Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska - Niemcy. Kicz pojednania

Niejednokrotnie przestrzegałem na tych łamach przed upowszechnianiem iluzji o Niemczech jako naszym rzekomym adwokacie w Unii Europejskiej, pokazywałem liczne sprzeczności interesów obu krajów. Polemizując kiedyś z ówczesnym ministrem spraw zagranicznych Bronisławem Geremkiem, oceniającym stosunki polsko-niemieckie jako "cud pojednania", pisałem, że mamy tu raczej "kicz pojednania", tak jak określił stosunki Polski i Niemiec znany korespondent niemiecki w Warszawie Klaus Bachmann. Teraz zyskałem nowe potwierdzenie moich ocen ze strony obiektywnego niemieckiego obserwatora - Daniela Broasslera w jego tekście Daleko od Berlina (Gazeta Wyborcza, 8 stycznia). Broassler, redaktor odpowiedzialny za Europę Środkową i Wschodnią w dzienniku Suaddeutsche Zeitung, był w latach 1995-99 korespondentem niemieckiej agencji prasowej DPA w Warszawie i świetnie zna różne zawikłania stosunków polsko-niemieckich. Niemiecki autor jednoznacznie akcentuje: "Polska jest wciąż dla większości Niemców krajem odległym. Tutaj też widać asymetrię - asymetrię zbliżenia. Większość Polaków o wiele bardziej zrewidowała swój negatywny stosunek do Niemców niż na odwrót".
Broassler zwraca uwagę na odpowiedzialność b. kanclerza Niemiec Helmuta Kohla za dużą część polskich iluzji wobec Niemiec. Pisze, że Kohl świadomie dezinformował Polaków co do swoich intencji - "chciał być zrozumiany fałszywie", jako ten, który rzekomo obiecuje przyjęcie Polski do UE przed 2000 r. Broassler przypomniał również o "pokrętnej polityce Kohla w kwestii układu granicznego zatwierdzającego granicę na Odrze i Nysie". Zdaniem Broasslera, "przywoływana tak często polsko-niemiecka wspólnota interesów została oparta na kruchym fundamencie (...). Politycy szybowali w chmurach pojednania, podczas gdy na ziemi od dawna padał deszcz". Broassler ostrzega, że nawet " w proklamowanej od dawna niemieckiej roli adwokata europejskich dążeń Polski" odbija się "mieszanka pojednania i pogardy", - "ma ona bowiem w sobie szczyptę protekcjonizmu".

Reklama

Proeuropejski polityk - nadgorliwiec

W różnych naszych mediach z werwą atakowano premiera Włoch Berlusconiego za to, że dopuścił do odejścia ze swego rządu wielce proeuropejskiego ministra spraw zagranicznych Renato Ruggiero. I oto niespodziewanie w Gazecie Wyborczej z 8 stycznia znajduję przedruk jakże odmiennej opinii na ten temat, i to wyrażonej na łamach organu finansjery amerykańskiej Wall Street Journal. Napisano tam m.in.: " Gdy europejska elita polityczna cieszyła się, że Ruggiero kieruje polityką zagraniczną Włoch, to rząd Włoch ponosił straty. Ruggiero częściej wydawał się być zatroskany o stan struktur europejskich niż o dobrobyt Włochów, którym przecież przede wszystkim powinien służyć".
Przypuszczalnie nadgorliwi polscy obrońcy zdymisjonowanego Ruggiero też wywodzą się z tych środowisk, które są bardziej zatroskane o stan struktur europejskich niż o interesy Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Siłowe presje Rosji

Z ostrzeżeniami na temat intencji Rosji, w której dalej dominują ludzie ukształtowani w mirażach sowieckiego imperium, w tym lobby KGB-owskie, wystąpił jeden z najsłynniejszych b. dysydentów sowieckich - pisarz Włodzimierz Bukowski, autor znakomitego Procesu moskiewskiego. W tekście Moskwa Putiszki? (Tygodnik Solidarność z 4 stycznia 2002 r.) Bukowski pisze m.in.: "(...) rządy po Jelcynie przejęli ludzie dawnego KGB, którzy do dziś nie zrozumieli, że upadek systemu sowieckiego był nieuchronną koniecznością. Ich plan jest bardzo prosty: przywrócić Związek Sowiecki. Wyraźnie widać rosnącą presję na dawne republiki sowieckie, aby połączyły się z Rosją, tworząc jakąś nową formę sojuszu. Podobne procesy daje się zauważyć w części krajów Europy Środkowej i Wschodniej, wobec których Rosja wykorzystuje dostawy ropy naftowej oraz gazu ziemnego jako narzędzia swej polityki imperialnej".
Ostrzeżeniom Bukowskiego wyraźnie wtóruje publicysta Tygodnika Solidarność (4 stycznia 2002 r.) Antoni Zambrowski w tekście pod wymownym tytułem Rosyjska buta imperialna. Zambrowski pisze m.in.: " W Czeczenii, która nie miała szczęścia bycia republiką związkową i której niepodległości wobec tego nie uznały Narody Zjednoczone, wojsko rosyjskie zapędza ludność z powrotem do Rosji napalmem. Gruzję, która mogła być krajem zamożnym, rosyjscy agenci tak zdewastowali przez serię wojen domowych, że ludność dziś masowo klepie biedę ( ...). Ostatnio śmigłowce rosyjskie wtargnęły na teren wąwozu pankijskiego i zrzuciły tam bomby zapalające. Spłonął las. Gdy prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze zaprotestował przeciwko naruszaniu przez Rosjan gruzińskiej przestrzeni powietrznej, prezydent Putin odparł bezczelnie: cóż to za bombardowanie, po którym nie ma ofiar ludzkich? (...) Teraz Rosja prowadzi na Ukrainie kampanię o umocnienie statusu języka rosyjskiego. Chciałaby, aby oficjalnie język rosyjski stał się, obok ukraińskiego, językiem urzędowym. Przewodzi tej kampanii ambasador Rosji w Kijowie Wiktor Czernomyrdin, który panoszy się tam na podobieństwo dawnych ambasadorów ZSRR w krajach satelickich".
Także na łamach ostatniego w roku 2001 numeru krakowskiego periodyku Arcana (nr 42) znajdujemy ważny tekst, ostrzegający przed nowymi nasilonymi presjami regionalnymi Rosji. Piotr Naimski w szkicu: Wobec nowej Jałty? Polska wobec partnerstwa amerykańsko-ukraińskiego po 11 września 2001 r. pisze m.in.: "My doskonale widzimy w Warszawie, że ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Kijowie został Wiktor Czernomyrdin ( wytrawny polityk rosyjski, b. premier - J.R.N.) i odebraliśmy tę nominację jako wyraz dążenia Moskwy do maksymalnego politycznego wykorzystania gospodarczych uzależnień Ukrainy od Rosji. Przyjazd Czernomyrdina do Kijowa przypomniał nam, że w Moskwie nadal panuje przekonanie, że nie będzie nowej, wielkiej Rosji bez ponownego włączenia w jej skład Ukrainy". Naimski ostrzega: "(...) boję się porozumienia amerykańsko-rosyjskiego zawieranego ponad Europą - a także moskiewsko-brukselskiego ponad środkową Europą".

Reklama

Rozczarowania lewicowej "Angory"

Nawet w lewicowej Angorze zaczynają się pojawiać głosy wyrażające rozczarowanie "wpadkami" rządu Millera. Publicysta Krzysztof Różycki pisze w tekście: Służba Millera (nr z 13 stycznia): "Wierzyłem głęboko, że rząd Leszka Millera będzie rządem fachowców. Tymczasem niemal każdego tygodnia ze zdziwieniem obserwuję kolejne wpadki. Afera z powołaniem Sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych, sprawa prokuratora Kaucza, afera Cimoszewicza, Longin Pastusiak - marszałek Senatu - żywcem wzięty z minionej epoki, nominacje ministra Kaczmarka w spółkach Skarbu Państwa, wolta ministra Łapińskiego, który z wiadomych sobie powodów poświęcił rzecznika praw pacjenta. Zamknięcie obrad rządu przed prezesami NBP i NIK. Kontrowersyjny program zaciskania pasa ministra Belki, wreszcie zamach na Służbę Cywilną. Każdą z tych spraw można by rozwiązać inaczej, delikatnie, pomału i w białych rękawiczkach - wybrano sprawdzony w czasach PRL wariant generała Kazimierza Witaszewskiego - gazrurką po oczach".

Reklama

Prof. Strzembosz o kłamstwach Grossa

W grudniowym numerze miesięcznika Powściągliwość i Praca ukazał się obszerny wywiad Piotra Smogorzewskiego i Euzebiusza Zdanowicza z prof. dr. hab. Tomaszem Strzemboszem pt. Gross kłamie - nie mogłem milczeć. Prof. Strzembosz wylicza w wywiadzie przykłady dowodzące, że Gross jest wyraźnie "nieprzemakalny" na argumenty druzgocące jego kłamstwa. Na koniec wywiadu prof. Strzembosz konkluduje, iż Sąsiedzi Grossa to książka napisana po to, "by udowodnić z góry postawioną tezę. Jest po prostu mocna publicystycznie, natomiast historycznie bardzo słaba".

Reklama

Początek zmierzchu postkomunistów?

Opinie Rafała A. Ziemkiewicza z ostatnich paru lat, mimo całej ich błyskotliwości, często budziły me zastrzeżenia, a nawet sprzeciwy. Tym razem trudno jednak nie uznać: "coś w tym jest", gdy się czyta tekst Ziemkiewicza, podsumowujący wydarzenia roku 2001 w Rzeczpospolitej z 31 grudnia. Ziemkiewicz snuje tam dość posępną wizję przyszłości rządów Millera, twierdząc: "Rok 2001 zapisał się jako rok ostatecznego triumfu formacji postkomunistycznej, połączonego z początkiem jej upadku. Wszystkie znane z historii najnowszej rządy, które dokonywały istotnych reform, rozpoczynały je w pierwszych trzech miesiącach urzędowania. Jest to oczywiste - jeśli zmian nie zacznie się od razu, nie zacznie się ich już nigdy. Rząd Millera, w którym nie tylko rozkochani w Gierku emeryci, obsesyjni antyliberałowie, ale także część środowisk opiniotwórczych upatrywała inicjatora jakichś zasadniczych zmian, pod tym względem zawiódł na całej linii".
Zdaniem Ziemkiewicza, gabinet Millera jest "kolejnym rządem dryfu, pozbawionym wizji przyszłości i poczucia historycznej misji. (...) Dla Polski, w której dziura budżetowa i kilka innych znaków pokazało, że możliwości tego lawirowania zostały wyczerpane, takie rządy to nieszczęście".

Skutki "grubej kreski" dla badań historii

Wrocławski miesięcznik Odra z grudnia ubiegłego roku przyniósł rozmowę Jerzego Pawlasa Zmierzch historii ze Zbigniewem Gluzą, prezesem Ośrodka "Karta" i redaktorem naczelnym kwartalnika Karta, zajmującego się likwidacją "białych plam" z historii Polski. Red. Gluza stwierdza bez ogródek: "´Gruba kreska´ - niezależnie od intencji Tadeusza Mazowieckiego - była hasłem wyjątkowo niefortunnym dla pracy nad historią, ale jeszcze bardziej dla polityki. Przeszłość zeszła w końcu na margines życia publicznego (...). Historia od lat była marginalizowa i deprecjonowana ( ...). Niemiecka historiografia dotycząca opozycji w NRD jest oszałamiająca, kilkunastokrotnie obszerniejsza od polskiej, mimo że niemiecka opozycja była ruchem nieznacznym, podczas gdy polska - to siła niszcząca system komunistyczny".
Warto tu dodać, że ogromne znaczenie dla przyśpieszenia badań nad najnowszą historią NRD miało błyskawiczne otwarcie teczek bezpieki w
Niemczech Wschodnich po obaleniu komunizmu, dzięki działaniom Instytutu pastora Gaucka. W Polsce zablokowanie lustracji i dekomunizacji przyniosło efekt wprost przeciwny. Nawet po powstaniu Instytutu Pamięci Narodowej kierowanie nim przez osobę taką jak L. Kieres prowadzi do fatalnego spowolnienia dostępu do teczek, graniczącego z faktycznym sabotowaniem tego procesu. W tej sytuacji tylko przypadkiem można trafić na tropy dotąd zamaskowanych, najbardziej niebezpiecznych agentów bezpieki wśród byłej opozycji (vide casus Lesława Maleszki) .

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję