Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie głosując, głosujesz na SLD

W Rzeczpospolitej z 7 września zamieszczony jest ważny przedwyborczy tekst znanego katolickiego publicysty Bohdana Cywińskiego: Pilna potrzeba polityki bezpartyjnej. Cywiński ostrzega: "(...) na wybory iść trzeba. Zostając w domu, w praktyce głosujesz na komunę, dzięki twojej nieobecności, zmieniającej liczbę głosujących, ma ona pół głosu więcej. Idź więc i - nie ufając żadnej partii - głosuj na człowieka, o którym wiesz cokolwiek pozytywnego. Jeśli się w ocenie pomylisz, to i tak ten błąd będzie mniejszy, niż błąd pozostania w domu".

Służalczość lewicy

W Tygodniku Solidarność z 8 września Bernard Margueritte występuje z pełnym goryczy i ostrzeżeń tekstem na temat obecnej sytuacji w Polsce (Ni stąd, ni zowąd. Nie ma jak w domu). Margueritte ostrzega przede wszystkim przed wierzeniem w obietnice polityki prospołecznej, hojnie rozsiewane przez SLD, przypominając: "Politycy postkomunistyczni udowodnili, że potrafią być jeszcze lepszymi uczniami Waszyngtonu ( Margueritte´owi chodzi tu o realizację liberalnej polityki w duchu Banku Światowego i MFW - J.R.N.). (...) Politycy i ekonomiści, którzy realizowali wczoraj program socjalistyczny i słuchali rozkazów Wschodu, realizują dziś bez problemu program liberalny na rozkaz Zachodu. Służalczość jest u nich zakodowana. Targowica prozachodnia czy prowschodnia, jaka to różnica?".
Margueritte apeluje: "Czy więc nie czas, aby i w Polsce zastanowić się, co odbudować po krachu liberalizmu? Czy nie warto otworzyć dyskusji o tym, czy dobrze jest dawać inwestorom ulgi podatkowe i inne, wyprzedać za półdarmo majątek narodowy, pozwolić na to, aby zamówienia publiczne były źródłem gigantycznej korupcji, a później odkryć z naiwnym zdziwieniem, że kasa jest pusta, że nie ma nic na oświatę, nic na badania naukowe, nic na kulturę, na ochronę zdrowia, na politykę prorodzinną, na wszystko, od czego zależy naprawdę przyszłość narodu? Czy nie warto zastanawiać się: lepiej dbać o rynek, czyli o przeciętnego obywatela, czy o wielkie firmy zagraniczne (...). Zbyt głęboko przeżyłem okres Solidarności, zbyt głęboko wierzyłem, że Polska ma być przykładem i nadzieją, aby się zadowolić tym, co widzę. A czy państwo się zadowolą? Wszystko jest przed nami. Trzeba, jak mówi Ojciec Święty, powracać do etosu Solidarności. Solidarność nigdy nie stała się faktem. Nie jest wobec tego za nami, jest ciągle przed nami. W Polsce, która naprawdę będzie Polską".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Michnika donos na Polskę

Głos z 8 września przedrukowuje szokujący wprost swą wyjątkową szkodliwością dla Polski tekst słowa wstępnego Adama Michnika do ukazującego się akurat w Niemczech przekładu Sąsiadów Jana Tomasza Grossa. To, co robi Michnik, jest wyjątkowym skandalem. Naczelny Gazety Wyborczej napisał absolutny panegiryk na cześć Sąsiadów Grossa, ani słowem nie wzmiankując o rozlicznych fałszach, jakie historycy udowodnili Grossowi, ani o zadającej kłam jego tezom ekshumacji ( ok. 100 łusek z niemieckiej broni, dowody, że zginęło 150 do 250 osób, a nie 1600 etc.). W tekście Michnika, wychwalającym bez reszty kalumniatora Polaków, roi się od stwierdzeń typu: "Walczy on (Gross - J.R.N.) zawzięcie od wielu lat o to, aby oczyścić polską świadomość historyczną z gęstego bagna kłamstw, w którym ona tkwi (...). Wieloletnie milczenie o zbrodni w Jedwabnem, a także o innych nie mniej ważnych, oraz nieustanna chęć jej ukrycia niezmiernie ciążą na sumieniu Polaków. Dzisiaj Polska cierpi za dziesięciolecia kłamstw (...). My, Polacy, wiemy dzisiaj, że wielu z nas uległo niemieckiej propagandzie nazistowskiej i podburzeniu do uczestnictwa w ludobójstwie". W książce 100 kłamstw J. T. Grossa przytaczałem tekst deklaracji grupy żydowskich intelektualistów z maja 1990 r. w sprawie muzeum obozu Auschwitz-Birkenau, podpisanej m.in. przez Grossa. Wtedy, w 1990 r., Gross jednoznacznie deklarował się jako żydowski intelektualista, dziś przy różnych okazjach przedstawia się jako Polak tylko po to, by mocniej dokopać Polakom, bo oto... nawet Polak sumituje się za tak straszne polskie zbrodnie... I oto Michnik z całym cynizmem wychwala Niemcom Grossa jako wzór samobiczującego się Polaka, ba, przedstawia go jako świetnego kontynuatora narodowych samokrytyk Mickiewicza czy Słowackiego.
Michnik pisze m.in.: "Gross swoją książką wpisuje się w długi szereg świetnych intelektualistów polskich od Mickiewicza i Słowackiego aż do Gombrowicza i Miłosza, którzy mieli odwagę odkryć zakłamanie i powierzchowność panujące w rozległych obszarach polskiej kultury narodowej". Kolejną oburzającą manipulacją Michnika jest zestawienie rozliczeń Grossa z polskimi "winami" z podobnymi rozliczeniami Jaspersa czy Manna z winami Niemców. Jak akcentuje Michnik: "Jego ( Grossa - J.R.N.) odwaga stawia go w jednym szeregu z Karlem Jaspersem, który pisał o winie Niemców, z Thomasem Mannem i Guanterem Grassem, którzy z niezwykłą stanowczością oświetlili te ciemne strony niemieckiej mentalności (...)". Porównywanie sprawy Jedwabnego z odpowiedzialnością tak wielkiej części narodu niemieckiego za poparcie ludobójczego hitleryzmu jest czymś skrajnie szokującym w wykonaniu polskiego autora, piszącego takie zdania dla niemieckich czytelników. Jak widać, Michnik robi wszystko, co tylko możliwe, dla umocnienia w nich przekonania, że Polacy byli współodpowiedzialni za zbrodnie II wojny światowej.
Komentujący tekst Michnika Przemysław Mależko z Głosu pisze: "Niemcy nareszcie dowiedzą się od Grossa o zbrodniczych wyczynach Polaków podczas II wojny światowej. W niemieckiej edycji Jan Gross nie poczynił nawet najmniejszej zmiany w stosunku do oryginalnego wydania Sąsiadów. Słusznie. Po co Niemcy mają się dowiedzieć, że liczba 1600 zamordowanych (którą podaje Gross) została podważona, a prawdziwa liczba ofiar z Jedwabnego to nie więcej niż 250? Po co pisać o ekshumacji, o znalezionych w mogile łuskach z niemieckich karabinów i niemieckiego pistoletu oficerskiego?".
Dużo uczciwiej niż Michnik
Na tle skandalicznych uwag Michnika, faktycznie stanowiących jego kolejny "donos na Polaków" na użytek zagranicy, tym bardziej godny polecenia jest tekst niemieckiego historyka Thomasa Urbana: Poszukiwany Hermann Schaper, drukowany równocześnie 1 września na łamach Rzeczpospolitej i w bardzo popularnym niemieckim dzienniku Suaddeutsche Zeitung. Nie z wszystkimi uogólnieniami niemieckiego historyka na temat różnych spraw polskich można się zgodzić, to oczywiste. Co najważniejsze jednak, okazuje się, że tenże niemiecki historyk zdolny jest do o wiele uczciwszego potraktowania antypolskiej książki Grossa od naczelnego redaktora największej polskiej gazety Adama Michnika. Niemiecki historyk zarzuca Grossowi przede wszystkim, że postawił nieprawdziwą tezę, iż Niemcy byli jakoby jedynie widzami wydarzeń w Jedwabnem i nie zadał sobie trudu dotarcia w tej sprawie do Centrum Dokumentacji Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Co więcej, Urban wskazuje na jednoznaczne dowody popełnienia zbrodni w Jedwabnem przez niemieckie Einsatzkomando na czele z Hermannem Schaperem.
Urban eksponuje również - całkowicie pominięty przez Grossa w jego niemieckim wydaniu Sąsiadów i przez Michnika we wstępie do tego wydania - dowód niemieckiej zbrodni "w postaci prawie 100 łusek oraz kilku pocisków z karabinu i pistoletu", dodając: "Skoro tylko mała część grobu została zbadana, eksperci nie wykluczają, że znajduje się tam jeszcze kilkaset dalszych łusek. Amunicja pochodziła z niemieckich karabinów ´Mauser´, rok produkcji 1938, oraz z pistoletu ´Walter´, noszonego przez niemieckich oficerów. Nie ma żadnych wskazówek, że strzały zostały oddane w innym dniu niż owego 10 lipca (...). Wykopaliska wykazały ponadto, że w stodole nie mogło zostać spalonych 1600 osób, jak głosiła tablica pamiątkowa z 1963 r., lecz około 250. (...) wersja Grossa, że istniało porozumienie między radą miejską Jedwabnego a Niemcami w sprawie zamordowania żydowskiej ludności, nie da się udowodnić na podstawie relacji świadków. Nie było mianowicie w ogóle rady miejskiej w Jedwabnem. Niemcy użyli raczej wygodnych dla siebie kolaborantów (...). Pojęcie rady miejskiej sugeruje, że jej decyzje były akceptowane przez większość mieszkańców i że istniała miejscowa elita. Ta jednak w ciągu dwóch lat okupacji radzieckiej została deportowana przez tajną policję i większość z niej zginęła, m.in. proboszcz, aptekarz, burmistrz, większość pozostałych członków rady miejskiej, komendant posterunku policji, prawie wszyscy nauczyciele i pozostała inteligencja, kilku rzemieślników. Gdy latem 1941 r. Niemcy przybyli do Jedwabnego, zastali pozbawioną kierownictwa i zdezorientowaną, straumatyzowaną społeczność, w której nie było żadnych autorytetów. (...) szokująca teza, że jedna połowa mieszkańców napadła na drugą połowę, wydaje się w świetle dokumentów i relacji świadków nie do utrzymania. Materiały archiwalne i wyniki ekshumacji przemawiają przeciw tej tezie. To raczej Niemcy ten mord wymyślili, zorganizowali, wyreżyserowali i swoją bronią ostatecznie dopełnili". Dlaczego tego typu stwierdzeń, prostujących fałsze Grossa, zabrakło choćby w najmniejszym nawet stopniu we wstępie Michnika do niemieckiego wydania Grossa. Jak ocenić zachowanie autora z Polski, który zrobił wszystko dla uwiarygodnienia w Niemczech (!) antypolskich oszczerstw Grossa?

Reklama

Antypolskie uogólnienia na użytek Szwedów

Niejednokrotnie krytykowano szokujące, pozbawione choćby cienia prawdy i obiektywizmu uogólnienia ks. Stanisława Musiała na temat stosunku Kościoła katolickiego i Polaków jako narodu do Żydów (por. m.in. mój tekst na ten temat w Niedzieli sprzed paru laty pt. Szkodliwe zniekształcenia). Ostatnio ks. Musiał dopuścił się jednak szczególnie szkodliwego zniekształcenia, wypisując skrajne, powiem wprost - antypolskie uogólnienia na użytek zagraniczny. Głos z 8 września przedrukowuje jakże wymowne fragmenty tekstu ks. Musiała, publikowanego w szwedzkim dzienniku: "Niewielu Polaków było gotowych przyznać, że współpracowali z Niemcami przy zagładzie Żydów. Z tego względu uważali się Polacy za lepszych od reszty Europy. Nagle Jedwabne, Wąsosz i Radziłów dowodzi, że współpraca miała miejsce... W czasie okupacji niemieckiej (wielu Polaków - przyp. tłum.) uznało, że Polska miała dwóch wrogów: zewnętrznego ( Niemców) i wewnętrznego (Żydów). Możemy podziękować Hitlerowi, że z powodu bezgranicznej pogardy dla Polaków nie ubiegał się o polską współpracę w dużej skali przy zagładzie Żydów. Gdyby nie fałszywa duma Hitlera i jego głupota, to mielibyśmy kilka tuzinów Jedwabnych (...). Księża katoliccy nie zrobili nic, by powstrzymać swoich wiernych od udziału w masakrze...".

Reklama

Kto zabił Sekułę

Według informacji Życia (tekst Doroty Kani pt. Śledztwo do końca roku. Nocni goście Sekuły, numer z 7 września), Sekuła tuż przed rzekomą śmiercią samobójczą miał gości. Śledztwo w tej sprawie zostało przedłużone do końca roku. Wyrażałem już kiedyś na tych łamach wątpliwości, co do rzekomego samobójstwa Sekuły, cytując czyjąś uwagę, że była to już druga próba samobójstwa Sekuły. Za pierwszą - nie zastano go w domu. Według Życia, istnieją duże wątpliwości co do samobójstwa ze względu na niektóre okoliczności całej sprawy. Według D. Kani: "Pozostały wątpliwości - m.in. dlaczego pożegnalny list napisał na komputerze. Wątpliwości mają jego dawni znajomi: -
Z powodów zdrowotnych miał trudności z pisaniem czegokolwiek na komputerze - mówi jeden z parlamentarzystów. Inne wątki dotyczyły ran postrzałowych - w brzuchu i klatce piersiowej. Nie ma ekspertyzy stwierdzającej, że Sekuła sam strzelał. Przed śmiercią miał gości (...). Według nieoficjalnych informacji byłego szefa GUC, odwiedzili go partnerzy od interesów powiązani z gangiem pruszkowskim. O związkach Sekuły z mafią było wiadomo od kilku lat. Przyjaźnił się m.in. z zastrzelonym ´Pershingiem´ i ´Masą´. U Sekuły bywał także Andrzej Zieliński, ps. Słowik".

Niegospodarność Andy Rottenberg

Specjalistka od skandalizujących wystaw w Zachęcie - Anda Rottenberg, " pełniąc funkcję dyrektora Zachęty, dopuściła się niegospodarności - zawiadomienie tej treści wpłynęło do warszawskiej prokuratury" - informuje tab w ekście Galeria złych kontaktów, (Życie z 7 września). Według Życia, ministerialni kontrolerzy "ustalili, że pod kierownictwem Rottenberg Zachęta zakończyła ubiegły rok z długiem w wysokości ponad 1,8 mln zł. Kolejnym zarzutem jest fakt, iż galeria zawierała umowy z pominięciem rygorów ustawy o zamówieniach publicznych (zakupy, przy okazji których złamano przepisy, zamknęły się kwotą około 2 mln zł - red.), m.in. z wydawnictwem Hotel Sztuki, którego właścicielką jest szefowa działu wydawnictw Zachęty".

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świętość na wyciągnięcie ręki

Niedziela Ogólnopolska 48/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

Carlo Acutis

bł. Carlo Acutis

bł Carlo Acutis

Fot. z publikacji abp Domenico Sorrentino

O fenomenie „świętego w trampkach”, który skradł serca współczesnej młodzieży i stał się dowodem na to, że świętość jest osiągalna dla każdego, z abp. Domenico Sorrentino z Asyżu, autorem książki Oryginały, nie fotokopie. Karol Acutis i Franciszek z Asyżu, rozmawia ks. Jarosław Grabowski.

Ks. Jarosław Grabowski: Błogosławionego Carla Acutisa pochowano w Asyżu, mieście św. Franciszka. Święty Biedaczyna i „święty w trampkach” to dość oryginalne zestawienie. Czterdziestopięcioletni Franciszek zmarł w 1226 r., a zaledwie 15-letni Carlo – w 2006 r. Ksiądz Arcybiskup napisał książkę na ten temat. Wiemy, że te osoby dzieli wiele, nie tylko czas, a co je łączy?

Abp Domenico Sorrentino: Jest wiele elementów wspólnych. Obydwaj byli zakochani w Stwórcy i stworzeniu. U Franciszka natura lśni blaskiem w sposób bardzo poetycki jak w Pieśni słonecznej. Carlo, który żył w naszych czasach, kochał przyrodę, ale także sport, muzykę, a przede wszystkim internet – to współczesne medium komunikacji. Obydwaj wiedli głębokie życie duchowe. I choć żyli w jakże różnych epokach, to obydwaj uznawali, że cały wszechświat – w tym także technologie – jest wielkim darem Boga.

CZYTAJ DALEJ

Czym się zajmuje Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE)?

2024-05-02 19:53

[ TEMATY ]

Unia Europejska

COMECE

pixabay.com

Rozszerzanie Unii Europejskiej, protesty rolników, aborcja, migracja i prawo azylowe, kryzys energetyczny, wojna w Ukrainie i na Bliskim Wchodzie, wolność religijna, pandemia COVID-19 i odbudowa po niej - to niektóre ze spraw, którymi w ostatnim czasie zajmowała się Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE).

Zasadniczym celem tego forum współpracy konferencji biskupich państw członkowskich UE jest przedstawianie w strukturach UE głosu Kościoła katolickiego na aktualne tematy, którymi się one akurat zajmują. Komisja nieustannie przypomina też o duchowym wymiarze jednoczącej się Europy, który był istotny dla jej katolickich ojców-założycieli: Roberta Schumana, Alcide De Gasperiego i Konrada Adenauera.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

Czy w oczach Maryi istnieją lepsze i gorsze życiorysy? Dlaczego warto Ją zaprosić we własny rodowód? I do jakiej właściwie rodziny Maryja wprowadza Jezusa? Zapraszamy na czwarty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że przy Maryi każda historia może zakończyć się świętością.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję