Reklama

Przerwać zemstę zza grobu!

Niedziela Ogólnopolska 35/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Żyjemy już w III Rzeczypospolitej. Od kilkunastu lat cieszymy się wolnością. Nie wszyscy jednak pamiętamy, jakim kosztem ją wywalczyliśmy. Po przeciwnej stronie barykady stała antyludzka idea komunizmu budowana na zakłamanym fundamencie marksizmu i leninizmu. Ale nie tylko idea. Kto o tym dziś jeszcze chce pamiętać?

W stanie wojennym ślepym narzędziem władzy, użytym przeciw społeczeństwu, były Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, znane pod skrótem ZOMO. Ich żołnierzy nazywano zomowcami. Do służby najczęściej zgłaszali się dobrowolnie. Szkolenie było tu lżejsze niż w wojsku, a żołd znacznie wyższy. Byli pupilami komunistycznej władzy. W latach 80. zmobilizowano ich przeciw stoczniowcom Gdańska i Szczecina, górnikom Katowic i Lubina, metalowcom Elbląga i Stalowej Woli, włókniarzom Łodzi, studentom Warszawy i Krakowa, mieszkańcom Lublina i Wrocławia. Przeciw narodowi postawiono siepaczy wszechstronnie przygotowanych do walki z "wrogami socjalizmu i bratniego Związku Radzieckiego". Tymi "wrogami" byli współobywatele tęskniący do swobody wypowiedzi, jawnego wyznawania wiary, równości w prawach i obowiązkach, sprawiedliwości, godnego bytowania. Zomowców indoktrynowano politycznie i psychologicznie, szkolono w walkach wręcz, w użyciu pięści, pałki, gazu, pistoletu maszynowego. Jakiekolwiek wewnętrzne opory przed bratobójczymi akcjami pacyfikacyjnymi rozpraszano zapewnieniem bezkarności, anonimowości. Fundowano alkoholowe i farmaceutyczne odprężenie i podniecenie.
Albin mieszka w powiatowym miasteczku. Choć dzisiaj liczy już czterdzieści lat i ma wielodzietną rodzinę, jest ciągle ukochanym dzieckiem mamusi. To ona w trosce o jego przyszłość i materialny byt zachęciła synka przed dwudziestu laty do płatnej, najemnej służby zomowskiej. "Zobaczysz, dziecko, Polskę, poznasz ciekawych ludzi, nowoczesną technikę, a przecież i dobrze zarobisz!" - błogosławiła Albina, gdy z kartą powołania wyjeżdżał do wielkiego miasta. Wszystko się sprawdziło. Bronił socjalizmu niemal w każdym wielkim mieście. Kiedy bił robotnika, studenta czy profesora, czoło i sumienie zasłaniała mu przyłbica. Mógł skutecznie używać pałki gumowej, zbrojonej stalowym prętem, lub dębowej, jak baseballowy kij. Przed jajami, pomidorami i kamieniami sprytnie zasłaniał się szklaną tarczą, nowoczesna maska chroniła go przed gazem łzawiącym. Jak kazali, to i strzelał. Nie zawsze w powietrze. Po dobrym posiłku z kielichem czuł się jakoś lekko, pewnie i niemal bohatersko. W banku rosło konto osobiste Albina - samuraja socjalizmu, narzędzia zła, pachołka szatana.
Dzisiaj Albin nie wraca wspomnieniami do tamtych czasów. Swoją specjalność zawodową zataił nawet przed narzeczoną. Nie lubi pojawiać się w ciągu dnia na ulicach miasteczka. Interesy załatwia raczej wieczorami i tylko wtedy, gdy jest po kilku "głębszych". Niewiele pomogło zasądzone, przymusowe leczenie odwykowe i terapia uwalniająca od lęku. Dzisiaj publiczny strach rekompensuje agresją wobec dzieci i żony. Kilkunastoletniego syna potrafi uderzyć znienacka, błyskawicznie i skutecznie. Chłopiec skręca się z bólu, a śladu uderzenia nie ma. Albin musi być wtedy dumny z siebie. Kilkuletniej córce daje długie lekcje wulgarnego języka. Nie może darować dzieciom, że uczestniczą w parafialnym Ruchu Oazowym. Szydzi z głębokiej wiary żony i jej ufności pokładanej w modlitwie. Ufności wobec Bożej łaski, która przyniesie Albinowi nawrócenie i uwolnienie od zła.
On tymczasem omija kościół z daleka i bluźni przeciw Bogu. Jest fanem "rozmów kontrolowanych", karmi się podsłuchem telefonicznym. Po mistrzowsku zakłada "malutkie instalacje". Zafundował sobie własny, domowy totalitaryzm. W mamusi i tatusiu ma nawet oddanych zauszników. Zauszników dobrze zakonspirowanych, bo wobec sąsiadów odgrywających rolę "prawdziwych" katolików i jeszcze "prawdziwszych" Polaków.
Zaciężnych zomowców wyhodowano w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej ponad dwadzieścia tysięcy, a może i więcej. Jeżeli tylko jedna czwarta z nich została w czasie dwuletniej służby uzależniona od alkoholu i narkotyków, a w dodatku utwierdzona w swej nieomylności i bezkarności, to mamy do czynienia z groźnym w skutkach zjawiskiem społecznym. Oprawcy wpadli w sidła swoich uzależnień. Ich najbliżsi, maltretowani fizycznie i psychicznie, stali się ofiarami systemu, który przyczaił się w wielu domach. Systemu będącego jedną z wielu form zła. Wprawdzie jego objawy są znane sąsiadom i szeptem potępiane, ale kto w powiatowym miasteczku stanie jawnie w obronie ofiar?
Przed laty Amerykanie dostrzegli problem moralnego, społecznego i biologicznego staczania się weteranów wojny w Wietnamie i ich negatywnego oddziaływania na bliskich. To był szok dla społeczeństwa. Nie poprzestano przecież na zdziwieniu i współczuciu. Opracowano konieczne programy ratunkowe i zastosowano je z dobrym skutkiem.
Myślę, że nadszedł czas nie tylko publicznego mówienia o jeszcze jednym z objawów choroby naszego społeczeństwa. Zawsze aktualny jest czas dania świadectwa miłości bliźniego wobec wszystkich ofiar choroby, która - będąc zemstą komunizmu zza grobu - dotyka w jednakowym stopniu weteranów ZOMO, ich żony, dzieci, a może także i zaślepionych rodziców. Konieczne jest przełamanie naszych uprzedzeń politycznych i pseudopatriotycznych. Byli zomowcy są ofiarami zła i potrzebują pomocy w odkryciu Dobra! Im szybciej taką pomocą zostaną objęci, tym mniej pozostanie niezabliźnionych zranień w ich bliskich, szczególnie w dzieciach. Jestem przekonany, że dużo inicjatywy w tym zakresie może okazać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Pełnomocnik Rządu ds. Uzależnień, Stowarzyszenie Walki z Przemocą w Rodzinie, Policja, Polski Czerwony Krzyż, organizacje pozarządowe i zastępy ludzi dobrej woli, włącznie z Akcją Katolicką i stowarzyszeniami działającymi we wspólnotach parafialnych. Pomyślmy o tym. Przemódlmy to. Pomóżmy im.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Giertych przy grobie Jana Pawła II: przykazania potrzebne, ale zbawia Chrystus

2024-05-02 10:25

[ TEMATY ]

grób JPII

Giertych

Monika Książek

Przykazania są potrzebne. One są mądrymi zasadami. One podprowadzają do Chrystusa, ale zbawieni jesteśmy przez Chrystusa - powiedział teolog Domu Papieskiego o. Wojciech Giertych OP, podczas Mszy Świętej sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. W koncelebrze był także jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

W homilii o. Wojciech Giertych nawiązał do czytania dnia z Dziejów Apostolskich, które opowiada o pierwszym soborze jerozolimskim. „Powstało pytanie, jaka jest relacja przykazań i prawa żydowskiego i żydowskich obyczajów do łaski. Było to ważne w kontekście ludzi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a odkrywali wiarę Chrystusa i te relacje pomiędzy tymi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a tymi, którzy byli pochodzenia żydowskiego, były niejasne i sobór musiał na to odpowiedzieć” - podkreślił teolog Domu Papieskiego.

CZYTAJ DALEJ

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję