Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Polityka" o klęsce SLD

Zawiodły wszelkie próby L. Millera i jego partyjnych kolegów, usiłujących pomniejszyć rozmiary wyborczej klęski SLD, a nawet perorować o sukcesie Sojuszu. Nawet w postkomunistycznej prasie coraz częściej i coraz wyraźniej pisze się o wyborczej klęsce SLD. Oto, co napisała na ten temat w postkomunistycznej Polityce z 16 listopada Janina Paradowska w tekście pt. Pospolite ruszenie przeciw SLD: "Tak złej politycznej passy Sojusz Lewicy Demokratycznej nie miał od lat. W bezpośrednich wyborach na stanowiska prezydentów miast lewica poniosła oczywistą klęskę. Padły najbardziej dotychczas czerwone twierdze - Łódź, Bydgoszcz, Włocławek, Radom, Zielona Góra. Kandydaci SLD przegrywali nawet tam, gdzie po I turze prowadzili ze znaczną przewagą nad konkurentami, jak choćby w Bydgoszczy (...). Nie jest pocieszeniem fakt, że w Krakowie ciężko wywalczył zwycięstwo popierany przez SLD Jacek Majchrowski, który w istocie był kandydatem ponad podziałami, popartym także przez część obozu dawnej Solidarności. Kandydatom koalicji SLD-UP nie pomogła gigantyczna kampania propagandowa, w którą zaangażował się cały rząd z premierem na czele. W Zielonej Górze w ciągu minionego tygodnia był premier, byli ministrowie i nawet marszałek Sejmu, a mimo to kandydat przegrał. Nie pomogło faworyzowanie kandydatów lewicy przez telewizję publiczną (kto ma telewizję, ten przegrywa wybory - to znów aktualne hasło). SLD może powoływać się na wygranie całych wyborów, na zdobycie wielu miejsc w radach miast i w sejmikach. Ale tak naprawdę ów zwycięzca wyborów okazuje się ich największym przegranym. W wyborach do sejmików wojewódzkich koalicja SLD-UP nie przekroczyła 25 proc. zdobytych głosów - co jest najgorszym wynikiem od 1993 r. - a dość dużą liczbę mandatów zawdzięcza ordynacji wyborczej (małe okręgi i system d´Hondta).
Leszek Miller od kilku dni głosi wyborczy sukces swej partii, licząc mandaty zdobyte w sejmikach. Nie zmienia to faktu, że w ciągu jednego roku koalicja SLD-UP straciła prawie 14 proc. wyborców. Dla szefa SLD jest to dzwonek alarmowy, zwłaszcza że na ten wynik nakładają się słabe notowania rządu i premiera osobiście. Sojusz zawiódł nadmiernie rozbudzone nadzieje, nie okazał się sprawny w rządzeniu, nie ma w swych szeregach indywidualności zdolnych przekonać do siebie wyborców. Partia aparatu okazała się partią aparatu zbyt zrutynizowanego i mało twórczego, a po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych zaczęła tonąć w konfliktach i grzęznąć w zbyt pospiesznym biegu po stanowiska. Zjednoczona prawica odniosła w bezpośrednich wyborach burmistrzów i prezydentów efektowne zwycięstwo (...)".
Szczególnie sromotną klęskę poniósł SLD w starym bastionie Millera - Łodzi, i to pomimo iż premier Miller wiele razy odwiedzał Łódź przed wyborami, starając się maksymalnie zaangażować w poparcie dla SLD-owskiego kandydata. Ba, posunął się nawet do wymownego ostrzeżenia "że nie wyobraża sobie współpracy z innym prezydentem niż Jagiełło" (wg Wioletty Gnacikowskiej i Piotra Wesołowskiego: Łódź, Kropiwnicki, czyli anty-Miller, Gazeta Wyborcza, 13 listopada). Autorzy tekstu w GW akcentują, że obok klęski SLD-owskiego kandydata w samej Łodzi SLD poniosło druzgocącą klęskę w całym województwie łódzkim. Sojuszowi nie udało się uzyskać stanowiska prezydenta w ani jednym mieście tego województwa. Prawdziwy pogrom! Mnożą się złośliwe komentarze - gdziekolwiek Miller pojechał, tam lewica przegrywała; jego wizyty to był "pocałunek śmierci" dla SLD-owskich kandydatów! Podobnie nie pomogło osobiste poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego udzielone kandydatom SLD we Wrocławiu i w Szczecinie, ani Jolanty Kwaśniewskiej we Wrocławiu (p. Kwaśniewska sfotografowała się z kandydatką SLD Lidią Geringer d´Oedenberg).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

SLD-owski przekręt w Płocku

Wielokrotnie przestrzegałem (m.in. w poprzedniej Niedzieli) przed groźbą przekrętów wyborczych w ostatnich wyborach. I wykrakałem! Poza różnymi nieprawidłowościami wyborczymi mniejszego stylu doszło do próby fałszerstwa wyborczego na wielką skalę, które mogło diametralnie zmienić wynik wyborów na prezydenta w Płocku. Fałszerzami okazali się ludzie z postkomunistycznego SLD.
Oszustwa próbował dokonać pracownik ratusza przy dotychczasowym SLD-owskim prezydencie Płocka Wojciechu Hetkowskim przez dodanie o 300 głosów więcej niż zapisano w protokole. Fałszujący był członkiem SLD, a jego fałszerstwo zmieniłoby wynik wyborów. Prezydentem został Mirosław Milewski z PiS-u, z zaledwie 208 gło-sami przewagi nad SLD-owskim konkurentem. Gdyby oszustwo się powiodło, wygrałby kandydat z SLD na prezydenta miasta. Ten kandydat, dotychczasowy prezydent Płocka, stanowczo odciął się od próby oszustwa, twierdząc, że to "fatalny zbieg okoliczności", a on w ogóle nie zna tego SLD-owskiego pracownika ratusza (wg Hetkowskiego, w ratuszu pracują dziesiątki osób i nie wszystkich spośród nich zna). Przypomnijmy przy okazji, że Hetkowski, b. szef wojewódzki ZSMP, był w latach 1985-91 wiceprezydentem Płocka, od 1998 r. przewodniczącym rady miasta, od 2001 r. - prezydentem Płocka.
Oto, co napisano na temat SLD-owskiej próby przekrętu wyborczego w Płocku na łamach Życia z 12 listopada w tekście pt. Głosy na lewo: "(...) Podczas głosowania w Komisji Obwodowej nr 8 w Płocku prawdopodobnie doszło do wyborczego fałszerstwa - w protokole zostało zapisanych o 300 kart więcej, niż wydano ich wyborcom. Dodatkowe głosy były oddane na Wojciecha Hetkowskiego, obecnego prezydenta Płocka i kandydata SLD-UP na kolejną kadencję. Prokuratura Rejonowa w Płocku wszczęła już śledztwo w sprawie domniemanego fałszerstwa. - Po zakończeniu głosowania dostarczono nam protokół, w którym podano liczbę 811 kart wyjętych z urny. Członkowie komisji twierdzą natomiast, że kart tych było 511 - mówił w nocy z niedzieli na poniedziałek wiceszef Miejskiej Komisji Wyborczej w Płocku Wojciech Perecki. Fałszerstwo mogło wpłynąć na wynik wyborów, ponieważ różnica w liczbie zdobytych głosów między kandydatami była minimalna. Według wyników ogłoszonych wczoraj przez MKW, prezydentem miasta został Mirosław Mirecki (PiS), który zyskał tylko 208 głosów więcej niż jego konkurent. To oznacza różnicę o wysokości 0,85%.
Policja około północy zatrzymała samochód przewożący podejrzane protokoły".
Nowe dane na temat bezczelnej próby fałszerstwa wyborczego w Płocku przyniósł publikowany w Gazecie Wyborczej z 13 listopada tekst Agnieszki Ciesiulskiej i Huberta Woźniaka pt. Głosy znikąd w Płocku. Pisano tam m.in. tak: "(...) zaczęła rosnąć przewaga Milewskiego (kontrkandydata wobec SLD - J. R. N.). Do końca nie było pewności, kto zwycięży. Wszyscy niecierpliwie czekali na protokół z ostatniej obwodowej komisji wyborczej z ul. Miodowej. Tam właśnie według prokuratury doszło do fałszerstwa. Gdy komisja podliczyła głosy, wygrywał Hetkowski, ale ze zbyt małą przewagą, by zapewnić sobie zwycięstwo w całym mieście. Wiceprzewodnicząca komisji i jeden z członków, oboje z SLD, namówili więc pięć innych osób z komisji do podpisania pięciu protokołów in blanco. Jak powiedział nam zastępca prokuratora rejonowego Jan Sadowski, dwójka ta pojechała następnie ze wszystkimi dokumentami do płockiej siedziby SLD, gdzie był sztab wyborczy Sojuszu. Tam jeden z podpisanych in blanco protokołów został wypełniony tak, że kandydatowi SLD przybyło 300 głosów - akurat tyle, by zapewnić mu wygraną. Sfałszowany dokument odniesiono do Miejskiej Komisji Wyborczej.
Całe oszustwo nie wydałoby się, gdyby nie czujność jednego z mężów zaufania PiS, który znał wcześniej wynik z komisji z ul. Miodowej, więc zdziwiło go to, co było w protokole. Jednocześnie zniknął gdzieś członek komisji z Miodowej Tomasz G. Działacze PiS znaleźli go na Starówce i wezwali policję, która zażądała pokazania, co Tomasz G. ma w samochodzie. Znaleziono tam oryginalny protokół, karty do głosowania oraz fragmenty list z nazwiskami i podpisami wyborców. Prokuratura wczoraj postawiła zarzuty wiceprzewodniczącej komisji Janinie M. i Tomaszowi G., członkowi tej komisji - podejrzani są o sfałszowanie protokołów wyborczych. Jackowi K., mężowi zaufania w komisji przy Miodowej, postawiono zarzut namawiania do przestępstwa (...). Skandal wyborczy poważnie naruszył reputację SLD w Płocku".

Czy aresztują b. prezydenta Płocka?

Najostrzejsze uwagi na temat afery z przekrętem SLD-owskim w Płocku ukazały się na łamach Życia Warszawy z 13 listopada. Marcin Przewoźniak pisał w artykule pt. Czy prezydent Płocka pójdzie siedzieć?: "SLD postanowił wygrać wybory prezydenckie w Płocku za wszelką cenę. Nawet fałszując ich wyniki. Po tym incydencie urzędujący prezydent miasta Wojciech Hetkowski nie dość, że odchodzi w niesławie, to jeszcze może zostać oskarżony o kierowanie tymi działaniami".
Życie przytacza również bardzo ciekawe informacje na temat fałszerstwa, uzyskane od posła PiS-u Wojciecha Jasińskiego, który "przyczynił się do ujawnienia afery".
"Rozmawiałem z zatrzymanym jeszcze przed przybyciem policji. Powiedział, że do SLD wstąpił dla chleba, żeby utrzymać pracę w urzędzie miasta. Opowiedział, w jaki sposób zmylił innych członków komisji, żeby znaleźć się z podpisanymi in blanco protokołami w siedzibie SLD i tam dopisać 300 głosów Hetkowskiemu. Przyznał też, że na zebraniach SLD padało przed wyborami hasło: fałszować, gdzie się da! - relacjonuje poseł Jasiński".
Życie zacytowało w tej sprawie wyjaśnienie sekretarza generalnego SLD Marka Dyducha. Powiedział on m.in.: "Osobiście wstydzę się za takie zachowanie. Jeszcze dziś zlecę krajowemu sądowi partyjnemu zbadanie tej sprawy. Jeśli zarzuty się potwierdzą, wyciągniemy wnioski i surowe konsekwencje, i wykluczymy te osoby z partii. Jestem pewien, że to była lokalna inicjatywa nieodpowiedzialnych działaczy SLD. Mam nadzieję, że prezydent Hetkowski nie miał z tym nic wspólnego, gdyby okazało się inaczej, także i jego wykluczymy z naszych szeregów. Zdecydowanie odcinamy się od takich zachowań".
Na takim tle tym bardziej groteskowo brzmią żałosne próby wytłumaczenia całej sprawy przez b. prezydenta Płocka Wojciecha Hetkowskiego. We wspomnianym numerze Życia w tekście pt. To prowokacja zacytowano taką oto wypowiedź przegranego prezydenta Hetkowskiego:
"W kręgu naszych przeciwników politycznych dominuje pogląd, że to wszystko przekręty SLD. Z kolei w SLD uważają, że to prowokacja PiS. Skąd nagle o godz. 23.00 znaleźli się tam ludzie z kamerami, świetnie poinformowani o sprawie? Przykro mi tylko, że w tym wszystkim znalazło się moje nazwisko".

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 3.): Sama tego chciała

2024-05-02 20:32

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Dlaczego Maryja jest Królową Polski? Kto to w ogóle wymyślił? Co to właściwie oznacza dla współczesnych Polaków i czy faktycznie jest to sprawa wyłącznie religijna? Zapraszamy na trzeci odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski przybliża fascynujące początki królowania Maryi w naszej Ojczyźnie.

CZYTAJ DALEJ

Nosić obraz Maryi w oczach i sercu

2024-05-03 21:22

ks. Tomasz Gospodaryk

Kościół w Zwanowicach

Kościół w Zwanowicach

Mieszkańcy Zwanowic obchodzili dziś coroczny odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, odpowiedzialny za edycję wrocławską TK “Niedziela”.

Licznie zgromadzeni wierni mieli okazję wysłuchać homilii poświęconą polskiej pobożności maryjnej. Podkreślone zostały ważne wydarzenia z historii Polski, które miały wpływ na świadomość religijną Polaków i przyczyniły się do wzrostu maryjnej pobożności. Przywołane zostały m.in. ślubu króla Jana Kazimierza z 1 kwietnia 1656 roku, czy 8 grudnia 1953, czyli data wprowadzenia codziennych Apeli Jasnogórskich. I to właśnie do słów apelowych: Jestem, Pamiętam, Czuwam nawiązywał kapłan przywołując słowa papieża św. Jana Pawła II z 18 czerwca 1983 roku. - Wypowiadając swoje “Jestem” podkreślam, że jestem przy osobie, którą miłuję. Słowo “Pamiętam” określa nas, jako tych, którzy noszą obraz osoby umiłowanej w oczach i sercu, a “Czuwam” wskazuję, że troszczę się o swoje sumienie i jestem człowiekiem sumienia, formuje je, nie zniekształcam ani zagłuszam, nazywam po imieniu dobro i zło, stawiam sobie wymagania, dostrzegam drugiego człowieka i staram się czynić względem niego dobro - wskazał kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję