się i w pewnym momencie chciałby uzyskać nasze obywatelstwo. Co ci ludzie mają zrobić?

- Pierwsza kwestia jest prostsza. O ile obywatel Kazachstanu, który ma polskie pochodzenie, jest objęty procesem repatriacji, to z chwilą przekroczenia granicy państwa polskiego z mocy prawa nabywa polskie obywatelstwo. Tylko - podkreślam - musi przyjechać do Polski w ramach repatriacji.
Druga sprawa jest bardziej skomplikowana. Są dwie możliwości. Pierwsza - cudzoziemiec składa wniosek do Prezydenta Rzeczypospolitej o nadanie mu polskiego obywatelstwa, musi jednak być w Polsce co najmniej 10 lat: 5 lat na zezwoleniu na zamieszkanie na czas oznaczony, a potem 5 lat na zezwoleniu na osiedlenie się. Po 10 latach legalnego - podkreślam - pobytu w Polsce można złożyć wniosek do Prezydenta RP o nadanie polskiego obywatelstwa. Prezydent może taki wniosek uwzględnić bądź odrzucić - to jest suwerenna decyzja Prezydenta, nie podlegająca żadnemu procesowi odwoławczemu.
Druga możliwość jest niezależna od okresu pobytu cudzoziemca w Polsce: może on również wystąpić do Prezydenta RP o nadanie obywatelstwa polskiego w nadzwyczajnym trybie i Prezydent może takiemu cudzoziemcowi - mimo że nie przebywa on w Polsce albo przebywa zbyt krótko - nadać polskie obywatelstwo. Z reguły Prezydent nadaje takie obywatelstwo osobom o uznanym dorobku kulturalnym, artystycznym. Jest to jakby forma nagrody dla tej osoby, która chce w Polsce pozostać. Przykładem jest piłkarz Olisadebe, który właśnie w takim nadzwyczajnym trybie polskie obywatelstwo kilka lat temu otrzymał.
Oczywiście, na uprzywilejowanej pozycji są ci cudzoziemcy, którzy mają w Polsce swoich małżonków - obywateli polskich, wtedy nadanie obywatelstwa następuje szybciej. Można powiedzieć, że już nawet po 3 latach można otrzymać polskie obywatelstwo.

- Załóżmy, że naszą gazetę będzie czytał Polak w Kazachstanie. Jak on powinien starać się o repatriację?

- Przede wszystkim należy najpierw nad taką decyzją bardzo dobrze się zastanowić, bo repatriacja polega na tym, że zostawia się wszystko, cały swój dorobek życia, w kraju, w którym mieszkało się do tej pory, i przyjeżdża do kraju swoich ojców. Jest to decyzja wywołująca naprawdę daleko idące skutki zarówno dla tej osoby, jak i jej najbliższej rodziny. Mówię to dlatego, że spotkaliśmy się już w naszej pracy z przypadkami, kiedy osoby zbyt pochopnie podjęły decyzję o powrocie do Polski i miały potem problemy: nie były w stanie przyzwyczaić się do warunków, które zastały.
Jeśli już decyzja jest podjęta - taki zainteresowany repatriacją Polak powinien zwrócić się do polskiego konsula (mamy w Kazachstanie dwie nasze placówki: ambasadę i konsulat) i rozpocząć całe postępowanie związane z uznaniem go za obywatela polskiego i w konsekwencji objęciem procesem repatriacji. Nasz rodak musi wykazać przed konsulem, że jest polskiego pochodzenia. Musi także udowodnić, że kultywował kulturę i tradycje polskie. Jeśli dana osoba deklaruje, że jest wyznania rzymskokatolickiego, powinna znać podstawy tej wiary. Oczywiście, tutaj działanie konsula może mieć charakter ogólny, ale jest to brane pod uwagę przy ostatecznym postępowaniu.
Czyli, krótko mówiąc - trzeba rozpocząć od zgłoszenia się do polskiego konsula. Polscy konsulowie jeżdżą po Kazachstanie. Mają już zebrane wnioski od osób, które chcą ubiegać się o powrót do Polski. Gdyby ktoś jeszcze tego nie uczynił, w każdej chwili może to zrobić czy to osobiście, czy listownie.

- Powiedzmy, że ktoś przyjechał do Polski jako repatriant i poczuł się tutaj źle. I chciałby wrócić do kraju swojego dotychczasowego pobytu. Co wtedy?

Reklama

- Wtedy sprawa jest bardziej skomplikowana, bo np. taki obywatel Kazachstanu, który trafia do Polski, z chwilą przekroczenia granicy Polski staje się obywatelem polskim, a może utracić obywatelstwo kazachskie. Stąd też jego powrót na terytorium Kazachstanu będzie już powrotem nie obywatela Kazachstanu, ale cudzoziemca. Mieliśmy kilka takich przypadków. Byli też np. młodzi ludzie, którzy przyjechali do Polski, by rozpocząć studia, i ktoś im doradził, że łatwiej im będzie w Polsce pozostać, jeśli zrzekną się obywatelstwa kazachskiego, a nie będą rozpoczynać procesu repatriacji.
Kwestie związane z repatriacją są bardzo poważne i osoby, które chcą skorzystać z repatriacji, muszą naprawdę dobrze się nad tym zastanowić, żeby podjąć dobrą decyzję. Radziłbym najpierw przyjechać do Polski, zobaczyć, jak się w Polsce żyje, bo - niestety - system gospodarczy i polityczny Kazachstanu - a także każdego innego kraju - jest różny od tegoż systemu w Polsce.

- A jak wygląda sprawa naszych rodaków mieszkających obecnie na Ukrainie czy Litwie, którzy chcieliby stać się obywatelami polskimi?

- Wydaje się, że w tej chwili najprostsza będzie sytuacja dla Polaków mieszkających na Litwie. Z dniem 1 maja tak Polska, jak i Litwa stają się częścią Unii Europejskiej i nie będzie żadnych problemów z podróżowaniem i wybieraniem swojego miejsca pobytu, zarówno jeśli chodzi o obywateli polskich, jak i obywateli Litwy. Sprawy obywatelstwa litewskiego i polskiego są najtrudniejsze, dlatego że - tak jak już powiedziałem - Litwini mają bardzo restrykcyjną ustawę, która praktycznie nie zakłada możliwości posiadania podwójnego obywatelstwa. W sytuacji gdyby obywatel Litwy polskiego pochodzenia otrzymał obywatelstwo polskie, automatycznie traci obywatelstwo litewskie i staje się na terytorium Litwy cudzoziemcem.
Jeśli chodzi o Polaków zamieszkujących terytorium Ukrainy, Białorusi i Rosji (są to trzy kraje, gdzie występują największe skupiska Polaków), to od 1 października 2003 r. - żeby przyjechać do Polski, muszą posiadać wizę, z tym że nie ma w tej chwili żadnych przeszkód w uzyskiwaniu wiz. Od 1 października do końca stycznia polskie placówki konsularne wydały ponad 400 tys. wiz, z czego 250 tys. na Ukrainie. Są to w większości wizy roczne z wielokrotnym prawem przekraczania granicy, a Polacy będący obywatelami Ukrainy, Białorusi i Rosji korzystają z daleko idących preferencji w zakresie trybu składania wniosków, czasu oczekiwania na wizy i opłat związanych z uzyskaniem wizy.

- Instytucja, którą Pan Dyrektor reprezentuje, znajdzie się niebawem w regulacjach prawnych Unii Europejskiej. Czy to będzie miało jakieś znaczenie dla funkcjonowania tej instytucji?

- Nie. Ustawodawstwo dotyczące pobytu cudzoziemców na terytorium Polski jest już zgodne z ustawodawstwem Unii Europejskiej. W skrócie można powiedzieć, że ustawy uchwalone w ubiegłym roku przez parlament: o cudzoziemcach, o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Polski oraz o repatriacji są wynikiem tak polskich doświadczeń z pobytem cudzoziemców na terytorium Polski - bo chcę zwrócić uwagę, że pobyt cudzoziemców to nie tylko kwestie pozytywne, ale jest też wiele kwestii negatywnych, związanych z np. przestępczością, nielegalnością ich pobytu - jak i wchodzenia Polski w system prawa unijnego. W tej chwili obserwujemy w Unii Europejskiej zaostrzenie polityki związanej z pobytem cudzoziemców na terytorium Unii. Ma na to wpływ zarówno aspekt ekonomiczny, jak i aspekt bezpieczeństwa wewnętrznego każdego kraju.

- Jakie są najczęstsze kłopoty z cudzoziemcami?

- Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, który ma najmniejszy procent nielegalnie przebywających cudzoziemców - nawet nie jest to procent, ale promil. W bogatych krajach Unii problem nielegalnego pobytu cudzoziemców jest o wiele bardziej znaczący.
Problemem Polski są ci cudzoziemcy, którzy przyjeżdżają do Polski legalnie, ale nielegalnie pracują. Są takie profesje, gdzie jest wręcz moda na zatrudnianie - oczywiście nielegalnie - cudzoziemców, np. do sprzątania domów, opieki nad dziećmi, nad osobami starszymi, chorymi czy też np. do pracy w budownictwie, w rolnictwie. Jest to o tyle dziwne, że mamy w Polsce ponad 3 mln bezrobotnych.
W ubiegłym roku próbowaliśmy zalegalizować pobyt pewnej liczby cudzoziemców, która od wielu lat w Polsce przebywała nielegalnie. Dotyczyło to przede wszystkim Ormian, którzy przyjechali do Polski w pierwszej połowie lat 90. W Armenii trwał wtedy konflikt zbrojny i oni przed nim uciekali. Przyjechali do Polski, tutaj założyli rodziny, ich dzieci chodzą do polskich szkół. Zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie abolicji. W ubiegłym roku skorzystało z niej ponad 3 tys. cudzoziemców. Spośród nich ok. 1400 to byli obywatele Armenii.

- Co Pan Dyrektor za pośrednictwem „Niedzieli”, docierającej przecież do wielkich środowisk polskich na świecie, chciałby przekazać Polakom - zarówno tym w kraju, jak i tym, którzy marzą wciąż jeszcze o swojej Ojczyźnie?

- Podkreśliłbym tu dwie sprawy. Pierwsza to gorący apel do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast o to, żeby zapraszali do siebie repatriantów. Rząd polski ma na to pieniądze i od władzy lokalnej w dużej mierze zależy powodzenie procesu repatriacji.
Druga sprawa to kwestie związane z obywatelstwem - dotyczy to dużej rzeszy czytelników Niedzieli poza granicami Polski. Otóż będziemy chcieli doprowadzić do uchwalenia nowej ustawy o obywatelstwie, która da możliwość powrotu do obywatelstwa polskiego. Takie były też apele środowiska polonijnego - w ubiegłym roku odbyło się duże forum polonijne z udziałem przedstawicieli głównych polskich organizacji polonijnych i jego uczestnicy zwrócili się do nas z prośbą, żeby po tylu latach od zakończenia II wojny światowej uporządkować kwestie związane z obywatelstwem.
Na koniec chciałem podziękować Księdzu Infułatowi oraz Kościołowi polskiemu za to, że dostrzega problem migrantów. W 2003 r. Episkopat Polski powołał Delegata Episkopatu ds. Imigracji - został nim biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej Edward Janiak. Dostrzegamy dużą pomoc ze strony Kościoła dla tych cudzoziemców, którzy do Polski przyjeżdżają i ubiegają się o status uchodźcy. W archidiecezji lubelskiej, białostockiej, wrocławskiej funkcjonują specjalne zespoły ludzi, które zajmują się migrantami. Dzieje się to często w oparciu o Caritas danej diecezji. W ramach różnego rodzaju środowisk duszpasterskich (są też w grupie migrantów katolicy, którzy potrzebują opieki) przychodzą do naszych ośrodków siostry misjonarki Miłości, księża werbiści i służą swoją pomocą duchową. Migranci wyrwani są ze swojej społeczności, pojawiają się w obcym kulturowo i językowo świecie i ta pomoc jest niezwykle cenna. Chciałbym podziękować także wszystkim, którzy życzliwie odnoszą się do cudzoziemców, i wyrazić nadzieję, że dalej będziemy krajem przyjaznym dla wszystkich, którzy do Polski przyjeżdżają, jak również że uda się uregulować kwestie związane z obywatelstwem naszych rodaków.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W TVP1 premiera filmu dokumentalnego „Wojtyłowie. Drogi do świętości”

2024-03-29 11:11

[ TEMATY ]

film

TVP

„Wojtyłowie. Drogi do świętości” to dokument opowiadający historię rodziny, z której wywodzi się Karol Wojtyła. Prezentując sylwetki członków rodziny Wojtyłów film ukazuje, jak ważna jest rodzina. W dokumencie autorstwa Piotra Kota i Mileny Kindziuk wystąpili m.in. kard. Stanisław Dziwisz, Ewa Czaicka, Jan Wojtyła. Premiera - 30 marca o 10:35 w TVP1.

Dokument opowiada historię rodziny, z której wywodzi się wyjątkowy człowiek, wielki Papież i późniejszy święty. Prezentując sylwetki członków rodziny Wojtyłów film ukazuje, jak ważna jest rodzina. Głęboka więź powstaje dzięki zaufaniu i prawdzie, a wszystko zanurzone i przesycone jest miłością. Rodzina Wojtyłów uczy, że pozytywne związki i relacje kształtują całe nasze życie.

CZYTAJ DALEJ

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

[ TEMATY ]

Gorzkie żale

Grób Pański

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Autorem tekstu i struktury Gorzkich Żali jest ks. Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo. Pierwszy raz to pasyjne nabożeństwo wyśpiewało Bractwo Świętego Rocha w 13 marca 1707 r. w warszawskim kościele Świętego Krzyża i w szybkim tempie zyskało popularność w Warszawie, a potem w całej Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Aby pomóc żołnierzom na froncie

2024-03-29 15:21

Uchodźczynie z Ukrainy, w imieniu Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowowschodnich zorganizowały stoisko podczas kiermaszu wielkanocnego przy Dworku Laszczyków, dochód z którego został przeznaczony dla żołnierzy sił zbrojnych na Ukrainie, walczących na froncie.

Dla chętnych były np. smakowite świąteczne babki ukraińskie, mające wielu amatorów tzw. „sało” (czyli słonina w ziołach i przyprawach), śledziki bez octu, sadzonki ostrej papryczki, bułeczki dyniowe i czekoladowe, pieczywo na zakwasie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję