Reklama

Minął tydzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Naród polski starzeje się

W rozgwarze unijnych debat, w medialnym nawarstwieniu informacji o samorządowych - mniej lub bardziej zaskakujących - koalicjach jakby zagubiła się informacja o demograficznym zagrożeniu naszego narodu. Krótka informacja telewizyjna, w której przekazano wiadomość o starzejącym się polskim społeczeństwie, została skwitowana zapewnieniem Pana Prezydenta, że dane statystyczne o tym problemie przekaże do odpowiedzialnych instytucji i - jak sądzi - "mądrzy zrozumieją, a ten, który to zignoruje, to po prostu głąb". W prasie nie znalazłem szerszego zainteresowania tym problemem, w telewizji nie odbywają się, jak mi wiadomo, głębsze debaty na ten temat. To milczenie wydaje się zastanawiające, powiem więcej - jest zatrważające. Ośmieszana do tej pory wielodzietność, ignorowana troska o prorodzinną politykę państwa przynoszą cierpkie owoce. Według prognoz, stan ten będzie się pogłębiał. Będzie nas coraz mniej i jest to, jak się wydaje, zgodne z wytycznymi Unii Europejskiej. Pojawia się zatem zasadnicze pytanie: Dlaczego zanika miłość do dziecka; czy to przejaw zdrowia, że zaciera się wartość ofiarnej, codziennej miłości, która jest siłą rodziny i decyduje o wartości każdego człowieka? Kolejne pytanie dotyczy wymiaru praktycznego: Kto zaopiekuje się ludźmi starymi, którzy w najbliższych latach odejdą na emeryturę? Z jednej strony - o czym się mówi - stworzy to miejsca pracy dla ludzi młodych, z drugiej - o czym się milczy - rodzi się pytanie: Czy ta "produkcyjna" mniejszość będzie zarabiać wystarczająco dużo, by zapewnić godziwą starość ludziom jesieni życia?
Szkoda, że kolejne rządy nie zadbały o tę ważną kwestię społeczną. Strat moralnych, jakie stąd powstały, nie da się odrobić. Pozostaje jednak kwestia poważnego spojrzenia na problem dziecka w perspektywie przyszłości. Trzeba uczyć się od państw, które ten problem dotknął wcześniej. W obecnych Niemczech, mimo wielkich dotacji i ulg podatkowych, jakie proponuje się rodzinom z okazji przyjścia na świat kolejnego dziecka, nie udaje się zmienić mentalności, którą przez lata formowały media ośmieszające dzietność. W Polsce proceder ośmieszania trwa. Jeżeli dodać do tego złą politykę podatkową i niewystarczające zarobki, to problem będzie narastał.
Kieruję te słowa do tych, którzy mogą i mają obowiązek wynikający z powierzonych im funkcji, aby w miarę możliwości nie zaniedbywali tej żywotnej dla poprawnego funkcjonowania społeczeństwa kwestii. Mam przed oczyma każdą rodzinę - starszą i młodą. Bez zmiany naszej mentalności, bez naszych rozmów i naszych decyzji nie zmieni się świat.
W życiorysie św. s. Faustyny, córki biednych rodziców, możemy wyczytać taką informację: "Marianna i Stanisław Kowalscy przekazali jej żywą wiarę w Boga wyrażającą się w:
1) zaakceptowaniu swojego losu;
2) wierności Bożym przykazaniom;
3) uczciwej pracy;
4) wypełnianiu prostych form pobożnościowych".
Spróbujmy zapamiętać i pochylić się nad tym swoistym katechizmem wychowawczym, który się sprawdził, zaowocował świętością tego dziecka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zaakceptować swój los

Każdy z nas nosi w sobie tęsknotę za ideałem. Czasem, co prawda, "wadzimy się" z Bogiem, zarzucając Mu brak obfitości naszego obdarowania. Wynika to z braku zawierzenia Bogu. On przecież posłał nas na ten świat nie z kaprysu, ale z miłości, zna nas po imieniu i jako takich powołał nas do życia, i ma wobec tego życia szczególny, niepowtarzalny plan. Trzeba nieomal w modlitewnej kontemplacji odkrywać talenty dziecka, ukierunkowywać je zgodnie z tym, co zostało wpisane w jego życie. Zdarza się dziś dość powszechnie, zwłaszcza w rodzinach zamożnych, że rodzice pragną na dziecku kompensować własne niespełnienia. Obarczają je zatem nadmiernymi oczekiwaniami, których dziecko nie jest w stanie zrealizować. Z drugiej strony - nadmierna troskliwość, nieroztropne inwestowanie w prezenty stwarzają niebezpieczeństwo zakłamania realizmu świata. Dzieci pozbawione dostosowanych do ich możliwości obowiązków wzrastają w jakimś wirtualnym, nieprawdziwym świecie i kiedy przyjdzie im zderzyć się z rzeczywistością - nie potrafią jej stawić czoła.
Czas świąteczny - to okres poszukiwania prezentów pod choinkę. Piękny zwyczaj. Spróbujmy może w tym roku ofiarować nieco skromniejsze prezenty, a powstałe stąd oszczędności przekazać na dary dla dzieci, które bez własnej winy zostały pozbawione radości rodzinnego ciepła. Apelowałem w jednej z poprzednich refleksji, aby - jeśli są ku temu warunki - przyjąć na święta dziecko z domu dziecka. To ważna lekcja dla młodego człowieka, który nagle odkryje smutne oczy swojego rówieśnika. Dziecko (i każdego człowieka) trzeba wprowadzać w realizm życia. Także przy okazji świąt.

Reklama

Wierność Bożym przykazaniom

Rodzice są dla dziecka wielkim autorytetem - zwłaszcza w okresie wczesnego dzieciństwa. Wydaje mi się, że zbyt mało troski wkładamy w przekazywanie dziecku szacunku dla praw Bożych. Zwróćmy uwagę na sytuacje, których wprost doświadczają katecheci.
Niedzielna Msza św. Zdarza się, że katecheci pytają dzieci o treść Ewangelii niedzielnej. I wtedy ujawnia się, że sporo dzieci, zwłaszcza w miastach, nie uczęszcza na niedzielną Eucharystię. Powodem nie jest lenistwo dziecka. Wręcz przeciwnie, w przeważającej liczbie dzieci lubią chodzić do kościoła. Ich nieobecność spowodowana jest tym, że rodzice nie byli w daną niedzielę w kościele. Dziecko w dużym mieście nie potrafi samo zdobyć się na ten wysiłek, czasem wprost nie ma możliwości, bo rodzice tak planują dzień, że nie ma w nim miejsca na Mszę św. To wielki wyrzut i wielkie zaniedbanie wiary, które wróci kiedyś cierpieniem, bo takie dziecko, kiedy dorośnie, nie nauczy swoich dzieci prawdy o wielkim darze Chrystusowej Ofiary.
Innym zaniedbaniem jest niezachowywanie postu. To prawda, że - według prawa - dzieci do lat czternastu nie są zobowiązane do postu. Przemawiają za tym prawa rozwoju. Niemniej jednak, nie wchodząc w materię grzechu, pojawia się problem - czy w dzisiejszych czasach, kiedy jest tyle możliwości, gdy matki, a nawet dorastające córki stosują różnorakie diety odchudzające, nie warto uczyć dzieci w piątki ducha wyrzeczenia, postu, umartwienia...
Sporo jest okazji, aby uwrażliwiać dzieci na prawo Boże. Może wtedy mniej byłoby na naszych ulicach wulgaryzmów, agresji wobec starszych, braku szacunku dla nauczycieli.

Reklama

Uczciwa praca

Kultura wsi, w której wielu z nas się wychowało, w sposób naturalny nakładała na dziecko obowiązki wokół prac polowych. Mądrzy rodzice także w mieście potrafili znaleźć zajęcie dla dziecka, i to zajęcie przynoszące mu okazję do satysfakcji. Czasem czyniliśmy to z trudem, oczekując z nadzieją niedzieli, kiedy można było nieco odpocząć. Z czasem dostrzegaliśmy utrudzenie rodziców i wtedy niejako naturalnie staraliśmy się im pomagać. Nie tak dawno zdarzyło się, że jeden z księży, widząc wielkie zaangażowanie w życie oazowe dwóch chłopców, braci zresztą, dziwił się, że nie wyjeżdżają na wakacyjne turnusy oazowe. Sądząc, że być może wynika to z niedostatku materialnego rodziców, zaproponował pomoc przed kolejnymi wakacjami. Wtedy zaskoczyli go obydwaj: "Widzi ksiądz, zostaliśmy tylko obaj z rodzicami. Nie możemy prosić ich o pozwolenie, bo przecież tyle pracy w polu i kto im pomoże?".
Dziś ten problem przestaje być aktualny. Nie oznacza to jednak, że dziecko nie powinno mieć żadnych obowiązków. Każdy dom ma swoją specyfikę, także w tym względzie. Trzeba czasem zatrzymać się w swoim trudzie i pomyśleć, czy nie ma takich spraw, w których dzieci mogłyby nas zastąpić. Wiadome jest, że dzieci, które z konieczności uczestniczą, choćby w niewielkim stopniu, w pracy rodziców, są bardziej obowiązkowe, jakby lepiej ułożone.

Wypełnianie prostych form pobożnościowych

Obraz dziadka czy babci słuchających odmawianego głośno przez dziecko pacierza odszedł w niepamięć. Dziś nikt nie ma czasu na "pilnowanie". Życie jednak rodzi nowe metody. Taką stała się praktyka wspólnej modlitwy. Za kilka dni, mam nadzieję, uklękniemy do wspólnej modlitwy przed wigilijną wieczerzą. Oby ten zwyczaj nie zaginął, bo pojawiają się głosy, że i ta uświęcona forma tu i ówdzie zanika. Wspólny pacierz jest szkołą modlitwy. Małe dzieci, może czasem krnąbrne, z zainteresowaniem obserwują zachowanie starszych. Powoli przyzwyczajają się do tej formy kończenia dnia i nieraz stają się nauczycielami swoich rodziców. Zdarza się bowiem, że przy okazji jakichś rodzinnych uroczystości ponaglane, by poszły spać, dzieci przypominają rodzicom: jeszcze mamy odmówić pacierz. Wtedy, a wiem o takich sytuacjach, także i goście włączają się w ten wspólny, rodzinny rytuał. Więcej, ten zaobserwowany zwyczaj wprowadzają w życie swojej wspólnoty domowej. Tak więc dzieci stają się już od najmłodszych lat, czasem nieświadomie, apostołami modlitwy.
To, niestety, perełki w morzu obojętności i zwyczaju zasypiania rodziców i dzieci przed telewizorami. A dzieci są chętne do modlitwy. W październiku jeden z katechetów zaprosił dzieci na nabożeństwa różańcowe. Poszczególne klasy odmawiały Zdrowaś Maryjo. Bojąc się jednak, że dzieci mogą się zawstydzić, gromadził je w zakrystii i tłumaczył, jak będzie wyglądać ich uczestnictwo. Z przerażeniem skonstatował, że wiele dzieci nie umie tej modlitwy. A wcześniej to właśnie one dzwoniły na plebanię, by upewnić się, kiedy wypada ich kolejka. Zatem chcą, cieszą się - ale, niestety, nie zostały przez rodziców wprowadzone do radości rozmowy z Bogiem.
Niech te święta staną się okazją powrotu do zaniedbanej w niektórych rodzinach praktyki codziennej modlitwy. Wraz z zaniechaniem modlitwy gaśnie wiara. Szatan w sposób szczególny kusi ludzi, by odeszli od modlitwy. Potem jest spokojny. Ale jednocześnie największym cierpieniem złego ducha jest obraz modlącego się człowieka. Wie, że nie ma do niego dostępu. Potwierdza to św. Faustyna, która często była prześladowana przez złe duchy za to, że jej modlitwy i umartwienia ratowały dusze od piekła. Wielekroć, kiedy szła do kaplicy, szatani wprost tarasowali jej drogę. Jedynym ratunkiem było odmawianie modlitwy. W okresie nowenny przed Niepokalanym Poczęciem ofiarowała codziennie tysiąc Zdrowaś Maryjo na intencje ratowania dusz od potępienia. Wtedy też doznawała szczególnych cierpień duchowych ze strony szatana.
Niech te refleksje towarzyszą nam w radosnym pośpiechu przygotowań do rodzinnego spotkania przy wigilijnym i świątecznym stole, a adwentowy czas wielkich antyfon niech stanie się także okazją do obdarowania się nawzajem modlitwą. Wszak każdy z nas może wiele zmienić w swoim życiu, korzystając z daru tego świętego czasu.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydencka Rada: alienacja rodzicielska powoduje wzrost samobójstw dzieci i młodzieży

2024-04-26 17:30

[ TEMATY ]

rodzina

dzieci

prezydent

Adobe.Stock

Prezydencka Rada ds. Rodziny Edukacji i Wychowania zaapelowała o zmianę przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego dotyczących orzeczenia o winie jednego z rodziców. Wpływają one na skalę zjawiska alienacji rodzicielskiej i przyczyniają się do wzrostu samobójstw wśród dzieci i młodzieży - dodała Rada.

W czasie piątkowego posiedzenia prezydenckiej Rady ds. Rodziny, Edukacji i Wychowania, która obradowała w KPRP, dyskutowano na temat zjawiska alienacji rodzicielskiej.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

Rozmowa z Ojcem - #V niedziela wielkanocna

2024-04-27 10:33

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

Abp Wacław Depo

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję