Na łamach Życia (z 20 grudnia ub.r.) ukazał się tekst autorstwa
Arkadiusza Dawidowskiego i Wojciecha Kamińskiego zatytułowany Europejskie
lęki Kościoła. W tekście tym zawarto passus: "Nastroje antyunijne
w Polsce cały czas podsyca środowisko katolików związane z Radiem
Maryja o. Tadeusza Rydzyka oraz tygodnikiem Niedziela".
Trochę dziwi, że tego rodzaju insynuacja ukazuje się
na łamach Życia. Gdy jednak teraz rząd Millera asygnuje poważne kwoty
na prounijną propagandę, powołując przy tym specjalny urząd państwowy
do jej prowadzenia, trzeba przestać się dziwić i takim przypadkom.
Sformułowanie: "podsyca antyunijne nastroje" - sugeruje
jednoznacznie, że Niedziela zainteresowana jest tym, aby Polska do
UE nie przystąpiła, i w tym celu "nastroje" owe "podsyca"...
Niedziela tymczasem jest zainteresowana tym, aby jeszcze
zanim odbędzie się referendum w tak poważnej sprawie, jak akces Polski
do UE, ujawnione zostały najpoważniejsze wątpliwości, jakie nurtują
nasze i nie tylko nasze środowisko. O tych poważnych wątpliwościach
pisali na łamach Niedzieli i nasi dziennikarze, i nasi współpracownicy,
i nasi czytelnicy, i tak się jakoś dziwnie składało, że prounijni
propagandyści starannie tych tematów unikali...
Przypomnijmy: pisaliśmy na przykład o problemie ewentualnych
niemieckich żądań restytucyjnych bądź odszkodowawczych za własność
niemiecką na Ziemiach Zachodnich; sprawa tej własności w traktatach
polsko-niemieckich nie została uregulowana. Po przystąpieniu Polski
do UE wytworzy się taka sytuacja, że orzeczenia sądowe wydane w dowolnym
kraju UE będą ważne także na terenie pozostałych krajów. Pytaliśmy
więc, co się stanie, gdy Niemcy uzyskają przed swoimi sądami orzeczenia
restytucyjne bądź odszkodowawcze i będą się z nimi zgłaszać do władz
polskich?... Czy to jest poważny problem - czy "podsycanie nastrojów
antyunijnych"? Ziemie Zachodnie to dziś jedna trzecia terytorium
Polski.
Inny przykład: pisaliśmy, że dopiero w 2004 r. (najwcześniej)
Unia Europejska określi swój nowy, definitywny kształt prawnoustrojowy;
pytaliśmy zatem, dlaczego rząd proponuje termin referendum w Polsce
o rok wcześniej, na 2003 r.? Chcielibyśmy przecież wiedzieć, do jakiej
właściwie organizacji międzynarodowej przystępujemy, na ile wymagać
to będzie ograniczenia naszej suwerenności i w jakich sprawach? Czy
to "podsycanie antyunijnych nastrojów", czy jednak ważne pytanie,
nurtujące zresztą miliony Polaków? Tym bardziej że - o ile wiemy
- obecne prawo unijne w ogóle nie przewiduje procedury występowania
z UE, a nawet jeśli procedurę taką można dedukować z ducha prawa
traktatowego (co jest dość ryzykowną interpretacją), to otwarta pozostaje
cena ewentualnego wystąpienia. Czy to są jakieś bagatelne sprawy,
jakieś "czepianie się", jakieś "podsycanie nastrojów antyunijnych"
- czy też ujawnienie wątpliwości nurtującej również miliony Polaków,
nawiasem mówiąc - nie tylko samych katolików?
To tylko przykłady poważnych wątpliwości związanych z
akcesem do UE, które poruszaliśmy na naszych łamach.
Żadne próby propagandowego etykietkowania "Niedzieli"
nie zaważą na naszym stanowisku, gdyż właśnie staramy się odróżniać
propagandę (czy to "prounijną", czy "antyunijną") od poważnej dyskusji;
ta zaś wymaga, aby poważne wątpliwości nie były skrywane pod korcem,
ale ujawniane i wyjaśniane, o ile dadzą się wyjaśnić... "Nie po to
jest światło, by pod korcem stało" - chyba że pod tym korcem są też
poważne wątpliwości i niewiedza, które chce się ukrywać przed opinią
publiczną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu