Obecnie w klasztorach Zakonu Paulinów trwają "Pawełki", czyli odprawiana jest nowenna ku czci św. Pawła z Teb. Skłania to do głębszego zastanowienia się nad zjawiskiem eremityzmu i szansą jego realizacji w obecnym czasie. Przypomnijmy, że sławny Paweł, pustelnik egipski żyjący w latach 228-341, spędził na pustyni ponad 90 lat, przebywając sam na sam z Bogiem. W świadomości mnichów wczesnego chrześcijaństwa powszechnie został uznany za pierwszego eremitę, który z czasem stał się żywym przykładem dla licznych ojców pustyni kontemplujących Boga w samotności.
O życiu św. Pawła dowiadujemy się z Hieronimowego dziełka:
Żywot św. Pawła*. Chociaż sam tekst życiorysu stanowi rodzaj noweli
literackiej, zawierającej wiele udziwnionych opisów, to jednak wskazuje
on na historyczność Pawła, akcentując głęboko religijny sens eremityzmu
i jego duchowe miejsce w nadprzyrodzonym posłannictwie Kościoła.
Eremicka spuścizna św. Pawła stała się inspiracją dla
pustelników węgierskich w XIII wieku, z których za sprawą Bartłomieja,
biskupa PeMcs, i Euzebiusza, kanonika kapituły katedralnej w Ostrzyhomiu
powstała wspólnota zakonna o nazwie: Bracia Świętego Pawła Pierwszego
Pustelnika, czyli paulini. Z Węgier zakon pauliński rozprzestrzenił
się do innych krajów, głównie do Polski, gdzie przybył w XIV wieku,
stanowiąc dziś jego najliczniejszą część. Jak wiadomo, główny klasztor
znajduje się w Częstochowie na Jasnej Górze.
Duchowość paulińska uległa w ciągu wieków wyraźnej ewolucji,
stając się mniej pustelniczą, a bardziej maryjną, ukierunkowaną na
duszpasterskie wymogi powierzanych zakonowi sanktuariów. Nie zmienia
to wszakże faktu, iż w dalszym ciągu św. Paweł z Teb jest dla paulinów
nie tylko z pietyzmem wspominanym patriarchą, lecz żywym symbolem,
który nawiązuje do prastarej tradycji pustelniczej, poszukuje tożsamości
zakonnej w świetle aktualnych "znaków czasu" i wskazuje całej wspólnocie
paulińskiej drogę ku ewangelizacyjnym wyzwaniom przyszłości.
Jednakże św. Paweł swoim bogactwem duchowym promieniuje
tak na zakon, który obrał go sobie za patriarchę, jak i na cały Kościół.
Na przestrzeni dziejów chrześcijaństwa nigdy nie zgasły tendencje
eremickie, choć ich natężenie było mocno zróżnicowane. Zawsze pojawiali
się owi "miłośnicy samotności", którzy obejmując miłością ofiarną
całą ludzkość, zdawali się być nieznużeni w modlitwie i pokucie.
Współczesny Kościół, uwikłany w wielorakie zagrożenia
płynące ze strony cywilizacji technicznej i konsumpcyjnej zarazem,
z niesłabnącą nadzieją spogląda na fenomen życia pustelniczego, które
pomimo niezbyt sprzyjającej koniunktury kulturowej, wciąż wydaje
swoje dojrzałe owoce ewangelicznego zmagania o świętość. Ludzie decydujący
się dzisiaj na życie w samotności rzeczywistość pustyni muszą przystosować
do warunków naszej cywilizacji. Na ogół może to być pustynia jedynie
w sensie symbolicznym, duchowym, gdyż całkowite fizyczne odosobnienie
staje się już coraz bardziej nierealne. Niemniej jednak samotność
pośród zgiełku współczesnego świata daje jeszcze większą szansę na
autentyzm w przeżywaniu duchowej pustyni i jej codziennych trudów.
Chodzi o to, by dzisiejszy eremita, czyniąc pokutę i nie ulegając
pokusie łatwizny życiowej, wytrwale dążył do miłości doskonałej w
duchu Ewangelii. Wydaje się, iż takiego właśnie świadectwa potrzebuje
ludzkość nowego, rozpoczynającego się Tysiąclecia.
Świadectwo wiary niekoniecznie musi wyrażać się w ewangelizacji
słownej, bo ta często narażona jest na upodobnienie się do zwykłego
ludzkiego przekonywania na wzór przeróżnych form propagandy. W tej
sytuacji jakimś promykiem nadziei może być coś, co można by nazwać "
ewangelizacją milczenia", której nośnikami zawsze byli pustelnicy.
W wielu sanktuariach, także na Jasnej Górze, zdaje się dojrzewać
myśl o takiej ewangelizacji. Mniej słów, a więcej ciszy, osobistej
medytacji i adoracji, by pośród wszechobecnego hałasu usłyszeć słowo
życia, to właśnie, które pochodzi z ust Bożych!
Milczenie ma to do siebie, że przychodzących do sanktuarium
pielgrzymów, poszukujących rady, nakłania do przejścia z poziomu
teoretycznych dialogów na poziom doświadczenia religijnego. Ojcowie
pustyni wystarczająco dowiedli, że same dysputy teologiczne nierzadko
odwracają od rzeczywistości wiary. Zwykle szli za własną intuicją,
wybierając samotność i milczenie. Sztuką konwersacji posługiwali
się niechętnie, gdyż niemal całą ich mądrość stanowiła modlitwa,
będąca "zapatrzeniem się w Boga" i zasłuchaniem się w Jego "wielkie
dzieła", o których opowiadają surowe i groźne warunki pustyni, wplecione
w medytację Pisma Świętego.
Wydaje się, że także w naszych czasach ludzie spragnieni
są Ewangelii milczenia i samotności. Potrzebni są jednak jej apostołowie,
którzy - podobnie jak św. Paweł z Teb - zechcieliby całym sercem
oddać się modlitwie i pokucie, znosząc wytrwale trudy codziennego
życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu