Reklama

Synod Biskupów w Rzymie

Niedziela Ogólnopolska 42/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Ekscelencjo, uczestniczy Ksiądz Arcybiskup w Synodzie Biskupów. Cieszymy się, że możemy zasięgnąć informacji o Synodzie wprost z auli synodalnej. Proszę powiedzieć, czym ten Synod wyróżnia się w stosunku do poprzednich?

ARCYBISKUP JÓZEF MICHALIK: - Są dwa typy zebrań synodalnych: zebrania zwyczajne - i ten Synod jest 10. Synodem Zwyczajnym, i zebrania specjalne, nadzwyczajne, poświęcone poszczególnym tematom albo poszczególnym kontynentom. Na ten drugi Synod przyjeżdżają oprócz biskupów, reprezentujących Konferencje Episkopatu, także biskupi zainteresowani omawianą tematyką.
W obecnym Synodzie bierze udział 247 ojców synodalnych, czyli biskupów i tych, którzy są członkami zwyczajnymi Synodu, oraz 96 osób, które usprawniają prace tego Synodu - czyli na auli synodalnej są 343 osoby. Tak wygląda struktura obecnego zebrania.
Jeśli chodzi o czas i rytm pracy, to jest on ten sam, tzn. pięć i pół godziny dziennie - do południa i po południu.

- Czy przy tak ogromnej liczbie osób można dobrze pracować?

- Tak, to jest możliwe, a różnorodność ludzi, którzy pochodzą z różnych kontynentów, niezwykle ubogaca i sprzyja refleksji. Temat obecnego Synodu jest bardzo istotny dla Kościoła. Mówi o biskupie ustami samych biskupów: o tym, jak biskupi ten urząd widzą, jak chcieliby go widzieć, jak wypełniają swoją funkcję, co według nich należałoby pogłębić, o jaki wymiar należałoby poszerzyć tę posługę pasterską.

- Biskup - można chyba tak powiedzieć - jest dla Kościoła jakby kluczem. To człowiek nadziei, człowiek niosący nadzieję...

- Myślę, że warto na to zwrócić uwagę. Dzisiaj jeden z ojców synodalnych uczynił dygresję, że reformę Kościoła trzeba zaczynać od reformy biskupa. Czyli dojrzewanie w świętości Kościoła trzeba rozpoczynać od dojrzewania w świętości biskupa, od stawiania sobie bardzo wysokich wymagań. Na pewno biskup jest ikoną Kościoła - jak mówił dokument przygotowawczy - czyli odbija, tak jak zresztą każdy ksiądz, jak każdy chrześcijanin, te wartości, które "zainwestował" w człowieka Chrystus. Myślę, że trzeba mieć dużo odwagi i pokory, żeby patrzeć w prawdzie na tę posługę biskupa wobec Jezusa Chrystusa i wobec Jego Ewangelii. Ta posługa byłaby pusta, gdyby nie koncentrowała się na Jezusie, gdyby biskup nie był sługą Jezusa żywego w Eucharystii, w drugim człowieku i w świecie. To jest szczególny wyraz kapłaństwa. Mówiąc teologicznie, Jezus Chrystus jest w pełni kapłanem wtedy, kiedy najpełniej uwielbia Ojca i kiedy najpełniej służy człowiekowi, odkupując go, oddając Siebie na krzyżu. Służba biskupa jest w jakiś sposób przedłużeniem tej teologicznej refleksji i tłumaczy się na 247 sposobów, bo tylu jest ojców synodalnych.

- Gdy wybierany był temat Synodu, jeszcze nikt nie przypuszczał, że wkrótce świat znajdzie się w sytuacji pełnej niepokoju. Czy wydarzenia wojny wydanej terrorystom odbijają się na atmosferze Synodu i czy biskupi odczuwają obawę o losy świata?

- To jest bardzo czytelne. Cały świat zadrżał po tych wydarzeniach. Myślę, że jest to niepokój głębszy. Bo tu nie chodzi o zagrożenie dla jednego kraju czy mocarstwa. Zagrożona została hierarchia wartości, ujawniło się, że na życie, sprawiedliwość, godność, siłę czy pieniądze bardzo różnie się dzisiaj patrzy w świecie. Kościół, biskup nie może się od tego świata odwracać. Chrystus się nie odwrócił - i biskup nie może się odwrócić. Musi starać się leczyć te choroby. Chore jest dzisiaj myślenie. Chore są zachowania, etyka, chory jest świat. To bardzo wyraźnie widać. Oczywiście, składamy wyrazy solidarności na ręce biskupa Nowego Jorku, który poleci na 30. dzień od wypadku do USA, żeby modlić się z ludźmi, żeby zanieść posłanie modlitewne Papieża i nas wszystkich. Ale jednocześnie dzisiaj otrzymaliśmy list od Przewodniczącego Konferencji Biskupów Amerykańskich, który dziękując za wyrazy modlitwy i solidarności, wyraźnie mówi, że pokój na świecie jest zagrożony; że biskupi, tak jak wszyscy ludzie, są zaniepokojeni tym, co się dzieje; że trzeba zwalczać terroryzm. Ale nie wiemy, czy politycy wybierają najlepszą drogę do jego zwalczania. Nie można zapomnieć o rozmowach politycznych, nie można zapomnieć o dialogu, mimo że świat obrał już taki a nie inny kierunek. Trzeba też pytać - jeśli są te wojny i takie nienawiści - jaka jest tego przyczyna? Nie wolno wycofywać się od stawiania takich pytań, chociaż niekiedy odpowiedź na nie jest szczególnie uwarunkowana i bardzo trudna. Ale widać niepokój. Biskupi stawiają też sobie pytanie, co w takiej sytuacji robić. Szukają odpowiedzi w dialogu i modlitwie.

- Ojcowie Synodu na pewno przejawiają troskę o cały Kościół powszechny. A dzisiaj trzeba właściwie mówić o całej ludzkości. Wszystko staje się globalne...

- To prawda. Biskup nie może się odwracać od świata. Myślę, że analiza sytuacji, w której żyjemy, pomoże na tej fali przemawiać wrażliwości ludzkiej. Chociaż dobrze wiemy, że nie jest to proces łatwy. Największym nauczycielem wszech czasów był Pan Jezus. Ale też nie pozyskał wszystkich. To jest ta wielka tajemnica, że serce człowieka otwiera się od wewnątrz, od środka. Myślę, że nie można pominąć ludzkiego udziału w otwieraniu serc i umysłów. Ale trzeba poznawać i rozpoznawać ten świat. I to jest najważniejsze, żeby światło było pełne, żeby nie chodzić w ciemnościach. Bo jeśli biskup jest przewodnikiem na drodze poszukiwania prawdy i zbawienia, prawdy zbawczej, to musi to światło odnaleźć sam i innym je wskazywać. Bez dobrego rozpoznania i chorób, i punktów nadziei, roli dobrej i nieurodzajnej, nauczanie będzie miało różną możliwość przyjęcia. A w każdym człowieku jest rola i dobra, i skalista. Więc niewątpliwie jest to jakaś motywacja do pracy biskupów na Synodzie.
Pojawiają się apele, informacje, zachęty, prośby o zwrócenie uwagi na pilne sprawy i każdy z tego stołu słowa, zastawionego obficie, bierze to, co jemu odpowiada i co jest mu potrzebne, co uważa za najpilniejsze.

- Wydaje się, że ojcowie Synodu stanęli wobec bardzo specyficznej sytuacji. Z jednej strony rzeczywistość każe im patrzeć na to, co robią politycy, nawet na działania militarne, a z drugiej strony jest o wiele szersze i głębsze podłoże moralności. Bo terroryzmem nie jest tylko to, co stało się w Nowym Jorku. Terroryzm ma także inne postaci, mniejsze. Ten terroryzm pokazywany jest w telewizji, w różnych wulgarnych, brutalnych, pełnych przemocy filmach, które są jakby lekcją terroryzmu. Wydaje się więc, że ojcowie Synodu mają wielką panoramę do swoich wypowiedzi na tematy ewangeliczne i moralne.

- Nie da się mówić o sprawiedliwości, pokoju, dobrobycie bez uporządkowania życia. Jeśli są miliony ludzi, dzieci, wykorzystywanych, analfabetów; jeśli są miliony głodnych; jeśli pojawiła się liczba 50 mln aborcji rocznie na świecie - to świadczy to o braku szacunku dla życia, rozpadzie hierarchii wartości. Jestem wielkim przeciwnikiem terroryzmu, ale nie wolno zamknąć oczu i nie dostrzegać ludzi zabijanych lub zdesperowanych, którym nie daje się żadnych możliwości rozwoju, których się nie słucha, nie zaspokaja ich oczekiwań. Ci ludzie są zdolni do rzeczy strasznych, a efekty tego mogą być tragiczne. Odnosi się to zarówno do konfliktów między narodami, jak i konfliktów interesów społecznych, międzymocarstwowych oraz wielu konfliktów między ludźmi. I w naszym wymiarze ojczystym może zrodzić się terroryzm, bo szerzy się nienawiść, którą ujawnia atak na kolegę w szkole, na sąsiada, na instytucję. Albo instrukcja nienawiści, którą daje się poprzez film. Myślę, że każdy na swoim podwórku powinien sobie bardzo wyraźnie na to pytanie odpowiadać i w ogólne powinno się o tym mówić. Na nienawiść w sposób godny można tylko odpowiedzieć miłością i przebaczeniem.

- Czyli jest to okazja do zrobienia wielkiego rachunku sumienia.

- Myślę, że tak. Mam też żywą nadzieję, że ten rachunek sumienia będzie się przedłużał nie tylko wśród biskupów, ale pójdzie w świat.

- To jest bardzo ważna lekcja dla świata, chociaż bardzo trudna, dla Kościoła także. Bo Kościół przecież zawsze głosił sprzężenie: "Iustitia et Pax" - "Pax et Iustitia", czyli pokój wiąże się ze sprawiedliwością.

- W pogańskiej mentalności starorzymskiej, starogreckiej mówiło się: Si vis pacem, para bellum - Jeśli chcesz pokoju, szykuj wojnę, zbieraj armię. Dzisiaj to myślenie odeszło jako nieskuteczne. Od wielu dziesiątków lat Kościół przypomina: Jeśli chcesz pokoju, głoś i czyń sprawiedliwość.

- Księże Arcybiskupie, proszę powiedzieć coś o organizacji tego wielkiego ciała, jakim jest Synod. Jakie są najważniejsze tematy, którymi Synod żyje?

- Mózgiem Synodu jest Sekretariat Synodu, który przygotowuje całą pracę dokumentacyjną, także dokument, który potem staje się podstawą do dyskusji - bo biskupi w swoich przemówieniach odnoszą się do poszczególnych jego punktów. Dokument ten rozwinie się później w adhortację posynodalną. Jest on przygotowywany bardzo dokładnie we współpracy ze wszystkimi Konferencjami Episkopatów świata. Przygotowania do obecnego Synodu trwały kilka lat. Teraz przyszliśmy na ten Synod, i przychodzimy każdego dnia, z tym dokumentem, z interwencjami i z otwartym sercem i umysłem oraz z nadzieją na skonfrontowanie swego myślenia z myśleniem współbraci.
Synod funkcjonuje najpierw przez obrady na zebraniach ogólnych. To są zebrania wszystkich uczestników Synodu, na które wchodzi się ze specjalnym zaświadczeniem i identyfikatorem. Jest to bardzo skrupulatnie przestrzegane w obawie przed niepożądanymi, zainteresowanymi w niewłaściwy sposób, gośćmi.
Oprócz ogólnych zebrań są tzw. circuli minores - grupy mniejsze, pracujące w zespołach językowych. W takiej grupie można się wiele nauczyć, jest możliwość dyskusji i zgłębienia tematu. Temat dyskusji w grupie wybierają sami członkowie, a efekt pracy nad tym tematem jest przedstawiany ogółowi ojców synodalnych.
Jest bardzo dużo tematów (kilkaset). Podstawowy brzmi: Biskup w Kościele. Muszę powiedzieć, iż jestem zdumiony, że biskupi nie odchodzą od tego tematu. Wszystkie wypowiedzi próbują zwrócić uwagę na pewne elementy. Pierwszym, który dla mnie osobiście jest pasjonujący, jest wiara - odpowiedzialność biskupa za wiarę, za Ewangelię, za słowo Boże; za formę przekazu, ale i za całą jej treść. Z wiarą wiąże się odwaga w jej przekazywaniu. I nikt tu nie mówi o władzy biskupa, o tym, że ma być służbą, zwłaszcza, kiedy jest zagrożona lub gdy przybiera taką lub inną formę. To jest bardzo wyraźnie widoczne, że im pełniejsza, pokorniejsza, bardziej odważna i bardziej pryncypialna jest zasadnicza służba wierze, tym biskup ma większe znaczenie w misji Kościoła.
Dalej - przekazywanie tej wiary, inkulturacja, czyli to, co pomaga, a co przeszkadzałoby w przyjęciu pewnych osobliwości lokalnych. Ujawnia się tu pewne doświadczenia trudne, przykre, weźmy np. Chiny czy misjonarzy afrykańskich. Ale też są przykłady bardzo pozytywnej, pięknej inkulturacji, czyli zewangelizowanych zwyczajów lokalnych.
Następny, bardzo ciekawy temat nasunęło oświadczenie jednego z ojców, że skończył się Kościół mas. Dzisiaj liczy się Kościół świadków. I właściwie Kościół zawsze taki był, zawsze liczyło się osobiste świadectwo wiary, które tworzy wyraz wspólnotowy. Bardzo ważny jest profetyzm, odwaga Kościoła i biskupa w przepowiadaniu i obronie Ewangelii, w poszukiwaniu, ale i zachowywaniu jedności, w trosce o tę jedność. Często i dużo mówi się o komunii, o duchowości i stałej formacji biskupa. Jest to duchowość jedności z całym Kościołem. Często cytowany jest Papież. Ale najczęściej cytowaną Osobą na tym Synodzie jest Jezus Chrystus. Widzę, jak słowo Boże dla biskupów, dla każdego biskupa, jest podstawową normą postępowania. I jest to interpretacja słowa Bożego ra
zem z Kościołem, troska, żeby to była duchowość komunii, jedności, wspólnoty z wszystkimi. Bo nie ma Kościoła katolickiego w pojedynkę. Jest Kościół katolicki wierzących i ochrzczonych, Kościół wszystkich biskupów, następców Kolegium Apostołów, ale z Piotrem i pod Piotrem. Jeden z biskupów tak przepięknie powiedział: wartość duchowości biskupa widać nie tylko przez cierpienie dla Kościoła, ale i gotowość cierpienia od Kościoła. Inny biskup opowiadał, że był porwany przez terrorystów, wiele miesięcy przebywał w uwięzieniu, i pociechą dla niego był głos Ojca Świętego i modlitwa całego Kościoła, który modlił się za niego. Myślę, że to są pewne elementy, które obrazują tę myśl, że ważne jest nie tylko cierpienie dla Kościoła, ale i przyjęcie cierpienia od Kościoła. To jest wyraz miłości czynnej.
Wiele jest na Synodzie tematów niezwykle ciekawych. Dorzucę jeszcze, że są tu obecni audytorzy świeccy, również, księża, zakonnice, zakonnicy, i są brane pod uwagę ich przemówienia, ich prośby. Np. Brazylijka podkreśliła, że bardzo inspirujące w naszym codziennym życiu jest zachowanie Ojca Świętego wobec Ali Agcy - Papież przebaczył zamachowcowi. Jeden ze świeckich zdumiewał się, że na Synodzie jest taka wielka wolność w wyrażaniu różnorodnych opinii, nawet brzmiących dość trudno. Czyli, że jest tu pewne wzajemne zaufanie i każdy ma odwagę mówić to, co czuje. Padają nieustannie postulaty, że biskup ma być ojcem i bratem, szczególnie dla biednych i opuszczonych; że ma być dla nich głosem, nawet gdyby nie mógł im pomóc i rozwiązać wszystkich problemów - ma być z nimi. Biskup ma być również bratem dla księży, którzy są najbliższymi jego współpracownikami. To ksiądz tworzy obraz Kościoła i swego biskupa przez świadectwo pięknej pracy. I tego rodzaju głosy otrzymują brawa. Jest ich dużo. To tylko niektóre z te atów poruszanych na Synodzie. Jest wiele oryginalnych myśli, ale wymagałyby długiego wyliczania.

- Zbliża się 23. rocznica pontyfikatu Jana Pawła II. Wszyscy patrzą z miłością na Ojca Świętego, który jest biskupem odwagi, który odbył pielgrzymkę do Kazachstanu i Armenii w bardzo niebezpiecznych warunkach. Ten człowiek - Ojciec Święty - lub jak się mówi - Święty Ojciec znajduje się z ojcami na auli synodalnej. Jak ojcowie patrzą na Jana Pawła II?

- Im fizycznie temu Papieżowi trudniej, tym duchowo biskupi i Kościół są z nim bliżej. Papież jest na każdej sesji generalnej. To jest ujmujące, że ilekroć wchodzi o lasce do auli, biskupi biją brawo, wstają, witają go ze wzruszeniem, patrzą. On też patrzy, obserwuje. W czasie obrad często modli się, odmawia Różaniec, w niektórych momentach opuszcza głowę, obserwuje, uśmiecha się. Kiedy Ojciec Święty pozostaje chwilę w czasie przerwy, biskupi podchodzą, rozmawiają, rozpoznaje ich. To jest ta piękna i prosta relacja ludzka. Dla mnie jest to zawsze humanitas Papieża. To tak, jak patrzymy na Pana Jezusa w żłóbku i mówimy: Aparuit humanitas Salvatoris nostri - Oto ukazało się człowieczeństwo Zbawiciela naszego. Do budowania Kościoła Pan Bóg posługuje się dzisiaj człowieczeństwem Papieża.
Zbliża się 16 października, rocznica wyboru. Ojciec Święty prowadzi dalej swoją służbę kontaktu ludzkiego. Codziennie oprócz tej z nami obecności przyjmuje różnych ludzi. Jest ciągle w dobrej kondycji. Potem na posiłkach spotyka się z kardynałami, biskupami, z grupami językowymi. Widać, że bardzo mu na tym zależy. Po raz pierwszy na tym Synodzie przełożono kongregacje generalne - spotkania ogólne - ze środy na inny dzień, ponieważ Papież chce być na wszystkich spotkaniach, a ma audiencję generalną. W środę pracujemy więc w grupach mniejszych, circuli minores, żeby Ojciec Święty mógł być z biskupami przez cały czas.
To jest wyraz stosunku Papieża do Kościoła, do żywego Kościoła, do biskupów w diecezjach, do ludzi, którzy za nimi stoją. Papież jest "chciwy" poznania Kościoła, chce ten świat i Kościół poznawać z własnym zaangażowaniem i miłością, jest niezwykle otwarty. I to jest może ten klucz do zrozumienia związku wiary, który między biskupami a Papieżem ciągle się pogłębia. Znajdują się na linii wspólnego zatroskania i umiłowania, któremu każdy służy na swoim miejscu.
- Mam więc i odpowiedź na temat prymatu i kolegialności Episkopatu.

- Liczni poruszają ten problem, mówią, że ekumenicznie jest to dziś trudne zadanie. Natomiast w Kościele katolickim coraz pełniej biskupi zdają sobie sprawę, że prymat Piotra, czyli prymat Papieża, jest wyrazem miłości i odpowiedzialności Pana Jezusa za Kościół. On to tak ustawił, że władza Piotra nie jest skierowana przeciwko kolegialności, ale to jest pomoc w zjednoczeniu i punkt odniesienia; to jest wspólna odpowiedzialność za Kościół.

- Przypominam sobie, że kiedyś Jean Guitton pisząc o Pawle VI, sformułował temat: Papież a świat. Gdy patrzymy dzisiaj na Ojca Świętego, nasuwa się również taka refleksja. Jak ten Papież, który zna praktycznie z autopsji cały świat, rysuje się na jego tle?

- Mam wrażenie, że ten Papież bardzo kocha ludzi i świat, a wyrazem tej miłości jest to, że niekiedy broni świat przed nim samym. Że on go modlitwą i słowem osłania przed nim samym, przed jego wynaturzeniami. Chce mu przywrócić jego własną godność, którą ten świat ma, tylko ją jakoś przyprószył i zaniedbał. Papież chciałby się radować dobrem, szlachetnością, pięknem, które Bóg złożył w świecie. Toż to dzieło, które wyszło z rąk Boga!
Żeby do tego inspirować, trzeba znać ten świat. Sądzę, że niewiele jest dzisiaj ludzi, którzy w taki sposób, od strony problemów, znają świat. Nie tylko od strony kontaktów z przywódcami, królami czy prezydentami poszczególnych państw, ale od strony narodu, od strony biedy, zagrożeń. Papież, dzięki temu, że zna, ma ten wielki autorytet. Ale jest to autorytet służby. Papież nikomu nie dyktuje, on mówi o swoich niepokojach, przestrzega, prosi, zwraca uwagę. Myślę, że to jest bardzo potrzebny światu urząd, miejsce i człowiek. Dałby Pan Bóg, dałby Duch Święty, żeby serca ludzkie mogły się otworzyć na to wielkie doświadczenie Kościoła i Papieża, i żeby chciano go posłuchać. Byłoby mniej strat. Ale czy ludzie zechcą? Po ludzku sądząc, jest to chyba niemożliwe. Ale nie tylko po ludzku mamy patrzeć. Pan Bóg różnymi sposobami otwiera ludzkie serca, może da łaskę, i o nią trzeba się modlić.

- Musimy też ufać w miłosierdzie Boże, o którym tak często Ojciec Święty mówi.
Bardzo serdecznie dziękuję Księdzu Arcybiskupowi za tę rozmowę. Jestem wdzięczny za znaleziony dla nas czas i uwagę. Serdecznie pozdrawiamy Księdza Arcybiskupa i za jego pośrednictwem Ojca Świętego, którego zapewniamy o naszej stałej modlitwie i miłości. I dziękujemy raz jeszcze za list, jaki otrzymaliśmy z racji jubileuszu 75-lecia Tygodnika.

- Dziękuję i postaram się przekazać te myśli Księdza Infułata. Przekazuję Czytelnikom serdeczne pozdrowienia. Trwajcie na modlitwie razem z nami, niech modlitwa się poszerza nie tylko na każdego biskupa i jego diecezję, ale i na cały Kościół, i na cały świat.
Niedziela - nasz tygodnik - niech żyje Ewangelią, prawdą, wiernością i gorliwością w swej służbie Kościołowi, niech odważnie, mądrze i nowocześnie pomaga w nowej ewangelizacji.

Wywiad przeprowadzony został 9 października 2001 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Duch Święty - Osoba czy energia?

Niedziela Ogólnopolska 22/2009, str. 22

[ TEMATY ]

Duch Święty

Karol Porwich/Niedziela

Wydaje mi się, że ciągle za mało mówi się w Kościele o Duchu Świętym. Miałem ostatnio w domu wizytę dwóch nachalnych pań, najwyraźniej nie z naszego wyznania, które próbowały mi udowodnić, że Duch Święty to po prostu jakaś Boża energia, siła, sposób działania. Na dowód tego przeczytały mi całą masę tekstów, w których nigdzie nie było mowy o tym, że Duch Święty choć trochę podobny jest do osoby. Na jakiej podstawie uznajemy, że Duch Święty to Trzecia Osoba Trójcy Świętej, a nie np. energia czy tchnienie, które wychodzi od Jedynego Boga?
Michał

CZYTAJ DALEJ

Matko Boża Kalwaryjska, módl się za nami...

2024-05-18 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Ks. Mariusz Michalski

Cudowny obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej (w nowej sukni) w Kalwarii Pacławskiej

Cudowny obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej (w nowej sukni) w Kalwarii Pacławskiej

Wyrazem nieprzerwanego i wciąż żywego kultu, a jednocześnie największym religijnym wydarzeniem w XIX – wiecznej Galicji, była uroczysta koronacja obrazu w 1887 roku. Inicjatorem uroczystości był kardynał Albin Dunajewski, administrator diecezji krakowskiej.

Rozważanie 19

CZYTAJ DALEJ

Duch Święty – kim jest najbardziej tajemnicza Osoba Trójcy Świętej?

2024-05-19 07:08

[ TEMATY ]

Duch Święty

Kard. Grzegorz Ryś

Materiał prasowy

Czy faktycznie jest równy Ojcu i Synowi? Jak działa? Czym są dary Ducha Świętego? Dlaczego tak mało o Nim wiemy? Duch Święty to niezaprzeczalnie najbardziej tajemnicza Osoba Trójcy Świętej. Jest niewidoczny jak wiatr, a jednak działa.

W Starym Testamencie bywa przedstawiany jako potężna moc, którą posługuje się Bóg, a dzisiaj najczęściej kojarzymy Go z obrazem gołębicy, płomienia czy silnego podmuchu. Jego nieoczywista moc, o której mówią te wizerunki, może zdziałać cuda. Wystarczy poznać Go i dać się Mu poprowadzić. Dopiero w Nowym Testamencie ukazuje nam się nie jako jakaś siła, wiatr, tchnienie czy moc, ale Osoba Boża.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję