Reklama

Msza św. tropikalna

Wyścig do Pana Boga

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedawno dowiedziałem się, że Księża Marianie przygotowują pielgrzymkę do Meksyku. To mój ukochany kraj, wracam tam przy każdej okazji, więc zgłosiłem się na przewodnika, a Marianie mnie przyjęli. Dlatego już dzisiaj zapraszam Państwa na wspólne pielgrzymowanie. Jak to zrobię? Po prostu opowiem, jak tam jest. Posłuchajcie.

Kiedy po raz pierwszy poszedłem na Mszę św. w Meksyku, byłem zszokowany. Aż musiałem wyjść przed kościół i upewnić się, że jest katolicki - takie to wszystko było inne. Ale po swojemu wspaniałe.
Dzisiaj już się nie dziwię - od prawie dwudziestu lat regularnie modlę się w Ameryce Południowej i widziałem już chyba wszystko, co może szokować, np. polskich misjonarzy odprawiających Mszę św. z piórkami w nosie i w uszach.
Nie dziwią mnie psy, które leżą w ławkach, obok nóg swoich właścicieli. I nie chodzi tu o eleganckie pieski kanapowe, ale o wielkie i najczęściej brzydkie kundle, które asystują właścicielom zawsze i wszędzie, więc w kościele też. Niektóre nawet przy Komunii św.
Nie szokują mnie rowery i motory zaparkowane wewnątrz kościoła (bo na zewnątrz kradną).
Nie szokuje mnie konfesjonał skonstruowany tak, że spowiedź odbywa się twarzą w twarz, zamiast do ucha.
Nie szokuje ksiądz z mikrofonem w ręku, który głosi kazanie, przemieszczając się po całym kościele - podchodzi do ludzi, zwraca się do konkretnych osób po imieniu.
Nie szokuje mnie, kiedy kapłan zaczyna wymachiwać rękami i krzyczeć albo śpiewać, podrygując jak artysta na estradzie...

* * *


Oczywiście, wszyscy wiemy, że choć Kościół jest jeden, to ludzie w różnych miejscach świata modlą się trochę inaczej niż w Watykanie (Azjaci np. nie proszą o kawałek chleba powszedniego, ale o garstkę ryżu, a amazońscy Indianie o placek z manioku). Wiemy to, owszem, ale wiedzieć a widzieć - to co innego.
Więc kiedy po raz pierwszy w Meksyku zobaczyłem, jak się modlą Latynosi, byłem zszokowany. I jednocześnie urzeczony. Modlili się inaczej, miejscami trochę dziwacznie, ale pięknie!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

* * *


Pierwszą rzeczą, która się rzuca w oczy, jest aktywne uczestnictwo we Mszy św. - wierni odpowiadają bardzo głośno, a śpiewają na całe gardła. Wszyscy! Nikt nie mruczy pod nosem, nikt nie milczy; ba, odbywa się coś w rodzaju wyścigów - kto głośniej i kto szybciej.
Ojcze nasz i Wierzę odmawiają na wyprzódki. Powstaje z tego kompletny bałagan, bo nie mówią równo tak jak my, lecz każdy po swojemu.
Ale czy wspólna modlitwa zawsze musi oznaczać wspólny rytm? Oni mówią razem, bo symultanicznie. Dla nich "razem" - oznacza mówić to samo w tym samym czasie. I bardzo głośno! (choć bardzo nierówno).
Meksykanie potrafią wchodzić księdzu w słowo - tak jakby chcieli udowodnić, że wiedzą, co powinno być za chwilę, że każdy z nich zna słowa kolejnych pacierzy - ksiądz jeszcze nie skończył, a oni już odpowiadają. Jak banda szkolnych prymusów.
Na początku denerwowało mnie to, gubiłem się, złościłem, ale teraz, po latach, "ścigam się" tak jak oni, bo zrozumiałem, że to nie jest wyścig człowieka z człowiekiem, ale wyścig do Pana Boga.

Reklama

* * *


Jest coś szczególnego w tropikalnej Mszy św., co przeniósłbym do Polski - znak pokoju.
U nas to pusta, często żenująca formalność. Kiwamy do siebie głowami, uśmiechamy się zdawkowo, mruczymy pod nosem: "Pokój z tobą" (jakim "tobą", kiedy to jest nie znana mi starsza pani, do której mówienie per "ty" uważam za wysoce niekulturalne).
Latynosi zrozumieli, o co chodzi - my nie. Tam obcy obcemu nie przekazuje znaku pokoju, bo nie ma powodu do pojednania z osobą, której się w niczym nie zawiniło.
Gdy w Ameryce Łacińskiej padają słowa: "Przekażcie sobie znak pokoju", w kościele następuje zamieszanie. Ludzie wychodzą z ławek, ksiądz schodzi z ołtarza, wszyscy zaczynają spacerować po kościele w poszukiwaniu znajomych osób, z którymi trzeba się przeprosić, pogodzić, pojednać. Harmider jak na bazarze, atmosfera jak u cioci na imieninach... A trwa to tyle, ile trwać musi - aż się wszyscy ze wszystkimi pogodzą.

Reklama

* * *


W małej murzyńskiej parafii na wybrzeżu karaibskim byłem świadkiem wyjątkowego pojednania po latach: "Przekażcie sobie znak pokoju" - powiedział ksiądz. Potem nastąpiło zwyczajowe zamieszanie. Po chwili wszyscy powrócili do ławek, a kapłan do ołtarza, ale nie podjął Liturgii, tylko mówi: "A teraz wy dwie! - tu pokazał palcem w kierunku konkretnych osób. - Teraz wy dwie także przekażcie sobie znak pokoju".
Kościół zamarł (dowiedziałem się później, że wszyscy parafianie wiedzieli o starym konflikcie rodzinnym między dwiema siostrami - trwał od wielu lat).
"Nawołuję was po raz trzeci: PRZEKAŻCIE SOBIE ZNAK POKOJU! - krzyknął ksiądz. - Bo będziemy tu czekać tak długo, aż przyjdzie Duch Święty i pokruszy wasze zatwardziałe serca".
Zapadła długa, baaaardzo długa chwila ciszy.
Nikt się nie poruszał.
Nawet muchy przestały brzęczeć.
W końcu jedna z kobiet ryknęła przeraźliwym szlochem. Wtedy ta druga biegiem rzuciła się w jej kierunku. Przypadły do siebie, zwarły w gorącym uścisku - dwie potężne Murzynki. A potem dołączyli do nich pozostali członkowie rodziny... Wkrótce cały kościół trząsł się od mieszaniny płaczu i śmiechu.

* * *


Pod koniec listopada br. wraz z Księżmi Marianami poprowadzę wszystkich chętnych na pielgrzymkę do Meksyku. Więcej informacji w warszawskim biurze Pomocników Mariańskich pod numerem telefonu: ( 0-22) 833-74-05. Będzie okazja przeżywać Mszę św. zupełnie inaczej niż w Polsce. Mnie każdy wyjazd do tamtej części świata przybliża do Pana Boga. Czy przybliży Państwa - tego nie wiem, ale już moja w tym głowa, żeby było ciekawie i pouczająco.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież soboru

Niedziela Ogólnopolska 21/2023, str. 20

[ TEMATY ]

Paweł VI

pl.wikipedia.org

Święty Paweł VI

Święty Paweł VI

Był pierwszym papieżem, który podróżował samolotem.

Giovanni Battista Montini urodził się w Concesio (Brescia). Wychowywał się w duchu katolickiego zaangażowania oraz przywiązania do nauki Kościoła i papieża. Po święceniach kapłańskich przyjętych 29 maja 1920 r. został wezwany do Rzymu. Pracował w służbie Stolicy Apostolskiej, m.in. w charakterze sekretarza w polskiej nuncjaturze latem 1923 r. Pod koniec tego roku rozpoczął misję w watykańskim Sekretariacie Stanu, gdzie przepracował 30 lat; doszedł do stanowiska substytuta w 1937 r. i prosekretarza stanu w 1952. Był oddany sprawie uniwersyteckiej Akcji Katolickiej. W latach 1955-63 pełnił urząd arcybiskupa Mediolanu. Wybrany na następcę św. Piotra po śmierci Jana XXIII – w trakcie Soboru Watykańskiego II, 21 czerwca 1963 r. – kontynuował dzieło soboru.

CZYTAJ DALEJ

Bratanica św. Pawła VI: choć był refleksyjny, ciągle żartował

[ TEMATY ]

Paweł VI

Wydawnictwo Znak

Święty Paweł VI był człowiekiem refleksyjnym, ale też ciągle żartował – takim zapamiętała go jego bratanica Chiara Montini. Wspomnieniami o stryju-papieżu podzieliła się w programie włoskiej telewizji Rai Uno „A sua immagine”.

Kiedy Chiara się urodziła jej stryj, Giovanni Battista Montini, był arcybiskupem Mediolanu. Jednak nie szczędził uwagi swoim bliskim. – W sierpniu spędzaliśmy razem 10 dni. Bardzo lubił spacery i prowadzenie maluchów za rękę, pełniąc rolę przewodnika. Był dla nas bardzo dostępny. Budował dla nas domki z kart, dawał nam w prezencie najprzedziwniejsze rzeczy: którego roku pojechaliśmy do pałacu arcybiskupiego w Mediolanie i wróciliśmy do domu z białą owieczką – opowiadała Montini. A kiedy został papieżem, wszyscy w rodzinie zrozumieli, że „wujek już nie był wujkiem: stał się ojcem ludzkości”.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent Andrzej Duda: nie wolno pozwolić, by wielkie inwestycje w Polsce zostały zatrzymane

2024-05-27 19:22

[ TEMATY ]

Prezydent Andrzej Duda

Konin

inwestycje

PAP/Tomasz Wojtasik

Nie wolno pozwolić, by wielkie inwestycje w Polsce zostały zatrzymane – podkreślił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Konina (woj. wielkopolskie). Zapowiedział walkę o budowę CPK, a także o zbudowanie elektrowni jądrowej w regionie.

Podczas spotkania z mieszkańcami prezydent podziękował za pracę samorządowcom, w szczególności za wykorzystanie środków płynących z Unii Europejskiej. Jak ocenił, to dzięki nim w Polsce powstały duże rozwiązania komunikacyjne. Jednocześnie dodał, że nie były to pieniądze, które Polska otrzymała „w prezencie”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję