Reklama

Minął tydzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdybym tam wrócił
pewnie bym nie zastał
ani jednego cienia z domu mego
ani drzew dzieciństwa
ani krzyża z żelazną tabliczką
ławki na której szeptałem zaklęcia
kasztany i krew
ani też żadnej rzeczy która nasza jest (...)
nie mogę urosnąć
choć mijają lata
a w górze huczą
planety i wojny
(Zbigniew Herbert, "Pan Cogito
myśli o powrocie do rodzinnego miasta")

Nie bójmy się pytać

Spotkanie z niewiernym Tomaszem kończy oktawę Wielkiej Nocy. To bardzo poruszająca i piękna w swej dramaturgii perykopa. Powracający z "miast ucieczki" Tomasz zostaje zaskoczony opowieścią braci o Zmartwychwstaniu. Zbyt wielkie jest poranienie Apostoła, by uwierzyć w słowa współbraci. Wątpi. Wprost szantażuje Zmartwychwstałego tą dziwną umową. Jezus przyjmuje ten - z perspektywy czasu historii zbawienia - nieco arogancki " układ". Jeszcze raz pochyla się, jak w Wielki Czwartek, nad wątpiącym i "umywa" aktem miłości umysł niewiernego. Przyczyną sprawczą zachowania Jezusa była szczerość Tomasza. Mógł połowicznie, dla świętego spokoju, dla uniknięcia oskarżeń ze strony tych, którzy już wiedzieli, przyjąć ich słowa za prawdę. Nie chce tego. Uczciwie ujawnia swoje wątpliwości. Zbyt długo błądził, zbyt wielka była dawka strachu, z którym się ukrywał. Z głębokim bólem ujawnia swoją niewiarę. Słyszymy w tej postawie znacznie późniejsze słowa poety "wadzącego się" z Bogiem:
Zrozum, nie mogę. Zrozum. Jestem mały
urzędnik w wielkim biurze świata,
a Ty byś chciał, żebym ja latał
i wiarą swą przenosił skały...
(Konstanty I. Gałczyński)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chrystus wysłuchuje tę, płynącą z głębi zbolałej egzystencji, modlitwę. Daje się dotknąć.

Szczerość - to podstawowa myśl dzisiejszej niedzieli i jej próbujmy poświęcić nieco uwagi. Jest ona tym bardziej potrzebna, że szczerość dzisiaj nie jest w modzie. Jej brak burzy relacje ludzkie, bez niej nie da się zbudować zaufania społecznego.

Reklama

Biskupi polscy o Unii Europejskiej

Kolejne zabiegi wokół przyjęcia nas do Unii Europejskiej bardzo spektakularnie ten brak szczerości ujawniają. Euroentuzjaści ze słowami pełnymi frazeologii zachwytu odsądzają od czci i intelektualnej potencji wszystkich, którzy szczerze pragną wyrazić swoje niepokoje. To bardzo niebezpieczny trend, zważywszy, że medialna socjotechnika jest w rękach tych pierwszych. A że brak szczerości sieje zamęt, ujawnił przez - być może - zapomnienie sam marszałek Sejmu, pan Borowski. W jednej z audycji radiowych motywując sensowność odrzucenia propozycji referendum w sprawie własności ziemi, stwierdził, że referendum takie nie miałoby sensu, biorąc pod uwagę fakt, że społeczeństwo nie bardzo orientuje się w skomplikowanych formach negocjacji. Skąd ta niewiedza, chciałoby się zapytać? Ano, z braku szczerości elit negocjujących.
Dobrze zatem się stało, że Biskupi polscy wydali w tej sprawie specjalny, dłuższy niż zwykle komunikat - owoc bardzo burzliwych, ale szczerych debat nad tym ważnym aspektem przyszłości - który przecież będzie miał swoje reperkusje przez wiele lat naszej historii.
Dokument powstał nie jako akt negacji, ale jako uczciwe, szczere wskazanie na oczywistość i wartość zjednoczenia. To przecież katoliccy politycy zainicjowali przed laty tę tendencję jednoczenia interesów i perspektyw Europy. Przemawiały za tym świeże jeszcze wówczas ślady ogromnych cierpień milionów ludzi, dymiące jeszcze krematoria - niemy świadek wołający o potrzebę jedności na drodze do pokojowego współistnienia narodów.
Jedność zaś domaga się uszanowania podmiotowości, czyli godności wszystkich zainteresowanych zjednoczeniem. Polskie sukcesy w negocjacjach na temat odstępowania polskiej ziemi są tego bardzo czytelnym dowodem. Dziś Węgrzy, którzy zbyt łatwo i służalczo, może chcąc prześcignąć innych, zgodzili się na wcześniejszej terminy, żałują tego i myślą o renegocjacjach tamtego punktu. To dobry trop, który pokazuje, że nie należy negocjować na kolanach. Tym bardziej, że brukselscy decydenci nie zawsze chcą troszczyć się o dobro innych w przekonaniu, że o to zabiegać będą sami zainteresowani.
W lutowym numerze miesięcznika W drodze mądrze o tym napisał pan Tomasz Wołek. Przypomniał, że 12 września 1996 r. prezydent Francji wygłosił w polskim Sejmie przemówienie, w którym zapewniał, że Polska - "siostra Francji" - będzie przyjęta do Unii Europejskiej w roku 2000. Dokładnie pięć lat po tamtym wystąpieniu tenże prezydent w innym przemówieniu zdeklarował, że "wieloletnia przyjaźń polsko-francuska powinna skłaniać Francję do wspierania przyjęcia Polski do UE w roku 2003" i to na polskich warunkach. Warto w 2003 r. przypomnieć sobie owe deklaracje osoby chyba poważnej i znaczącej.
Przejawem owej nieszczerości polskich euroentuzjastów lub eurosceptyków jest manipulowanie wypowiedziami Ojca Świętego, czemu stanowczo w swoim dokumencie sprzeciwili się Biskupi. Nie kwestionujemy woli integracji ze strony Piotra naszych czasów, ale nie wolno okaleczać jego wypowiedzi, pozbawiać ich elementów, w których stanowczo zwraca on uwagę na ową podmiotowość każdego z kandydatów i potrzebę zachowania " dóbr materialnych i duchowych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków". Niebezpiecznym tropem, zdradzającym takie zakusy, jest usunięcie z Karty Europy wszelkich bezpośrednich odwołań do Pana Boga, religii, a zatem i do chrześcijaństwa. Jest to, przypomnieli Biskupi, "fakt ahistoryczny i obraźliwy wobec Ojców Nowej Europy", którzy zostali z nazwiska wymienieni na początku dokumentu. Biskupi wyrażają nadzieję, że ta ahistoryczność zostanie naprawiona.
Jakie inne niepokoje ujawniają polscy hierarchowie? Uczciwie stwierdzając, że w demokratycznym państwie to nie Kościół, ale obywatele winni poprzez dostępne struktury zadbać o zachowanie podmiotowych wartości nas wszystkich jako Narodu, wskazują jedynie na te wartości, których porzucenia nie mogą zaakceptować. Jest to bardzo przejrzysty i łatwy do przyswojenia katalog duchowych wartości, bez których człowiek wierzący nie może zaakceptować naszego dobrowolnego wtopienia się w struktury już nie wspólnoty, ale jakiegoś dziwnego konglomeratu państw, okaleczonych w swojej historycznej tożsamości.
Oto, jakie są te duchowe niezbywalne principia, które, zdaniem autorów dokumentu, są nieusuwalne:
- fundamentalne prawo do życia każdego człowieka od chwili poczęcia do naturalnej śmierci;
- respektowanie praw małżeństwa jako trwałego związku mężczyzny i kobiety;
- prawa rodziny jako podstawowej komórki społeczeństwa;
- nadzieja, że ustawodawstwo unijne zagwarantuje status prawny Kościoła i wolność religijną nie tylko sumienia poszczególnych obywateli, ale także Kościoła katolickiego jako instytucji;
- podobna akceptacja innych Kościołów i związków wyznaniowych.
Ostatnie denuncjacje prasowe o zamiarach zrównania praw konkubentów i par homoseksualnych, liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, ograbienie matek z przynależnych im praw do wynagradzanej, dłuższej opieki nad narodzonym dzieckiem napawają niepokojem. Ów brak szczerości w inicjowaniu tych akcji rodzi uzasadniony niepokój u wielu ludzi. Duży procent społeczeństwa jest przekonany, że są to instrumentalne próby swoistego badania kondycji społeczeństwa, prowokowania jego wrażliwości moralnej oraz wierności prawu naturalnemu i Bożemu, mające służyć realizowaniu planów niektórych agend unijnych.
Nie można zatem udawać, że nie ma niebezpieczeństw. Społeczeństwo ma prawo te wątpliwości znać i wolno je nagłaśniać, a ci, którzy ze społecznego mandatu decydują o polskiej przyszłości, nie mogą postępować jak feudałowie krwią znaczonej historii narodu. Gdyby tak czynili, podawaliby w wątpliwość szczerość swoich deklaracji o patriotyzmie i służbie wszystkim Polakom. Ponieważ nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie przeciętny, szczery w swych wątpliwościach obywatel mógłby je ujawnić, Biskupi podjęli się zwerbalizowania przynajmniej niektórych niepokojów, o których mówią duszpasterze, mający bliski kontakt ze swymi wiernymi.
Jeszcze raz powtarzam - nie jesteśmy przeciw Unii, ale chcemy, aby działania przygotowujące prowadzone były uczciwie, z zachowaniem prawa szacunku do przeszłości i uczciwie ocenianej historii jako fundamentu nadziei na bezpieczniejszą przyszłość dla młodego pokolenia.
Nie wolno taić przed społeczeństwem okoliczności, że wejście do Unii Europejskiej wiązać się będzie z koniecznością ofiar, i to różnorodnych w licznych dziedzinach (choćby związanych z koniecznością dostosowania się do nowego prawodawstwa), ale ofiar nie da się uniknąć i będą one również dokuczliwe, jeśli w referendum wypowiemy się przeciwko zjednoczeniu ze strukturami nowej Europy. Samych korzyści i samych przywilejów być nie może. Przed wieloma przykrościami można się zabezpieczyć, ale trzeba je przewidzieć i mądrze negocjować. Zwłaszcza że mamy do czynienia z partnerami wspólnej kultury - a dodajmy szczerze, wspólnych (często) interesów.
Zauważmy także, że Europa i świat otwiera się coraz bardziej na Ukrainę, Rosję i na inne państwa, zapowiadając poszerzenie wojskowego paktu NATO, co może być zdrowym przejawem solidarności ludzkiej, o ile zabezpieczy się podstawowe prawa każdego narodu, religii i kultury.
Za Herbertem warto się zastanawiać, czego moglibyśmy nie zastać w Polsce, kiedy już wejdziemy do europejskiej wspólnoty, i czy można się zgodzić na postradanie tego, co sprawiłoby, że my i następne pokolenia wskutek owej utraty powtórzymy za poetą:
nie mogę urosnąć
choć mijają lata
a w górze huczą
planety i wojny.

Reklama

Co naprawdę zawiera list Ojca Świętego do kapłanów

W sposób sprytnie nieuczciwy ujawniła się nieszczerość mediów w sytuacji informowania społeczeństwa o Liście Ojca Świętego do Kapłanów z okazji Wielkiego Czwartku 2002 r. Przytoczmy niektóre fakty:
Zarówno TVP1, jak i TVN, co może nie dziwić, ale także Telewizja Puls zgodnie oświadczyły, że tematem Listu jest pedofilia i seksualne molestowanie przez księży. Pisząc w ostatniej refleksji o głębszych podłożach i kontekstach polityki informacyjnej, nie sądziłem, że tak boleśnie i szybko ta teza się potwierdzi. List liczy 19 stron. Jedynie kilka linijek poświęconych jest wyrażeniu bólu nad złem zgorszenia kapłańskiego, które można odnieść również do poruszanego i nagłaśnianego tematu, nie powinno to jednak rzucać "głębokiego cienia podejrzeń na wszystkich innych, zasłużonych kapłanów, którzy pełnią swoją posługę z uczciwością, a nierzadko z heroiczną miłością".
List poświęcony jest sprawowaniu sakramentu pojednania. Ojciec Święty kontynuuje swoje zauroczenie liczbą wiernych, którzy w dni Roku Świętego z wielką cierpliwością oczekiwali w kolejkach do konfesjonałów. Zauważa, że mimo jego częstych nawoływań, nadal w różnych miejscach trwa nieprawne "rozmywanie" praktyki spowiedzi. Buduje swoją refleksję na ewangelijnym obrazie Zacheusza, który jedynie z ciekawości wspiął się na drzewo, by ujrzeć Jezusa, a dotknięty Jezusowym spojrzeniem, ogarnięty został darem miłosierdzia, na co odpowiedział wielkodusznym pragnieniem naprawienia wyrządzonych krzywd.
Analizując modlitewnie tę scenę pod Jerychem, Ojciec Święty zachęca kapłanów do cierpliwości i pełnego miłości przyjęcia " po imieniu" każdego penitenta, który w tych dniach poprzedzających Święta stanie u kratek konfesjonału. "Każdy z nas, drodzy Bracia - zachęca Ojciec Święty - winien dawać świadectwo tego ojcowskiego brania w ramiona i tej radości Dobrego Pasterza w momencie, w którym zostajemy wezwani, aby dla pokutującego stać się szafarzami przebaczenia" . Dodajmy, że Papież także zasiada w Wielki Piątek w konfesjonale i dlatego staje się szczególnym świadkiem tych słów.
Jakaż to piękna okazja, by medialnie nagłośnić ten kapłański trud, który w dniach Wielkiego Postu, a szczególnie podczas ostatnich dni, tak obficie ofiarowany jest wiernym.
List ten winni przeczytać sami wierni. Ojciec Święty, mówiąc o uprzedzającym miłosierdziu Boga, jasno zaznacza, że dar przebaczenia uzależniony jest od przyjęcia go przez grzesznika. Gdyby Zacheusz wzgardził Jezusowym wezwaniem po imieniu, przebaczenie okazałoby się niemożliwe. Wprawdzie, jak zaznacza Ojciec Święty, "spowiedź, zanim stanie się wędrówką człowieka do Boga, jest wpierw wejściem Boga do człowieczego domu", to jednak "jeśli (rozgrzeszenie) byłoby udzielone (...) temu, kto otwarcie zaświadcza o braku chęci poprawy, to ryt ten zostałby sprowadzony do czystej iluzji, a nawet aktu czysto magicznego, może zdolnego dać pozorny pokój, ale z pewnością nie głęboki pokój sumienia, gwarantowany przez serdeczny uścisk Boga" .
Znamienne i obligujące zarówno dla spowiedników, jak i penitentów, a nimi jesteśmy wszyscy, są te warte refleksji słowa: " W rzeczywistości ci, którzy w imieniu Boga i Kościoła sprawują tę delikatną misję, mają konkretny obowiązek nie kultywować, a tym bardziej nie wyrażać w miejscu sakramentalnym ocen osobistych, odbiegających od tego, co Kościół naucza i głosi. Nie można mylić miłości z odchodzeniem od prawdy w imię źle rozumianej wyrozumiałości".
Słowa te niemal zniewalają do modlitwy: dla spowiedników o dar mądrości i umiejętności, ale także męstwa w szczerym mówieniu prawdy, a dla nas, penitentów, o łaskę pokory, by w tych słowach dojrzeć "prawdę, która wyzwala".

Przepiękny to List i przyniesie dobre owoce.

Na koniec przytoczmy słowa Chrystusowego Namiestnika, które niech staną się modlitwą na te trudne czasy:
"To właśnie wiara w Chrystusa daje nam siłę, abyśmy spoglądali w przyszłość z ufnością. Wiemy bowiem, że zło istnieje w sercu człowieka od samego początku i tylko wtedy, gdy zbliży się do niego Chrystus, a on pozwoli Mu się ´zdobyć´, będzie zdolny rozsiewać wokół siebie pokój i miłość. Na nas (...) spoczywa zadanie rozszerzania w świecie nadziei, dobroci i pokoju".
W każdym z nas żyje nieufny i domagający się ciągle od Jezusa potwierdzenia drogi Tomasz. Ze szczerością i uczciwością Zacheusza pozwólmy się zawołać po imieniu i zechciejmy w uczciwej refleksji na duchowy sposób dotknąć Jezusowych ran, które przyjął z miłości do nas.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś o godności Króla, Kapłana i Syna Bożego

2024-03-24 22:02

Archidiecezja Łódzka

O godności Króla, Kapłana i Syna Bożego mówił w pierwszym dniu rekolekcje wielkopostnych kard. Grzegorz Ryś. Msza Św. była sprawowana w Sanktuarium Imienia Jezus.

Jest już tradycją, że w Niedzielę Palmową rozpoczynają się wielkopostne rekolekcje dla łodzi, które głosił Metropolita Łódzki. W pierwszym dniu rekolekcji kard. Ryś mówił Jezusie Chrystusie i jego godności Króla, Kapłana i Syna Bożego.

CZYTAJ DALEJ

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

Ostatnia Wieczerza ucztą Miłości

2024-03-28 20:38

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W wielkoczwartkowy wieczór w kościołach diecezji sprawowana była Msza Święta Wieczerzy Pańskiej, która rozpoczęła obchody Triduum Paschalnego, w trakcie którego wspominamy mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.

W bazylice katedralnej w Sandomierzu uroczystej liturgii przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrowali księża z parafii katedralnej oraz Kurii Diecezjalnej. W modlitwie uczestniczyli seminarzyści, siostry zakonne oraz mieszkańcy Sandomierza. Liturgię swoim śpiewem uświetniły chór katedralny i schola parafialna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję