Reklama
Drodzy Diecezjanie,
Królestwo Niebieskie to nowy Lud Boży, to Kościół, który
założył Jezus Chrystus. On w Nim żyje i działa. To Najświętsza Maryja
Panna i święci, którzy są Jego prawdziwym "skarbem ukrytym" (Mt 13,
44). Są też w nim zwykli ludzie, żyjący i pragnący zbawienia. Wszyscy
tam się odnajdujemy poprzez zjednoczenie z Chrystusem.
Skarbiec naszego Kościoła diecezjalnego zawiera w sobie
także ludzi niezwykłych - jak bł. bp Józef Sebastian Pelczar, są
bohaterowie i męczennicy, twórcy kultury i historii w naszej Ojczyźnie.
5 lipca bieżącego roku Ojciec Święty Jan Paweł II zatwierdził
w Rzymie 13 dekretów dotyczących najbliższych beatyfikacji. Wśród
kandydatów jest kapłan przemyski ks. Jan Balicki. Jego beatyfikacja
odbędzie się w Krakowie w dniu 18 sierpnia, podczas najbliższej pielgrzymki
Ojca Świętego do Polski.
Beatyfikacja lub kanonizacja jest konkretnym wskazaniem
człowieka, który osiągnął świętość, jest także potwierdzeniem prawdy
teologicznej o świętych obcowaniu i o tym, że każdy chrześcijanin
może zrealizować zalecenie Jezusa "bądźcie doskonali, jak doskonały
jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5, 48).
Świętość jest najpiękniejszym owocem współpracy człowieka
z łaską Bożą, owocem Krzyża Chrystusowego. Wprawdzie do nieba idzie
się po śmierci, ale możliwym się to staje jedynie wtedy, kiedy człowiek
zaczął święte życie z Bogiem na ziemi, kiedy wierzył gorąco i szczerze
pełnił Jego wolę w każdej sytuacji, na co dzień, w radości i w smutkach.
Beatyfikacja jest darem dla Kościoła. Pan Bóg w konkretnym
momencie historii zbawienia ukazuje światu świętego, w pewnym określonym
celu. Kult, to nie tylko gorące modlitwy, często w bardzo doczesnych
intencjach, ale także, a może przede wszystkim, próba wprowadzenia
w życie ewangelicznych ideałów realizowanych przez wyniesionego na
ołtarze, w oparciu o jego wstawiennictwo.
Ważne jest poznanie życia Błogosławionego
Ks. Jan Balicki urodził się 25 stycznia 1869 r. w Staromieściu
pod Rzeszowem. Wychowany w głębokiej duchowości maryjnej i eucharystycznej,
wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu i w tutejszej katedrze
przyjął święcenia kapłańskie
Zmarł w Przemyślu 15 marca 1948 r. i został pochowany
na miejskim cmentarzu. Odtąd, tak jak kiedyś do konfesjonału, ludzie
szli do jego grobu, szli modlić się, prosić i dziękować za pomoc
w różnych potrzebach. Przez te lata zebrało się kilka tomów tych
szczególnych "listów" do ks. Balickiego. Jedno z licznych uzdrowień
Stolica Apostolska uznała za cudowne, niewytłumaczalne siłami natury.
Niech na przyszłość potęguje się jeszcze modlitwa do tego niezwykłego
kapłana, modlitwa uwielbienia Boga, "który takiej mocy udzielił ludziom" (
Mt 9, 9).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nauczyciel pokory
Reklama
Przez wiele lat ks. Jan Balicki prowadził codziennie krótkie,
duchowe notatki. Pozwalają nam one niejako zajrzeć do jego duszy.
Zaczynał je zawsze od słów: "Dobrze, Panie, żeś mnie upokorzył",
a potem podsumowywał to, co było najważniejsze w danym dniu.
Pokora niesłusznie jest dzisiaj pojmowana jako pasywne
godzenie się na wszystkie złośliwości losu i świata. Doprowadzono,
że potocznie rozumie się ją jako życiowe nieudacznictwo. Postać ks.
Jana Balickiego "Mocarza pokory" pozwala zrozumieć, że tak nie jest.
Absolwent prestiżowego gimnazjum rzeszowskiego przyszedł
do seminarium jako jeden z najzdolniejszych na roku. Studia w Rzymie
uwieńczone doktoratem i praca na polu dydaktycznym nie zaspokajała
duszpasterskich pragnień przyszłego Błogosławionego. Wraz z biskupem
Fischerem oddał się z całym oddaniem pracy misyjnej. Do dziś spotkać
można parafialne zapiski ujawniające jak wielkimi "sukcesami" kończyły
się jego rekolekcje. W ten bardzo aktywny czas wkracza Pan Bóg ze
swoim cierpieniem. Napadowe bóle głowy, prowadzące aż do utraty świadomości
stawiają kres umiłowanej pracy misyjnej. Uniemożliwiają też posługę
rektorską. Postępująca choroba oczu skazuje niestarego jeszcze człowieka
na pomoc innych. Ludzkie ambicje, plany rozpadają się w gruzy pod
wyrokami Bożej Opatrzności. Nie było to łatwe doświadczenie. Pewnie
wiele czasu zajęło dojrzewanie do tego stwierdzenia o wartości upokorzenia,
które pojawiać się zaczęło we wspomnianych notatkach ks. Jana od
1939 r. aż do jego śmierci.
Uczy nas zatem, że trzeba w duchu wiary przyjąć zrządzenia
Opatrzności jako najlepsze dla człowieka. To bardzo trudna lekcja
dziś, kiedy człowiek czyni się niekiedy demiurgiem swojego życia,
kiedy zapomina, że jego życie jest darem danym dla zrealizowania
Bożego planu zbawienia. Aborcja, eutanazja to owoce ludzkiej pychy.
To nie pokora czyni człowieka kalekim, to pycha odziera go z godności,
jak prarodziców w raju. Jak zatem naśladować księdza Balickiego.
W modlitwie szukać odpowiedzi i podpowiedzi głosu sumienia, co do
planów jakie Bóg pragnie zrealizować przeze mnie i oddać się tej
misji bez reszty.
Pojednanie szkołą pokory
Reklama
Bł. ks. Jan Balicki znany był jako poszukiwany spowiednik.
Jego konfesjonał oblężony był przez penitentów. To tam ukazywał ludziom
oszukanym przez pychę, jak pokornym jest Bóg, który dał Syna swego
dla obfitości życia łaski i teraz w każdym momencie pojednania, przywraca
człowiekowi godność. Był wymagający, tępił grzech, ale też wskazywał
na Miłosierdzie Boże. Sam, na co są dowody podejmował akty pokutne
za swoich penitentów. Spowiedź święta jest miarą naszej pokory. Uznajemy
i wyznajemy swój grzech, a sami wiemy jak wielkiej trzeba do tego
odwagi. Więcej, podejmujemy mężne decyzje porzucenia drogi grzechu.
Wiemy, że bez łaski Bożej jest to niemożliwe. Pyszny uzasadnia swój
grzech, zaraża nim innych. To objaw słabości. Tylko mocni łaską Bożą
herosi w pokorze, jak Paweł, wołają i dają świadectwo: "wszystko
mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4, 13).
Jan Paweł II w wielkoczwartkowym liście do kapłanów zachęca
nas, abyśmy nie opuszczali konfesjonałów, abyśmy z pokorą pochylali
się nad tymi, którzy nawet nie rozumieją wielkości tego sakramentu.
Wdzięczność za dar księdza Balickiego winna w naszej diecezji wyrazić
się przez częste korzystanie z sakramentu pojednania i Eucharystii.
Chcę was prosić byście nie odkładali pojednania tylko na okolicznościowe
okazje. Zachęcam do podjęcia postanowienia, że każdy nasz udział
w sakramencie małżeństwa, w pogrzebie przyjaciół związany będzie
z darem Eucharystii dla nowożeńców czy dla tych, którzy ukończyli
bieg życia i stają przed tronem Bożej Sprawiedliwości. Niech wdzięczność
za tę beatyfikację zaowocuje też gorliwą praktyką pierwszych piątków
miesiąca.
Wobec spraw trudnych
Czasy życia Błogosławionego nie były łatwe. Pyszni, szukający jedynie sukcesów swoich działań uciekają przed trudnymi problemami. Pokorni, zdeterminowani w walce o dusze, ufni, że zwycięstwo możliwe jest dzięki łasce nie uciekają przed trudnymi problemami. Cóż - zdawać by się mogło - interesować miał profesora seminarium, intelektualistę, los dziewcząt służebnych zdanych na tułaczkę w bogatych domach. Jak wielki był to problem świadczyć może fakt, że został on dostrzeżony i zachowany w literaturze. A jednak niepozorny, skromny kapłan oddał się z całą determinacją walce o dusze tych niszczonych przez namiętność ludzką dziewcząt. To bardzo charakterystyczne. Błogosławiony biskup Pelczar, rektor UJ również dostrzegł ten problem i powołał w tym celu specjalne zgromadzenie zakonne. Ks. Jan znalazł u niego pełne poparcie, a nawet obronę, kiedy go szkalowano za tę zbożną, ale niewygodną dla bogatych mieszczan działalność. Święty, to realista, który widzi problem, ale też człowiek zawierzenia, który w oparciu o wiarę w moc Bożą nigdy nie zaprzestaje walki o dusze. Dziś jest podobnie. Tylko jakby mniej świętych. Patrzymy bezradnie na różne "agencje towarzyskie" i na wylewającą się z witryn kiosków pornografię, nie reagujemy na akty demoralizowania młodzieży. To temat trudny i po ludzku zda się niemożliwy do przeciwdziałania. Ale tylko po ludzku, bo gdybyśmy wiarę mieli, to wiedzielibyśmy, że zwycięstwo jest możliwe. Niech zatem we wspólnotach parafialnych podejmie się działania na miarę ludzkich możliwości, ale z perspektywą nieograniczonej mocy łaski, by tym trudnym problemom przeciwdziałać.
Siła wspólnoty
Czasy początków kapłaństwa księdza Balickiego, to wielkie zmaganie
o dusze robotników. Pojawiła się wówczas tzw. kwestia społeczna.
Biedna Polska miała wiele niedostatków. Skutki najbardziej dotkliwie
raniły najbiedniejszych. Pragnęli to wykorzystać wrogowie Kościoła
i podjudzali do zachowań antykościelnych. Jan, mimo że nie miał wielkich
zdolności organizacyjnych, na prośbę biskupa podjął pracę z młodymi
robotnikami i rzemieślnikami. Już wkrótce okazało się, jak owocna
była to działalność. Rozdrażnieni socjaliści kilka razy siłą rozpędzili
prowadzone przez ks. Jana spotkania. Wprawdzie wkrótce Błogosławiony
zrezygnował z tej posługi, ale przejęli ją inni kapłani. Ówczesny
przywódca socjalistów przyznał, że chciałby takiego człowieka mieć
po swojej stronie.
Dziś kapłani narzekają na przepracowanie, świeccy na
zabieganie i wszyscy załamujemy bezradnie ręce na spustoszenia dokonujące
się w świecie polityki i w życiu społecznym. Za mało pokorni, pragniemy
podejmować tylko takie działania, które przynoszą sukces, chwałę.
Umiera troska o sprawy ważne, trudne. Jakbyśmy zapomnieli, że nie
tylko niebo, ale i doczesność zdobywają gwałtownicy, nie znający
miary czasu i sił w walce o ludzkie dusze.
Błogosławiony wskazuje nam drogę - sami jesteśmy rzeczywiście
zbyt słabi, naszą siłą jest wspólnota i wierność Stolicy Apostolskiej.
Praca społeczna była wówczas inspirowana nauczaniem wielkiego papieża
Leona XIII. Dziś nie brakuje nam wskazań płynących od Jana Pawła
II. Brakuje pietyzmu w przyjęciu słów nauki i zawierzenia, że skoro
taki jest głos Piotra, to pójdzie za nim i moc Boża. Niech zatem
zaowocuje ten dar beatyfikacji większą żywotnością małych grup w
Kościele, od ministrantów począwszy, na Akcji Katolickiej skończywszy.
We wspólnocie łatwiej o skuteczność, we wspólnocie pewniej można
wyłowić ludzi uczciwych, wiernych zasadom Ewangelii.
W jednej z notatek Błogosławiony zapisał: "Bez Krzyża
nie ma życia duchowego. Najlepszy jest ten, który Pan Bóg nam daje
bez naszego wyboru. Kto ucieka od tego Krzyża, zwykle wpada w większy
i boleśniejszy, gdyż nie ma tej łaski, która była przywiązana do
pierwszego Krzyża".
Powiadamiając o beatyfikacji ks. Jana Balickiego, która
odbędzie się w dniu 18 sierpnia br. zachęcam do wyjazdu do Krakowa
na tę uroczystość. Również z naszym Błogosławionym będą tam beatyfikowani:
arcybiskup warszawski Zygmunt Szczęsny Feliński - założyciel Sióstr
Rodziny Maryi, które od lat ofiarnie pracują w naszym Seminarium;
o. Jan Beyzym - duszpasterz trędowatych na Madagaskarze, który część
życia zakonnego spędził w Starej Wsi oraz siostra serafitka Sancja
Szymkowiak.
Uroczystości dziękczynienia za beatyfikację ks. Jana
odbędą się w Przemyślu w dniu 23 sierpnia br. o godz. 17.00, kiedy
to pod przewodnictwem abp. Edwarda Nowaka, sekretarza Kongregacji
ds. Świętych, przeniesiemy relikwie Błogosławionego z cmentarza do
archikatedry, gdzie zostaną złożone w bocznym ołtarzu. Odtąd czciciele
ks. Jana tutaj będą mogli się modlić do Niego. Zaś dla podtrzymania
kultu wokół Jego grobu na cmentarzu grzebalnym, zostanie pozostawiona
część Relikwii, do czasu zanim to miejsce nie zostanie podniesione
do godności kaplicy.
Natomiast 24 sierpnia o godz. 14.00 z bazyliki archikatedralnej
wyjdzie procesja z relikwiami błogosławionego Księdza Jana na Rynek
Miejski w Przemyślu, gdzie trwać będziemy na modlitwie w oczekiwaniu
na Obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który powitamy o godz. 16.00.
Uroczystej Mszy św., przewodniczyć będzie Prymas Polski Kardynał
Józef Glemp oraz obecni członkowie Konferencji Episkopatu Polski.
Na te uroczystości całym sercem zapraszam księży oraz
delegacje z całej archidiecezji. Niech to będzie godne dziękczynienie
za wielkiego Wychowawcę kapłanów, niech to będzie modlitwa nadziei
na wstawiennictwo Matki Najświętszej Królowej Polski, Patronki naszej
archidiecezji.
Całym sercem polecam Was, Bracia i Siostry, Matce Pana
i błogosławię